mihumor pisze:Nogi poza stopami nie marzną więc się nie przejmuj. W 15 stopniach ubrałbym tylko skarpetki i później już w nich pobiegł bez przebierania, nawet w mokrych bo to bez znaczenia. Ja normalnie jadę bez skarpet ale te i tak wkładam na bieg bo już połówka po rowerze niesie niespodzianki. Rok temu mimo skarpet zajechałem stopy do krwi, teraz też obtarłem palec od góry, chyba na rowerze ale do końca pewny nie jestem. Biegłem w skarpetach wiec nie przeszkadzało wcale.
Ok, czyli troche sie uspokoilem, dzieki ponownie
Co do Twojego ostatniego wpisu na blogu, to ciekawe, ze wlasnie potwierdziles to, co zgadzalo sie z moimi obserwacjami, ale czego nie bylem pewien.
Trening plywacki zrobil ze mnie lepszego biegacza: mam juz mniejsze problemy z wydolnoscia i oddychaniem przy szybkim bieganiu
i zaczalem raczej zauwazac, ze brakuje mi sily (tu trzeba bedzie popracowac zima ).
Dzięki Monika. Faktycznie zbyt lapidarnie nie jest. Rzadziej pisze wiec w większych porcjach.
Sikor - tak może być gdyż zapewne wykonujesz raz więcej pracy w ogóle więc jakaś tam adaptacja zwłaszcza na poziomach tlenowych się poprawia i pewne rzeczy zyskujesz także w bieganiu, dwa to być może jest to dla Ciebie zauważalne, że pracujesz w pływaniu (prawdopodobnie) na dobrym poziomie intensywności by robić pewien doraźny postęp właśnie w wysiłkach tlenowych. Jak prawie każdy kto nie trenował pływania nie jesteś w stanie pływać niczego dłuższego pod progiem tlenowym i zapewne większość wysiłku robisz na progu lub delikatnie pod czyli w bardzo korzystnym zakresie dla uzyskania takiego zysku. Podobnie rzecz ma się z rowerem, też daje zyski biegowe "w drugiej pochodnej". Oczywiście to są wszystko sporty specyficzne ale każdy z nich daje też drobne zyski w pozostałych aktywnościach. Inaczej nie byłbym w stanie poprawiać się w bieganiu trenując je w mniejszych ilościach i zdecydowanie mniej intensywnie niż wcześniej. A zaczynałem wprowadzać ten model treningu będąc już na pewnym dobrym poziomie, który amatorowi w moim wieku ciężko poprawiać. To jednak nastąpiło wiec jest tu coś w temacie mniemam.
Zaciekawil mnie wpis o wplywie roweru i plywania na bieganie i z obserwacji kolegi ktory poczatkiem sezonu nie mial do mnie startu, a po kilku miesiacach treningu pod tri sporo mi odjechal mialo by to sens. Patrzac jednak na ilosc jednostek treningowych jakie trzeba do tego wykonywac obawiam sie, ze nie tedy droga dla mnie. Przynajmniej przez najblizsze 1,5 roku. Moze zrobie kolejne podejscie do regularnego plywania, aczkolwiek watpie zeby raz w tygodniu poza rekreacja mial jakis wymierny wplyw na bieganie
Kciuki i ja trzymam, chociaz patrzac na Twoja zelazna konsekwencje to i bez nich pewnie bedzie sukces
A zebys wiedzal, ze nawet tylko 1 raz plywania w tygodniu moze miec wplyw
Ja niestety tylko raz w tygodniu sie wyrabiam, ale polecam z calego serca.
Tylko to musi byc konkretny trening, taki akcent, a poczujesz roznice.
Hmmm... nie jestem pewny. Ja przy tym plywaniu musialbym porzadnie sie zmeczyc zeby to mi cos dalo, bo takie luzne 2km sa dla mnie w zasadzie jak spacer tak czy siak raz w tygodniu na 45 min bede sie regularnie wybieral bo mamy to zagwarantowane w czesnym szkoly dziewczyn wiec szkoda by bulo nie chodzic.
Byśmy się nieco nie zagalopowali to kilka uwag bo sprawa jest nieco skomplikowana i to tak prosto się nie przekłada. Bieganiu najlepiej robi trening swoisty czyli bieganie. Uprawianie innych sportów daje pewne korzyści ale tu zaczynają się szczegóły i warunki.
Jeśli biegam 6 godzin w tygodniu to mam jakiś zysk. Jeśli będę biegać 6 godzin i pływać 4 godziny dodatkowo ten zysk w bieganiu będzie troszkę większy ale na pewno sporo mniejszy niż gdybym biegał 10 godzin
Ale, nie każdemu 10 g9dzin biegania w tygodniu pisane i to nie każdy od razu może tyle biegać.
Dochodzi kwestia poziomu bo ktoś na niższym poziomie i daleko od swoich teoretycznych możliwości zyska więcej niż ten lepszy i bardziej wyśrubowany.
Dodatkowo jest kwestia nieharmonijnego rozwoju mięśni i tego, że pływanie niektórym może uzupełniać pewne braki i dawać zyski w stabilizacji, ekonomice jakby na około ale to też nie takie proste i jasne i do wypisania na receptę. Ja sobie kiedys liczyłem to tak, ze kilometr pływania jako wysiłek tlenowy przekłada się w tym aspekcie na zysk jak 3-4 kilometry biegania. Myślę, że sposób tego pływania jest tu drugoplanowy i bez znaczenia a zysk tlenowy jest najlepszy gdy pływamy na pewnym średnim obciążeniu bo takie całkiem rekreacyjne na tętnie spacerowym to wn9osi tyle co spacer z teściami po niedzielnym obiedzie. Jest jeszcze pływanie interwałowe, też zapewne coś tam wnosi ale to jest zapewne nieprzeliczalne. Na pewno to świetny sport uzupełniający, poprawia pracę wielu mięśni zaniedbywanych przy bieganiu, poprawia stabilizacje, daje tanią pracę w wysiłkach tlenowych i sporo roboty na wyższym tętnie. Ale to raczej tyle i te korzyści są w przeliczeniu raczej niewielkie, większe na pewno daje rower bo lepiej kształtuje wagę startową, praca na obciążeniu bliższa bieganiu, łapie się nieco siły w nogach i na pewno poprawia wytrzymałość w sensie magazynowania glikogenu i takie tam rzeczy. To wszystko sie dodaje niemniej bieganie daje zyski całkowite a sporty dodatkowe w jakimś mniejszym procencie. Niemniej gdy trenuję po 12-15 godzin tygodniowo jest to więcej niż jestem w stanie biegać i widzę, że to jakiś zysk w bieganiu jako całość przynosi.
Skoor pisze:Hmmm... nie jestem pewny. Ja przy tym plywaniu musialbym porzadnie sie zmeczyc zeby to mi cos dalo, bo takie luzne 2km sa dla mnie w zasadzie jak spacer tak czy siak raz w tygodniu na 45 min bede sie regularnie wybieral bo mamy to zagwarantowane w czesnym szkoly dziewczyn wiec szkoda by bulo nie chodzic.
Plywanie to nie bieganie, tu sie nie trzepe dlugich wolnych biegow
Chyba, ze trenujesz pod dlugi dystans lub robisz kilku plywan w tygodniu.
Zrob sobie dla testu raz tak:
rozgrzewka 300-500m (rozne style + nogi), a potem 20x 100m kraulem (mocno) na 10-15s przerwie
To juz raczej nie bedzie taki spacer
Sikor, akurat o treningu plywania nie musisz mnie niczego uczyc
Ty mowisz o interwalach plywackich a ja o relaksie raz tygodniu. Do takich interwalow potrzebuje wolnego toru, a przynajmniej takiego gdzie sie plywa a nie ciapie co na godzinach szkolnych jest nierealne. Druga sprawa jest taka, ze swoje wyplywalem. Jak mam sie w jakis sposob umartwiac to wole bieganie
Do tej pory wydaje mi sie zabawne to, ze w ciagu 10 miesiecy treningu plywackiego robilem wiecej kilometrow niz obecnie przebiegam w rok chociaz teraz te dystabse juz sie praktycznie wyrownuja.
Skoor pisze:Sikor, akurat o treningu plywania nie musisz mnie niczego uczyc
Ty mowisz o interwalach plywackich a ja o relaksie raz tygodniu. Do takich interwalow potrzebuje wolnego toru, a przynajmniej takiego gdzie sie plywa a nie ciapie co na godzinach szkolnych jest nierealne. Druga sprawa jest taka, ze swoje wyplywalem. Jak mam sie w jakis sposob umartwiac to wole bieganie
Do tej pory wydaje mi sie zabawne to, ze w ciagu 10 miesiecy treningu plywackiego robilem wiecej kilometrow niz obecnie przebiegam w rok chociaz teraz te dystabse juz sie praktycznie wyrownuja.
A tak z ciekawości: ile tych kilometrów pływania Ci wychodziło miesięcznie/tygodniowo i na ilu treningach? no i drugie pytanie jaki to był mniej więcej poziom? No i trzecie pytanie - rekord na 100m kraulem?