Komentarz do artykułu 10 lat Henryka Szosta na czele listy najszybszych polskich maratończyków
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł 10 lat Henryka Szosta na czele listy najszybszych polskich maratończyków
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13151
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Kilka rzeczy, na które zwróciłem uwagę. Po pierwsze napięta sylwetka w tempie startowym. To było też dobrze widać podczas biegu we Frankfurcie. Po drugie krótki krok jak na możliwości jakimi dysponuje. Henryk jest zazwyczaj wyższy o głowę od swoich rywali, tymczasem krok ma nierzadko od nich krótszy. W niedzielnym maratonie biegł razem z podobnie pospinanym Gabiusem, ale w grupie biegł też znacznie niższy od nich Brytyjczyk Griffiths, który wyglądał lepiej. Miał dłuższy krok i przede wszystkim obszerniejsze wahadło tylne, co zawsze zdradza większe rozluźnienie ciała.
Jeżeli chodzi o mentalność zawodnika, to bardzo dobrze odebrałem jego aurę, choć pojawił się taki moment stonowania, gdy wspomniał o bieganiu już raczej tylko na poniżej 2:10, z czego byłby bardzo zadowolony.
Kolejna kwestia to pewna pułapka w jaką wpada się gdy trening staje się rutyną. Henryk jest zawodnikiem, który nie lubi eksperymentować. Dba o siebie minimalizując ryzyko kontuzji. Z jednej strony jest to bardzo dobra cecha płynąca z doświadczenia, z drugiej strony zamyka to też drogę do ew. progresu. To jest taki klasyczny dylemat bezpiecznego trenowania wg dobrze znanych metod oraz zaryzykowania i włączenia do treningu czegoś nowego. Myślę, że Henryk mocno sparzył się w trakcie epizodycznej współpracy z trenerem Królem. Takie rzeczy już nie wychodzą z głowy i tkwią głęboko.
Ostatnia sprawa to typowa dla naszych zawodników ograniczona praca stawu biodrowego. W tym kryje się w zasadzie to o czym wspomniałem wcześniej, czyli spięcie ciała i krótki krok. Niestety typowy trening maratoński raczej pogłębia te dysfunkcje.
Jeżeli chodzi o mentalność zawodnika, to bardzo dobrze odebrałem jego aurę, choć pojawił się taki moment stonowania, gdy wspomniał o bieganiu już raczej tylko na poniżej 2:10, z czego byłby bardzo zadowolony.
Kolejna kwestia to pewna pułapka w jaką wpada się gdy trening staje się rutyną. Henryk jest zawodnikiem, który nie lubi eksperymentować. Dba o siebie minimalizując ryzyko kontuzji. Z jednej strony jest to bardzo dobra cecha płynąca z doświadczenia, z drugiej strony zamyka to też drogę do ew. progresu. To jest taki klasyczny dylemat bezpiecznego trenowania wg dobrze znanych metod oraz zaryzykowania i włączenia do treningu czegoś nowego. Myślę, że Henryk mocno sparzył się w trakcie epizodycznej współpracy z trenerem Królem. Takie rzeczy już nie wychodzą z głowy i tkwią głęboko.
Ostatnia sprawa to typowa dla naszych zawodników ograniczona praca stawu biodrowego. W tym kryje się w zasadzie to o czym wspomniałem wcześniej, czyli spięcie ciała i krótki krok. Niestety typowy trening maratoński raczej pogłębia te dysfunkcje.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 269
- Rejestracja: 11 maja 2017, 13:29
- Życiówka na 10k: 35:20
- Życiówka w maratonie: brak
Ale wydłużenie kroku powoduje automatycznie zwiększenie oscylacji pionowej a co za tym idzie większy wydatek energetyczny.yacool pisze:.
Ostatnia sprawa to typowa dla naszych zawodników ograniczona praca stawu biodrowego. W tym kryje się w zasadzie to o czym wspomniałem wcześniej, czyli spięcie ciała i krótki krok. Niestety typowy trening maratoński raczej pogłębia te dysfunkcje.
Ja biegam dosyć obszernie i zastanawiam się jak to wyeliminować, a Ty podajesz tutaj przeciwne rozwiązania.
W ogóle to można bardzo łatwo policzyć. Nie wiem ile waży Pan Szost. Powiedzmy waga 55kg zwiększamy oscylacje o 2cm przy kadencji 180. I teraz 55kg podnieść 180 razy na minutę o 2 cm.
Pytanie mogłoby być też takie, jakie korzyści upatrujesz w samym wydłużeniu kroku?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13151
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Wydłużenie kroku to recepta na zwiększenie szybkości biegu. Można to uzyskać (bez zmniejszania kadencji) dzięki większemu uruchomieniu stawu biodrowego przy takim samym wydatku energetycznym. Wtedy oprócz zwiększenia składowej pionowej oscylacji, zwiększa się również pozioma.
- fotman
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1738
- Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Henryk Szost już ma swoje lata. A nawet zaryzykuję twierdzenie, że te najlepsze już za sobą.yacool pisze:Kolejna kwestia to pewna pułapka w jaką wpada się gdy trening staje się rutyną. Henryk jest zawodnikiem, który nie lubi eksperymentować. Dba o siebie minimalizując ryzyko kontuzji. Z jednej strony jest to bardzo dobra cecha płynąca z doświadczenia, z drugiej strony zamyka to też drogę do ew. progresu. To jest taki klasyczny dylemat bezpiecznego trenowania wg dobrze znanych metod oraz zaryzykowania i włączenia do treningu czegoś nowego. Myślę, że Henryk mocno sparzył się w trakcie epizodycznej współpracy z trenerem Królem. Takie rzeczy już nie wychodzą z głowy i tkwią głęboko.
Eksperymentowanie z treningiem u mocno dojrzałego zawodnika nie daje dobrych efektów.
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13151
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Taki jest powszechny pogląd. Jednak badania nad tkanką łączną pozwalają na podważenie tej kwestii. Problemem nie jest więc dojrzałość zawodnika rozumiana tu jako brak możliwości zmian adaptacyjnych. Problemem jest czas i stworzenie optymalnych warunków potrzebnych na pojawienie się adaptacji.
- fotman
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1738
- Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Pełna zgoda.yacool pisze:Problemem jest czas i stworzenie optymalnych warunków potrzebnych na pojawienie się adaptacji.
Tylko właśnie czasu brakuje w wyczynowym treningu.
Nie wiem, co badania mówią na temat niezbędnego czasu potrzebnego na adaptację do nowych bodźców. Podejrzewam, że zależy to od wielu zmiennych, w tym od genów i od wielkości zmian.
A jaka jest gwarancja, że po wprowadzeniu zmian nastąpi progres? Żadna.
Jakie jest ryzyko utraty sezonu z powodu nietrafionych zmian, albo co gorsza kontuzji? Wysokie.
Stąd prosta odpowiedź, dlaczego dojrzały zawodnik, który żyje z biegania, nie ryzykuje.
Real: po 35 roku życia nie bije się życiówek w maratonie mając za sobą kilkanaście lat biegania maratonów.
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13685
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Niekoniecznie.Krysia80 pisze: Ale wydłużenie kroku powoduje automatycznie zwiększenie oscylacji pionowej a co za tym idzie większy wydatek energetyczny.
Tu własnie jest potrzebna mobilizacja biodra, elastyczność kończyn dolnych i siła. Jednak praca nad siła powoduje skracanie sie mięśni co widać dokładnie w stylu biegu kulturystów i ciężarowców.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 269
- Rejestracja: 11 maja 2017, 13:29
- Życiówka na 10k: 35:20
- Życiówka w maratonie: brak
yacool pisze:Wydłużenie kroku to recepta na zwiększenie szybkości biegu. Można to uzyskać (bez zmniejszania kadencji) dzięki większemu uruchomieniu stawu biodrowego przy takim samym wydatku energetycznym. Wtedy oprócz zwiększenia składowej pionowej oscylacji, zwiększa się również pozioma.
Nie no jasne. Ale problem jest jeszcze innej natury, o ile na pewnym poziome biegowym powiedzmy średnim zindywidualizwany wzorzec ruchu nie gra roli, tak na poziome wyczynowym jest mega istotny. Każdy jest inny i nie będzie 2 tak samo biegajacych osób, nie będzie wzorca idealnego, wystarczy popatrzeć na pływaków. Widziałeś 2 tak samo pływające osoby?
Co do pływania to najciekawsze jest to że zupełnie odeszło się od symetrii.
A w ogóle to uważam, że mleczan i vo2max grają pierwsze skrzypce, technice dałabym 5 miejsce.

To się rozciąga mięśnie i po kłopocie. Bez siły biegowej nie ma mowy o szybkim bieganiu. Rolli zrobisz szpagat?Rolli pisze:Niekoniecznie.Krysia80 pisze: Ale wydłużenie kroku powoduje automatycznie zwiększenie oscylacji pionowej a co za tym idzie większy wydatek energetyczny.
Tu własnie jest potrzebna mobilizacja biodra, elastyczność kończyn dolnych i siła. Jednak praca nad siła powoduje skracanie sie mięśni co widać dokładnie w stylu biegu kulturystów i ciężarowców.

- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13151
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Fotman,
wszystko o czym piszesz ma swoje logiczne uzasadnienie i stanowi wspólny mianownik dla trenowania wg zasad bezpieczeństwa. Jeżeli w grę wchodzi dodatkowo odejście sponsora, to łatwiej jest nawet podjąć decyzję o zakończeniu kariery niż o przemodelowaniu swojego treningu.
Ryzyko zmiany treningu nie polega tu nawet na potencjalnym doznaniu jakiejś strasznej kontuzji. Ryzyko polega na ew. utracie sezonu i źródeł utrzymania. Aspekt ekonomiczny ma więc decydujący wpływ na podejmowane wybory. To jednak nie wyczerpuje zagadnienia. Hipotetyczne zapewnienie komfortu ekonomicznego stwarza pole dla eksperymentu. Wtedy można zejść z obciążeniami do absolutnego minimum i realizować akcenty z nowym ruchem co 4 dni, a ogólny kilometraż zbić do 50/tydzień. Dla Szosta to kosmos równie niewyobrażalny jak dla amatora 200km/tydz. Te cyferki nie padają z czapy lecz są efektem wnioskowania na bazie doniesień o tkance łącznej. Całkowita przebudowa tkanki to około 2 lata, ale w tym przypadku nie chodzi o całkowitą przebudowę. Jest oczywiste, że młody organizm zmieni się szybciej, ale młody organizm nie podlega też takim zależnościom ekonomicznym jak dorosły człowiek, który ma swoje priorytety i ze względu na nie, będzie zmieniał się wolniej.
wszystko o czym piszesz ma swoje logiczne uzasadnienie i stanowi wspólny mianownik dla trenowania wg zasad bezpieczeństwa. Jeżeli w grę wchodzi dodatkowo odejście sponsora, to łatwiej jest nawet podjąć decyzję o zakończeniu kariery niż o przemodelowaniu swojego treningu.
Ryzyko zmiany treningu nie polega tu nawet na potencjalnym doznaniu jakiejś strasznej kontuzji. Ryzyko polega na ew. utracie sezonu i źródeł utrzymania. Aspekt ekonomiczny ma więc decydujący wpływ na podejmowane wybory. To jednak nie wyczerpuje zagadnienia. Hipotetyczne zapewnienie komfortu ekonomicznego stwarza pole dla eksperymentu. Wtedy można zejść z obciążeniami do absolutnego minimum i realizować akcenty z nowym ruchem co 4 dni, a ogólny kilometraż zbić do 50/tydzień. Dla Szosta to kosmos równie niewyobrażalny jak dla amatora 200km/tydz. Te cyferki nie padają z czapy lecz są efektem wnioskowania na bazie doniesień o tkance łącznej. Całkowita przebudowa tkanki to około 2 lata, ale w tym przypadku nie chodzi o całkowitą przebudowę. Jest oczywiste, że młody organizm zmieni się szybciej, ale młody organizm nie podlega też takim zależnościom ekonomicznym jak dorosły człowiek, który ma swoje priorytety i ze względu na nie, będzie zmieniał się wolniej.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13151
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Krysia80,
zindywidualizowany wzorzec ruchu jest mylony z kompensowaniem dysfunkcji. W kolejnej części treningu funkcjonalnego ten problem jest właśnie poruszony. Jeżeli chodzi o rozciąganie, to ma ono wpływ na pracę mięśni, jeżeli pracują w zakresie niefunkcjonalnym. Rozciąganie będzie więc jednym z narzędzi wyprowadzenia tkanek z dysfunkcji. Szpagaty wprowadzają potencjalny dysbalans całej struktury, dlatego nadmierny zakres też może być źródłem dysfunkcji.
zindywidualizowany wzorzec ruchu jest mylony z kompensowaniem dysfunkcji. W kolejnej części treningu funkcjonalnego ten problem jest właśnie poruszony. Jeżeli chodzi o rozciąganie, to ma ono wpływ na pracę mięśni, jeżeli pracują w zakresie niefunkcjonalnym. Rozciąganie będzie więc jednym z narzędzi wyprowadzenia tkanek z dysfunkcji. Szpagaty wprowadzają potencjalny dysbalans całej struktury, dlatego nadmierny zakres też może być źródłem dysfunkcji.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13685
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
W życiu nie dam rady. Ale naciągnąć i po kłopocie nie jest az tak proste.Krysia80 pisze: To się rozciąga mięśnie i po kłopocie. Bez siły biegowej nie ma mowy o szybkim bieganiu. Rolli zrobisz szpagat?
Biegnąc 10km na zawodach uzywasz około 4-5% mleczanu (w zależności od wytrenowania) Wiec dlaczego jest to ważniejsze, jak wydłużenie kroku o 10-15%?A w ogóle to uważam, że mleczan i vo2max grają pierwsze skrzypce, technice dałabym 5 miejsce.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13685
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
+1yacool pisze:Krysia80,
zindywidualizowany wzorzec ruchu jest mylony z kompensowaniem dysfunkcji. W kolejnej części treningu funkcjonalnego ten problem jest właśnie poruszony. Jeżeli chodzi o rozciąganie, to ma ono wpływ na pracę mięśni, jeżeli pracują w zakresie niefunkcjonalnym. Rozciąganie będzie więc jednym z narzędzi wyprowadzenia tkanek z dysfunkcji. Szpagaty wprowadzają potencjalny dysbalans całej struktury, dlatego nadmierny zakres też może być źródłem dysfunkcji.
Dobrze rozciągnięci biegacze nie zawsze biegaj szybko.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13151
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
No ok, ale wydłużenie kroku o 10-15% to jest gigantyczna zmiana w pracy stawu biodrowego. W przypadku Szosta nie myślałem o aż tak dalekiej zmianie. Takie cuda to tylko u amatorów.
Kiedyś teoretycznie policzyłem Kipsangowi, że jak wydłuży krok o 5cm to będzie biegł na sub2, ale te 5cm, to u niego jakieś 3%.
Kiedyś teoretycznie policzyłem Kipsangowi, że jak wydłuży krok o 5cm to będzie biegł na sub2, ale te 5cm, to u niego jakieś 3%.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 269
- Rejestracja: 11 maja 2017, 13:29
- Życiówka na 10k: 35:20
- Życiówka w maratonie: brak
A nie jest to tak że ma się pewną naturalną długość kroku (optymalną) przy pewnym tempie? Wynikającą z jakieś ogólnego wzorca ruchu danego zawodnika?yacool pisze:No ok, ale wydłużenie kroku o 10-15% to jest gigantyczna zmiana w pracy stawu biodrowego. W przypadku Szosta nie myślałem o aż tak dalekiej zmianie. Takie cuda to tylko u amatorów.
Kiedyś teoretycznie policzyłem Kipsangowi, że jak wydłuży krok o 5cm to będzie biegł na sub2, ale te 5cm, to u niego jakieś 3%.
Np. jaRolli pisze: +1
Dobrze rozciągnięci biegacze nie zawsze biegaj szybko.
