15/12 - 15 minut spędzone na fotelu dentystycznym i ósemka usunięta. Wyszła z kawałkiem kości, ale dentysta twierdził, że powinno się to ładnie zagoić
17/12 - BS robiony 2 dni po wyrwaniu ósemki. Czułem jeszcze pewien dyskomfort, więc dystans sporo krótszy niż zazwyczaj w niedzielę
Tydzień zakończony dystansem 56 km - trzeba się było oszczędzać po zęborwaniu.
19/12 - w poniedziałek zrobiłem wolne, a we wtorek znowu BS i to niezbyt długi. Minimalny dyskomfort podczas biegu.
20/12 - Spróbowałem nieco drugiego zakresu. Główna część BC2 6.75 km 4:44/km (tętno 82% HR max), więc na sporym komforcie. Rana po zębie już nie dokuczała.
21/12 - miał wyjść BS, ale w praktyce zrobił się BNP - tempo z każdym okrążeniem rosło - od 5:16/km do 4:45/km
22/12 - podbiegi sprintem 8x10 sekund. Tempo z GPS 2:40-2:55/km w zależności od tego jak to zegarek wszystko zinterpretował
24/12 - dłuższy BS z BC2. Najpierw 9 km w tempie 5:22/km i tu było fajnie, bo z wiatrem w plecy. A wiało ładnie - średnia 35 km/h w porywach do 80

Następnie w tył zwrot i 6.75 km pod ostry wiatr. Tu już nie było tak fajnie, bo tętno na tym odcinku to 86% HR max przy tempie 4:42/km. Na zakończenie 2.4 km BSa w tempie 5:12/km. Odetchnąłem z ulgą, bo wiatr momentami zatrzymywał mnie w miejscu. Wieczorem obżarstwo
Razem 60 km w tygodniu. Powrót okazał się łatwiejszy niż myślałem.
25/12 - bardzo polubiłem minutówki. Dodatkowo wigilijny karp dodał mi sporego powera. Tym razem 11 powtórzeń, ale tempo nieco szybsze (wychodziło średnio jak na 1500 m), kolejno po: 3:51/km, 3:42/km, 3:46/km, 3:47/km, 3:39/km, 3:45/km, 3:47/km, 3:30/km, 3:44/km, 3:34/km, 3:35/km. Mocno przewentylowane płuca, dwie ostatnie minutówki już wymagające i poczucie betonowych nóg, aczkolwiek jeszcze było na tle luzu że 2 dodatkowe powtórzenia w tym tempie by wyszły. Kiepskie warunki - cały czas mocny wiatr. Tętno max to 93%. Po biegu mogłem się oddać błogiemu obżarstwu :D
2018 rok chcę zacząć od powtórzeń 1:30/1:30 w tempie jak na 3-5km. Później wydłużanie odcinka w szybszym tempie, ale muszę zobaczyć jak to wyjdzie w praktyce. Zapas prędkości jest olbrzymi, ale wytrzymałość jeszcze taka sobie.
26/12 - 12 km BSa w bardzo komfortowych warunkach. Dodatkowo niskie tętno - ledwie 72% HR max - dla mnie to mało. Świetne samopoczucie po minutówkach. Przez ostatnie dni spałem aż po 8 godzin dziennie, więc czułem się dużo bardziej wypoczęty niż zwykle. Po biegu oczywiście obżarstwo po raz kolejny, a co! Spali się w biegu.
28/12 - kolejna porcja podbiegów sprintem - 8x10 sekund. Wg. GPS tempo w granicach 2:40/km. Ostatnio dzielę powtórzenia na 5+3, gdzie po 5 powtórzeniach robię 2 minuty przerwy. Bez przerwy na ostatnich 2-3 powtórzeniach czuję brak mocy, a chyba nie o to chodzi.
29/12 - tutaj miałem w planie dłuższy BS z wplecionym życzeniowym tempem półmaratońskim (4:30/km). Najpierw 8.25 km BS, później 5.5 km w tempie 4:28/km (średnie tętno 85% HR max) i 2.6 km BS. Warunki bardzo dobre do biegania - tylko niewielki wiatr, bez opadów. Odcinek w tempie półmaratońskim wydawał mi się trudniejszy niż wskazywało na to tętno. Trening na duży plus.
31/12 - Ostatni bieg 2017 roku. Miałem zakończyć z pompą - BNP 21.6 km. Tempo odcinków 4.5 km kolejno po 5:30, 5:15, 5:00 i 4:45, zaś końcowe 3.5 km to BS. Wszystko poszło zgodnie z planem - odcinki wchodziły tak jak sobie zamierzyłem, no może poza ostatnim odcinkiem BS, gdzie nie zwolniłem zbytnio. Nieco przeszkadzał wiatr w drodze powrotnej (10.8 km w jedną stronę, potem nawrót i kolejne 10.8 km w drugą). Pod koniec już czułem że energia się kończy. Oddech w miarę spokojny, serducho całkiem nieźle jak pod taki wiatr, ale bak prawie pusty. Zresztą od początku nie biegło mi się jakoś rewelacyjnie - dzień konia to to nie był.
Załącznik:
BNP 31 12.jpg
Tydzień zakończony dystansem 72 km - miałem sporo wolnego. Grudzień to 287 km - udało się nakręcić całkiem niezły kilometraż i gdyby nie wyrywanie zęba może i by była 3 z przodu. W styczniu zapewne rekordu nie będzie, ale liczę na jakieś 260 km, w tym sporo jakości w tychże kilometrach
Załącznik:
2nd half Dec 2017.jpg
Rok 2017 zakończony dystansem 2589 km - to zdecydowanie więcej niż oczekiwałem od siebie i o 790 km więcej niż rok wcześniej. W 2018 liczę na podobną ilość, ale tym razem stawiam na większą ilość w tempie T5-T10-T21, bo to przesunie mnie szybciej ku 40 min/10k i 1:30/HM.
Załącznik:
Styatystyki 2017.jpg
W tym miejscu życzę Wam pobicia wszelakich życiówek w 2018 roku, a w życiu prywatnym dużo pomyślności, zdrówka i spełnienia marzeń.