ASK pisze:Juz w domu. Zaczelo się slabo, bo zajechalam o 18:30 i weszlam na gore juz po ciemku, pierwszy raz w tym miejscu. Po przyjezdzie razily mnie warunki w Betlejemce, później przestały. Jak tam bylam, myslalam o powrocie do domu, ale jak tylko zeszlam do Zakopanego zaczelo mi czegos brakowac i juz chcę wracac w gory. Czy to zdrowy objaw?

Sam kurs swietny, bardzo duzo cwiczen i wiadomosci, mam nadzieję nie zapomniec tych umiejetnosci.
2 treningi pominiete.
O,
ASK, myślałam właśnie, jak tam przeżyłaś

.
Warunki pogodowe były chyba dość wymagające ...
Do Betlejemki z Kuźnic to maks 1.5h drogi (ja szłam 1h 3 min.), po ciemku to nawet fajne doświadczenie. Lubię taką ciszę w górach.
A co do warunków to uprzedzałam, że nie jest sterylnie

. Mi to nie przeszkadza. W Alpach też w hotelach przecież nie nocuję, co gorsza - często w schroniskach nie ma tam w ogóle w wody, albo jest tylko zimna w małym kraniku. Po kilku dniach człowiekowi zaczyna być wszystko jedno, czy jest brudny bardzo czy tylko trochę

. A po powrocie cieszy się, że ma sucho w mieszkaniu i ciepłą wodę w kranie, więc pobyt w takich warunkach zmienia priorytety i sprawia, że inaczej patrzy się na świat, to, co było dotąd problem przestaje nim być. Ja w ten sposób odpoczywam, czuję, że jestem bliżej natury i tego, co naturalne.
Kiedyś jeździłam dużo na wyjazdy namiotowe w ukraińskie i rumuńskie Karpaty i było jeszcze bardziej hardcorowo, zwłaszcza, jak zaczynał padać deszcz i codziennie trzeba było zwijać mokry namiot i zakładać mokre buty ...
A z ciekawości - z kim miałaś szkolenie?