Nie prawda, nie dowie się, bo nie ma pojęcia co to jest dobre a co słabe zabezpieczenie.MEL. pisze:Adamie, jeśli ktoś z uczestników jest tym zainteresowany, to się dowie.
Komentarz do artykułu Czas na zmiany w zabezpieczeniu medycznym imprez biegowych
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
- Arek Bielsko
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1004
- Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
bedzie mały off-topik
qrna, ale aż mi cukier skoczył
sorki Mel, rozumiem, że to był baaaaardzo duży skrót myślowy, ale musiałem to wyciągnąć...
czyli dla cukrzyka cukier = lek ???!!!???!!!MEL. pisze:Chorzy zabierają ze sobą leki (np. cukrzycy coś słodkiego).
qrna, ale aż mi cukier skoczył

sorki Mel, rozumiem, że to był baaaaardzo duży skrót myślowy, ale musiałem to wyciągnąć...
"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
-
- Stary Wyga
- Posty: 156
- Rejestracja: 23 kwie 2013, 22:04
- Życiówka na 10k: 38:07
- Życiówka w maratonie: brak
To jest dokładnie to co myślę. Zabezpieczenie medyczne biegu to jedno i oczywiście, że takie przypadki mogą się zdarzać pozornie zdrowym ludziom. Tego nie unikniemy. Nawet zakładając, że każdemu zawodnikowi na trasie przydzielimy osobną karetkę. Tak jak kolega napisał, że zdarzają się ukryte wady serca ale jak przyjrzeć się bliżej takim wypadkom to często są to ludzie z nadwagą. To jest raz. Dwa to siedzący tryb życia. Ja mimo, że od dziecka trenowałem piłkę nożną, jako dzieciak po szkole większość czasu na dworze to dopiero wieku dwudziestu lat po 4 latach trenowania biegania poprzez zwiększanie świadomości dowiedziałem się ile siedzi we mnie kompensacji, przykurczów, niedoborów. Dopiero po 6 latach biegania zacząłem kontrolować wszystko na tip top. Na szczęście maraton jeszcze nigdy nie chodził mi po głowie mimo przyzwoitych wyników amatorskich n 5 i 10km. Zmierzam do tego, że jak tracisz zdrowie to dopiero zaczynasz to rozumieć. Pół biedy jak złapiesz mniej groźną kontuzję. Problem zaczyna się gdy potwornie obciążysz już i tak obciążony cały układ. Potem tracisz bezpowrotnie sprawność a czasem co gorsza możesz stracić życie. Ludzie nie potrafią po prostu dzisiaj brać na siebie odpowiedzialności i najłatwiej jest obwiniać innych a nie siebie.Boogie79 pisze:Ponieważ ta tragedia wydarzyla sie niemal na moich oczach (człowiek upadł jakies 150m przede mną), więc nie ukrywam, że mocno mi to dało w czaszkę. Nie było trudno sprawdzić, kim był ów biegacz. I niestety, choć wiem, że jest to uogolnienie, on po prostu nie powinien sie znaleźć w tym miejscu i czasie. Mężczyzna z widoczną nadwagą, po pięćdziesiątce, biegnący na jakieś 3:50. Ja wiem, że różne są typy - gość mógł być aktywny całe życie, jeździć na rowerze, chodzić po górach. Ale na Boga, to jest 42km biegu w miare szybkim tempie! Większośc ludzi na tym portalu wie, co to znaczy przebiec maraton. Zdrowego biegacza robiącego po 60-70km tygodniowo ten dystans potrafi przezuc i wypluc, mimo, ze trenowal uczciwie, zdrowo sie prowadzil, trzymal diete itp. Wiec jesli ktos mial za soba wiele lat duzego obciazania ukladu krwionosnego w postaci niezrownowazonej diety i rzuca sie na taki dystans, to jest proszenie sie o problemy. I takie nierozsadne postawy trzeba naglasniac w mediach, gazetach, portalach. Abstrahuje od ukrytych wad serca, koszacych mlodych sportowcow. Ale tu moim zdaniem byl klasyczny przypadek zrobienia o jeden krok za duzo. Wiec jesli ktos pisze w pierwszym poscie - mam 15kg nadwagi i jakim tempem mam biec - odpowiadam: zadnym. Zrzuc mase, zadbaj o siebie, przebadaj serducho i dopiero sie zabieraj za taki dystans.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 23 maja 2006, 13:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Moim zdaniem zwiększanie zabezpieczenia medycznego może przynieść przeciwny skutek przez nasilenie poczucie bezpieczeństwa. "Co z tego, że dziś słabiej się czuję/kiepsko się przygotowałem, ale jak jest tylu lekarzy/ratowników to na pewno nic mi się nie stanie." Myślę, że odwrotnie, należy zmniejszyć zabezpieczenie medyczne do wymaganego minimum, a zwiększyć świadomość zagrożeń wynikających ze startu u zawodników. Np. przez obowiązek wypełnienia przy rejestracji stosownego kwestionariusza dotyczącego stanu zdrowia, np. PAPS TEST. Ewentualnie konieczność podpisania oświadczenia o starcie na własne ryzyko, zawierającego możliwie obszerną listę potencjalnych zagrożeń. To prawda, że aktywność fizyczna jest zalecana dla wszystkich, ale intensywny trening, a szczególnie start w zawodach już zdecydowanie nie dla wszystkich. Ponieważ dziś przypadkiem mija 20 lat od mojego debiutu maratońskiego, to pokusiłem się o porównanie poziomu przygotowania zawodników Maratonu Warszawskiego wtedy i dziś. Wówczas mój wynik ciut poniżej 4 godzin był lepszy niż wynik 32% sklasyfikowanych zawodników. Dziś wynik poniżej 4 godzin jest lepszy niż wynik 51% zawodników! Jest to różnica znamienna statystycznie (sprawdziłem) i świadczy o słabym przygotowaniu znacznego odsetka startujących. Niestety tej fali napędzanej przez kolorowe pisemka i media społecznościowe nie da się już zatrzymać, ale można przynajmniej edukować.
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 916
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Edukacja jak najbardziej tak.PawelS pisze:Moim zdaniem zwiększanie zabezpieczenia medycznego może przynieść przeciwny skutek przez nasilenie poczucie bezpieczeństwa. "Co z tego, że dziś słabiej się czuję/kiepsko się przygotowałem, ale jak jest tylu lekarzy/ratowników to na pewno nic mi się nie stanie." Myślę, że odwrotnie, należy zmniejszyć zabezpieczenie medyczne do wymaganego minimum, a zwiększyć świadomość zagrożeń wynikających ze startu u zawodników. (...) Niestety tej fali napędzanej przez kolorowe pisemka i media społecznościowe nie da się już zatrzymać, ale można przynajmniej edukować.
Mniejsze zabezpieczenie nie.
Sorry, ale jak sam wiesz, i jak tutaj przewijało się w paru komentarzach - nie znasz dnia a ni godziny.
Ukryta wada, niedyspozycja dnia, leki (niestety) i dana osoba może zejść. Nawet, i często, bez swojej winy.
Zadaniem organizatora jest jak najlepsze/co nie znaczy, że ma być xxx karetek bo trzeba znaleźć pewien środek/
zabezpieczenie imprezy. To co robi Fundacja z lotnymi patrolami przekonuje mnie.
I chętnie te koszulki, pseudo-plecaki, torby zamienił bym na lepsze zabezpieczenie medyczne i niższy cenowo pakiet.
Sądzę, że to dość osiągalne. Sponsorzy, orgowie słyszycie?
I nie jestem sam, pytałem tu i ówdzie w biegowym światku.
A imprezy z koszulkami i resztą gadżetow i tak się znajdą, dla tych co koniecznie muszą to miec w pakiecie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 23 maja 2006, 13:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Czy idąc na trening interwałowy albo długi bieg z narastającą prędkością organizujesz sobie specjalne zabezpieczenie medyczne? To też są wysiłki o bardzo wysokiej intensywności, a zatem o zwiększonym ryzyku nagłego zgonu. Nie, ale kierujesz się rozsądkiem i nie przeginasz wiedząc, że możesz liczyć tylko na pomoc przypadkowego przechodnia, który ewentualnie wezwie pogotowie. Gdyby zabezpieczenie było minimalne lub żadne a wszyscy uczestnicy byli dokładnie poinformowani o zagrożeniach może byliby mniej skłonni do przeginania. Chociaż przykładowo, drastyczne ostrzeżenia na papierosach chyba jednak mało działająPiotr-Fit pisze:Mniejsze zabezpieczenie nie.
Sorry, ale jak sam wiesz, i jak tutaj przewijało się w paru komentarzach - nie znasz dnia a ni godziny.
Ukryta wada, niedyspozycja dnia, leki (niestety) i dana osoba może zejść. Nawet, i często, bez swojej winy.

- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4998
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
No tak, tylko ze wyglada na to, te przypadki zejscia zdarzaja sie MIMO udzielenia natychmiastowej pomocy, a nie dlatego ze jej nie udzielono lub udzielono jest zbyt pozno.Piotr-Fit pisze: Sorry, ale jak sam wiesz, i jak tutaj przewijało się w paru komentarzach - nie znasz dnia a ni godziny.
Ukryta wada, niedyspozycja dnia, leki (niestety) i dana osoba może zejść. Nawet, i często, bez swojej winy.
Ukryta wada czeka na swoj moment, wychodzi na wierzch na zawodach i po kwiatach. Rozwiazaniem dla takiej osoby byloby nie startowanie w ogole, ale poniewaz wada jest tak dobrze ukryta, to i pozostaje niewykryta mimo badan, czyli dana osoba jest przekonana, ze jest zdrowa i startuje. W czasie startu ukryta wada sie uaktywnia... dalszy ciag juz znamy

- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 916
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Badam się regularnie.PawelS pisze:Czy idąc na trening interwałowy albo długi bieg z narastającą prędkością organizujesz sobie specjalne zabezpieczenie medyczne? To też są wysiłki o bardzo wysokiej intensywności, a zatem o zwiększonym ryzyku nagłego zgonu. Nie, ale kierujesz się rozsądkiem i nie przeginasz wiedząc, że możesz liczyć tylko na pomoc przypadkowego przechodnia, który ewentualnie wezwie pogotowie. Gdyby zabezpieczenie było minimalne lub żadne a wszyscy uczestnicy byli dokładnie poinformowani o zagrożeniach może byliby mniej skłonni do przeginania. Chociaż przykładowo, drastyczne ostrzeżenia na papierosach chyba jednak mało działająPiotr-Fit pisze:Mniejsze zabezpieczenie nie.
Sorry, ale jak sam wiesz, i jak tutaj przewijało się w paru komentarzach - nie znasz dnia a ni godziny.
Ukryta wada, niedyspozycja dnia, leki (niestety) i dana osoba może zejść. Nawet, i często, bez swojej winy.
Rzadko zajeżdżam się na treningach. Choć podbiegami czy upałem potrafiłem/fię się skatować. I dbam o odpoczynek.
Tyle musi starczyć. To tak by the way.
Informowanie o potencjalnych zagrożeniach to element edukowania, o którym pisałem.
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 916
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
wątpię, aby istniało idealne rozwiązanie -przy obecnym stanie medycyny i techniki. Takie życie.Sikor pisze:No tak, tylko ze wyglada na to, te przypadki zejscia zdarzaja sie MIMO udzielenia natychmiastowej pomocy, a nie dlatego ze jej nie udzielono lub udzielono jest zbyt pozno.Piotr-Fit pisze: Sorry, ale jak sam wiesz, i jak tutaj przewijało się w paru komentarzach - nie znasz dnia a ni godziny.
Ukryta wada, niedyspozycja dnia, leki (niestety) i dana osoba może zejść. Nawet, i często, bez swojej winy.
Ukryta wada czeka na swoj moment, wychodzi na wierzch na zawodach i po kwiatach. Rozwiazaniem dla takiej osoby byloby nie startowanie w ogole, ale poniewaz wada jest tak dobrze ukryta, to i pozostaje niewykryta mimo badan, czyli dana osoba jest przekonana, ze jest zdrowa i startuje. W czasie startu ukryta wada sie uaktywnia... dalszy ciag juz znamy
Dalej nie widzę, jednak przeciwwskazania dla polepszenia obsługi medycznej np. poprzez lotne patrole.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 07 paź 2017, 20:31
- Życiówka na 10k: 42:18
- Życiówka w maratonie: 3:39:42
Sporo się mówi żeby wprowadzić obowiązkowe licencje albo badania lekarskie.
Ale jeżeli chodzi tylko i wyłącznie o zdrowie zawodników (a nie o nabijanie kasy komukolwiek) to może wystarczy wprowadzić pewne wymogi - np. żeby wystartować pierwszy raz w maratonie trzeba ukończyć minimum 3 połówki w ciągu 2 lat w czasie max 2:45. Oczywiście to tylko propozycja - osoby kompetentne powinny ustalić takie minima zarówno dla nowicjuszy jak i pozostałych zawodników.
Jak każdy sposób - to też nie daje 100% gwarancji, ale pozwala oddzielić osoby które rzucają się na szerokie wody bez przygotowania, a jednocześnie nie tworzą dziwnych barier w postaci licencji albo wprowadzania badań, które sądzę że nie są dobrym sposobem.
Pobieżne badania nic nie dadzą, szczegółowe kosztują.
Do takich rozwiązań wymagana jest tylko chęć organizatora.
Ale jeżeli chodzi tylko i wyłącznie o zdrowie zawodników (a nie o nabijanie kasy komukolwiek) to może wystarczy wprowadzić pewne wymogi - np. żeby wystartować pierwszy raz w maratonie trzeba ukończyć minimum 3 połówki w ciągu 2 lat w czasie max 2:45. Oczywiście to tylko propozycja - osoby kompetentne powinny ustalić takie minima zarówno dla nowicjuszy jak i pozostałych zawodników.
Jak każdy sposób - to też nie daje 100% gwarancji, ale pozwala oddzielić osoby które rzucają się na szerokie wody bez przygotowania, a jednocześnie nie tworzą dziwnych barier w postaci licencji albo wprowadzania badań, które sądzę że nie są dobrym sposobem.
Pobieżne badania nic nie dadzą, szczegółowe kosztują.
Do takich rozwiązań wymagana jest tylko chęć organizatora.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jest jeszcze jedna strona medalu: jeśli zostaną wprowadzone jakieś certyfikacje poziomu zabezpieczenia medycznego, to po kolejnym nieszczęśliwym zbiegu okoliczności zakończonym śmiercią prokurator może zapytać, dlaczego organizator zapewnił tylko podstawowe zabezpieczenie, albo tylko 3 poziom, jeśli mógł zapewnić poziom najwyższy.
Wcześniej przychylałem się do pomysłu, że organizator powinien zapewnić tym większe zabezpieczenia, im łagodniejsze chce mieć limity czasowe. Teraz dalej myślę mniej więcej tak samo, ale niech to się rozstrzyga w sumieniu organizatora. Zawodników edukujmy, ale pozostawmy im swobodę wyboru. Tak jak każdy może z pełną świadomością, nieniepokojony wyhodować sobie raka, tak niech każdy ma świadomość ryzyka związanego z zawodami, ale niech ma możliwość swobodnego wyboru. Organizator niech zapewnia to co musi, albo to co chce i niech sam decyduje, czy chce dopuszczać nieprzygotowanych (a niestety prawie wszyscy chcą) i ile czasu chce im dać na zarzynanie swojego organizmu.
Wcześniej przychylałem się do pomysłu, że organizator powinien zapewnić tym większe zabezpieczenia, im łagodniejsze chce mieć limity czasowe. Teraz dalej myślę mniej więcej tak samo, ale niech to się rozstrzyga w sumieniu organizatora. Zawodników edukujmy, ale pozostawmy im swobodę wyboru. Tak jak każdy może z pełną świadomością, nieniepokojony wyhodować sobie raka, tak niech każdy ma świadomość ryzyka związanego z zawodami, ale niech ma możliwość swobodnego wyboru. Organizator niech zapewnia to co musi, albo to co chce i niech sam decyduje, czy chce dopuszczać nieprzygotowanych (a niestety prawie wszyscy chcą) i ile czasu chce im dać na zarzynanie swojego organizmu.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Prokuratorowi się mówi, że zabezpieczenie było zgodne z prawem. Może na razie własną metodologię wprowadzimy do oceny poziomu zabezpieczenia i będziemy publikować.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 06 sty 2015, 21:39
- Życiówka na 10k: 00:49:06
- Życiówka w maratonie: brak
To jest dobry pomysł.Adam Klein pisze:Może na razie własną metodologię wprowadzimy do oceny poziomu zabezpieczenia i będziemy publikować.
10 września tego roku wziąłem udział w I Łódzkim Półmaratonie. Po Łodzi takiego biegu nie było do tej pory, dużo biegaczy pokładało w tej imprezie duże nadzieje... ja też. Impreza miała patronat Artura Kozłowskiego, organizatorem był Łódzki Okręgowy Związek Lekkiej Atletyki, realizatorem i wykonawcą jedna z działających na łodzkim rynku firm Time4S Radosław Sakieta. Miała być piękna trasa po Łodzi, na kilkanaście dni przed starem wykonawca ogłosił, że trasa ulega zmianie i będzie to 7 okrążeń wokół jednego z łódzkich parków. Od tego momentu wokół biegu zaczęło się robić nieprzyjemnie. Zdecydowałem się jednak wystartować chociaż z dnia na dzień wychodziły kolejne kwiatki, wykonawca/organizator nie przestrzegał swojego własnego regulaminu, zmieniał jego zapisy na kilka dni przed imprezą itp.
Teraz krótko o mnie: biegam od prawie 4 lat, w zawodach startuje 5-6 razy w roku, zwykle 2-3 biegi na wiosnę i 2-3 biegi na jesień. Wybieram konkretne biegi z konkretnymi terminami i się konkretnie pod te biegi przygotowuję. Moje życiówki to 38:54 na 10 km (atestowana trasa) oraz 1:29:31 w półmaratonie z wiosny tego roku (atestowana trasa). Przez te prawie 4 lata spokojnie, systematycznie zruciłem 20 kg, tempa na zawodach oraz treningach spokojni rosły. Z badań miałem konsultacje kardiologa z EKG spoczynkowym.
Do tego konkretnego półmaratonu przygotowywałem się 3 miesiące. Po kwietniowej życiówce 1:29:31 tutaj miało być 1:25:00. Z treningów wszystko wskazywało, że tak będzie. Dodam jeszcze, że wychodzę z założenia że po to się zapisuję na zawody, na których daję z siebie wszystko, żeby robić to we w miarę kontrolowanych warunkach, sprawdzam czy organizator zapewnia opiekę medyczną. Zakładam, że jeżeli ma się coś stać to chciałbym, żeby mógł mi ktoś pomóc. Nigdy wcześniej nie miałem żadnych problemów podczas treningów ani podczas startów, choć mój charakter powoduje to, że na trasie naprawdę daję z siebie wszystko. Do tego momentu przebiegłem 6 półmaratonów.
No i stało się. Do 13-14 km wszystko szło dobrze. Utrzymywałem założone tempo 4min/km Tego dna było trochę parno ale ponieważ to było aż 7 pętli więc co 3 km można było zasilić się wodą. Zresztą kwestię nawodnienia organizmu wydawało mi się, że dopilnowałem zarówno przed biegiem jak i podczas biegu. Żele energetyczne również miałem ze sobą i je przyjmowałem. Po 14 km zaczeło się dziać czego nie rozumiałem, tempo zaczęło lecieć na łeb na szyję, brak energii... organizm mówił STOP a głowa: jesteś przecież przygotowany, masz biec w tempie 4 min, dasz radę! I walczyłem. Gdzieś na 800m przed metą dogoniła mnie grupa na 1:30. Zachęcili mnie żebym się z nimi zabrał i coś jeszcze powalczył... no to się zabrałem... na jakieś 100 metrów. Padłem. Na chwilę straciłem przytomność. Ocknąłem się już przeciągnięty na skraj jezdni. Zaraz pojawili się biegacze z pomocą, jakiś lekarz, jakaś lekarka, koleżanka z klubu jako pielęgniarka. Bardzo wszystkim dziękuję. Pojawił się policjant. Zaczęło się nerwowe wzywanie pomocy. Z tego co wiem ludzie uderzali do wolontariuszy, Ci do wykonawcy. Bez reakcji. Policjant wezwał karetkę z miasta. Czekałem na nią 20 minut leżąc bez sił na jezdni, raz czując się lepiej raz totalnie odlatując. Zupełnie nie wiedziałem co mi jest. Po 20 minutach przyjechała karetka, została mi udzielona pomoc. Zostałem zabrany do szpitala. Okazało się, że wypłukałem się z elektrolitów.
Na koniec meritum

W biegu brało udział ponad 800 osób. Większość z nich szczęśliwie dotarła do mety. Oni z biegu są zadowoleni i wręcz chwalą organizację. Myślę, że wszystko jest fajnie dopóki jest fajnie. Ten wykonawca jeżeli dalej tak będzie podchodził do organizacji biegu zrobi w końcu komuś krzywdę.
Na koniec: nie mam do nikogo pretensji o to, że się odwodniłem. To moja wina. To ja zbagatelizowałem objawy. Ale tak jak napisałem wcześniej, nie robię sobie życiówek na treningach, tylko na zorganizowanych zawodach, z odpowiednio zabezpieczoną trasą oraz zabezpieczeniem medycznym. Opłacając pakiet akceptuje regulamin, który ma zarówno zabezpieczać interesy organizatora jak i moje. Nie biorę udziału w imprezach bez zabezpieczenia medycznego. Przynajmniej tak mi się wydawało do 10 września tego roku.
Przestrzegam przed biegami organizowanymi przez tę łódzką firmę. Przepraszam za długi wpis

Jak w Polsce wprowadzą obowiązkowe badania lekarskie na wszystkie biegi to rozkwitnie czarny rynek lewych certyfikatów
To już jest naprawdę skrajna ingerencja w naszą prywatność.

To już jest naprawdę skrajna ingerencja w naszą prywatność.