Myślenie pozytywne
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
"Think Positively: To achieve new personal records, stop thinking about poor past performances."
To cytat z Runners World. Mi niestety zdarza się często, że gdy staje na linii startu jestem trochę zdeprymowany świadomością, że ostatnio nie szło mi najlepiej. Chyba czas na (auto)psychoterapię.
A Wam jak z tym idzie?
To cytat z Runners World. Mi niestety zdarza się często, że gdy staje na linii startu jestem trochę zdeprymowany świadomością, że ostatnio nie szło mi najlepiej. Chyba czas na (auto)psychoterapię.
A Wam jak z tym idzie?
ENTRE.PL Team
- Irko S
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 833
- Rejestracja: 06 maja 2002, 22:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: UK
Kiedy byłem piękny i młody korzystałem z metod treningu autogennego i autohipnozy. To pozwalało wyłączyć wszystkie negatywne myśli podczas startów i korzystać z największych rezerw ogranizmu. Polecam tzw. wizualizację celów np. dzięki odpowiedniej koncentracji można zaprogramować nasz umysł aby ciało wygrywało. Tworzymy obraz zwycięstwa, mózg go koduje a mięśnie prowadzą do mety. Trochę to pachnie szarlatanerią ale warto spróbować. Po wygranych zawodach polecam akupresurę.
- Dawidek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 965
- Rejestracja: 02 maja 2002, 20:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Tychy, Polska
U mnie z tym jest "do bani":ojoj: często przegrywam biegi już na starcie - "zjada" :wrrwrr:mnie atmosfera rywalizacji. Kiedyś nawet piłem uspokajające, ziołowe herbatki, żeby jakoś spokojnie wystartować.
Staram się myśleć pozytywnie, pomagają mi w tym mocne treningi - gdy wiem, że nie zmarnowałem czasu i MUSI być dobrze.
Staram się myśleć pozytywnie, pomagają mi w tym mocne treningi - gdy wiem, że nie zmarnowałem czasu i MUSI być dobrze.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 741
- Rejestracja: 13 maja 2002, 10:30
- Życiówka na 10k: 36:49
- Życiówka w maratonie: 2:59:44
- Lokalizacja: Banino koło Gdańska
Dla mnie start w zawodach jest sam w sobie wystarczającym dopingiem i motywacją.
Przed biegiem myślę: "Pobiję rekord życiowy".
Na początku biegu podziwiam plenery, oglądam plecy uciekającej czołówce i nie myślę o niczym szczególnym, może stwierdzam "Znowu za szybko zacząłem."
Pod koniec biegu myślę coraz intensywniej "Kiedy ta meta? Jeszcze 100 metrów i zacznę finisz." (to ostatnie powtarzam sobie co najmniej kilka razy
).
Przed biegiem myślę: "Pobiję rekord życiowy".
Na początku biegu podziwiam plenery, oglądam plecy uciekającej czołówce i nie myślę o niczym szczególnym, może stwierdzam "Znowu za szybko zacząłem."
Pod koniec biegu myślę coraz intensywniej "Kiedy ta meta? Jeszcze 100 metrów i zacznę finisz." (to ostatnie powtarzam sobie co najmniej kilka razy

[url=http://www.biegajznami.pl/GT]forum Grupy Trójmiasto[/url], [url=http://www.grupatrojmiasto.digimer.pl]Strona GT[/url], [url=http://www.grupatrojmiasto.digimer.pl/index.php?option=com_content&task=blogcategory&id=13&Itemid=21]GT Challenge 2007[/url]
- marcin70
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 845
- Rejestracja: 19 cze 2001, 16:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: okolice Opola
- Kontakt:
nie wyłączam się przed biegiem ani w trakcie. Motywacją jest dla mnie wynik, czy zwizualizowany?? Mam po prostu w głowie jakiś wynik i staram sie go zrobić. nazwijmy t o"zarządzaniem przez cele" dopasowuję się do celu. Jeśli nie wyjdzie - trudno, bywa. Ale to mi pomaga. Staram się nie myśleć, że kiedyś nie poszlo. myślę że teraz pójdzie. Poza tym z moimi wynikami mam jeszcze sporo do zrobienia i wiem że mogę. Zapewne gdybym biegał maraton poniżej 2:30 miałbym kłopoty z motywacją, bo poprawienie tego wyniku jest zapewne baaardzo ciężkie, natomiast biegając ten sam dystans w +- 4h wiele można zrobić.
Natomiast nerwy przed startem - super sprawa - dodatkowa porcja adrenaliny!!
Natomiast nerwy przed startem - super sprawa - dodatkowa porcja adrenaliny!!
[b]I run till it hurts, till my head starts pounding, my legs start burning and my stomach starts chuming.
Then...I turn around and run home.[/b]
www.biegajznami.pl
Then...I turn around and run home.[/b]
www.biegajznami.pl
- Bennet
- Administrator
- Posty: 1016
- Rejestracja: 13 sie 2001, 13:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szklarska Poręba
- Kontakt:
Marcinie, nie dodałeś, że mając takiego demotywatora jak ja, nie jesteś nawet w stanie "wyłączyć się". Dziwię się jak w ogóle możesz myśleć pozytywnie...
No i co mam tu teraz napisać? ;)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
Opiszę wam pewien przypadek. Półmaraton w Ustce sprzed 2 tygodni. Poprzedniego dnia biegnę sobie 6 km truchcikiem i robię 10 rytmów. Podczas rytmów czuję się jakbym fruwał. Czyli jest doskonale. Staje na starcie mocno zmotywowany.
Pierwsze 5 km biegu doskonale, drugie 5km 30 sekund wolniej niz myslałem, zaczynam watpić w jakikolwiek przyzwoity czas. Na 15km patrzę na zegarek i już wiem, że czas będzie słaby. Przechodzę w trucht. Zastanawiam się, czy gdybym był mistrzem psychoterapii to moglbym sie zmotywowac na 10km zeby przespieszyc, a przynajmniej nie zaczac truchtac na 15km.
Pierwsze 5 km biegu doskonale, drugie 5km 30 sekund wolniej niz myslałem, zaczynam watpić w jakikolwiek przyzwoity czas. Na 15km patrzę na zegarek i już wiem, że czas będzie słaby. Przechodzę w trucht. Zastanawiam się, czy gdybym był mistrzem psychoterapii to moglbym sie zmotywowac na 10km zeby przespieszyc, a przynajmniej nie zaczac truchtac na 15km.

ENTRE.PL Team
-
- Wyga
- Posty: 107
- Rejestracja: 08 kwie 2002, 08:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
wazne jest tez chyba zeby wiedziec i rozumiec po co sie biega; na pewno robienie zyciowek w (prawie) kazdym biegu dla wielu biegaczy to sprawa wazna (poprawa samopoczucia, ambicja, rywalizacja etc); ale przeciez biegac tez mozna tylko dla przyjemnosci prawie ze igorujac czas w jakim sie biega; moze moj przypadek jest odosobnionym ale w ciagu ostatnich 6 miesiacy (biegam od lutego 2002) "zaliczylem" biegi na 10, 15 km, polmaraton i maraton i ani razu nie myslalem o biciu wlasnych rekordow (inna sprawa, ze nie mialem punktu odniesienia czyt: doswiadczenia i zaliczonych wczesniej jakichkolwiekk biegow); oczywiscie zastanawiam sie w ile moge przebiec dany dystans ale zdarzylo mi sie przebiec zdecydowanie wolniej niz myslalem i ani przez minute nie myslalem, ze powinienem sie tym frustrowac; mam wystarczajaco duzo samomotywacji do biegania, ktore sprawia mi wielka frajde, ze nie sadze zebym kiedykolwiek mial sie dodatkowo stresowac (nie) osiagnietymi czasami (zwlaszcza, ze jestem i bede zawsze amatorem bez przeszlosci biegowej - kilka lat temu skonczylem 30-tke); nie wiem - moze po kilku latach biegania i zaliczeniu kilkudzesieciu biegow zaczne myslec inaczej o zyciowkach ale na razie ciesze sie samym bieganiem i otoczka z nia zwiazana i tego zycze wszystkim biegajacym - tym zmagajacym sie - przy okazji czerpania ogromnej satysfakcji z pokonywania swoich slabosci - z czasem jak i tym, ktorzy reguluja tempo biegu samopoczuciem i checiami (tak jak ja);
pozdrowko
pozdrowko
Slawko