Biegam typowo amatorsko i bez spiny, już parę biegów za mną, w tym półmaratony – ostatni w grudniu (może czasy nie były szałowe, ale nie umarłam i miałam masę frajdy :D ). Logicznym wydaje się więc próba zmierzenia się z maratonem i w tym kontekście myślę o nadchodzącej jesieni. Tym razem postanowiłam skorzystać z planu Jacka Danielsa – cykl 5-tygodniowy do maratonu. Zamierzam cały cykl zrobić 4 razy, co daje mi zapas na wypadek gdyby jakiś tydzień wypadł (np. podczas wyjazdu w góry nie zakładam, że dam jeszcze radę biegać) i jakieś 2-3 tyg. na zmodyfikowany plan przedstartowy (to też będzie wg Danielsa). I ponieważ teraz dla mnie maksymalny dystans tygodniowy to coś około 37 km, to zakładam, że pierwszy cykl mogłabym zacząć od ok 42 km na tydzień. I później co 5 tyg. zamierzam zwiększać ten dystans w każdym kolejnym cyklu. Przypuszczam, że po 15 tyg. ostatni cykl, ktory wówczas rozpocznę to będzie jakieś 55-57 km w tygodniu. Daniels pisze jednak, że najdłuższy bieg w tygodniu (przy tym dystansie) nie powinien przekraczać 30% dystansu tygodniowego, co daje w moim wypadku ok 17 km. Nawet jeśli to miałoby mnie przygotować do startu, to mój mózg może tego nie ogarnąć. 17 km to za mało, żeby być mentalnie przygotowanym na 42 km. Wiem, że zabraknie mi pewności. Pozostają jeszcze te trzy ostatnie tygodnie przed startem i Daniels proponuje (przeskakując do planu 2J, bo chyba to sugeruje) długie wybieganie – 27 km (ja to na pewno zmniejszę o 2-3(?) km, jeśli tam ma być dodane coś z sesji jakościowej, bom chyba umrę) i na 2 tyg przed jakiś tam bieg ok 20 km, a ostatni tydzień bez szaleństw.
Czy ten w sumie jeden dłuższy bieg to według Was wystarczająco? Czy to nie za duża różnica pomiędzy 17 a powiedzmy 25 km w następnym tygodniu? Czy to w ogóle ma sens?

Próbuję realnie oceniać swoje szanse i zwiększenie dystansu tygodniowego (żeby te 30% to było jednak trochę więcej) nie wchodzi w grę. Jeśli zrealizuję te założenia, to już i tak będę z siebie bardzo dumna (a jak się nie uda to cóż... będę już o to doświadczenie mądrzejsza i będę próbować na wiosnę). Z góry dziękuję za wszelkie rady czy wskazówki, które być może (mam nadzieję?) się pojawią. Nawet jeśli zostanie mi powiedziane, że cały mój plan na pół roku kupy się nie trzyma, to będę jeszcze miała czas, żeby wszystko przemyśleć.