Cześć!
W 2015 przypadkiem nadepnąłem na wagę i okazało się, że przy wzroście 189, i suchej klacie ważę 99KG. Już wcześniej zauważyłem, że bęben znacznie mnie wyprzedza ale starałem się ignorować ten fakt jak się tylko dało. Postanowiłem zrezygnować z kebabów i zacząć biegać. Trochę poczytałem, odwiedziłem sklep z obuwiem, rozpisałem trening, wstałem wcześnie rano... i po minucie ciągłego biegu miałem serdecznie dość. Przechodziłem do marszu, potem znowu do biegu, ale strasznie mnie to bieganie męczyło. Właśnie patrzę na historię w Endomondo i widzę, że w szczytowym okresie udało mi się pokonać 3.7KM w zaledwie 25min... Szybko dałem sobie spokój, a bieganie zapamiętałem jako czynność fizycznie wyczerpującą i nie sprawiającą żadnej przyjemności.
2018, 40 lat, 96KG, bęben i klata po staremu. Buty grzecznie leżakują na dnie szafy, a mnie przyszło do głowy, że może na stare lata uda się jeszcze nieco rozruszać. Dieta opracowana i wdrożona.
Poniedziałek, 23 kwiecień, 5:00. Mocno się zdziwiłem bo 2.2KM przebiegłem w 14min i nie zatrzymałem się ani na sekundę. Wróciłem do domu przyjemnie zagrzany i pomyślałem, że nie było tak źle i właściwie to mógłbym bez problemu biec kolejne 5min. Następnego dnia przebiegłem 3KM w 18min. Biegałem co trzy dni, zawsze rano i 7 maja przebiegłem 5.32KM w 30:29. Stwierdziłem, że bieganie nie jest takie złe i postanowiłem kontynuować. Przyznaję bez bicia, że parę razy wyłączyłem budzik i odwróciłem się na drugi bok, ale staram się biegać minimum 2 razy w tygodniu. Niestety mogę to robić tylko rano, pomiędzy 4:30, a 6:00 i czasami zwyczajnie mi się nie chce. Jakimś cudem, 10 czerwca przebiegłem 7.52KM w 40min (05:20 min/km). Waga po obiedzie: 85.5kg.
Tak sobie myślę, że skoro nie straciłem jeszcze zapału, a brzuch spada to może uda się osiągnąć coś więcej. Mentalnie, szykuję się na 10KM, ale problemem jest ukształtowanie terenu w mojej okolicy. Przez 80% czasu biegnę pod górę i czuję, że gdybym miał do dyspozycji trochę więcej płaskiego terenu to przebiegłbym tę dyszkę już dwa tygodnie temu. Praktycznie po każdym biegu bolą mnie ścięgna Achillesa, a od czasu do czasu czuję... hmmm... dyskomfort kolan. Rozciągam się przez 15 minut przed i po. Buty to Karrimor Tempo 3. Ze względu na wczesną porę, biegam na czczo bo o piątej rano nie mogę nic przełknąć, a jak już się uda to podczas biegu czuję tak mi się żołądek obija o podniebienie. Mam już cztery dychy na karku i maratonu pewnie nigdy nie przebiegnę, ale lubię to przyjemne zmęczenie po biegu. Może ktoś z Was mógłby udzielić kilku wskazówek? Może przenieść się na bieżnię? Może jednak wstać o czwartej rano i postarać się coś zjeść przed biegiem? A może zmienić buty?
Pozdrawiam,
Michał
40 lat, duży brzuch i chęci do biegania są. Co dalej?
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4978
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
1. Do bicia rekordow sa zawody, nie treningi.Michal_ pisze: Tak sobie myślę, że skoro nie straciłem jeszcze zapału, a brzuch spada to może uda się osiągnąć coś więcej. Mentalnie, szykuję się na 10KM, ale problemem jest ukształtowanie terenu w mojej okolicy. Przez 80% czasu biegnę pod górę i czuję, że gdybym miał do dyspozycji trochę więcej płaskiego terenu to przebiegłbym tę dyszkę już dwa tygodnie temu. Praktycznie po każdym biegu bolą mnie ścięgna Achillesa, a od czasu do czasu czuję... hmmm... dyskomfort kolan. Rozciągam się przez 15 minut przed i po. Buty to Karrimor Tempo 3. Ze względu na wczesną porę, biegam na czczo bo o piątej rano nie mogę nic przełknąć, a jak już się uda to podczas biegu czuję tak mi się żołądek obija o podniebienie. Mam już cztery dychy na karku i maratonu pewnie nigdy nie przebiegnę, ale lubię to przyjemne zmęczenie po biegu. Może ktoś z Was mógłby udzielić kilku wskazówek? Może przenieść się na bieżnię? Może jednak wstać o czwartej rano i postarać się coś zjeść przed biegiem? A może zmienić buty?
2. Pofaldowany teren to IMO swietny teren do treningu biegowego.
3. Co do Achillesa: jezeli bola, ale przechodzi zaraz, to chyba nie jest zle, ale uwazaj, bo z Achillesami nie ma zartow. Mam nadzieje, ze to tylko adaptacja do wysilku.
4. Co do kolan: nie ma lekko, troche wazysz i kolana to czuja. Ogarnij kuchnie jak najszybciej, kazdy kg w dol sie liczy.
5. Co do rozciaganie, to dobrze, ale zalezy kiedy jakie: statyczne daruj sobie przed, rob tylko po. Przed bieganiem rozgrzej sie troche dynamicznie.
6. Bieganie na czczo jest ok.
7. Zaczalem biegac dopiero po 40-tce i maraton przebieglem, w tym roku bedzie 3-ci, wiec bynajmniej nie jest za pozno.
Grunt to nie na lapu capu: ogarnij kuchnie i przygotuj sie konkretnie, a bedzie to piekne doswiadczenie
A na razie skup sie na 5 i 10km. Powodzenia
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 26 cze 2018, 19:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To nie jest tak, że chcę bić jakieś rekordy, raczej wizja stałego postępu zachęca do wzmożonego wysiłku, traktuję to jako zabawę i chwilę którą mam tylko dla siebie. Jeśli chodzi o ścięgna, to nie jest to jakiś dokuczliwy ból, po prostu je czuję, czego przed bieganiem nie było. Jeśli towarzyszy im ból, to raczej następnego dnia o poranku, kiedy wstaję z łóżka i stawiam pierwsze kroki ale to szybko mija. Jeśli chodzi o dietę to wszystko pod kontrolą od prawie dwóch miesięcy. Co prawda jadę na niewielkim deficycie kalorycznym (czy jak to się nazywa), ale nie czuję się wyczerpany lub przemęczony, a waga spada. Dzięki za podpowiedź na temat rozciągania. Muszę to dokładniej obadać.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Tu masz co moim zdaniem idealne jak chodzi o rozgrzewkę i rozciąganie po..."używam" tego od 3 lat i działa dobrze (jedyna kontuzja, którą złapałem, to złamanie zmeczeniowe jednej z kości śródstopia, ale przyczyny zupełnie inne).
https://bieganie.pl/index.php?cat=15&id=6244&show=1
Co do warunków, to Sikor już Ci odpowiedział, ciesz się, że masz pofałdowany teren, bo jak pójdziesz na jakieś płaskie zawody, to będziesz śmigał aż miło.
Co do maratonow po 40ce...cóż...wróciłem do biegania po 18letniej przerwie w 2014, w 2016 (miałem 44 lata) przebiegłem pierwszy maraton, w tym roku też będę biegł mój 3ci...więc da się :) ale najpierw zajmij się spokojnym treningiem, wydłużaniem dystansów, ogarnianiem kuchni...na wszystko przyjdzie czas, jeśli będziesz miał ochotę.
Powodzenia!
--
Axe
https://bieganie.pl/index.php?cat=15&id=6244&show=1
Co do warunków, to Sikor już Ci odpowiedział, ciesz się, że masz pofałdowany teren, bo jak pójdziesz na jakieś płaskie zawody, to będziesz śmigał aż miło.
Co do maratonow po 40ce...cóż...wróciłem do biegania po 18letniej przerwie w 2014, w 2016 (miałem 44 lata) przebiegłem pierwszy maraton, w tym roku też będę biegł mój 3ci...więc da się :) ale najpierw zajmij się spokojnym treningiem, wydłużaniem dystansów, ogarnianiem kuchni...na wszystko przyjdzie czas, jeśli będziesz miał ochotę.
Powodzenia!
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095