Jacek, komentarze
Moderator: infernal
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Biegając 150-200 km spokojnie można zanotować progres od 5 km do HM. Znajomy, z którym wczoraj jechałem do Kozienic jakiś czas temu zaczął współpracę z trenerem. Obecnie ich celem jest poprawa w tych wspomnianych dystansach a docelowo (w przyszłym roku) maraton i poprawa życiówki. I biega teraz 60-80 km tygodniowo i notuje progres (nie minutowy, bo na jego poziomie już ciężko poprawiać się o minuty). A jest na poziomie 1:12 w HM i 33 minut na 10 km. Także wcale nie trzeba napierdzielać po 100 km tygodniowo, żeby się poprawiać. Chodzi o jakość.
PS. Maraton to rzeczywiście inna bajka.
PS. Maraton to rzeczywiście inna bajka.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
Paradoks polega na tym że ja nie lubię biegać dłużej jak 60 minut, lubię natomiast rywalizację na zawodach i poprawiać swoje osiągnięcia.jarjan pisze:Nieprzekraczanie 200km, a nawet bliżej 150km, oznacza pośrednio, że maraton (wynik w relacji do HM) a nawet jakiś istotny progres w HM - przestaje ciebie interesować (?).
A że bardziej lubię to drugie niż nie lubię tego pierwszego to jestem spokojny o siebie, dopracuję tylko formułę na maksymalny postęp minimalnym nakładem sił i jeszcze tu zadziwię
Maraton to rzeczywiście inna bajka, póki co nie moja, gdyż receptura nie kompletna
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jarjan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1665
- Rejestracja: 23 lis 2008, 20:56
przy 150/miesiąc - nie można zanotować żadnego progresu w HM na poziomie 1h30,b@rto pisze:Biegając 150-200 km spokojnie można zanotować progres od 5 km do HM. Znajomy, z którym wczoraj jechałem do Kozienic jakiś czas temu zaczął współpracę z trenerem. Obecnie ich celem jest poprawa w tych wspomnianych dystansach a docelowo (w przyszłym roku) maraton i poprawa życiówki. I biega teraz 60-80 km tygodniowo i notuje progres (nie minutowy, bo na jego poziomie już ciężko poprawiać się o minuty). A jest na poziomie 1:12 w HM i 33 minut na 10 km. Także wcale nie trzeba napierdzielać po 100 km tygodniowo, żeby się poprawiać. Chodzi o jakość.
PS. Maraton to rzeczywiście inna bajka.
przy 200/miesiąc, może i można zanotować jakiś mały progres, ale na pewno nie spokojnie,
60-80km/tydzień - nijak się ma do 150-200/miesiąc.
Biegam, więc jestem. :)
pozdrawiam
Jarosław
pozdrawiam
Jarosław
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
Sprawdzę wiosną, jeszcze nie wiem którą opcję, nie jest sztuką naparzać kilometrów i iść do przodu, ale bez nich już tak.jarjan pisze:przy 150/miesiąc - nie można zanotować żadnego progresu w HM na poziomie 1h30,
przy 200/miesiąc, może i można zanotować jakiś mały progres, ale na pewno nie spokojnie,
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
jarjan, tylko że 250 km dla tego mojego znajomego to jak dla nas 160. Przypominam, on biega HM w 1:12.
Z ciekawości zerknąłem na swoje przebiegi - miesięcznie to wygląda nieźle, bo lipiec 206, sierpień 230, ale tak naprawdę to tygodniowo (od 5. czerwca) tylko 3 razy przekroczyłem 50 km tygodniowo, zazwyczaj robiąc 4 treningi w tygodniu. Częściej się zdarzały tygodnie z przebiegami 40-43 km ale i 29, 35, 38. Patrząc już tak szczegółowo, to każdy tydzień miał dokładnie 2 akcenty. Wybiegania raczej krótkie (oczywiście były i dłuższe, ale nie co tydzień). Jednym słowem, nie klepałem BSów a robiłem coś jakościowego i udało się pobiec i 39 minut na 10 km i 1:29:25 w HM. To nie są zawrotne wyniki, ale już dające satysfakcję.
Zimą rzeczywiście - średnio 240 km mi wychodzi, a w tym roku pewnie jeszcze więcej wyjdzie.
Także ja jestem spokojny o progres Jacka, może 150 km to rzeczywiście ciut mało, ale jeśli będzie biegał te 170-200 km miesięcznie to nie mam naprawdę obaw.
Z ciekawości zerknąłem na swoje przebiegi - miesięcznie to wygląda nieźle, bo lipiec 206, sierpień 230, ale tak naprawdę to tygodniowo (od 5. czerwca) tylko 3 razy przekroczyłem 50 km tygodniowo, zazwyczaj robiąc 4 treningi w tygodniu. Częściej się zdarzały tygodnie z przebiegami 40-43 km ale i 29, 35, 38. Patrząc już tak szczegółowo, to każdy tydzień miał dokładnie 2 akcenty. Wybiegania raczej krótkie (oczywiście były i dłuższe, ale nie co tydzień). Jednym słowem, nie klepałem BSów a robiłem coś jakościowego i udało się pobiec i 39 minut na 10 km i 1:29:25 w HM. To nie są zawrotne wyniki, ale już dające satysfakcję.
Zimą rzeczywiście - średnio 240 km mi wychodzi, a w tym roku pewnie jeszcze więcej wyjdzie.
Także ja jestem spokojny o progres Jacka, może 150 km to rzeczywiście ciut mało, ale jeśli będzie biegał te 170-200 km miesięcznie to nie mam naprawdę obaw.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
To co kryje się pod pojęciem progres jest tak rozległe i nie ujednolicone w amatorskim wydaniu że trudno to jednoznacznie określić w szerokim aspekcie, chyba że zawęzimy tylko do końcowej cyfry co z reguły ma miejsce.
Bo co będzie np. progresem adekwatnym do nakładów.
Biegać 50% więcej, czyli 300km/miesiąc i osiągnąć 1:25 w HM
Biegać to samo, czyli 200km/miesiąc i osiągnąć 1:29 w HM
Biegać 20% mniej, czyli 160km/miesiąc i pozostać na poziomie 1:30 w HM
Nie chcę wchodzić w rozważania co jest większym a co mniejszym postępem lub nim nie jest, ale była by to ciekawa statystyka osiągniętych rezultatów w zestawieniu do wykonanej pracy- za dużo filozofii i tak się liczy kto najszybszy
W mojej ocenie najważniejsza jest przynajmniej równowaga włożonej pracy do uzyskanych efektów - i jest to u mnie zachowane, a myślę nawet że jestem na lekkim plusie jeśli chodzi o efekty i dalej będę tę formułę starał się ulepszać.
Jeśli chodzi o moją skromną osobę i pytanie kolegi Jarka czy progres przestaje mnie interesować w związku z zapowiedzią zmniejszenia miesięcznego kilometrażu odpowiadam że nie, choć nie wiem czy istotny i co się pod tym kryje.
Teraz jestem jeszcze w środku jesiennego sezonu z niedokończonym celem, więc nie wypada abym nakreślał już nowy, który w jakimś stopniu powiązany jest z tym nieosiągniętym.
"Natomiast sam dystans miesięczny przewiduję w przedziale 150-200km, bliżej raczej tej pierwszej wartości i wątpię abym przekroczył 200 km bez jakiejś mobilizacji ku ewentualnym przyszłym celom."
Powyższe moje zdanie to takie „upuszczenie powietrza przed zimą aby zwolnić i bezpiecznie ją przebiegać”, bo od stycznia kiedy tu piszę na pół poważnie, cały czas coś muszę wynikowo pobiec bo pochopnie zawsze wypalę wcześniej że pobiegnę
Wiem że sam ten styl wybrałem i narzuciłem sobie, co mnie motywuje i napędza, to taka chwila w innym tonie też się przyda, a co będzie dalej zobaczymy, wiem że nadal będę miał fun z tego biegania dążąc do kolejnych celów.
Bo co będzie np. progresem adekwatnym do nakładów.
Biegać 50% więcej, czyli 300km/miesiąc i osiągnąć 1:25 w HM
Biegać to samo, czyli 200km/miesiąc i osiągnąć 1:29 w HM
Biegać 20% mniej, czyli 160km/miesiąc i pozostać na poziomie 1:30 w HM
Nie chcę wchodzić w rozważania co jest większym a co mniejszym postępem lub nim nie jest, ale była by to ciekawa statystyka osiągniętych rezultatów w zestawieniu do wykonanej pracy- za dużo filozofii i tak się liczy kto najszybszy
W mojej ocenie najważniejsza jest przynajmniej równowaga włożonej pracy do uzyskanych efektów - i jest to u mnie zachowane, a myślę nawet że jestem na lekkim plusie jeśli chodzi o efekty i dalej będę tę formułę starał się ulepszać.
Jeśli chodzi o moją skromną osobę i pytanie kolegi Jarka czy progres przestaje mnie interesować w związku z zapowiedzią zmniejszenia miesięcznego kilometrażu odpowiadam że nie, choć nie wiem czy istotny i co się pod tym kryje.
Teraz jestem jeszcze w środku jesiennego sezonu z niedokończonym celem, więc nie wypada abym nakreślał już nowy, który w jakimś stopniu powiązany jest z tym nieosiągniętym.
"Natomiast sam dystans miesięczny przewiduję w przedziale 150-200km, bliżej raczej tej pierwszej wartości i wątpię abym przekroczył 200 km bez jakiejś mobilizacji ku ewentualnym przyszłym celom."
Powyższe moje zdanie to takie „upuszczenie powietrza przed zimą aby zwolnić i bezpiecznie ją przebiegać”, bo od stycznia kiedy tu piszę na pół poważnie, cały czas coś muszę wynikowo pobiec bo pochopnie zawsze wypalę wcześniej że pobiegnę
Wiem że sam ten styl wybrałem i narzuciłem sobie, co mnie motywuje i napędza, to taka chwila w innym tonie też się przyda, a co będzie dalej zobaczymy, wiem że nadal będę miał fun z tego biegania dążąc do kolejnych celów.
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Powiedz mi Jacku, dlaczego chciałeś robić 6 km w tempie około T8 (a życzeniowym T10)? Życiówkę na 5 km całkiem niedawno robiłeś w 3:52, Twoje życzeniowe obecnie na 10 km to jest właśnie 4:00/km (no ok, 3:59) i masz je osiągnąć za 4 tygodnie (jeśli dobrze pamiętam termin zawodów). Zrobiłeś ten trening nierówno, ale jednak wyszło coś około tempa progowego (przez 4 km), potem odpocząłeś i mocny ostatni. To odda tak czy owak, ale czy trzeba było robić 6 km w takim tempie?
Nie poddawaj się, bo jeden nieudany trening nie niweczy całego planu. Zerknij u mnie jak spaliłem ciągły (21.09) - trudno, wyciągnij wnioski i jedziesz dalej.
Nie poddawaj się, bo jeden nieudany trening nie niweczy całego planu. Zerknij u mnie jak spaliłem ciągły (21.09) - trudno, wyciągnij wnioski i jedziesz dalej.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
Krok 1 - środa: 2km + 6x1,2km (3:55/km) p2’30 + 3km
Krok 5 - piątek: 2km + 4x2km (4:00/km) p3’+ 3km
Krok 7 - poniedziałek: 2km + 6km (4:00/km) + 3km
Krok 9 - piątek: 2km + 6x1km (3:50/km) p2’30; + 3km
Krok 12 - środa: 2,5km + 3x1,5km (3:58/km) p2’30 + 3km
Plan (13 kroków) rozpisałem z założeniem że jeśli mam osiągnąć cel to powinienem zamknąć powyższe akcenty, które jednocześnie będą przepustką aby o nim myśleć.
Krok 1,5,7,9 wg. mnie ustawiłem na podobnym poziomie trudności, a 12 nieco lżejszy bo to już 4 dni przed zawodami.
Powiedzmy że ten dzisiejszy (7 krok) był najtrudniejszy ale to miał być sprawdzian na 13 dni przed startem.
Nie sugerowałem się żadnymi tabelami, choć w jakimś stopniu podobne (szybsze) tempa widziałem u Ciebie i też mnie to naprowadziło co muszę wykonać, lecz mając świadomość że to jeszcze nie mój poziom podniosłem je do wartości trochę życzeniowych, a trochę mając nadzieję na ich realizację.
Na razie w bezpośrednim starciu; akcenty-ja jest 3:0, ale w żadnym stopniu mnie to nie załamuje, po prostu piszę jak jest, a wiadomo że sinusoida przyjść musi.
Za 2 tygodnie na pewno stanę zmotywowany na starcie i tylko jednego jeszcze nie wiem, jaką obiorę taktykę.
Opcje są dwie:
1. Wszystko, albo niewiele - tylko cel z dużym ryzykiem srogiej porażki.
2. Dużo, ale nie wszystko - zbliżenie się do celu przy jednoczesnym minimalizowaniu porażki.
Krok 5 - piątek: 2km + 4x2km (4:00/km) p3’+ 3km
Krok 7 - poniedziałek: 2km + 6km (4:00/km) + 3km
Krok 9 - piątek: 2km + 6x1km (3:50/km) p2’30; + 3km
Krok 12 - środa: 2,5km + 3x1,5km (3:58/km) p2’30 + 3km
Plan (13 kroków) rozpisałem z założeniem że jeśli mam osiągnąć cel to powinienem zamknąć powyższe akcenty, które jednocześnie będą przepustką aby o nim myśleć.
Krok 1,5,7,9 wg. mnie ustawiłem na podobnym poziomie trudności, a 12 nieco lżejszy bo to już 4 dni przed zawodami.
Powiedzmy że ten dzisiejszy (7 krok) był najtrudniejszy ale to miał być sprawdzian na 13 dni przed startem.
Nie sugerowałem się żadnymi tabelami, choć w jakimś stopniu podobne (szybsze) tempa widziałem u Ciebie i też mnie to naprowadziło co muszę wykonać, lecz mając świadomość że to jeszcze nie mój poziom podniosłem je do wartości trochę życzeniowych, a trochę mając nadzieję na ich realizację.
Na razie w bezpośrednim starciu; akcenty-ja jest 3:0, ale w żadnym stopniu mnie to nie załamuje, po prostu piszę jak jest, a wiadomo że sinusoida przyjść musi.
Za 2 tygodnie na pewno stanę zmotywowany na starcie i tylko jednego jeszcze nie wiem, jaką obiorę taktykę.
Opcje są dwie:
1. Wszystko, albo niewiele - tylko cel z dużym ryzykiem srogiej porażki.
2. Dużo, ale nie wszystko - zbliżenie się do celu przy jednoczesnym minimalizowaniu porażki.
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Trening 7 jest oderwany od pozostałych, bardzo ciężki. Zobacz, że chwilę wcześniej robiłeś "dwójki" w tym tempie.
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
Dokładnie to co b@rto napisał. Mi on też jakoś tam nie siedzi. Znajomy z klubu który szykuje się na 38min ma takie akcenty.
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Trochę czuję się winny, bo to ja zaproponowałem Ci plan Bartoszaka. Jednak tak jak wspominałem - obawiałem się, że będzie za ciężki jeśli wskoczysz na końcowe tygodnie. Trening piątkowy jest ok, środowego nie przedłużaj na siłę do 1,5 km.jacekww pisze: Nie sugerowałem się żadnymi tabelami, choć w jakimś stopniu podobne (szybsze) tempa widziałem u Ciebie i też mnie to naprowadziło co muszę wykonać, lecz mając świadomość że to jeszcze nie mój poziom podniosłem je do wartości trochę życzeniowych, a trochę mając nadzieję na ich realizację.
Pomyśl czy fizycznie byś nie dał rady zrobić akcentu jeszcze środa - sobota, nie wiem jak się dzisiaj czujesz po wczorajszym ale wydaje mi się, że to nie powinno Cię bardzo zmęczyć (chyba że biegłeś to pod wiatr to inna sprawa). W środę mógłbyś zrobić 8 x 400, w sobotę 6 x 1 km.
- rolin'
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1824
- Rejestracja: 25 cze 2013, 19:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: małopolskie
Jak można nie zamknąć dwójek i próbować tym samym tempem biec 6 ciągiem. W ogóle nad tym się zastanowiłeś? :P Wydłuż przerwę, zwolnij ciut tempo, a nie na siłę wychodź na z góry przegrane treningi. Jeszcze nie wszystko stracone!
BLOG - KOMENTARZE
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hehe, to sie nazywa - bieganie zyczeniowe
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
Każdy z Was zapewne rozpisał by te treningi inaczej bo nie ma jedynego słusznego schematu. Pisałem ten plan trzy dni po starcie gdzie pobiegłem 5km w tempie 3:53/km i było to drugi raz w przeciągu dwóch miesięcy więc nie był to jednorazowy strzał. Bazując na tych wynikach ułożone akcenty wydawały się być realne do zrealizowania, choć zdawałem sobie sprawę że na maksimum moich możliwości, a jednocześnie na minimum tego co powinienem biegać aby myśleć o łamaniu 40 minut. Każde inne/słabsze tempa na określonych interwałach nie mają sensu mając na uwadze ów cel, nic by nie zmieniły fizycznie ani psychicznie poza wpisem na blogu z niezaliczone na zaliczone. Można natomiast zastanowić się nad długością przerw i odcinków, bo głównym moim założeniem było obieganie się na prędkościach 3:50-4:00/km, a nie jak wczoraj 4:15 bo to mam dopracowane. Muszę bardziej elastycznie podchodzić do tego co wcześniej sobie założę, bo fakt że wczoraj już wyszedłem odpękać porażkę, a jeszcze warunki były wietrzne i trzeba było mi zareagować na bieżąco dzieląc chociaż to na 2x3km i wtedy starać się zwiększyć tempo, co zapewne przyniosło by lepszy efekt.
To że wczoraj to biegałem, a w piątek dwókilometrówki to siła wyższa, bo pierwotnie miałem je biegać w środę i przerwa była by dłuższa, ale trening ten wypadł i nie bardzo widziałem/chciałem możliwość zmian.
To że wczoraj to biegałem, a w piątek dwókilometrówki to siła wyższa, bo pierwotnie miałem je biegać w środę i przerwa była by dłuższa, ale trening ten wypadł i nie bardzo widziałem/chciałem możliwość zmian.
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.