Komentarz do artykułu Dołęgowski - biegacz, autor, dystrybutor, organizator biegów

czyli o rywalizacji na najwyższym poziomie, zarówno na szosie jak i w gó®ach
Kangoor5
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4947
Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

tkobos pisze:Jak widać, potrzeba komfortu pod stopą nie dotyczy jedynie poznaniaków jeżdżących do Kenii, którzy nie biegają nigdy w górach. Statystyki z różnych biegów górskich (również tych podanych przez Adama) też to potwierdzają.
Adam nie podawał statystyk z różnych biegów górskich, ale z jednego, subiektywnie wybranego, rozgrywającego się w stosunkowo łatwym terenie jeśli chodzi o podłoże.

tkobos pisze:Myślenie, że za bieganie w wygodnych butach to pójście na łatwiznę i że dzięki cierpieniu oraz rozwalaniu sobie stóp na kamieniach dostąpimy nadludzkich mocy ma swoje korzenie w dziecinnych ideach ala superman. I sorry, ale mówienie, że wymaganie od butów żeby były komfortowe stanowi niebezpieczną filozofię, jest dla mnie lekką paranoją. Niewielu rzeczy można wymagać od butów - w szczególności na pewno nie ochrony przed kontuzjami oraz tego, że pobiegniemy dzięki nim szybciej w cudowny sposób. Ale komfort to jest jak dla mnie fundamentalna rzecz, którą właśnie powinniśmy wymagać bezwzględnie. Jak możemy się rozwijać i cieszyć z tego co robimy w cierpieniu? Dla mnie to jest kompletne wariactwo.
tkobos pisze:Pamiętam, że kilka lat temu po Biegu 7 Dolin i Beskidy Ultra Trail (które były chyba 2 tygodnie później) miałem stopy odbite przez kilka tygodni. A biegłem chyba wtedy w trail rocach 245 czy coś takiego. Niestety, żadne cudowne moce od tego na mnie nie spłynęły. Buty generalnie spisały się bardzo dobrze, ale jakbym miał biec jeszcze kiedyś B7D to chyba jednak wezmę coś z większą ilością pianki.
Dla odmiany, pobiegłem BUTa w X-talon 200 i do dziś są to moje ulubione buty na tego typu trasy. Czytałem w jednym wywiadzie, że były to też ulubione buty Gediminasa, dopóki warunki kontraktu pozwalały mu w nich biegać. Trochę o sobie: nie lubię cierpieć, za to lubię czerpać przyjemność z biegania, szczególnie gdy jest w dół po kamieniach ;-) Cudowne moce też na mnie niestety nie spłynęły.
New Balance but biegowy
Kangoor5
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4947
Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

yacool pisze:Analizuję akapit po akapicie twoją wypowiedź. Piszesz o środku ciężkości i o grubości pianki. Wchodzisz w szczegóły biomechaniczne z bardzo radykalną tezą, że gruba pianka jest be, a poczucie komfortu to też coś raczej niedobrego.
IMHO komfort w górach jest nieoceniony. Szczególnie komfort polegający na możliwości odbierania informacji o tym, co się dzieje pod podeszwą.
yacool pisze:Stabilność podporu zależy od tylu zmiennych, że można postawić kontrtezę: gruba pianka pozwala na zwłokę czasową i ustawienie podporu korzystniej względem środka ciężkości, minimalizując ryzyko skręcenia kostki.
Gdy biegniesz po kamieniach, to stabilność podporu zależy w głównej mierze od tego, czy i w którą stronę te kamienie polecą spod stopy. Podczas zbiegania nie ma miejsca na "zwłokę czasową", jeśli jej wcześniej dla danego kroku nie zaplanujesz, a ustawienie środka ciężkości to planujesz kilka kroków wcześniej. Na zbiegu kostkę skręciłem raz i to właśnie ze względu na tą zwłokę, bo w ciemności i we mgle zwolniłem i zbyt długo miałem stopę na kamieniu, który miał czas spokojnie się okręcić na kamieniu pod nim.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12920
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Kangoor, nogę można złamać schodząc z dywanu na podłogę.

Krzysiek, dawno temu kilka razy szybko zbiegałem ze Śnieżki po wyścigu z Karpacza na szczyt. Z perspektywy czasu uważam, że to zły pomysł i nie chodzi mi o kwestie przyczepności, ale nadmierne przeciążenie. Zastanawiasz się co łączy Kenijczyków z twoim bieganiem po górach. To przeciążenie. Nie doświadczysz go na tartanie, bo musiałbyś biec po 2:30, ale na zbiegu już tak.
Jakie jest graniczne przeciążenie dla tkanek, po którym zaczyna się uderzenie w szkielet? Jak udarowa praca wpływa na zwyrodnienie stawów w kolejnych dekadach życia? Mógłbyś napisać o tym książkę, ale nie teraz tylko za 20 lat, bo teraz byłaby warta tyle, co twoje wypowiedzi o grubości pianki.
Kangoor5
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4947
Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ale schodząc z dywanu w amortyzacji, czy minimalistycznie?
yacool pisze:To przeciążenie. Nie doświadczysz go na tartanie, bo musiałbyś biec po 2:30, ale na zbiegu już tak.
Jakie jest graniczne przeciążenie dla tkanek, po którym zaczyna się uderzenie w szkielet? Jak udarowa praca wpływa na zwyrodnienie stawów w kolejnych dekadach życia? Mógłbyś napisać o tym książkę, ale nie teraz tylko za 20 lat, bo teraz byłaby warta tyle, co twoje wypowiedzi o grubości pianki.
Zmieniasz temat. Równie dobrze mógłbyś napisać książkę o tym, jak setki lub tysiące wschodnich Afrykanów odpada przez kontuzje i przeciążenia spowodowane zbyt intensywnym dla nich treningiem, nie doczekując upragnionego startu w Europie czy w Ameryce. Ale coś niebezpiecznie dryfujemy w kierunku znanej konstatacji "nie biegaj bo się spocisz", a miało być chyba o butach.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Kangoor5 pisze:Adam, co się tak uczepiłeś tego BUGT i grubości butów, w których dobiegła pierwsza 10.? Dlaczego akurat ten bieg ma być jakimś wyznacznikiem czegokolwiek? Dlaczego ten, a nie np. mistrzostwa polski albo Łemkowyna, która jest/była najbliżej dostania się do UTWT? Dlaczego w ogóle jakiś jeden bieg miałby być wyznacznikiem przydatności jakiegoś typu butów do biegania ogólnie a jeśli już, to dlaczego akurat bieg w górach typu alpejskiego, które pokrywają 0,05% naszego kraju?
...
No i co to jest ten "WorldBox"?
BUGT dlatego, bo bardzo dobitnie pokazał, że: "potrzeba matką wynalazców". Czy Farona, Sobczyka, Gorczyce czy Rzeszótke którzy przyszli ten bieg wygrać, ktoś namawiał na bieganie w grubych butach? Oni przebiegali wiele butów i prawdopodobnie odkryli, że w biegu takim jak BUGT, gdzie jest więcej biegania po kamieniach niż w innych biegach podstawa to dużo materiału pod stopą. Zresztą to co napisał tkobos a'propos P.Dybka to potwierdza.
BUGT poprostu pokazał faktyczną użyteczność takich butów, gdzie jest ich przewaga.

A Worldbox? Właściciel Sklepubiegowego jest też właścicielem sklepów WorldBox lub Warsaw Sneaker Store, gdzie potrafią być takie obrazki ludzie czekających na buty:

Obrazek
tkobos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 645
Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
Życiówka na 10k: 35:17
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Kshysiek pisze:Wiem, że nie przekonam wszystkich do swojego podejścia i nie jest to moim celem.
Tomek pisze, że się nie zgadza i git. Paweł Dybek - pamiętam, że z Magdą nie do końca się dogadywali z naszymi butami. Ale to jest kwestia gustu, przyzwyczajeń, etc. Pamiętam, że dyskutowaliśmy z Pawłem o sposobie biegania - on najchętniej dopiąłby sobie kopyta - tak żeby nic nie czuć.
Nie mam do nich żalu, za to że mieli inną wizję.
I chętnie przybiję piątkę.
Oczywiście:) żeby być bardziej konkretnym, to ja się nie zgadzam dokładnie z tym, że cienka podeszwa jest w jakiś uniwersalny sposób lepsza/bardziej bezpieczna od grubej. Dla mnie jedna i druga ma swoje zastosowania. Między asfaltowym maratonem a Gezno po chaszczach jest jeszcze cała różnych możliwości. I na stosunkowo łatwych technicznie szlakach, jak taki Dybek czy Świerc mogą się rozpędzić w dół po 2:40 na kilometr, to jest w miarę łatwo zrozumieć, że nie chcą przy tej prędkości przywalić niechronioną piętą w kamień. Ani, że niekoniecznie chcą się przejmować wymijaniem każdego małego kamyczka. Jeżeli grubaśna podeszwa daje radę zapewnić komfort w takich sytuacjach - to z mojego punktu widzenia jest to duży plus. Szczególnie jeżeli mówimy o wyścigach trwających bardzo długo. Nie mamy na razie żadnych dowodów, żeby grubość podeszwy miała wpływ na kontuzję przeciążeniowe, więc nie widzę również powodów, żeby nie kierować się tutaj poczuciem komfortu.

Kshysiek pisze:
Wracając do trendu maksymalistycznego - nie podoba mi się pomysł stawiania na komfort przy zaniedbywaniu innych kwestii. Gdyby to był "lek na całe zło" to zostałby wymyślony kilkadziesiąt lat temu - wkrótce po wprowadzeniu pianki EVA. Albo chociaż przez rozbudowanie poduszek powietrznych Nike - pod koniec lat 90.

Marka Hoka też nie funkcjonuje na rynku od wczoraj - pierwsze ich buty miałem na nogach w 2011 roku. Zanim jeszcze zostali wykupieni przez Amerykanów. Teraz mam wrażenie (patrząc po statsach z kilku dużych sklepów w USA), że docelowa grupa na "grubasy" to wcale nie są zawodnicy z czołówki. Że słowo "komfort" najbardziej trafia do osób z wysokim BMI. Bo się boją o kolana, o kręgosłupy, etc. I próbują się zabezpieczyć i sprawić by bieganie było mniej uciążliwe. Dziwnym trafem wysoko w wynikach sprzedaży jest asfaltowy model Bondi 5 - w kolorze czarnym - czyli taki but który statystycznie często trafia na nogi osób, które nie chcą się afiszować ze swoimi sportowymi zapędami.

Znów wracam do kwestii nauki - w przypadku cieńszych butów - z początku zauważasz ograniczenia, a dopiero potem poznajesz korzyści. W przypadku grubszych - odwrotnie. W sklepie i na łatwym szlaku czujesz jak jest miło, a później odkrywasz problemy ze stabilnością.
Nie wiem jaka jest strategia reklamowa Hoków czy innych butów maksymalistycznych. Jeżeli obiecują, że ich pianka ochroni kogoś przed kontuzjami kolan czy kręgosłupa, to oczywiście jest to śmieszne. Jeżeli obiecują natomiast zapewnienie wysokiego poziomu w komfortu w sytuacjach, które normalnie komfortowe aż tak nie są nie są, to wyobrażam sobie, że może być to zgodne z prawdą. Nie jestem też do końca pewien co masz na myśli mówiąc o zaniedbywaniu innych kwestii. To pewnie nie są buty przeznaczone do biegania po bezdrożach, ale wydaję mi się, że do w miarę normalnych górskich szlaków są przemyślane całkiem dobrze. Może Qba ma rację mówiąc, że to ile dobrych zawodników biega teraz w Hoka jest kwestią marketingu. Ale jednak te buty im nie przeszkadzają w zajmowaniu czołowych miejsc i nie wygląda też na to, żeby wszyscy cierpieli na masowe skręcenia kostki.
Kshysiek pisze: Wg mnie to czas pokaże kto robi produkty sensowne, a kto płynie tylko na fali chwilowej mody. Bo ta zawsze się kończy.
Zgadza się:)
Kshysiek pisze: Zamykając z mojej strony dyskusję chciałbym podziękować, za poświęcony czas.
Dzięki również.
Kangoor5 pisze: IMHO komfort w górach jest nieoceniony. Szczególnie komfort polegający na możliwości odbierania informacji o tym, co się dzieje pod podeszwą.

Dla odmiany, pobiegłem BUTa w X-talon 200 i do dziś są to moje ulubione buty na tego typu trasy. Czytałem w jednym wywiadzie, że były to też ulubione buty Gediminasa, dopóki warunki kontraktu pozwalały mu w nich biegać. Trochę o sobie: nie lubię cierpieć, za to lubię czerpać przyjemność z biegania, szczególnie gdy jest w dół po kamieniach ;-) Cudowne moce też na mnie niestety nie spłynęły.
Jasne. Znajdziesz ludzi co tą trasę robiliby tylko w 5 fingersach i nie wyobrażają sobie inaczej. Informacje płynące spod podeszwy mogą tworzyć czasem piękniejszy obraz niż panorama na Tatry. Ale ostatecznie to jest kwestia tego co chcesz robić. Jeżeli chcesz smakować podłoża i podziwiać widoki, to oczywiście, czemu nie. To może być fantastyczne. Sam latałem po górach w minimalistycznych inov-8 na asfalt (ale raczej w formie luźnych marszobiegów), nawet poza ścieżkami. Ale jeżeli chcesz biec naprawdę szybko, to nadmiar informacji płynących z podłoża niekoniecznie jest cudowną rzeczą. Ostatecznie, tak jak napisał Kshysiek, to będzie kwestia osobistych preferencji. Można podać sensowne argumenty za jedną i drugą opcją. Ale zamykanie się na jedną z nich ze względu na filozofię, osobiście uważam za niebezpieczne.
yacool pisze:Krzysiek, dawno temu kilka razy szybko zbiegałem ze Śnieżki po wyścigu z Karpacza na szczyt. Z perspektywy czasu uważam, że to zły pomysł i nie chodzi mi o kwestie przyczepności, ale nadmierne przeciążenie. Zastanawiasz się co łączy Kenijczyków z twoim bieganiem po górach. To przeciążenie. Nie doświadczysz go na tartanie, bo musiałbyś biec po 2:30, ale na zbiegu już tak.
Jakie jest graniczne przeciążenie dla tkanek, po którym zaczyna się uderzenie w szkielet? Jak udarowa praca wpływa na zwyrodnienie stawów w kolejnych dekadach życia? Mógłbyś napisać o tym książkę, ale nie teraz tylko za 20 lat, bo teraz byłaby warta tyle, co twoje wypowiedzi o grubości pianki.
Chyba nie do końca rozumiem. Złym pomysłem jest co, zbieganie w ogóle? Jeżeli ktoś decyduje się trenować i startować w biegach górskich, to nie ma wyjścia. No chyba, że startuje tylko w biegach alpejskich. Wydaję mi się, że dyskusja nie dotyczy zasadności biegania w górach w ogóle, tylko tego jak robić to jak najlepiej, jeżeli ktoś już się na to decyduje. To czy bieganie w górach powoduje zwyrodnienia stawów jest innym tematem. Jeżeli masz w nim jakieś informacje, to się podziel, bo jestem bardzo ciekaw. W niektórych miejscach na świecie (np. w Anglii) bieganie górskie jest uprawiane już wystarczająco długo, żeby do tej pory wyrobić sobie jakieś obserwacje. Myślę, że akurat Kshysiek mógłby coś powiedzieć ciekawego w tym temacie, nawet jeżeli nie na podstawie własnego doświadczenia.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12920
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Kangoor, rozwijam raczej niż zmieniam temat. Przeciążenie to kluczowy element. Każdy reaguje na to indywidualnie. Reakcja jest też trenowalna, ale to wymaga czasu i skupienia na ruchu. Nie jest przypadkiem, że najwięcej potworków ruchowych można znaleźć wśród górali, którzy są kłębkiem biegających kompensacji.
Nawiążę jeszcze do poczucia komfortu.
Ideologia minimalistyczna wypiera ten aspekt poza nawias, utożsamiając komfort z maksymalizmem. Minimaliści widzą tylko receptory w stopie, a czucie podłoża wynieśli na ołtarze. Tymczasem istnieje znacznie szybszy i precyzyjniejszy mechanizm percepcji otoczenia. Trójwymiarowa sieć powięzi przesyła sygnały do całego ciała w postaci fali mechanicznej generowanej zmianą napięcia elementów sieci. Prędkość rozchodzia się sygnału jest równa prędkości dźwięku, czyli po kilku tysięcznych częściach sekundy ciało jest w stanie zareagować na zmianę otoczenia. Tymczasem prędkość rozchodzenia się sygnału z receptora czuciowego jest o rząd wielkości mniejsza. Oznacza to, że zanim poczujemy kamień pod stopą, ciało już dawno o nim wie i reaguje na zmianę dzięki strukturze powięziowej.
Poczucie komfortu to fundamentalny stan ciała, dający szansę powięzi na prawidłowe funkcjonowanie.
Kangoor5
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4947
Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Yacool,
To wszystko fajnie brzmi i może coś w tym jest, ale musiałbyś dać jakiś dowód na potwierdzenie, żeby ktoś myślący zaczął zajmować sobie tym głowę. Przecież ta fala mechaniczna nie jest teleportowana do układu nerwowego ale jeśli już, to przekazywana za pośrednictwem proprioreceptorów.
tkobos pisze:...I na stosunkowo łatwych technicznie szlakach, jak taki Dybek czy Świerc mogą się rozpędzić w dół po 2:40 na kilometr, to jest w miarę łatwo zrozumieć, że nie chcą przy tej prędkości przywalić niechronioną piętą w kamień. Ani, że niekoniecznie chcą się przejmować wymijaniem każdego małego kamyczka.
Czy Gediminas biegał wolniej od Dybka albo Świerca? Lub czy chce przy tej prędkości przywalić niechronioną piętą w kamień albo przejmować się wymijaniem każdego małego kamyczka?
tkobos pisze: Jasne. Znajdziesz ludzi co tą trasę robiliby tylko w 5 fingersach i nie wyobrażają sobie inaczej. Informacje płynące spod podeszwy mogą tworzyć czasem piękniejszy obraz niż panorama na Tatry. Ale ostatecznie to jest kwestia tego co chcesz robić. Jeżeli chcesz smakować podłoża i podziwiać widoki, to oczywiście, czemu nie. To może być fantastyczne. Sam latałem po górach w minimalistycznych inov-8 na asfalt (ale raczej w formie luźnych marszobiegów), nawet poza ścieżkami. Ale jeżeli chcesz biec naprawdę szybko, to nadmiar informacji płynących z podłoża niekoniecznie jest cudowną rzeczą. Ostatecznie, tak jak napisał Kshysiek, to będzie kwestia osobistych preferencji. Można podać sensowne argumenty za jedną i drugą opcją. Ale zamykanie się na jedną z nich ze względu na filozofię, osobiście uważam za niebezpieczne.
Dla każdego "naprawdę szybko" to będzie odczucie dość subiektywne. Obiektywnie BUT 120 został wygrany w x-talonach 200 i został wygrany na kamienistych zbiegach. Ale żeby przejść do profesjonalistów: 5 miejsce w UTMB 2014 było w x-talon 212 a wiele innych zwycięstw Griniusa też w 200.
Zgadzam się, że nadmiar informacji płynący od podłoża nie jest dobry. Szczególnie, jeśli informacja jest typu: następnym razem może się to skończyć stłuczeniem okostnej albo czymś gorszym. Jednak w wymienianych tu modelach butów, na kamienistych trasach,przy pewnym obieganiu ale bez przesady, nie ma tego problemu! A że buty trzeba dobrze dobrać do trasy, to wiadoma sprawa.
Pełna zgoda, że butów nie powinno się dobierać ze względu na filozofię. Właśnie dlatego najprawdopodobniej nie kupię butów z dużą amortyzacją tylko ze względu na obecnie panującą modę. Gdy przymierzam takie np. Speedcrossy, to już w sklepie wszystkie moje stawy krzyczą żeby im tego nie robić ;-)
Adam Klein pisze:BUGT dlatego, bo bardzo dobitnie pokazał, że: "potrzeba matką wynalazców". Czy Farona, Sobczyka, Gorczyce czy Rzeszótke którzy przyszli ten bieg wygrać, ktoś namawiał na bieganie w grubych butach? Oni przebiegali wiele butów i prawdopodobnie odkryli, że w biegu takim jak BUGT, gdzie jest więcej biegania po kamieniach niż w innych biegach podstawa to dużo materiału pod stopą. Zresztą to co napisał tkobos a'propos P.Dybka to potwierdza.
BUGT poprostu pokazał faktyczną użyteczność takich butów, gdzie jest ich przewaga.
Tyle mniej więcej rozumiałem już wcześniej. Nie rozumiem natomiast, dlaczego w rozmowie taką wagę przywiązujesz do rzekomych przewag tego typu butów w terenie, który w Polsce praktycznie nie występuje poza jakimś ułamkiem promila. Poza tym te kamienie w Tatrach, to na większości szlaków są praktycznie wygodne schody.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12920
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

W sieci powięziowej zlokalizowane jest 90% receptorów. Ma ona też pewien zakres autonomii względem układu nerwowego. Wciąż wiedza o tym układzie jest nie wystarczająca i pogłębiana, ale pokusa żeby zrobić na bazie tego ideologię jest ogromna.
Stopień komplikacji opisu natury tkanek rośnie. W zestawieniu z problematyką obuwniczą takie porównanie budzi uśmiech politowania i sprowadza buty do właściwej im roli niemerytorycznej części odzieży, dobieranej na podstawie komfortu noszenia.
Awatar użytkownika
Arek Bielsko
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1004
Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Nieprzeczytany post

hmmm... polemika Yacoola z Krzychem w temacie łojenia po górach jest jak opowiadanie ślepemu o kolorach :bum:

Krzysiek wyraźnie mówi, że nie chce się wypowiadać o płaskim bieganiu, bo nie ma o tym bladego pojęcia (racja!), natomiast w łojeniu po Górach, krzaczorach czy błotku to i owszem, bo coś tam już w życiu przebiegł (hehe), większość zresztą w dosyć nieludzkich warunkach (im większy syf, im gorzej na trasie, tym lepiej dla Krzyśka)

Yacool natomiast, mega specjalista i mega teoretyk w płaskim bieganiu, z tymi jego wykładami o tkankach, powięziach i tangensach kątów pomiędzy czymś-tam, jest mega specjalistą w płasko-bieganiu, wg mnie wręcz rozwala system, za co naprawdę Wielki Szacun, ale... jak próbujesz się wypowiadać o doborze butów w bieganiu po górach, to jest to trochę śmieszne...

dlaczego? bo wystarczy zrobić na mocno jedną krótką górską pętelkę, gdzie jest ostra kiepka pod górę, a potem szybciutko wrócić tą kiepką w dól... tak żeby było sporo kamorów, korzeni, troche błotka, trawy, piasku, itp... tylko tak raczej na żwawo... wtedy okaże się, że każdy, ale to KAŻDY z kilku tysięcy zrobionych kroczków został wykonany pod innym kątem, z innym tangensem czy tam kotangensem względem podłoża! bo stopy i głowa biegacza reagują ''on line" na warunki terenowe - uważaj kamor! uważaj korzeń! uważaj tu ślisko, a tam błoto po kostki! ostry zakręt! a bieg w nocy z czołówką? a jeszcze jak dodać do tego deszcz, mgłę czy oblodzenie na trasie to ilość kombinacji rośnie do kwadratu! nie da się tego zaprogramować poprzez ustawianie zawodnika w labie czy na hali... trzeba ŁOIĆ ŁOIĆ i jeszcze raz ŁOIĆ po tych Górkach!
i wtedy dopiero można określić w czym się komu dobrze biega, a w czym źle! czy lubi mniej czy więcej pod piętą!

jest jeszcze inny parametr - czas biegu, bo co innego pocisnąć na maxa 15km po górskich kamorach, gdzie komfort/dyskomfort nie ma kompletnie znaczenia, a co innego zrobić 100-170km, gdzie cały czas leci się na rezerwie i jednak komfort odgrywa dużą rolę...

ja osobiście jestem akurat od kilku lat mega fanem inowejcików, ściorałem już dziesiątki par butów różnych firm, na początku oczywiście były to raczej grubasy, jak każdy na początku stawiałem na komfort, jednak jak rosły mi tyś km i jak się przyspieszałem, to instynktownie zmniejszałem grubość, a stawiałem na lepsze czucie i trzymanie podłoża... pamiętam jak kupiłem f-lite 195 (mega cudo!), to po pierwszym 10km treningu stopy i łydy mnie tak napier...ły że masakra, potem robiłem w nich już lajtowo 30-40km po górach, a nawet kiedyś zrobiłem w nich górskie ultra 60km i dałem radę

powtarzam raz jeszcze - Yacool mam mega szacun dla Ciebie, za to naukowe podejście do płaskiego biegania (podkreślam płaskiego, bo to bardzo ważne), rozwalasz wręcz system, życzę Ci powodzenia z keniolami,
jednak o bieganiu górskim - i nie mówię tu o jakimś tam weekendowym truchtaniu pod górkę w parku, tylko o prawdziwym łojeniu czy napierd...niu po Górach niestety nie masz pojęcia,

ja (chyba) jestem dobrym inż mechanikiem, ale w tematach elektrycznych jestem debilem... pogodziłem się z tym i nawet nie śmiem dyskutować o fazach czy impedancjach, ale za to w temacie budowy maszyn czy wytrzymki z każdym i wszędzie podejmę rękawice :hej:
"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12920
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Arek, tyleś napisał, a w końcu doszedłeś do tego samego. Każdy biega w czym mu pasuje.
Zastanawia mnie tylko skąd w góralach ta elitarna maniera. Coś w stylu: jak nie przebiegłeś maratonu, to się nie znasz.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Kangoor5 pisze:BUGT poprostu pokazał faktyczną użyteczność takich butów, gdzie jest ich przewaga.
Tyle mniej więcej rozumiałem już wcześniej. Nie rozumiem natomiast, dlaczego w rozmowie taką wagę przywiązujesz do rzekomych przewag tego typu butów w terenie, który w Polsce praktycznie nie występuje poza jakimś ułamkiem promila. Poza tym te kamienie w Tatrach, to na większości szlaków są praktycznie wygodne schody.[/quote]

Teraz chyba ja nie rozumiem pytania. BUGT to poprostu przykład, gdzie ujawniła się użyteczność jakichś butów. Nie ma znaczenia, że BUGT to 1%, 5 czy 10. Poprostu okazało się, że w pewnego typu biegach, gdzie jest strome zbieganie po twardym terenie buty na grubej podeszwie dają handicup. Na BUGTcie się to poprostu zwizualizowało, że w pewnych warunkach (takich jak na BUGT) jest jakaś cecha, która nie jest tylko marketingową ściemą.
Awatar użytkownika
Arek Bielsko
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1004
Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Nieprzeczytany post

yacool pisze: Arek, tyleś napisał, a w końcu doszedłeś do tego samego. Każdy biega w czym mu pasuje.
i tak i nie...
TAK, bo:
- każdy jest inny (fizycznie, psychicznie),
- jednak im mocniejszy zawodnik i większy staż, to wybór sprzętu jest coraz bardziej świadomy, oddalający się od marketingowej paplaniny,
NIE, bo:
- sponsorowani zawodnicy biegają raczej w marce sponsora,
- większość wybiera buty pod wpływem marketingowej papki oraz zgodnie z obowiązującymi tryndami,
- nie każdego stać na te najlepsze buty,
yacool pisze: Zastanawia mnie tylko skąd w góralach ta elitarna maniera. Coś w stylu: jak nie przebiegłeś maratonu, to się nie znasz.
absolutnie się nie zgadzam! nie zrozumiałeś mnie...
raczej chodzi o to, że bieganie płaskie i po górach mają się nijak do siebie, mimo że mają w nazwie bieganie,
to tak samo jak kolarstwo halowe, szosowe i MTB... niby to kolaże, mają rower i kręcą korbą, a poza tym wszystko robią inaczej
"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 12920
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Jest taki jeden, który łączy oba światy. Nazywa się Walmsley. Śmiało można go określić fenomenem ruchowym. To nie jest tak, że nie da się określić biegania górskiego. Da się i można to robić zwykłymi sposobami analizy ruchu. Tyle że trudniej o dane.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Przecież Walmsley to na płaskim leszcz. :)

Ale tak generalnie to skupiamy sie jak zwykle na jakichś zakretasach nie związanych z wywiadem.
Myślałem, że zapytacie sie np Krzyska o jego trening do gór w kontekście siły maksymalnej której jest propagatorem. :)
ODPOWIEDZ