Nie zrozumiałeś mnie Wojtku.
Brat dobrze upadł, bo uratował kość (nie ma złamania).
To nie był zjazd z górki, ale zwyczajna jazda po polskich ulicach i chodnikach skąd wystają korzenie drzew jak w środku lasu.
Lekarz to oglądał i po prześwietleniu zastosował gips. Pochwałił chłopaków, że dobrze nastawili rękę, bo po 4 km jazdy rowerem do szpitala z wiszącą ręką nie byłoby to już łatwe.

Jak zostanie zdjęty gips za kilka dni to zostanie fizykoterapia i rehabilitacja.
Ciekawi mnie co można robić z taką niezbyt sprawną w łokciu ręką na poczatku, zanim wróci całkowita sprawność, jak z bieganiem, jazdą na rowerze?
Moje doświadczenia zwykle dotyczyły skręconych kostek i jednego złamanego palca :) , ale brat zawsze miał lepsze pomysły

.