Dlaczego czarnoskórych nie ma w pływaniu?
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Co do treningów na basenie mam pewną orientację. Moje dwie córki trenują pływanie w klubie utrzymywanym ze składek rodziców. To jest pływanie na poziomie podium na mistrzostwach okręgu czy pływanie w finałach dużych zawodów też międzynarodowych. Tak wiec nie tak znowu w typie "wyjście na basen" . Treningi codziennie, przeważnie po 1.5 godziny (czasem 1,5 godz rano + 45 min po południu) nie licząc siłowni ale to dopiero temat zaczynany. Koszta są niewielkie, porównywalne z tym co ja wydaje na bieganie. Basen rocznie to 1200 zł (bez wakacji) i w to wchodzi opłata za trenerów, koszta sprzętowe są praktycznie żadne, wyjazdy na zawody to dojazd plus wpisowe 30-50 zł. Sam też sporo trenuję z racji zabawy w triatlon, przeważnie 4-5 godzin tygodniowo i wynosi mnie to więcej niż trening dzieci w klubie (basen 9-11 zł za godzinę, trener indywidualnie to około 80-100zł za godzinę, grupowe taniej). Zdecydowanie taniej wychodzi to w wielu krajach, trenując w Szwecji czy we Francji na basenie miejskim odkrytym wejście było darmowe (dla mieszkańców ale nikt nic nie sprawdza i nawet kasy nie ma - nie wiem czy wszędzie ale tak bywa w wielu miejscach). jakieś tam mgliste pojecie w tym temacie mam, może nie fachowe ale stykam się z tym codziennie.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- charm
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1929
- Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: silesia
- Kontakt:
Jest jeszcze jeden aspekt - w większości sportów jest rozróżnienie na amatorkę i wyczyn, nie da się startować its bez klubu, "zrzeszenia" itd, nie można np jeździć sobie "samemu" na rowerze i startować w "liczących się" zawodach. Bieganie (asfalt) to chyba jedyny taki sport, gdzie można biegać "zarobkowo", ale nie zapisywać się do klubu itd. Gdzie tak naprawdę nie ma konkretnej granicy, gdzie zaczyna się wyczyn
Sent from Tapatalk
Sent from Tapatalk
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Może rzeczywiście nikomu nie zależy, żeby kolarze o innym kolorze zaczęli być widoczni w peletonie czy, o zgrozo, wygrywać. I tak jak niektórzy producenci forsują, żeby zawodowy peleton używał takiego a nie innego osprzętu (patrz hamulce), tak mogą sobie życzyć takiego a nie innego profilu idoli dla konsumentów swoich produktów. A że w zawodowym kolarstwie łaska sponsora na pstrym koni jeździ (niedawny przykład Tinkofa, czy przykład Cannondale-Drapac sprzed kilku dni), to właściciele i dyrektorzy sportowi mogą być bardzo podatni na wszelkiego rodzaju sugestie.WojtekM pisze:widzę, że nawet w Kenii jest profesjonalna drużyna - Kenyan Riders Downunder (UCI Continental Teams, czyli trzecia liga). nie wiem na ile skład na 2016 z wikipedii jest aktualny (https://en.wikipedia.org/wiki/Kenyan_Riders_Downunder), ale jeżeli w trzecioligowej drużynie z Kenii większość stanowią obywatele Aus i NZL, to chyba wiele to mówi.
no i potem kończy się tak, że kiedy menedżerowie jadą na poszukiwanie talentów do Afryki (no bo oczywiście, że jeżdżą), to wracają z ... Chrisem Froomem.
Przytoczę jeszcze cytat z filmu Breaking 2: "Moim marzeniem było zostać zawodowym kolarzem, ale nie było mnie stać na rower. Moja szkoła była oddalona o 14 km, więc cały czas biegałem. ... Mój nauczyciel zachęcił mnie, żebym trenował każdego dnia. Niedługo potem zacząłem brać udział w międzynarodowych zawodach." - Zersenay Tadese, Erytrea.
@mihumor Mam jeszcze jedną hipotezę społeczno-kulturowych uwarunkowań. Być może wśród ludzi żyjących w kraju, w którym niektórzy rodzice, a wszyscy dziadkowie pamiętają czasy, gdy mogli zostać wyrzuceni z autobusu za zajęcie miejsca przeznaczonego dla białych, istnieje dużo większa determinacja do podniesienia statutu społecznego swoich dzieci. I w takiej sytuacji nie wybierają dróg dłuższych i trudniejszych lecz takie, które dają jak największą szansę na powodzenie i na nie kierują uwagę swoich dzieci. Podobnie z Francuzami z byłych kolonii, którzy formalnie byli Francuzami, ale ściągano ich do wykonywania ściśle określonych, nisko dochodowych prac i osiedlano w wyznaczonych dzielnicach. Podobnie z dziećmi imigrantów w innych krajach. Prawdopodobnie ci spośród nich, którzy mają głowę na karku i mają jakieś możliwości, kierują swoje dzieci na jak najszybszą i jak najbardziej pewną ścieżkę kariery. Także dzieci, którym od początku będą wpajane takie wartości raczej nie zapragną poświęcić całego wolnego czasu na trenowanie dyscypliny, w której jeszcze nikt na świecie nie widział sukcesu człowieka podobnego do nich.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Sama nazwa drużyny wiele mówi. Stawiam, że albo jest założona przez australijskich pracowników przemysłu wydobywczego na kontraktach w Kenii dla siebie lub swoich dzieci, albo przez aspirujących do profesjonalnej kariery Australijskich półzawodowców, zachwyconych asortymentem kenijskich aptekWojtekM pisze:widzę, że nawet w Kenii jest profesjonalna drużyna - Kenyan Riders Downunder (UCI Continental Teams, czyli trzecia liga). nie wiem na ile skład na 2016 z wikipedii jest aktualny (https://en.wikipedia.org/wiki/Kenyan_Riders_Downunder), ale jeżeli w trzecioligowej drużynie z Kenii większość stanowią obywatele Aus i NZL, to chyba wiele to mówi.
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
wzruszające. tylko, że bieda nie do końca jest wytłumaczeniem. dwie strony wcześniej wspominałem o Kolumbijczykach. często z max biednych wiosek w Andach. a wielu z nich jeździ na światowym poziomie.Kangoor5 pisze: Przytoczę jeszcze cytat z filmu Breaking 2: "Moim marzeniem było zostać zawodowym kolarzem, ale nie było mnie stać na rower. Moja szkoła była oddalona o 14 km, więc cały czas biegałem. ... Mój nauczyciel zachęcił mnie, żebym trenował każdego dnia. Niedługo potem zacząłem brać udział w międzynarodowych zawodach." - Zersenay Tadese, Erytrea.
taki Nairo Quintana dostał pierwszy (używany) rower, żeby rozwozić warzywa pomiędzy wioskami i dojeżdżać do szkoły. a do szkoły miał 16km, czyli o 2 więcej niż Zersenay Tadese, Erytrea. w dodatku przez Andy. Zersenay Tadese z Erytrei nie trafił więc jeszcze najgorzej.
no, nie wiem kto i dlaczego założył - ale Keniole próbują jeździć i mają gdzie jeździć http://kenyanriderssafaricom.com/people/. nie wiem ilu ich jeździ, ale po licencję i do składu łapią się na razie w większości Australijczycy.Kangoor5 pisze: Sama nazwa drużyny wiele mówi. Stawiam, że albo jest założona przez australijskich pracowników przemysłu wydobywczego na kontraktach w Kenii dla siebie lub swoich dzieci, albo przez aspirujących do profesjonalnej kariery Australijskich półzawodowców, zachwyconych asortymentem kenijskich aptek
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2017, 08:12 przez WojtekM, łącznie zmieniany 1 raz.
Go Hard Or Go Home
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
Wojtek, naprawdę w tym upatrujesz wyjaśnienie dobrych wynikow Kolumbijczykow? Ja zawsze myslalam, ze ci Kolumbijczycy zaszywaja sie u siebie faszerujac jakimis silniejszymi swinstwami niz reszta kolarzy. Bez ironii to pisze.
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
kolarstwo niestety było (i pewnie dalej jest) skażone dopingiem. a Kolumbijczyków na koksie nie złapano więcej niż Niemców, Włochów, czy Hiszpanów. w ostatnich latach to właśnie w kolarstwie, ze wszystkich dyscyplin wytrzymałościowych, najpoważniej z tym dopingiem się walczy.
Kolumbijczycy nie do końca zaszywają się u siebie. po awansie przeprowadzają się do Europy i tutaj trenują, bo są na to warunki przez cały rok (Pireneje, Alpy, Sierra Nevada). większość zawodników drużyn world tour rezyduje w Europie.
a jeżeli chodzi o bieganie i doping - to właśnie z Kenii "brzydko pachnie" ostatnimi laty ...
Kolumbijczycy nie do końca zaszywają się u siebie. po awansie przeprowadzają się do Europy i tutaj trenują, bo są na to warunki przez cały rok (Pireneje, Alpy, Sierra Nevada). większość zawodników drużyn world tour rezyduje w Europie.
a jeżeli chodzi o bieganie i doping - to właśnie z Kenii "brzydko pachnie" ostatnimi laty ...
Go Hard Or Go Home
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
A to mnie zaskoczyles. Chyba musze zmienic moj stosunek do Quintany, bo patrzylam na niego z przymrużeniem oka.
Co do dopingu w bieganiu, to mnie to ciekawi, ze przez ostatnich kilka lat po aferze dopingowej w LA w USA, nagle Amerykanie przestali wszystko wygrywac, a zaczeli wszystko wygrywac Jamajczycy. Az tu nagle teraz na MS w Londynie nagle Jamajczycy zaczeli masowo przegrywac, a Amerykanie wygrywac. Nie jeden, dwoch, ale masowo. Czyzby zakazano albo maja zakazac cos co brali w Jamajce? Czyzby naukowcy w USA znalezli cos nowego, dobrego, niewykrywalnego, czy to jednak nowa wspaniała mysl trenerska w USA ?
Co do dopingu w bieganiu, to mnie to ciekawi, ze przez ostatnich kilka lat po aferze dopingowej w LA w USA, nagle Amerykanie przestali wszystko wygrywac, a zaczeli wszystko wygrywac Jamajczycy. Az tu nagle teraz na MS w Londynie nagle Jamajczycy zaczeli masowo przegrywac, a Amerykanie wygrywac. Nie jeden, dwoch, ale masowo. Czyzby zakazano albo maja zakazac cos co brali w Jamajce? Czyzby naukowcy w USA znalezli cos nowego, dobrego, niewykrywalnego, czy to jednak nowa wspaniała mysl trenerska w USA ?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie miałem na celu Cię wzruszyć, tylko pokazać pewien mechanizm i że w jakiejś tam liczbie przypadków jednak się sprawdza. Co do Zesrenay, myślę że trafił wręcz znakomicie, co można zobaczyć na nagraniu z jego domu. Nieźle jak na chłopaka, którego nie było stać na rower. Myślę, że za kolarstwem na razie nie tęskni.WojtekM pisze:wzruszające. tylko, że bieda nie do końca jest wytłumaczeniem. ... Zersenay Tadese z Erytrei nie trafił więc jeszcze najgorzej.Kangoor5 pisze: Przytoczę jeszcze cytat z filmu Breaking 2: "Moim marzeniem było zostać zawodowym kolarzem, ale nie było mnie stać na rower. Moja szkoła była oddalona o 14 km, więc cały czas biegałem. ... Mój nauczyciel zachęcił mnie, żebym trenował każdego dnia. Niedługo potem zacząłem brać udział w międzynarodowych zawodach." - Zersenay Tadese, Erytrea.
No to już się dowiedziałem. Drużyna powstała w zeszłym roku z połączenia drużyn Kenyan Riders i Pro Team Downunder. Skoro tak, to nie może być chyba nic bardziej oczywistego niż stosunek zawodników z Kenii do zawodników z antypodów wynoszący 6:7. Warto było sprawdzić przed ogłaszaniem światu, że "Keniole się nie łapią do składu".WojtekM pisze:no, nie wiem kto i dlaczego założył - ale Keniole próbują jeździć i mają gdzie jeździć http://kenyanriderssafaricom.com/people/. nie wiem ilu ich jeździ, ale po licencję i do składu łapią się na razie w większości Australijczycy.Kangoor5 pisze: Sama nazwa drużyny wiele mówi. Stawiam, że albo jest założona przez australijskich pracowników przemysłu wydobywczego na kontraktach w Kenii dla siebie lub swoich dzieci, albo przez aspirujących do profesjonalnej kariery Australijskich półzawodowców, zachwyconych asortymentem kenijskich aptek
Można też trochę się wgłębić w temat zamiast po prostu pisać, że wszystkie inne teorie są bez sensu, bo ja mam jakąś własną w głowie. A z historii Kenyan Riders można się dowiedzieć, jak to widzi gość, który na rozwój kolarstwa w Kenii wydał ponad ćwierć miliona własnych dolarów, a dwa lata po tych słowach, po 10. latach najwyraźniej pieniądze (albo cierpliwość) mu się skończyły i przekazał swój zespół Australijczykom:
https://www.theguardian.com/sport/2014/ ... -de-france... but Nicholas Leong, a photographer from Singapore who founded the Kenyan Riders six years ago, is determined to keep going. He felt compelled to come to Iten because one question kept troubling him: why were there no black riders in the peloton?
In 2005, having watched Kenyan runners dominate the Singapore marathon, he bought a ticket to Iten on a whim. Nearly a decade on, and having spent $250,000 of his own money, the solution is not as easy as he had hoped. In theory, the fact many Kenyans in Iten have huge aerobic engines, which are strengthened by the 8,000ft altitude and the Rift Valley’s steep slopes, should mean they are perfect for cycling. The problem is the very best athletes prefer to run. Running is cheaper – and the rewards are obvious, especially when people see David Rudisha or Dennis Kimetto, the world marathon record-holder, jog past.
As Leong concedes, he is drawing from a smaller talent pool. “Our first generation of riders were essentially using their bicycles for a living, hauling firewood or being taxi operators,” he says. “But we have a scholarship programme to get the next generation interested in cycling. We want to find our David Rudisha. But few kids in Iten have bikes.”
Wydaje się, że gdzieś to już ostatnio czytałeś, prawda?
Nairo to chyba akurat lubi trenować w Kolumbii. Ale to nie jest żadna aluzja.ASK pisze:A to mnie zaskoczyles. Chyba musze zmienic moj stosunek do Quintany, bo patrzylam na niego z przymrużeniem oka.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12921
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Wszyscy ci hobbyści, którzy szukają rowerowych talentów w Iten mają pecha, bo wyprzedził ich jeden człowiek. Nazywa się Colm i przybył do Kenii już w latach 70', początkowo w zupełnie innych zamiarach niż sportowe. Blisko 50 lat tradycji biegowych robi swoje. Całe pokolenia dorosły w tym klimacie, a że w bieganiu idzie im najlepiej na świecie, to jest wyjątkowo trudno argumentować na rzecz innych dyscyplin.
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
no, w kolarstwie sprawdza się jeden mechanizm - talent i ochota. nie masz talentu lub ochoty (bo np.wolisz biegać), to nie masz szans. cała reszta typu bieda, nie ma na rower, do szkoły pod górkę i ze szkoły też pod górkę itp. ma w kolarstwie drugorzędne znaczenie. zobacz sobie jak wyglądają wiochy w Ameryce Płd, skąd pochodzą dobrzy riderzy. Erytrea nie robi na mnie najmniejszego wrażenia.
pewnie, że jednak lepiej urodzić się we Francji, Włoszech, czy Hiszpanii i siedzieć w Alpach, czy też Sierra Nevada.
w zakresie drużyny - Keniole nie łapią się do składu i tyle. nie ma po co szukać drugiego dna. gdyby byli lepsi, to byliby w składzie. brakuje talentu i ochoty. podobnie jest w innych afrykańskich drużynach. to są instytucje prywatne, tam nikt za darmo nic nie daje. w ramach poprawności politycznej można robić akcje promocyjne typu "Chris Froome z team SKY pomaga biednym Kenijczykom" albo "kupmy biednym Erytrejczykom rowery i dajmy zdjęcia z tego wydarzenia". ale kiedy przychodzi co do czego, to białe składy afrykańskich drużyn mówią same za siebie - w zawodowym kolarstwie słabszy odpada, podobnie jak w bieganiu (chyba, że jest się wojskowym, albo milicjantem ). Keniole z trudem łapią się do składu nawet 3-ligowej kenijskiej drużyny i tyle. Australijczycy są lepsi. a jedyne co na razie Kenia dała kolarstwu to Chris Froome. taka jest rzeczywistość i nie da się jej naginać.
pewnie, że jednak lepiej urodzić się we Francji, Włoszech, czy Hiszpanii i siedzieć w Alpach, czy też Sierra Nevada.
w zakresie drużyny - Keniole nie łapią się do składu i tyle. nie ma po co szukać drugiego dna. gdyby byli lepsi, to byliby w składzie. brakuje talentu i ochoty. podobnie jest w innych afrykańskich drużynach. to są instytucje prywatne, tam nikt za darmo nic nie daje. w ramach poprawności politycznej można robić akcje promocyjne typu "Chris Froome z team SKY pomaga biednym Kenijczykom" albo "kupmy biednym Erytrejczykom rowery i dajmy zdjęcia z tego wydarzenia". ale kiedy przychodzi co do czego, to białe składy afrykańskich drużyn mówią same za siebie - w zawodowym kolarstwie słabszy odpada, podobnie jak w bieganiu (chyba, że jest się wojskowym, albo milicjantem ). Keniole z trudem łapią się do składu nawet 3-ligowej kenijskiej drużyny i tyle. Australijczycy są lepsi. a jedyne co na razie Kenia dała kolarstwu to Chris Froome. taka jest rzeczywistość i nie da się jej naginać.
Quintana jeździ w hiszpańskim Movistarze i dotyczą go takie same zasady jak wszystkich innych kolarzy http://www.movistarteam.com/equipoASK pisze:A to mnie zaskoczyles. Chyba musze zmienic moj stosunek do Quintany, bo patrzylam na niego z przymrużeniem oka.
Go Hard Or Go Home
- charm
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1929
- Rejestracja: 28 sty 2014, 15:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: silesia
- Kontakt:
ale jeśli masz większy talent i powiedzmy ochotę, ale nie chcesz się dostosować do "reżimu treningowego"? chcesz nadal mieszkać tam, gdzie mieszkać, robić to, co robisz, tylko do tego pojeździć?WojtekM pisze:no, w kolarstwie sprawdza się jeden mechanizm - talent i ochota. nie masz talentu lub ochoty (bo np.wolisz biegać), to nie masz szans. cała reszta typu bieda, nie ma na rower, do szkoły pod górkę i ze szkoły też pod górkę itp. ma w kolarstwie drugorzędne znaczenie.
W bieganiu tak się da, ale w kolarstwie bez klubu itd. już nie...
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
to znaczy, że nie masz ochoty. ale spokojnie - przecież chyba nie ma obowiązku bycia kolarzem, no nie? jak chcesz tylko pojeździć, to jest to wspaniałe. nie licz jednak, że załapiesz się do line-up na TdF
Go Hard Or Go Home
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4947
- Rejestracja: 18 kwie 2009, 16:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No to jeszcze raz, małymi kroczkami: Grupa kolarska, którą przedstawiasz jako przykład dominacji kolarzy z Australii nad kolarzami z Kenii powstała rok temu z połączenia dwóch drużyn: australijskiej i kenijskiej. W takiej sytuacji rzeczą najbardziej naturalną na świecie jest fakt, że połowę kontraktów dostali dotychczasowi zawodnicy w jednej grupy, a połowę zawodnicy z drugiej grupy. Gdyby zostali zakontraktowani tylko zawodnicy Kenijscy, to nie nazywało by się to połączeniem, ale likwidacją jednej grupy i ewentualnie zmianą sponsora drugiej grupy. I nawet jeśli to sobie nazwiesz szukaniem 10. dna, to są fakty a wyciąganie z nich wniosku, że Kenijczycy są słabsi/mniej utalentowani/ mniej pracowici od Australijczyków, jest tylko wykrzywieniem wizji świata tak, żeby pasowała do twoich wyobrażeń.WojtekM pisze:w zakresie drużyny - Keniole nie łapią się do składu i tyle. nie ma po co szukać drugiego dna. gdyby byli lepsi, to byliby w składzie. brakuje talentu i ochoty. ... Keniole z trudem łapią się do składu nawet 3-ligowej kenijskiej drużyny i tyle. Australijczycy są lepsi.
Może nikt jeszcze Kenii nie powiedział, że jest zobowiązana "dać coś światowemu kolarstwu"? Albo generalnie Kenia ma inne zmartwienia niż światowe kolarstwo, światowe łyżwiarstwo szybkie, czy światowe pływanie?WojtekM pisze:...a jedyne co na razie Kenia dała kolarstwu to Chris Froome. taka jest rzeczywistość i nie da się jej naginać.
Widzę że z różnic kulturowych i społecznych, to jesteś w stanie przyjąć do świadomości jedynie różnicę pomiędzy "białymi" krajami i całą resztą, która najpewniej myśli tak samo, czuje tak samo i ma takie same priorytety. Polecam na początek przestudiować sobie globus, potem wgłębić się w historię świata, historię sportu itd.WojtekM pisze:no, w kolarstwie sprawdza się jeden mechanizm - talent i ochota. nie masz talentu lub ochoty (bo np.wolisz biegać), to nie masz szans. cała reszta typu bieda, nie ma na rower, do szkoły pod górkę i ze szkoły też pod górkę itp. ma w kolarstwie drugorzędne znaczenie. zobacz sobie jak wyglądają wiochy w Ameryce Płd, skąd pochodzą dobrzy riderzy. Erytrea nie robi na mnie najmniejszego wrażenia.
pewnie, że jednak lepiej urodzić się we Francji, Włoszech, czy Hiszpanii i siedzieć w Alpach, czy też Sierra Nevada.
No, jak się robi "akcje w ramach poprawności politycznej", to na pewno w ich wyniku powinien objawić się jakiś mistrz kolarstwaWojtekM pisze:to są instytucje prywatne, tam nikt za darmo nic nie daje. w ramach poprawności politycznej można robić akcje promocyjne typu "Chris Froome z team SKY pomaga biednym Kenijczykom" albo "kupmy biednym Erytrejczykom rowery i dajmy zdjęcia z tego wydarzenia". ale kiedy przychodzi co do czego, to białe składy afrykańskich drużyn mówią same za siebie - w zawodowym kolarstwie słabszy odpada, podobnie jak w bieganiu
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
możesz robić nawet duże kroki. przed połączeniem kenijska część drużyny również nie wyprodukowała żadnego wartościowego kolarza i nie zanosi się, aby szybko to nastąpiło. brakuje ochoty i / lub talentu.
nie, Kenia nie jest zobowiązana dawać czegokolwiek kolarstwu. skąd taki pomysł? tak jak i nie dała do tej pory nikogo - oprócz Froomea oczywiście a Polska nie jest zobowiązana dawać światu biegaczy, ślusarzy i poszukiwaczy złota. jeżeli ktoś nie ma ochoty czegoś robić, albo nie potrafi, to nie robi. po co piszesz oczywiste rzeczy?
po co wstawki o tym co jestem w stanie przyjąć, a czego nie? i jeszcze ten dodatek o białych krajach i reszcie. rozumiem, że brakuje argumentów. albo jesteś rasistą?
w wyniku poprawności politycznej jedyne co się pojawi to dobre zdjęcia na profilach fejsbukowych i stronach www.
nie, Kenia nie jest zobowiązana dawać czegokolwiek kolarstwu. skąd taki pomysł? tak jak i nie dała do tej pory nikogo - oprócz Froomea oczywiście a Polska nie jest zobowiązana dawać światu biegaczy, ślusarzy i poszukiwaczy złota. jeżeli ktoś nie ma ochoty czegoś robić, albo nie potrafi, to nie robi. po co piszesz oczywiste rzeczy?
po co wstawki o tym co jestem w stanie przyjąć, a czego nie? i jeszcze ten dodatek o białych krajach i reszcie. rozumiem, że brakuje argumentów. albo jesteś rasistą?
w wyniku poprawności politycznej jedyne co się pojawi to dobre zdjęcia na profilach fejsbukowych i stronach www.
Go Hard Or Go Home