Ano dokładnie, Ci co zaczęli spokojniej nie zagotowali się za Ornakiem i spokojnie mogli po Wołowcu wykorzystać już tak na prawdę cały zbieg. Grzbietem do Grzesia, później z Grześka w dół i tam już praktycznie ciśniesz - jedno niewielkie podejście czarnym i znów wio do mety.
Dzisiaj jak myślę to trochę smutek, że odpuściłem po Grzesiu ale fajnego kolesia poznałem i tak się miło truchtało już te ostatnie 14km, że nie chciało się wyrywać. A można było jeszcze zarobić te 20-25min i już by pozycja inaczej wyglądała - dopiero dotarło jak zobaczyłem czasy ludzi przede mną (spodziewałem się większej luki).
No ale jedno wiem - za rok trzeba a) więcej siłowni w okresie zimowym na nogi, b) porządnych kapci z amortyzacją na tak kamieniste biegi (koniecznie musze gdzieś przymierzyć te Altry), bo jednak moje stopy cierpią straszliwe katusze na tym podłożu.
Oraz trzymanie kciuków za loterię na BUGT2019
![uśmiech :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)