sebbor - komentarze
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 255
- Rejestracja: 23 kwie 2014, 12:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Połówka w 1:18:56 - zgodnie z planem. Patrząc po międzyczasach grupka biegnąca w podobnym tempie też się chyba znalazła, z tym że wygląda na to że to @sebbor prowadzi grupę do tego 20km.
edit: niestety po 30km tempo mocno spadało niestety 2:40 nie będzie.
edit: niestety po 30km tempo mocno spadało niestety 2:40 nie będzie.
Tu kiedyś był link do bloga i komentarzy
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
żołądek mnie zniszczył . Więcej info na stronie z blogiem.Dariush pisze:Połówka w 1:18:56 - zgodnie z planem. Patrząc po międzyczasach grupka biegnąca w podobnym tempie też się chyba znalazła, z tym że wygląda na to że to @sebbor prowadzi grupę do tego 20km.
edit: niestety po 30km tempo mocno spadało niestety 2:40 nie będzie.
- KrzysiekJ
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1571
- Rejestracja: 06 lis 2013, 16:29
- Życiówka na 10k: 38:00 z treningu
- Życiówka w maratonie: 2:57:26 atest
- Lokalizacja: Gdańsk
Masz charakter, że to dokończyłeś.
Ja leciałem na 2:55, ale jak po 37km na szczycie wiaduktu zdałem sobie sprawę że już jestem ponad minutę w plecy i z pewnością nie dam rady przyspieszyć, to się zniechęciłem i zszedłem z trasy.
Oby następnym razem było bez niespodzianek.
Ja leciałem na 2:55, ale jak po 37km na szczycie wiaduktu zdałem sobie sprawę że już jestem ponad minutę w plecy i z pewnością nie dam rady przyspieszyć, to się zniechęciłem i zszedłem z trasy.
Oby następnym razem było bez niespodzianek.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 255
- Rejestracja: 23 kwie 2014, 12:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No z takimi sensacjami to ja już bym zszedł po pierwszym pawiu. Jeżeli to faktycznie wynik przemęczenia i organizm się buntował to z powrotem do treningu na pełnych obrotach też można by odczekać dłuższą chwilę.
Tu kiedyś był link do bloga i komentarzy
- rolin'
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1824
- Rejestracja: 25 cze 2013, 19:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: małopolskie
Obstawiam kwestię zbyt dużej intensywności spowodowanej temperaturą. Chętnie bym zobaczył wykres tętna. Szkoda, ale zawsze musi być kiedyś ten gorszy start. Dobrze, że się nie przestałeś biec, bo to chyba najgorsza opcja. Swoją drogą sam się nad Wingsem zastanawiałem, ale maraton miesiąc po maratonie to nie wiem czy taki fajny pomysł.
BLOG - KOMENTARZE
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
- nestork
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 705
- Rejestracja: 01 paź 2012, 01:26
Masakra, oby to była tylko jednodniowa niedyspozycja Ta wola dotarcia do mety mimo wszystko to chyba z ultra Ci została
5k 18:29 (MW Bieg na Piątkę IX 2017)
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
10k 38:38 (Bieg Kazików III 2018)
21k 1:24:32 (Półmaraton Warszawski III 2018)
42k 3:09:18 (Orlen Maraton IV 2016)
Blog i komentarze
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Niestety wczoraj wróciłem bardzo późno do domu i zapomniałem zgrać maratonu z zegarka, dzisiaj wieczorem sprawdzę to tętno.
Co do woli walki, zejście z trasy jest dla mnie ostateczną ostatecznością i nie chcę tego robić jak nie muszę. Na 30km, kiedy stanąłęm po raz pierwszy, miałem oczywiście myśli żeby tam zejść z trasy, ale tylko przez chwilę. Byłem zły i zdołowany, zrezygnowany, ale wypada chociaż dobiec do mety skoro moja dziewczyna tam czeka Wtedy nie czułem się jeszcze aż tak źle i wizja dotruchtania tych 12km nie była nadludzkim wyczynem. Dopiero na kolejnych 5 km wszystko rozwinęło się, żołądek zwariował na dobre. Po 35km było najgorzej i wtedy mogłem przeklinać swoją decyzję Ten maraton dał mi właśnie dużo do umiejętności walki w ekstremalnym cierpieniu, takim już agonalnym
Co do woli walki, zejście z trasy jest dla mnie ostateczną ostatecznością i nie chcę tego robić jak nie muszę. Na 30km, kiedy stanąłęm po raz pierwszy, miałem oczywiście myśli żeby tam zejść z trasy, ale tylko przez chwilę. Byłem zły i zdołowany, zrezygnowany, ale wypada chociaż dobiec do mety skoro moja dziewczyna tam czeka Wtedy nie czułem się jeszcze aż tak źle i wizja dotruchtania tych 12km nie była nadludzkim wyczynem. Dopiero na kolejnych 5 km wszystko rozwinęło się, żołądek zwariował na dobre. Po 35km było najgorzej i wtedy mogłem przeklinać swoją decyzję Ten maraton dał mi właśnie dużo do umiejętności walki w ekstremalnym cierpieniu, takim już agonalnym
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
No tu już trzeba wiedzieć czy można, znać siebie. Po maratonie zakładam dużo regeneracji i jakiegoś wielkiego dociskania treningami nie będzie. Sam Wings też nie jest dla mnie żadnym docelowym startem, raczej dobrym długim treningiem do ultra. Po prostu kręci mnie ta formułą z goniącą metą Jakieś cele tam sobie na pewno postawię, ale ogólnie na luzie, tak, że jak nie będzie szło to bez tragedii i z uśmiechem.rolin' pisze:Obstawiam kwestię zbyt dużej intensywności spowodowanej temperaturą. Chętnie bym zobaczył wykres tętna. Szkoda, ale zawsze musi być kiedyś ten gorszy start. Dobrze, że się nie przestałeś biec, bo to chyba najgorsza opcja. Swoją drogą sam się nad Wingsem zastanawiałem, ale maraton miesiąc po maratonie to nie wiem czy taki fajny pomysł.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4978
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Respekt za dotarcie do mety przy takich problemach
A wynik? Co sie odwlecze to nie uciecze
A wynik? Co sie odwlecze to nie uciecze
- rolin'
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1824
- Rejestracja: 25 cze 2013, 19:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: małopolskie
Problem jest taki, że lekko z uśmiechem w drugim zakresie to wykręcisz pewnie 50+km :D
BLOG - KOMENTARZE
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
50km to po 4:19/km czyli tempo do którego ostatnio rozpędzałem się na rozbieganiach w pierwszym zakresie Ale wiadomo, że z upływem czasu z tego pierwszego zakresu bym wyszedł w kierunku drugiego. 55km to po 4:12 a 60km po 4:05 co wydaje się chyba maksem dla mnie. Nie wiem jeszcze w co będę celował, zobaczę jakie będzie samopoczucie za 2 tygodnie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4871
- Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
- Życiówka na 10k: 37:59
- Życiówka w maratonie: 2:59:13
- Lokalizacja: Tychy
Wracając do twojego maratonu to obstawiam, że powodem problemów było odwodnienie.
8 kwietnia biegł ze mną kolega, który jest trochę mocniejszy ode mnie. Ja piłem bardzo dużo on mało, ja polewałem głowę wodą kiedy tylko była taka możliwość on wcale. Najpierw miał kolkę około 30 km, potem tak jak u ciebie odezwał się żołądek. Zrezygnował na 35km.
8 kwietnia biegł ze mną kolega, który jest trochę mocniejszy ode mnie. Ja piłem bardzo dużo on mało, ja polewałem głowę wodą kiedy tylko była taka możliwość on wcale. Najpierw miał kolkę około 30 km, potem tak jak u ciebie odezwał się żołądek. Zrezygnował na 35km.
viewtopic.php?f=28&t=58398 Komentarze
- sebbor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1205
- Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
- Życiówka na 10k: 33:38
- Życiówka w maratonie: 2:38
- Lokalizacja: Poznań
Hmmm jest pewnie taka możliwość. W Gdańsku słońce było za chmurami, podczas startu jakieś 14 stopni, trochę wiatru, nie czuło się gorąca. Piłem kubeczek wody, czyli 2-3 łyki na każdym punkcie jaki był (woda co 2,5km), poza jednym gdzie nie udało się go złapać. Resztkami tego co zostawało w kubeczku polewałem sobie delikatnie głowę. Na połówce nie czułem pragnienia, nie było mi też gorąco, ale nie wykluczam niczego. Na pewno odwodniłem się później, po 25km bo po tym jak zaczęły się u mnie rewolucje, żołądek reagował źle nawet na łyk wody, więc trudno było się nawet napić.Siedlak1975 pisze:Wracając do twojego maratonu to obstawiam, że powodem problemów było odwodnienie.
8 kwietnia biegł ze mną kolega, który jest trochę mocniejszy ode mnie. Ja piłem bardzo dużo on mało, ja polewałem głowę wodą kiedy tylko była taka możliwość on wcale. Najpierw miał kolkę około 30 km, potem tak jak u ciebie odezwał się żołądek. Zrezygnował na 35km.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4871
- Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
- Życiówka na 10k: 37:59
- Życiówka w maratonie: 2:59:13
- Lokalizacja: Tychy
Kurcze to już nie wiem. U nas były 23 stopnie albo i więcej bo słońce dawało ostro więc na pewno się kumpel odwodnił. Po biegu mieliśmy mnóstwo zaschniętej soli na twarzy i szyi. Generalnie koszmar Ciekawe co cię załatwiło.
viewtopic.php?f=28&t=58398 Komentarze
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Fajna relacja, gratuluję.