Gratuluję świetnego wyniku.
Nie wiem czy to nie Twoja córka złapała mnie za rękę wczoraj myśląc, że to tata. Jeśli nie, to bardzo podobna dziewczynka to była.
Po tym skręcie w lewo, w Okólną kilkaset metrów przed metą też strasznie cierpiałem bo w międzyczasie wiatr strasznie się rozhulał.
Gratulacje.
Taki support rowerowy niestety często się zdarza. Napisałem niestety, bo np. na maratonie w Szczecinie rowerzyści mnie wkurzali. Nie zważali na innych zawodników i kilka razy musiałem im zwracać uwagę, bo o mało co nie zostałbym najechany.
Organizatorzy często zabraniają takich praktyk, ale nie są w stanie całej trasy ogarnąć. Policja też przymyka oczy.
W Dębnie też kilka osób jechało na rowerach, ale tam było szeroko i nie miałem żadnych perturbacji z nimi.
Co by nie było, to uważam, że na trasie powinni być tylko zawodnicy i służby zabezpieczające zawody.
W tym przypadku, o którym napisałeś, trudno gdybać, czy ta Cola przeważyła w walce o 5te miejsce.
Całkiem możliwe.
Dzięki Keiw. Wydaje mi się, że i tak nie dociągnąłbym na tym piątym miejscu, za dużo mnie kosztowała ta szarża.
Jednak uczciwe mi się wydaje, jeżeli na trasie wszysty korzystamy z tego, co jest w punktach lub co sami zabraliśmy np. w bidonie.
Taka pomoc z zewnątrz jest dla mnie nie fair niezależnie, czy wpłynęła na wynik czy nie.
Co do "pomocy rowerowej", to jak napisałem, uważam tak samo.
Z Colą, to faktycznie trudno coś powiedzieć - trzeba było poprosić o łyka
Sam wiesz, że na wysokich obrotach trudno już cokolwiek przełknąć i niekiedy nawet picie potrafi się "nie przyjąć" i nam tylko ciąży.
To z pomocą "rowerową" słabe. Rozumiem jakąś pomoc wśród zawodników nie biegnących na miejsce, z końca stawki, debiutantów etc. Aczkolwiek rower stwarza wtedy dodatkowe zagrożenie. Gratuluję kolejnego dobrego biegu
Gratuluję pudła i walki.
Jak wyprzedziłeś tego piątego zawodnika, to na jaką odległość mu odskoczyłeś, czy może przez te 3 kilometry był cały czas za Tobą przyklejony? Ja w takich sytuacjach zawsze staram się wyprzedzać zdecydowanie i po wyprzedzeniu od razu oderwać się i zbudować wyraźną przewagę (nie jest to łatwe, ale adrenalina pomaga), wtedy wyprzedzony traci motywację i wiarę w odzyskanie pozycji.
Blog – Komentarze 10 km - 38:28 (5.03.2017), HM - 1:24:30 (25.03.2017), M - 2:56:00 (15.10.2017)
Dzięki Ziko i Wigi
Tak właśnie chciałem zrobić, jak najbardziej odskoczyć, żeby odebrać motywację do walki. Na oko wydaje mi się, że miałem ze 100 metrów przewagi, chociaż już ciężko mi się wtedy ograniało otoczenie. Wydaje mi się, że ten zawodnik zauważył za to kryzys u mnie i zaatakował tak samo, jak ja go wcześniej.
Czekam na oficjalną relację Bieg poszedł Ci świetnie, a fakt, że nie przeszedłeś do marszu ani nic takiego, dodaje debiutowi blasku
Podejrzewam, że kolejny maraton to będą urwane grube minuty, będę śledził dalej.