Półmaraton w 1:40:51 po 5 tygodniach biegania.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 31 maja 2018, 02:14
- Życiówka na 10k: 42:22
- Życiówka w maratonie: brak
Witam wszystkich. Swoją przygodę z bieganiem zacząłem 23.04 od luźnej przebieżki na 5 km i spodobało mi się to bardzo. Na początku po 1.5km biegu musiałem schodzić do marszu biegnąc w tempie ok. 5:20/km. Po tygodniu już udało mi się przebiec 5 km ciągłym biegiem poniżej 25 minut z tempem 4:59. Jakoś po dwóch tygodniach mocno udzieliła mi się zajawka na bieganie idąca w parze z wynikami. Pierw zszedłem do 22:30 na 5km i zrobiłem pierwsze 10 km w 49:27. Po tych wynikach stwierdziłem, że trzeba dołożyć do swojego treningu podbiegi i mając w lesie górkę na +/- 200m z dość ostrym nachyleniem wbiegałem i zbiegałem na nią 10 razy z 10 sekundowymi przerwami. Po tym treningu osiągnąłem swoje aktualne życiówki na 5 km kolejno 21:22 oraz na 10 km 42:22. Następnie trochę zwolniłem biegowo i biegałem bez większej spiny średnio 5 km czasem urozmaicone o trening sprintów 60-80m. No i w piątym tygodniu biegania porwałem się spontanicznie na swój pierwszy półmaraton treningowy i udało mi się go skończyć w 1:40:51 i tu się pojawia moje pytanie. Czy tak ogromny progres w zaledwie 5 tygodniach biegania jest normalny? Dodam, że nie stosowałem żadnej diety i odżywiałem się często fastfoodowo, a robiąc półmaraton we wtorek miałem w pamięci niedzielną imprezę w której wypiłem 6 piw, a w poniedziałek zjadłem 3/4 pudełka ptasiego mleczka. Dodam moje parametry do oceny moich poczynań, a więc 183 cm, 81 kg wagi, 18% tkanki tłuszczowej, 19 lat, a początek biegania " z kanapy" po przespanej zimie, lecz całe życie byłem dość aktywny(piłka nożna,rower). Pozdrawiam wszystkich odpowiadających i proszę o jakąś ocenę moich czasów co do stopnia zaawansowania normalnego biegaczy i po jakim stażu średnio ludzie uzyskują takie czasy.
- ziko303
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2420
- Rejestracja: 13 gru 2013, 12:08
- Życiówka na 10k: 45:16
- Życiówka w maratonie: 3:48:40
- Lokalizacja: Wro
Życiówki z zawodów? Ja była zmierzona trasa półmaratonu?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 256
- Rejestracja: 27 sie 2012, 19:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jak to mówią, jest prawda, g.... prawda, statystyka i rekordy z endomondo
"Najbardziej lubię rozmawiać sam ze sobą. Oszczędzam w ten sposób czas i
unikam kłótni."Oscar Wilde
unikam kłótni."Oscar Wilde
gdyby osiaganie wynikow w bieganiu bylo takie latwe, na pstrykniecie palcem, to swiat wygladal by zupelnie inaczej choc z drugiej strony czemu nie
- jarjan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1665
- Rejestracja: 23 lis 2008, 20:56
Nawet biorąc poprawkę na dokładność pomiaru, statystycznie - taki progres nie jest normalny tzn. jest rzadki; sądzę, że nie więcej niż kilka procent biegaczy osiąga 1h41 w HM po 5 tygodniach biegania. O ile wyniki na 5k i 10k można tłumaczyć młodym wiekiem i, przy ogólnym wysportowaniu, naturalną dla takiego wieku szybkością, to HM wymaga już pewnego komponentu wytrzymałościowego, którego nie widać w twoich treningach.
Biegam, więc jestem. :)
pozdrawiam
Jarosław
pozdrawiam
Jarosław
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 31 maja 2018, 02:14
- Życiówka na 10k: 42:22
- Życiówka w maratonie: brak
Wojtasss pisze:21:22 oraz na 10 km 42:22. piszesz że to twoje rekordy. Ale jakim cudem skoro na 10km wychodzi 5 km 21 11. Ja biegam 5 km w 21 30 dychę ledwo poniźej 45 min
Rekord na dychę padł w innym tygodniu biegania po prostu i w osobnym starcie, a liczę tu rekordy z zawodów odpowiednio na 5 km i 10 km i masz rację, że miałem 21:11/5km średnio przy biegu na 10km, ale poszczególnych odcinków nie chciałem wliczac do życiówki na 5km.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 526
- Rejestracja: 13 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zapisz się na jakiś odmierzony, oficjalny bieg, będziesz wiedział, na czym stoisz. Trudno się wypowiadać, skoro nie wiemy, jak mierzone były odległości.
Założywszy poprawne pomiary, progres jest niewątpliwie nietypowy, chociaż tak to też jest, że z takim peselem ma się na dzień dobry wielkie osiągnięcia z minimum wysiłku, potem w pewnym momencie luz w łańcuchu się kończy i trzeba zacząć orać. Z drugiej strony coś z tej wagi jest do zrzucenia, więc tu masz jeszcze niewątpliwą rezerwę na znaczące przyspieszenie niewielkim kosztem.
Paradoksalnie, akurat wynik z półmaratonu jest słaby w porównaniu do tego na 10 km. Odpowiednikiem 42:30 na 10, jest 1:34 na 21 (i nie jest to jakieś wydumane porównanie - tyle ludzie biegają), więc tu też masz potencjał do przyspieszenia.
Założywszy poprawne pomiary, progres jest niewątpliwie nietypowy, chociaż tak to też jest, że z takim peselem ma się na dzień dobry wielkie osiągnięcia z minimum wysiłku, potem w pewnym momencie luz w łańcuchu się kończy i trzeba zacząć orać. Z drugiej strony coś z tej wagi jest do zrzucenia, więc tu masz jeszcze niewątpliwą rezerwę na znaczące przyspieszenie niewielkim kosztem.
Paradoksalnie, akurat wynik z półmaratonu jest słaby w porównaniu do tego na 10 km. Odpowiednikiem 42:30 na 10, jest 1:34 na 21 (i nie jest to jakieś wydumane porównanie - tyle ludzie biegają), więc tu też masz potencjał do przyspieszenia.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 31 maja 2018, 02:14
- Życiówka na 10k: 42:22
- Życiówka w maratonie: brak
mpruchni pisze:Zapisz się na jakiś odmierzony, oficjalny bieg, będziesz wiedział, na czym stoisz. Trudno się wypowiadać, skoro nie wiemy, jak mierzone były odległości.
Założywszy poprawne pomiary, progres jest niewątpliwie nietypowy, chociaż tak to też jest, że z takim peselem ma się na dzień dobry wielkie osiągnięcia z minimum wysiłku, potem w pewnym momencie luz w łańcuchu się kończy i trzeba zacząć orać. Z drugiej strony coś z tej wagi jest do zrzucenia, więc tu masz jeszcze niewątpliwą rezerwę na znaczące przyspieszenie niewielkim kosztem.
Paradoksalnie, akurat wynik z półmaratonu jest słaby w porównaniu do tego na 10 km. Odpowiednikiem 42:30 na 10, jest 1:34 na 21 (i nie jest to jakieś wydumane porównanie - tyle ludzie biegają), więc tu też masz potencjał do przyspieszenia.
To były oficjalne biegi lokalne i trasa podobno jest jak najbardziej w porządku, ale no nie latałem z miarką by to zmierzyć. Półmaraton to dla mnie była już wtedy męczarnia i zajezdnia i stąd zwolnienie na takim dystansie, a niestety pod koniec czerwca, gdy wyrabiałem jeszcze mocniej swoją siłę biegową na podbiegach i ogólnych ćwiczeniach i dałbym radę zrobić połmaraton w myślę około 1:35 doznałem kontuzji biodra grając w piłkę na turnieju i dopiero od następnego tygodnia(koniec lipca) mogę zacząć wracać do biegania, więc ten mój szybki progres teraz dostał duży hamulec, ale z czasem zauważyłem, że im mniej tkanki tłuszczowej i wagi tym biegało mi się lepiej aczkolwiek wolniej i myślę, że na tym polegał mój sukces, bo mój organizm czerpał energię z tkanki tłuszczowej, która będąc w nadmiarze dawała mi bardzo dużo siły.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 526
- Rejestracja: 13 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie powiem, ciekawa koncepcja Nawet bardzo ciekawa.AndresC pisze:im mniej tkanki tłuszczowej i wagi tym biegało mi się lepiej aczkolwiek wolniej (...)na tym polegał mój sukces, (bo) że mój organizm czerpał energię z tkanki tłuszczowej, która będąc w nadmiarze dawała mi bardzo dużo siły.
Niestety, chociaż dla wielu na tym forum "na szczęście", tak nie jest. Co prawda widziałem ostatnio biegacza z zadziwiającym brzuchem, z numerem startowym w kolorze przydzielanym tym, którzy legitymowali się świeżym wynikiem poniżej 1:40 w półmaratonie, ale to raczej wyjątkowa sytuacja, wręcz dzisiaj sam nie wierzę, że mi się to zdarzyło.
Początkowo miałeś lepsze czasy, bo biegłeś "na świeżaka", jak trenujesz, to zmęczenie się odkłada i czasy w startach z treningu są często słabsze niż po okresach nieróbstwa. Stąd przed ważnym startem warto zluzować treningi.