Wczoraj kończąc trening widziałem najpiękniejszą w swoim życiu tęczę. Te poprzednie to były albo nie domalowane, albo jakieś takie mizerne, a ta olbrzymia i wyraźna. Aż przystanąłem z wrażenia i napatrzeć się nie mogłem. Coś przewspaniałego! I pomyśleć, że przed wyjściem na trening zastanawiałem się czy deszcz nie złapie mnie gdzieś w lesie bo chmurzyło się dosyć mocno.
Ach, jak ja lubię biegać...
