Muszę powiedzieć,że już mi lepiej.Mam dobre wiadomości o zdrowiu kolegi.Chyba zdarzył się cud i po ośmiu dniach przebywania w śpiączce nareszcie przebudził się i w tej chwili potrawi szeptem mówić, i wie co się dzieje dookoła niego.Prawdę mówiąc lekarze określali na początku jego stan jako krytyczny.A jednak wygląda na to,że wszystko zakończy się szczęśliwie.W prawdzie cierpi teraz bardzo,ponieważ ma między innymi złamany obojczyk,nie mówiąc o obrażeniach głowy i zapaleniu płuc,które wywiązało się po tygodniu leżenia nieruchomo.
Ale najważniejsze,że będzie żył i wróci cały do swojej rodziny.
Nie wiecie jak bardzo cieszę się

W krótce pojadę go odwiedzić.