Sikor - no to do roboty...
Moderator: infernal
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Uff, wystartowalem.
Przygotowania byly jakie byly, ostatnio przebieglem sie w srode, w piatek sie nie udalo, bo lalo.
W sobote poszedlem przynajmniej na basen, zrobilem 3km i nawet nie bylo tak zle.
Po poludniu dbalem, zeby odbudowac zapasy glikogenu, bo basen je na pewno mocno uszczuplil.
I sie udalo, bo polmaraton przebieglem bez potrzeby wspomagania: nawet nie pilem w czasie biegu.
Pogoda dopisala idealnie. 12-13 stopni, niebo zachmurzone, ale od czasu do czasu na chwile pojawiao sie slonce.
I dobrze, bo sie od razu robilo bardzo cieplo.
Na start ledwo zdarzylem wskoczyc do swojej strefy, bo jak sie okazalo <1:35, to byla pierwsza, calkiem niedluza strefa tuz za elita.
Zobaczylem tak balon na 1:29 i postanowilem trzymac sie go tak dlugo jak bede mogl.
Chwile pozniej polecielismy i to przed czasem (sic!), tak ze nawet zona nie zdarzyla mi na starcie zdjecia zrobic.
Pierwszy kilometr mocno zatloczony, wiec tempo bylo slabsze, ale pace maker nadgonil na drugim
Nie bylo lekko, tetno poszybowalo do 175-177, wiedzialem, ze tak calosci nie przebiegne.
Utrzymalem sie za pacem przez pierwsze 6km, potem zszedlem do 4:20-4:25, ktore trzymalem na km 7-14.
Wtedy tez zaczela pojawiac sie kolka, tak po srodku, takie raczej skurcz miesni niz klucie w boku.
Staralem trzymac sie ja na dystans, ale powolutku rosla. Na szczescie nei wystrzelila.
Kilometry 15 i 16 byly najwolniejsze, odpowiednio 4:30 i 4:29, wtedy postanowilem, ze chrzanie to,
no risk no fun, i postanowilem przyspieszyc. Intensywnosc wzrosla i co ciekawe kolka w zasadzie zniknela
(zaczalem znacznie mocniej pracowac przepona i chyba to pomoglo).
Na km 17 jeszcze sie rozkrecalem (4:25), ale nastepne juz przelecialy szybciej:
18-y w 4:18, 19-y w 4:12, 20-y w 4:15, 21-y w 4:10, na ostatnich 200m zdobylem sie jeszcze na sprint i wyprzedzilem z 5-6 osob, ktorzy ostatnie kilometry biegli tuz przede mna.
Oficjalny czas: 1:32:32
No i jak moge to skomentowac? Ciezko sie bieglo. Grypa to jednak straszne swinstwo
Ani przez chwile nie moglem powiedziec, zebym biegl swoim rytmem.
Nogi pracowaly dobrze (sr. czas kontaktu 233ms), ale wydolnosc lezala i kwiczala
Trudno powiedziec, zeby bym zadowolony z wyniku. Zyciowka co prawda poprawiona o 2:40, ale powinno peknac 1:30.
Z drugiej strony forma byla daleka od optymalnej.
Pierwsza dobra wiadomosc jest taka, ze impreza jest bardzo przyjemna, niedaleko, niezbyt droga i dobrze zorganizowana.
Postanowilem wystartowac za rok
Co ciekawe: w katategorii M45 (wlasnie do niej wskoczylem) zajalem miejsce 49 na 511, ktorzy ukonczyli bieg, czyli w 10%, co mnie niezmiernie pozytywnie zaskoczylo. Mala rzecz a cieszy. Always look on bright side of life...
Przygotowania byly jakie byly, ostatnio przebieglem sie w srode, w piatek sie nie udalo, bo lalo.
W sobote poszedlem przynajmniej na basen, zrobilem 3km i nawet nie bylo tak zle.
Po poludniu dbalem, zeby odbudowac zapasy glikogenu, bo basen je na pewno mocno uszczuplil.
I sie udalo, bo polmaraton przebieglem bez potrzeby wspomagania: nawet nie pilem w czasie biegu.
Pogoda dopisala idealnie. 12-13 stopni, niebo zachmurzone, ale od czasu do czasu na chwile pojawiao sie slonce.
I dobrze, bo sie od razu robilo bardzo cieplo.
Na start ledwo zdarzylem wskoczyc do swojej strefy, bo jak sie okazalo <1:35, to byla pierwsza, calkiem niedluza strefa tuz za elita.
Zobaczylem tak balon na 1:29 i postanowilem trzymac sie go tak dlugo jak bede mogl.
Chwile pozniej polecielismy i to przed czasem (sic!), tak ze nawet zona nie zdarzyla mi na starcie zdjecia zrobic.
Pierwszy kilometr mocno zatloczony, wiec tempo bylo slabsze, ale pace maker nadgonil na drugim
Nie bylo lekko, tetno poszybowalo do 175-177, wiedzialem, ze tak calosci nie przebiegne.
Utrzymalem sie za pacem przez pierwsze 6km, potem zszedlem do 4:20-4:25, ktore trzymalem na km 7-14.
Wtedy tez zaczela pojawiac sie kolka, tak po srodku, takie raczej skurcz miesni niz klucie w boku.
Staralem trzymac sie ja na dystans, ale powolutku rosla. Na szczescie nei wystrzelila.
Kilometry 15 i 16 byly najwolniejsze, odpowiednio 4:30 i 4:29, wtedy postanowilem, ze chrzanie to,
no risk no fun, i postanowilem przyspieszyc. Intensywnosc wzrosla i co ciekawe kolka w zasadzie zniknela
(zaczalem znacznie mocniej pracowac przepona i chyba to pomoglo).
Na km 17 jeszcze sie rozkrecalem (4:25), ale nastepne juz przelecialy szybciej:
18-y w 4:18, 19-y w 4:12, 20-y w 4:15, 21-y w 4:10, na ostatnich 200m zdobylem sie jeszcze na sprint i wyprzedzilem z 5-6 osob, ktorzy ostatnie kilometry biegli tuz przede mna.
Oficjalny czas: 1:32:32
No i jak moge to skomentowac? Ciezko sie bieglo. Grypa to jednak straszne swinstwo
Ani przez chwile nie moglem powiedziec, zebym biegl swoim rytmem.
Nogi pracowaly dobrze (sr. czas kontaktu 233ms), ale wydolnosc lezala i kwiczala
Trudno powiedziec, zeby bym zadowolony z wyniku. Zyciowka co prawda poprawiona o 2:40, ale powinno peknac 1:30.
Z drugiej strony forma byla daleka od optymalnej.
Pierwsza dobra wiadomosc jest taka, ze impreza jest bardzo przyjemna, niedaleko, niezbyt droga i dobrze zorganizowana.
Postanowilem wystartowac za rok
Co ciekawe: w katategorii M45 (wlasnie do niej wskoczylem) zajalem miejsce 49 na 511, ktorzy ukonczyli bieg, czyli w 10%, co mnie niezmiernie pozytywnie zaskoczylo. Mala rzecz a cieszy. Always look on bright side of life...
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Rany jakie mam DOMS-y w czworkach przez ta przerwe w bieganiu.
Po maratonie takich nie mialem
Dobrze, ze dzisiaj wieczorem trening plywacki w klubie, to sie rozruszam
Jutro mialem w planie sie przebiec, ale jezeli to bedzie wygladalo podobnie jak dzis, to poczekam do srody
Po maratonie takich nie mialem
Dobrze, ze dzisiaj wieczorem trening plywacki w klubie, to sie rozruszam
Jutro mialem w planie sie przebiec, ale jezeli to bedzie wygladalo podobnie jak dzis, to poczekam do srody
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Poplywalem wczoraj. Autobus nie przyjechal, wiec mialem 10minut spoznienia (bardzo krotkie rozplywanie), przez co tylko 2200m.
Ale ciezko sie plywalo, uff
Ale co ciekawe tylko pierwsze 1500m, myslalem, ze zejde, a potem nagle zrobilo sie prawie normalnie.
Gdybym mogl (a nie moglem bo przyszly nurki ), to bym zostal i jeszcze z kilometr walnal.
Nogi tylko nie pracowaly.
Apropos nogi...
Planowalem dzisiaj jakis lekki bieg. No way. DOMS-y takie, ze chyba gorzej niz wczoraj
Moze to i dobrze, bo dzisiaj pada i sie ochlodzilo. Ale jutro, to juz nie ma zmiluj
Ale ciezko sie plywalo, uff
Ale co ciekawe tylko pierwsze 1500m, myslalem, ze zejde, a potem nagle zrobilo sie prawie normalnie.
Gdybym mogl (a nie moglem bo przyszly nurki ), to bym zostal i jeszcze z kilometr walnal.
Nogi tylko nie pracowaly.
Apropos nogi...
Planowalem dzisiaj jakis lekki bieg. No way. DOMS-y takie, ze chyba gorzej niz wczoraj
Moze to i dobrze, bo dzisiaj pada i sie ochlodzilo. Ale jutro, to juz nie ma zmiluj
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Wczoraj nie pobiegalem. Przychodzeniu miesnie byly juz spoko, ale podbieglem 100m za synem
i od razu poczulem przy ladowaniu, ze nie wszystko w nich jeszcze jest ok.
Dzisiaj za to nie widze przeszkod, nawet pogoda ma wspolpracowac
Najblizszy caly weekend spedze znowu na basenie, ale nie bede mogl nawte nogi zamoczyc
Syn ma zawody (pierwsze na basenie 50m), wiec bedziemy biwakowac na plywalni.
ZIB Udalo nam sie niedawno zmienic samochod nareszcie. Galaxy juz swoje odsluzyl.
Tym razem wyladowalismy w S-Maxie, wszystko super, tylko dach w bagazniku przebiega wyraznie nizej.
A to oznacza, ze bede musial z roweru wyciagac odbydwa kola, zeby sie zmiescil.
Zaczalem kombinowac juz jak rozbudowac swoj stojak DIY, ale wpadl mi przypadkiem w oko stelaz firmy B&W z toreb do przewozu rowerow.
B&W ASF Anti-Shock-Frame:
Rozwiazanie w zasadzie idealne zarowno technicznie jak i cenowo.
Jest tylko 1 problem: znalazlem to tylko w jednym sklepie i do tego nie wiadomo kiedy bedzie na stanie
W komplecie z torba oczywiscie sa, ale torba mi niepotrzebna, nie mowiac o 3-kroptenj roznicy w cenie.
Kuchnia, co robic?
Jakby to ktos gdzie widzial na stanie, to bede niezmiernie zobowiazany
i od razu poczulem przy ladowaniu, ze nie wszystko w nich jeszcze jest ok.
Dzisiaj za to nie widze przeszkod, nawet pogoda ma wspolpracowac
Najblizszy caly weekend spedze znowu na basenie, ale nie bede mogl nawte nogi zamoczyc
Syn ma zawody (pierwsze na basenie 50m), wiec bedziemy biwakowac na plywalni.
ZIB Udalo nam sie niedawno zmienic samochod nareszcie. Galaxy juz swoje odsluzyl.
Tym razem wyladowalismy w S-Maxie, wszystko super, tylko dach w bagazniku przebiega wyraznie nizej.
A to oznacza, ze bede musial z roweru wyciagac odbydwa kola, zeby sie zmiescil.
Zaczalem kombinowac juz jak rozbudowac swoj stojak DIY, ale wpadl mi przypadkiem w oko stelaz firmy B&W z toreb do przewozu rowerow.
B&W ASF Anti-Shock-Frame:
Rozwiazanie w zasadzie idealne zarowno technicznie jak i cenowo.
Jest tylko 1 problem: znalazlem to tylko w jednym sklepie i do tego nie wiadomo kiedy bedzie na stanie
W komplecie z torba oczywiscie sa, ale torba mi niepotrzebna, nie mowiac o 3-kroptenj roznicy w cenie.
Kuchnia, co robic?
Jakby to ktos gdzie widzial na stanie, to bede niezmiernie zobowiazany
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Pobiegalem w koncu! 11,2km, sr. tempo 5:11, sr. puls az 148 (:orany:).
Ostatnio bylo sucho, wiec wybralem sie po raz pierwszy w tym sezonie na trase crossowa (przynajmniej czesciowo).
Pogoda swietna, cieplo (~12 stopni) i mimo, ze wialo, to bylo przyjemnie.
Bieglo sie dosc kiepsko, takich kolkow zamiast nog nie mialem jeszcze nigdy, jakbym walil drewnianymi belkami w podloze
Runalyze pieknie pokazuje zjazd formy w ciagu ostatnich 2 tygodni.
Nic to, trzeba bedzie nadrabiac. Czas tylko troche nie sprzyja (a moze wlasnie tak ),
bo za tydzien jade w gory na desce pojezdzic. Tym razem tylko tydzien i nareszcie cala rodzina,
wiec pewnie nie pobiegam, chociaz odpoczac, to raczej nie odpoczne
Mam przynajmniej nadzieje, ze zaraz po powrocie bede mogl wskoczyc na wysokie obroty.
ZIB
Poszukiwania rozwiazania transportowego do auta wtoku.
Wlasnie natknalem sie na nastepne, czesciowe, ale bardzo przyjemne rozwiazanie.
Zwie sie to Minoura VERGO-TF Rear End Support i stanowiloby dopelnienie mojego aktualnego rozwiazania.
So far so good. Ale, no wlasnie, jest "ale". Za cholere nie moge tego w DE znalesc, kurka!
Ostatnio bylo sucho, wiec wybralem sie po raz pierwszy w tym sezonie na trase crossowa (przynajmniej czesciowo).
Pogoda swietna, cieplo (~12 stopni) i mimo, ze wialo, to bylo przyjemnie.
Bieglo sie dosc kiepsko, takich kolkow zamiast nog nie mialem jeszcze nigdy, jakbym walil drewnianymi belkami w podloze
Runalyze pieknie pokazuje zjazd formy w ciagu ostatnich 2 tygodni.
Nic to, trzeba bedzie nadrabiac. Czas tylko troche nie sprzyja (a moze wlasnie tak ),
bo za tydzien jade w gory na desce pojezdzic. Tym razem tylko tydzien i nareszcie cala rodzina,
wiec pewnie nie pobiegam, chociaz odpoczac, to raczej nie odpoczne
Mam przynajmniej nadzieje, ze zaraz po powrocie bede mogl wskoczyc na wysokie obroty.
ZIB
Poszukiwania rozwiazania transportowego do auta wtoku.
Wlasnie natknalem sie na nastepne, czesciowe, ale bardzo przyjemne rozwiazanie.
Zwie sie to Minoura VERGO-TF Rear End Support i stanowiloby dopelnienie mojego aktualnego rozwiazania.
So far so good. Ale, no wlasnie, jest "ale". Za cholere nie moge tego w DE znalesc, kurka!
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Zona podeslala w koncu mi kilka fotek z niedzielnych zawodow.
Tuz po przekroczeniu mety (czerwona koszulka, biala czapka):
Pare minut po dobiegnieciu:
Tuz po przekroczeniu mety (czerwona koszulka, biala czapka):
Pare minut po dobiegnieciu:
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Kuchnia, 2 dni wyjete z zycia, weekend zaczal mi sie wczoraj o 21:30...
Zawody plywackie Tymka wycisnely z nas ostatnie soki.
Po pierwsze dojazd 100km. W sobote trzeba bylo byc na 9-ta to luz, ale w niedziele na 8:00.
Pogoda dodatkowo splatala nam figla, zrobilo sie -6 i w nocy spadlo konkretnie sniegu.
Rano wstalem, zobaczylem ta warstwe sniegu (mialo poproszyc tylko), to zrobilem alarm,
spakowalismy sie blyskawicznie, wyruszylismy przed czasem.
I dzieki temu spoznilismy sie tylko 20 minut
Wieczorami bylem ledwo zywy, leb pekal od tego ciaglego halasu na basenie,
a biorac dodatkowo po uwage pogode powiedzialem sobie gromkie "NIE! Nie biegam!"
Dzisiaj trening plywacki, wiec chociaz sie poruszam w nadziei, ze do jutra sie ociepli i snieg stopnieje
Zawody plywackie Tymka wycisnely z nas ostatnie soki.
Po pierwsze dojazd 100km. W sobote trzeba bylo byc na 9-ta to luz, ale w niedziele na 8:00.
Pogoda dodatkowo splatala nam figla, zrobilo sie -6 i w nocy spadlo konkretnie sniegu.
Rano wstalem, zobaczylem ta warstwe sniegu (mialo poproszyc tylko), to zrobilem alarm,
spakowalismy sie blyskawicznie, wyruszylismy przed czasem.
I dzieki temu spoznilismy sie tylko 20 minut
Wieczorami bylem ledwo zywy, leb pekal od tego ciaglego halasu na basenie,
a biorac dodatkowo po uwage pogode powiedzialem sobie gromkie "NIE! Nie biegam!"
Dzisiaj trening plywacki, wiec chociaz sie poruszam w nadziei, ze do jutra sie ociepli i snieg stopnieje
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Wczoraj wyszedlem na lekkie bieganie. Pierwszy kilometr byl ciezki, wymuszony, ale potem poszlo.
=> 9km, sr. tempo 4:55, sr. tetno 146
Ogolnie jestem zadowolony, bo chyba efekt przebytej choroby minal
Garmin pokazal mi przygotowanie kondycyjne +4, a Runalyze wyliczyl VO2max z tego biegu na ponad 54 (czyli jak przed choroba).
Dla porownania start w polmaratonie to bylo 50.5, a ostatni trening z czwartku <50
=> 9km, sr. tempo 4:55, sr. tetno 146
Ogolnie jestem zadowolony, bo chyba efekt przebytej choroby minal
Garmin pokazal mi przygotowanie kondycyjne +4, a Runalyze wyliczyl VO2max z tego biegu na ponad 54 (czyli jak przed choroba).
Dla porownania start w polmaratonie to bylo 50.5, a ostatni trening z czwartku <50
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Piatek, piateczek, piatunio!
Jeszcze tylko pobiegac zaraz po pracy (powinno sie udac, 7-8 stopni i nie pada),
potem zapakowac wszystko do auta i rano ruszamy rodzina na kondycyjny oboz "wysokogorski"
Mam w planie przebiec sie ze 2 razy w ciagu tego tygodnia, ale zobaczymy jakie plany wzgledem mnie ma pogoda...
Jeszcze tylko pobiegac zaraz po pracy (powinno sie udac, 7-8 stopni i nie pada),
potem zapakowac wszystko do auta i rano ruszamy rodzina na kondycyjny oboz "wysokogorski"
Mam w planie przebiec sie ze 2 razy w ciagu tego tygodnia, ale zobaczymy jakie plany wzgledem mnie ma pogoda...
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Kupa czasu minela od ostatniego wpisu.
Chcialem cos napisac zaraz po powrocie z urlopu, ale nie moglem sie zebrac.
1. Urlop w zalozeniach urlopu zimowego udal sie znakomicie.
Warunki byly bardziej zimowe niz wiosenne, sniegu w brod, zadnej mokrej brei, ale sporo slonca mimo wszystko.
Objezdzilismy sie wszyscy, mimo, ze tym razem "tylko" tydzien nam przyslugiwal
Kocham Livigno, tam zawsze czuje sie dobrze, od kilkunastu lat, czasem chcialbym tam pomieszkac.
Moze na emeryturze?
2. Jesli chodzi o bieganie w czasie urlopu to ze wzgledu na pkt. 1 nic z tego nie wyszlo: za zimnom, za duzo sniegu.
3. Po powrocie przywitala nas piekna pogoda w sobote, ale w niedziele jak chcialem pobiegac, to lalo. Nie wyszedlem
Pierwsze bieganie odbylo sie zatem dopiero w poniedzialek: 10km i nastepne 10km przedreptalem we wtorek.
Jak sprawdzilem w logach, w calym marcu pobiegalem 5 razy (sic!), koszmar. I to czuc jak cholera.
Potwierdza to rowniez Runalyze, ktorego prognozy polecialy w dol na leb na szyje
Dzisiaj dzien regeneracji, a jutro zaczynam powrot do formy. Start na 10km za nieco ponad 3 tygodnie.
Mam nadzieje, ze przynajmniej uda sie wrocic do mniej wiecej formy z konca lutego.
Tak na boku: wczoraj zalozylem nowe buty, Zante v3 na bieganie.
Troche sie obawialem porownania z v1, ktore uwielbialem.
Dodatkowo jak zamawialem, to bylem przekonany, ze stare to byly 47.5 (31cm) i takie tez zamowilem.
Juz po przymiarce okazalo sie, ze stare to byly jednak 47 (30.5cm).
I troche to czuc, nie na dlugosc nawet, ale w tegosci, v3 troche szerokie sa, v1 opinala mi stope idealnie.
Ale test wypadl dobrze, generalnie po 500m czulem sie jak w domu
Na koniec jeszcze urlopowa fotka:
Chcialem cos napisac zaraz po powrocie z urlopu, ale nie moglem sie zebrac.
1. Urlop w zalozeniach urlopu zimowego udal sie znakomicie.
Warunki byly bardziej zimowe niz wiosenne, sniegu w brod, zadnej mokrej brei, ale sporo slonca mimo wszystko.
Objezdzilismy sie wszyscy, mimo, ze tym razem "tylko" tydzien nam przyslugiwal
Kocham Livigno, tam zawsze czuje sie dobrze, od kilkunastu lat, czasem chcialbym tam pomieszkac.
Moze na emeryturze?
2. Jesli chodzi o bieganie w czasie urlopu to ze wzgledu na pkt. 1 nic z tego nie wyszlo: za zimnom, za duzo sniegu.
3. Po powrocie przywitala nas piekna pogoda w sobote, ale w niedziele jak chcialem pobiegac, to lalo. Nie wyszedlem
Pierwsze bieganie odbylo sie zatem dopiero w poniedzialek: 10km i nastepne 10km przedreptalem we wtorek.
Jak sprawdzilem w logach, w calym marcu pobiegalem 5 razy (sic!), koszmar. I to czuc jak cholera.
Potwierdza to rowniez Runalyze, ktorego prognozy polecialy w dol na leb na szyje
Dzisiaj dzien regeneracji, a jutro zaczynam powrot do formy. Start na 10km za nieco ponad 3 tygodnie.
Mam nadzieje, ze przynajmniej uda sie wrocic do mniej wiecej formy z konca lutego.
Tak na boku: wczoraj zalozylem nowe buty, Zante v3 na bieganie.
Troche sie obawialem porownania z v1, ktore uwielbialem.
Dodatkowo jak zamawialem, to bylem przekonany, ze stare to byly 47.5 (31cm) i takie tez zamowilem.
Juz po przymiarce okazalo sie, ze stare to byly jednak 47 (30.5cm).
I troche to czuc, nie na dlugosc nawet, ale w tegosci, v3 troche szerokie sa, v1 opinala mi stope idealnie.
Ale test wypadl dobrze, generalnie po 500m czulem sie jak w domu
Na koniec jeszcze urlopowa fotka:
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
W srode byl czas regeneracji, przerwa.
Probuje mozliwie szybko wejsc na swoja objetosc, kusilo, zeby pobiegac, ale czulem miesni po poprzednich 2 dniach, wiec dobrze ze odpoczalem.
Wczoraj ulozylem plan na najblizsze 3 tygodnie bazujac na ostatnich 3 tyg. planu z ksiazki Fitzgeralda i Hudsona.
W tym tygodniu jednak biegam jeszcze na czuja i dlatego wczoraj pobieglem to colubie najbardziej, czyli BNP.
Wyszlo 11.8km, sr. tempo 4:48, sr. tetno 155, czyli wciaz znacznie wyzsze niz normalnie.
Runalyze wyliczyl VO2max na nieco ponad 51, czyli kiepsko, ale i tak lepiej niz przy ostatnich dwoch biegach.
Dzisiaj w planie tylko lekki bieg 8-9km.
Probuje mozliwie szybko wejsc na swoja objetosc, kusilo, zeby pobiegac, ale czulem miesni po poprzednich 2 dniach, wiec dobrze ze odpoczalem.
Wczoraj ulozylem plan na najblizsze 3 tygodnie bazujac na ostatnich 3 tyg. planu z ksiazki Fitzgeralda i Hudsona.
W tym tygodniu jednak biegam jeszcze na czuja i dlatego wczoraj pobieglem to colubie najbardziej, czyli BNP.
Wyszlo 11.8km, sr. tempo 4:48, sr. tetno 155, czyli wciaz znacznie wyzsze niz normalnie.
Runalyze wyliczyl VO2max na nieco ponad 51, czyli kiepsko, ale i tak lepiej niz przy ostatnich dwoch biegach.
Dzisiaj w planie tylko lekki bieg 8-9km.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
To byl dobry tydzien
Kilometrazowo niewiele, nicele 50km, ale za to 5 treningow.
Po ostatnim Runalyze obliczyc vo2max na ponad 54, czyli w normie. O ile tak zostanie.
W weekend byla tak piekna pogoda, ze udalo mi sie nawet zainaugurowac sezon rowerowy
i machnalem dosc szybkie 45km na MTB.
Tlok byl straszny nad rzeka, ale za to mialem czesto nieplanowane interwaly (hamulec i full gaz)
Dzisiaj powrot do plywania. 3 tygodnie przerwy sie znowu uzbieraly, kurka, bedzie ciezko
Kilometrazowo niewiele, nicele 50km, ale za to 5 treningow.
Po ostatnim Runalyze obliczyc vo2max na ponad 54, czyli w normie. O ile tak zostanie.
W weekend byla tak piekna pogoda, ze udalo mi sie nawet zainaugurowac sezon rowerowy
i machnalem dosc szybkie 45km na MTB.
Tlok byl straszny nad rzeka, ale za to mialem czesto nieplanowane interwaly (hamulec i full gaz)
Dzisiaj powrot do plywania. 3 tygodnie przerwy sie znowu uzbieraly, kurka, bedzie ciezko
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Update z ostatniego tygodnia.
=> Plywanie odbylo sie tylko raz (dlaczego to za chwile) (*)
=> W piatek byl strajk, tramwaje nie jezdzily, wiec wskoczylem na rower.
Daleko nie mam (7km), ale droga powrotna to w zasadzie caly czas pod gorke.
Przycisnalem mocno i poczulem to w nogach.
Tylko zmoklem konkretnie, bo mialo o 15-ej przestac padac a o 17 wciaz nie chcialo
=> Bieganie: 4 treningi, niecale 50kmm prognozy Runalyze leca w dol, czyli chyba wszystko na dobrej drodze
No moze nie do konca, bo prawy achilles mnie boli troche.
Chyba wskoczylem po marnym marcu zbyt szybko na zbyt duze obciazenia.
Ale dzisiaj nie biegam (wieczorem basen) i jak bedzie trzeba to jutro pojde na rower zamiast biegania.
(*) weekend spedzilem na basenie znowu, ale nie przeplynalem nawet metra, a to znaczy, ze Tymek mial zawody
Na szczescie w sobote zaczynaly sie troche pozniej, a w niedziele skonczyly nieco wczesniej niz zwykle, co dalo mi akurat 2 szanse, zeby w weekend pobiegac. I ku mojej radosci obydwie szanse wykorzystalem
Plan na aktualny tydzien, to:
-> powrot na plywania 2x/tydz,
-> 4x trening biegowy (o ile achilles pozwoli)
-> do tego 2x rower.
To juz ostatni mocniejszy treenigowo tydzien przed startem, wiec w nastepnym tygodniu troche zluzuje:
-> bieganie 3x (tapering)
-> rower tylko 1x,
-> plywanie bez zmian (2x).
A po starcie na 10km zacznie sie konkretna orka, szczegolnie jesli chodzi o rower,
bo na poczatku czerwca pierwszy w tym sezonie start w tri, uff.
=> Plywanie odbylo sie tylko raz (dlaczego to za chwile) (*)
=> W piatek byl strajk, tramwaje nie jezdzily, wiec wskoczylem na rower.
Daleko nie mam (7km), ale droga powrotna to w zasadzie caly czas pod gorke.
Przycisnalem mocno i poczulem to w nogach.
Tylko zmoklem konkretnie, bo mialo o 15-ej przestac padac a o 17 wciaz nie chcialo
=> Bieganie: 4 treningi, niecale 50kmm prognozy Runalyze leca w dol, czyli chyba wszystko na dobrej drodze
No moze nie do konca, bo prawy achilles mnie boli troche.
Chyba wskoczylem po marnym marcu zbyt szybko na zbyt duze obciazenia.
Ale dzisiaj nie biegam (wieczorem basen) i jak bedzie trzeba to jutro pojde na rower zamiast biegania.
(*) weekend spedzilem na basenie znowu, ale nie przeplynalem nawet metra, a to znaczy, ze Tymek mial zawody
Na szczescie w sobote zaczynaly sie troche pozniej, a w niedziele skonczyly nieco wczesniej niz zwykle, co dalo mi akurat 2 szanse, zeby w weekend pobiegac. I ku mojej radosci obydwie szanse wykorzystalem
Plan na aktualny tydzien, to:
-> powrot na plywania 2x/tydz,
-> 4x trening biegowy (o ile achilles pozwoli)
-> do tego 2x rower.
To juz ostatni mocniejszy treenigowo tydzien przed startem, wiec w nastepnym tygodniu troche zluzuje:
-> bieganie 3x (tapering)
-> rower tylko 1x,
-> plywanie bez zmian (2x).
A po starcie na 10km zacznie sie konkretna orka, szczegolnie jesli chodzi o rower,
bo na poczatku czerwca pierwszy w tym sezonie start w tri, uff.
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
I znowu tydzien minal. Szybko ten czas leci. A w niedziele juz start.
Normalnie bym sie cieszyl, ale jakos nie tym razem
Niestety cos z organizmem jest nie tak
Na poczatku kwietnia sie odbil i mialem wrazenie, ze wychodze na prosta, ale ostatnio prognoza znowu zaczela sie pogarszac.
Ale nic to, w niedziele stane na starcie i postaram sie dac z siebie wszystko.
Nic ponizej zyciowki mnie nie interesuje, ale w glowie trudno mi to sobie wyobrazic,
bo aktualnie wejscie na tempo ~4min/km jakby nie dziala u mnie
W tym tygodniu zrobie sobie jeszcze jakies 2 krotsze, ale szybsze biegi, zobaczymy czy sie troche rozruszam.
Jakies propozycje? Myslalem, zeby dzisiaj zrobic kilka kilometrowek w tempie startowym,
ale moze lepiej poprzestac na krotszych odcinkach, np. 500m, ale za to ciut szybciej?
Sam nie wiem...
Normalnie bym sie cieszyl, ale jakos nie tym razem
Niestety cos z organizmem jest nie tak
Na poczatku kwietnia sie odbil i mialem wrazenie, ze wychodze na prosta, ale ostatnio prognoza znowu zaczela sie pogarszac.
Ale nic to, w niedziele stane na starcie i postaram sie dac z siebie wszystko.
Nic ponizej zyciowki mnie nie interesuje, ale w glowie trudno mi to sobie wyobrazic,
bo aktualnie wejscie na tempo ~4min/km jakby nie dziala u mnie
W tym tygodniu zrobie sobie jeszcze jakies 2 krotsze, ale szybsze biegi, zobaczymy czy sie troche rozruszam.
Jakies propozycje? Myslalem, zeby dzisiaj zrobic kilka kilometrowek w tempie startowym,
ale moze lepiej poprzestac na krotszych odcinkach, np. 500m, ale za to ciut szybciej?
Sam nie wiem...
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4980
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Wlasnie zerknalem sobie na statystyki i ku swojemu zdumieniu zauwazylem,
ze po pieknie przebieganym styczniu, w lutym wyszlo tylko 135km
Zupelnie nie mam w pamieci dlaczego tak malo sie uzbieralo (pogoda?).
Ale biorac to pod uwage oraz nieistaniejacy praktycznie biegowo marzec (grypa, urlop), to w sumie nie dziwie sie, ze forma tak zjechala
Ale to w sumie dobra wiadomosc, bo przynajmniej moge sobie to teraz jakos w glowie uzasadnic.
Wczoraj Tymek mial wyjatkowo dzien na nieplywanie, wiec mu odpuscilem.
Za to wybral sie chetnie ze mna pobiegac. Zmienilo to moje plany co do treningu, ale warto bylo pobiegac z synem.
Zrobilismy razem 7.2km, tempem 5:40 po troche pagorkowatej trasie.
Potem odstawilem go pod drzwi i sam pobieglem jeszcze na crossowa 3km rundke.
Na plaskim odcinku wszedlem nawet na tempo <4min/km i nie byl to "bieg sprintem po zycie"
Musze sie ladowac pozytywnymi emocjami bardziej niz weglowodanami,
bo inaczej w niedziele stane na starcie jak skazaniec, a to nie wrozyloby nic dobrego.
ze po pieknie przebieganym styczniu, w lutym wyszlo tylko 135km
Zupelnie nie mam w pamieci dlaczego tak malo sie uzbieralo (pogoda?).
Ale biorac to pod uwage oraz nieistaniejacy praktycznie biegowo marzec (grypa, urlop), to w sumie nie dziwie sie, ze forma tak zjechala
Ale to w sumie dobra wiadomosc, bo przynajmniej moge sobie to teraz jakos w glowie uzasadnic.
Wczoraj Tymek mial wyjatkowo dzien na nieplywanie, wiec mu odpuscilem.
Za to wybral sie chetnie ze mna pobiegac. Zmienilo to moje plany co do treningu, ale warto bylo pobiegac z synem.
Zrobilismy razem 7.2km, tempem 5:40 po troche pagorkowatej trasie.
Potem odstawilem go pod drzwi i sam pobieglem jeszcze na crossowa 3km rundke.
Na plaskim odcinku wszedlem nawet na tempo <4min/km i nie byl to "bieg sprintem po zycie"
Musze sie ladowac pozytywnymi emocjami bardziej niz weglowodanami,
bo inaczej w niedziele stane na starcie jak skazaniec, a to nie wrozyloby nic dobrego.