sosik "Marjan Bjorgen" - komentarze
Moderator: infernal
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No musze potwierdzic, ze sam trening to mnie nie zajechal. Budowa domu troche dokuczala i przeszkadzala, moje kombinacje sie troche dolozyly, a dobila mnie borelioza Jeszcze na miesiac przed docelowym startem pobieglem dyche po 38min dosc luzno, pozniej juz byla rownia pochyla ze wzgledu na infekcje i antybiotyk, a w zwiazku z niepewnoscia losu na przyszly rok, nie chcialem Rolliemu "zawracac gitary".
Ot i cala tajemnica zajechania treningiem
Ot i cala tajemnica zajechania treningiem
- sosik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5445
- Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
- Życiówka na 10k: 00:37:49
- Życiówka w maratonie: 2:58:50
- Lokalizacja: Kraków
Trzymajcie kciuki, u mnie w firmie część ekipy chora. Ja dzisiaj lekki katar miałem. Oby się to nie wzmogło. Co do treningu, to na razie bardzo OK!
No i własnie Cracovia - Wisła się mecz zaczął. Oj będzie jutro bolało :D
No i własnie Cracovia - Wisła się mecz zaczął. Oj będzie jutro bolało :D
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1060
- Rejestracja: 30 lis 2009, 11:32
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Niemal każdy trening oparty na silnych bodźcach da amatorowi na Twoim ówczesnym poziomie geometryczny postęp. Nie sztuką jest dać kopa w jeden -dwa sezony, a potem "nie wyłapać zmęczenia", "niestety choroba" itp., ale sztuką jest prowadzić amatora latami ciągle progresując, bez nadmiernego przemęczania. No i każdy amator ma życie, które czasem mniej a czasem bardziej przeszkadza w treningu. To też trener musi wiedzieć i dostosować trening. To jest taka moja ogólna refleksja, która jak sądzę, do sosika nie ma zastsowania.marek84 pisze:A kogo tak powykańczał z ciekawości? Ja przykładowo uważam, że ten trening cholernie dużo mi dał, trochę tego nie widać bo bloga zacząłem pisać dopiero po chyba 7 miesiącach (a postępy były wręcz geometryczne) - nie wyłapaliśmy niestety przemęczenia "życiem i pracą" (ale korespondencyjnie to chyba mało wykonalne) i nałożyła się niestety choroba wiosną i latem przed maratonem 2 tyg wakacji (kilometraż = 0) gdy objętość trzeba było biegać. Tomka to chyba budowa domu przewaliła, a nie trening.brujeria pisze:sosika trudniej będzie wykończyć niż poprzednich forumowych podopiecznych
-
- Dyskutant
- Posty: 39
- Rejestracja: 20 kwie 2015, 09:02
- Życiówka na 10k: 39:07
- Życiówka w maratonie: 3:07:48
U Sosika to raczej należałoby zastosować metodę poskramiania, a nie bodźcowania. .
Swoją drogą to może warto się nad tym zastanowić. Znam kolegę w wieku w tej chwili chyba 47 lat, który zaczął biegać około 3 lat temu. Startował z poziomu zerowego, a w tym roku na wiosnę połamał 3 godziny w maratonie, jesienią natomiast osiągnął czas 2.49.XX. To wszystko przy średnio 5 treningach tygodniowo i przebiegu około 80 km tygodniowo. Czasem mniej znaczy lepiej.
Swoją drogą to może warto się nad tym zastanowić. Znam kolegę w wieku w tej chwili chyba 47 lat, który zaczął biegać około 3 lat temu. Startował z poziomu zerowego, a w tym roku na wiosnę połamał 3 godziny w maratonie, jesienią natomiast osiągnął czas 2.49.XX. To wszystko przy średnio 5 treningach tygodniowo i przebiegu około 80 km tygodniowo. Czasem mniej znaczy lepiej.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hehe, to zobaczymy co mi przyniesie moje wzglednie luzne bieganie na wiosne.
Pawel, zdrowia!
Pawel, zdrowia!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13600
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Masz pełna racje. Potrzebujemy więcej trenerów, którzy proponują 3x w tygodniu 10km w 6:00/km, ale tak zeby biegacz nie sapal. No i nie miał "nadmiernego przemęczenia".brujeria pisze:Niemal każdy trening oparty na silnych bodźcach da amatorowi na Twoim ówczesnym poziomie geometryczny postęp. Nie sztuką jest dać kopa w jeden -dwa sezony, a potem "nie wyłapać zmęczenia", "niestety choroba" itp., ale sztuką jest prowadzić amatora latami ciągle progresując, bez nadmiernego przemęczania. No i każdy amator ma życie, które czasem mniej a czasem bardziej przeszkadza w treningu. To też trener musi wiedzieć i dostosować trening. To jest taka moja ogólna refleksja, która jak sądzę, do sosika nie ma zastsowania.marek84 pisze:A kogo tak powykańczał z ciekawości? Ja przykładowo uważam, że ten trening cholernie dużo mi dał, trochę tego nie widać bo bloga zacząłem pisać dopiero po chyba 7 miesiącach (a postępy były wręcz geometryczne) - nie wyłapaliśmy niestety przemęczenia "życiem i pracą" (ale korespondencyjnie to chyba mało wykonalne) i nałożyła się niestety choroba wiosną i latem przed maratonem 2 tyg wakacji (kilometraż = 0) gdy objętość trzeba było biegać. Tomka to chyba budowa domu przewaliła, a nie trening.brujeria pisze:sosika trudniej będzie wykończyć niż poprzednich forumowych podopiecznych
Ja jednak zostanę "niszczycielem". Wymagającym morderca, którego trening przeżyje tylko ten, kto ma upodobania masochistyczne. Nie tylko pot, ale pot zmieszany z krwią musi płynąc po każdym treningu (ten warunek jest tez opisany jako punkt 1. w umowie) Kto ma z tym problemy, powinien trenować z mamusią.
A tak na serio: Nie sztuka trenować amatora przez lata i sie przyglądać, jak sie poprawia z 44 na 42 w ciągu 18 lat. Sztuka jest spróbować atakować granice, te granice przesuwać coraz dalej, osiągać wyniki. Jeżeli ktos chce biegać 3-4x tygodniowo defensywnie i jest zadowolony z malej progresji, ten nie potrzebują żadnego trenera. To jest własnie głównym argumentem jeżeli chcemy pracować z trenerem.
Oczywiście, niektórzy decydują sie na płacenie za współprace, której w ogole nie potrzebują, ale sie z taka współpraca dobrze czuja i im nie szkoda na to wydać 100-500zl/miesięcznie. Tak funkcjonuje nowoczesny "personal Trainer", to nie jest jednak zadaniem trenera lekkiej atletyki. Dlatego tez odmawiam 99% pytań o współprace.
No i na koniec... w podanych u gory przykładach, zmieniły sie warunki życiowe i wokoło treningowe, dlatego zmieniła sie współpraca.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
Zgadzam się absolutnie z tym, co napisał Rolli.
Druga rzecz: nawet przy takim treningu i zmianach w moim życiu po prostu inaczej wszystko opisując i tak mogłem ogłosić sukces. Przecież wystarczyło pisać mniej szczerze, trochę podkoloryzować, trochę niedopowiedzieć. Przykładowo: nawet po awarii żołądka na 35km maratonu i zupełnie odpuszczając dalszą walkę zrobiłem życiówkę o 12 minut. Wiosną na 10km zrobiłem życiówkę o 45 sekund (w stosunku do czasu sprzed 4-5 miesięcy). Ale cele były inne i nie ma co pudrować.
Swoją drogą: jeden z ludków, który miga mi co jakiś czas na FB ogłaszał w tym roku 3-krotnie już życiówkę w maratonie. Ostatnio złamał 3:15 i dostał pińcset lajków. Powiecie: sukces. Też bym powiedział, gdybym nie wiedział że... biega 10km w granicach 37:30 - 37:40. I co? Dalej te maratony są sukcesem? No właśnie...
Podkreślam jeszcze raz: to nie trening mnie rozłożył, tylko braki (głównie regeneracja i sen) z mojej strony. Przez cały czas tego niby morderczego treningu miałem się 10 razy zajechać i rozpaść -> nic takiego nie miało miejsca. Miałem raz bardzo lekko kontuzję - pośliznąłem się na lodzie i nóżka spuchła na 2 dni. Potem jakoś lekko to czasem odczuwałem, ale w żaden sposób nie wpływało na trening, nie musiałem przez to zejść z trasy czy coś. TO, co zawaliłem: odpoczynek/sen i dieta. Ale to sobie człowiek uświadamia po czasie, jak trening idzie i treningi się domyka to ciężko wyłapać (przy dość trudnym planie) kiedy jeszcze jest ta dobra strona, a kiedy już jednak trochę za ciężko. Nie dotyczy to jednak tylko amatorów: proszę sobie prześledzić nazwisko Arkadiusz Gardzielewski w roku 2017 oraz porównać to z 2016. I co sam Arek napisał/powiedział o 2016.
Druga rzecz: nawet przy takim treningu i zmianach w moim życiu po prostu inaczej wszystko opisując i tak mogłem ogłosić sukces. Przecież wystarczyło pisać mniej szczerze, trochę podkoloryzować, trochę niedopowiedzieć. Przykładowo: nawet po awarii żołądka na 35km maratonu i zupełnie odpuszczając dalszą walkę zrobiłem życiówkę o 12 minut. Wiosną na 10km zrobiłem życiówkę o 45 sekund (w stosunku do czasu sprzed 4-5 miesięcy). Ale cele były inne i nie ma co pudrować.
Swoją drogą: jeden z ludków, który miga mi co jakiś czas na FB ogłaszał w tym roku 3-krotnie już życiówkę w maratonie. Ostatnio złamał 3:15 i dostał pińcset lajków. Powiecie: sukces. Też bym powiedział, gdybym nie wiedział że... biega 10km w granicach 37:30 - 37:40. I co? Dalej te maratony są sukcesem? No właśnie...
Podkreślam jeszcze raz: to nie trening mnie rozłożył, tylko braki (głównie regeneracja i sen) z mojej strony. Przez cały czas tego niby morderczego treningu miałem się 10 razy zajechać i rozpaść -> nic takiego nie miało miejsca. Miałem raz bardzo lekko kontuzję - pośliznąłem się na lodzie i nóżka spuchła na 2 dni. Potem jakoś lekko to czasem odczuwałem, ale w żaden sposób nie wpływało na trening, nie musiałem przez to zejść z trasy czy coś. TO, co zawaliłem: odpoczynek/sen i dieta. Ale to sobie człowiek uświadamia po czasie, jak trening idzie i treningi się domyka to ciężko wyłapać (przy dość trudnym planie) kiedy jeszcze jest ta dobra strona, a kiedy już jednak trochę za ciężko. Nie dotyczy to jednak tylko amatorów: proszę sobie prześledzić nazwisko Arkadiusz Gardzielewski w roku 2017 oraz porównać to z 2016. I co sam Arek napisał/powiedział o 2016.
biegam ultra i w górach
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jako byly podopieczny, podpisuje sie pod wypowiedziami Rolliego i Marka prawa i lewa reka jednoczesnie.
Poczatkowo pewne osoby z forum wieszczyly mi szybki rozpad organizmu. Mialem sie jakoby rozleciec i nikt juz mnie nie mial poskladac. Nawet gdybym poszukal to znalazlbym cytaty, niektore byly calkiem zabawne Nic takiego sie nie stalo. Biegam, zyje i nikt mnie nawet nie musial skladac.
Poczatkowo pewne osoby z forum wieszczyly mi szybki rozpad organizmu. Mialem sie jakoby rozleciec i nikt juz mnie nie mial poskladac. Nawet gdybym poszukal to znalazlbym cytaty, niektore byly calkiem zabawne Nic takiego sie nie stalo. Biegam, zyje i nikt mnie nawet nie musial skladac.
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Progres jaki obaj poczyniliście był bardzo fajny i pozytywny, tego nie da się odebrać inaczej. Druga strona z pobieżnego oglądu była też taka, że starty docelowe w pewnym momencie przestały wychodzić czy wyszły słabiej niż aktualny potencjał i możliwości czytane z wykonywanych treningów i był to skutek raczej przemęczenia niż pecha czy innego zaklinania rzeczywistości. To jest poruszanie się pewną ryzykowna drogą i tego typu rzeczy są wkalkulowane w to ryzyko; taka metoda po prostu i stawianie tu przez Rollego przeciwwagi, że można tylko tak albo tylko zupełnie się opierdalać jest rzekłbym anty argumentem. Wracając do kwestii przemęczenia czy nieprzemęczenia czyli do meritum tej mini dyskusji oftopicznej. Samo podejście do BPSu jest bardzo trudne i niestety wtedy co jednego buduje innego potrafi psuć, ba czasami nawet ten sam biegacz na to samo podejście potrafi zareagować inaczej niż zwykle zwłaszcza jak jest bardzo mocno wystrugany treningiem, mocniej niż zwykle i to daje zupełnie inną i nową sytuację. Same wyniki można relatywizować różnie i zawsze znajdziemy taki układ odniesienia, w którym będą świetne i taki w którym te same wyniki będą całkiem do dupy. Co najśmieszniejsze to ja czasami miewam w sobie oba te wrażenia i jedno się miesza z drugim.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13600
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Sosik, jak wygląda?
- sosik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5445
- Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
- Życiówka na 10k: 00:37:49
- Życiówka w maratonie: 2:58:50
- Lokalizacja: Kraków
Idzie ku dobremu. Myślę, że w poniedziałek mogę biegać.
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 269
- Rejestracja: 11 maja 2017, 13:29
- Życiówka na 10k: 35:20
- Życiówka w maratonie: brak
mihumor pisze:Progres jaki obaj poczyniliście był bardzo fajny i pozytywny, tego nie da się odebrać inaczej. Druga strona z pobieżnego oglądu była też taka, że starty docelowe w pewnym momencie przestały wychodzić czy wyszły słabiej niż aktualny potencjał i możliwości czytane z wykonywanych treningów i był to skutek raczej przemęczenia niż pecha czy innego zaklinania rzeczywistości. To jest poruszanie się pewną ryzykowna drogą i tego typu rzeczy są wkalkulowane w to ryzyko; taka metoda po prostu i stawianie tu przez Rollego przeciwwagi, że można tylko tak albo tylko zupełnie się opierdalać jest rzekłbym anty argumentem. Wracając do kwestii przemęczenia czy nieprzemęczenia czyli do meritum tej mini dyskusji oftopicznej. Samo podejście do BPSu jest bardzo trudne i niestety wtedy co jednego buduje innego potrafi psuć, ba czasami nawet ten sam biegacz na to samo podejście potrafi zareagować inaczej niż zwykle zwłaszcza jak jest bardzo mocno wystrugany treningiem, mocniej niż zwykle i to daje zupełnie inną i nową sytuację. Same wyniki można relatywizować różnie i zawsze znajdziemy taki układ odniesienia, w którym będą świetne i taki w którym te same wyniki będą całkiem do dupy. Co najśmieszniejsze to ja czasami miewam w sobie oba te wrażenia i jedno się miesza z drugim.
mihumor a jak myślisz, czy antynonim bonifikalny antycypuje w kategorii absolutu poligraficznego a jeśli tak to dlaczego?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13600
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Dobrze wygląda... dalej w planie!
Uważaj na wage!
Uważaj na wage!
- sosik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5445
- Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
- Życiówka na 10k: 00:37:49
- Życiówka w maratonie: 2:58:50
- Lokalizacja: Kraków
Postaram się, ale Święta na horyzoncie
Pytanie - w czwartek rano ma śnieg padać. Jakby tak było biało na chodnikach, to kolce + bieżnia czy jakiś inny plan awaryjny?
Pytanie - w czwartek rano ma śnieg padać. Jakby tak było biało na chodnikach, to kolce + bieżnia czy jakiś inny plan awaryjny?
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13600
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Nie biegaj takich interwalów w kolcach. Bieżnia będzie tez zaśnieżona i przeważnie jeszcze duzo bardziej śliska, jak na drodze albo po ścieżce rowerowej. Zobacz gdzie sie najlepiej biega i zasuwaj. Dolicz pare sekund (ile, tego nie da sie dokładnie powiedzieć... 5-10s) i biegnij. Uważaj na zakrętach.sosik pisze:Postaram się, ale Święta na horyzoncie
Pytanie - w czwartek rano ma śnieg padać. Jakby tak było biało na chodnikach, to kolce + bieżnia czy jakiś inny plan awaryjny?
Jeszcze nigdy nie udało mi sie wywrócić na lodzie, jak biegłem bardzo szybko. Ale jak wolno, to juz robiłem fikołki.