
Bieganie a rower
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Z Tucson jest ok. 3 godzin do Wielkiego Kanionu . Zrobi sie 

Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- Mariusz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 454
- Rejestracja: 26 lip 2001, 13:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chrzanów, małopolska
Dzisiaj udała mi się wycieczka rowerowa.Co prawda nie zobaczyłem Wielkiego Kamieniołomu ale i tak były ładne widoczki.
Wybraliśmy się w trójkę.Wszyscy mieli założone slicki na kołach tylko ja miałem semislicki i musiałem nieco więcej włożyć wysiłku aby dotrzymywać im koła.Jest dużo różnica miedzy slickami a semislikami.Te pierwsze mają szerokość 1,5 a nawet 1,3 cala i są całkiem gładkie,a moje semi mają szer.1,95 i niestety stawiają większe opory toczenia.Chyba sobie kupię też takie oponki.Ale co tam, było i tak wspaniale.Zrobiliśmy w 3 godziny 11 minut 74,12 km.Zaliczyliśmy w tym jeden 3 km podjazd,przed którym ustawiony był drogowskaz "Uwaga stromy podjazd".Trudy wspinaczki osłodziły nam fajne widoczki.Dookoła bukowy las, a w nim olbrzymie wapienne skałki przypominajace piramidy.Właściwie to pierwszy raz je tam zobaczyłem,ponieważ latem liście drzew zasłaniają wszystko.
W końcu jesteśmy na górze i asfalt skończył się.Byliśmy u wlotu do Dolinki Racławki.Postanowiliśmy tutaj zawrócić,bo koledzy chcieli sprawdzić ile wyciagną na góralu i tych "łysych"oponach z tej góry.Daliśmy ostro czadu.Ja na semislikach zaliczyłem, 68,5 km/h, a koledzy 77 i 73 km/h.
W końcu zahaczyliśmy o pobliże Doliny Będkowskiej, a stamtąd po krótkim dojeździe znaleźliśmy sie w Puszczy Dulowskiej.Jeszcze tylko 25 km i już kochany domeczek.W międzyczasie trochę pościgaliśmy się, ponieważ robiło się trochę nudnawo łykać te kilometry.Tak więc pierwsza wycieczka w 2002 zakończona.
Koledzy planują już następną na... Przełęcz Kocierską koło Andrychowa (110 km i prawie 6 km ostrego podjazdu na przełęcz).

Wybraliśmy się w trójkę.Wszyscy mieli założone slicki na kołach tylko ja miałem semislicki i musiałem nieco więcej włożyć wysiłku aby dotrzymywać im koła.Jest dużo różnica miedzy slickami a semislikami.Te pierwsze mają szerokość 1,5 a nawet 1,3 cala i są całkiem gładkie,a moje semi mają szer.1,95 i niestety stawiają większe opory toczenia.Chyba sobie kupię też takie oponki.Ale co tam, było i tak wspaniale.Zrobiliśmy w 3 godziny 11 minut 74,12 km.Zaliczyliśmy w tym jeden 3 km podjazd,przed którym ustawiony był drogowskaz "Uwaga stromy podjazd".Trudy wspinaczki osłodziły nam fajne widoczki.Dookoła bukowy las, a w nim olbrzymie wapienne skałki przypominajace piramidy.Właściwie to pierwszy raz je tam zobaczyłem,ponieważ latem liście drzew zasłaniają wszystko.
W końcu jesteśmy na górze i asfalt skończył się.Byliśmy u wlotu do Dolinki Racławki.Postanowiliśmy tutaj zawrócić,bo koledzy chcieli sprawdzić ile wyciagną na góralu i tych "łysych"oponach z tej góry.Daliśmy ostro czadu.Ja na semislikach zaliczyłem, 68,5 km/h, a koledzy 77 i 73 km/h.
W końcu zahaczyliśmy o pobliże Doliny Będkowskiej, a stamtąd po krótkim dojeździe znaleźliśmy sie w Puszczy Dulowskiej.Jeszcze tylko 25 km i już kochany domeczek.W międzyczasie trochę pościgaliśmy się, ponieważ robiło się trochę nudnawo łykać te kilometry.Tak więc pierwsza wycieczka w 2002 zakończona.

Koledzy planują już następną na... Przełęcz Kocierską koło Andrychowa (110 km i prawie 6 km ostrego podjazdu na przełęcz).
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Jak tak dalej bedziemy opisywac swoje wypady to w kieszeni zostanie dziura .
Wlasnie kupilem komplet slick'ow Continental do swojego gorala .
Wlasnie kupilem komplet slick'ow Continental do swojego gorala .

Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Wlasnie znalazlem wspaniale ilustrowany i fachowo napisany przewodnik po trasach mtb w okolicy Tucson
http://www.cherba.com/atmb/index.html
(Edited by wojtek at 3:29 am on Feb. 4, 2002)
http://www.cherba.com/atmb/index.html
(Edited by wojtek at 3:29 am on Feb. 4, 2002)
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- Mariusz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 454
- Rejestracja: 26 lip 2001, 13:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chrzanów, małopolska
Rzeczywiście bardzo ładne trasy.Byłoby gdzie wytrząść...cztery litery.
Slicki Continentala wygładają prawie jak szosówki.Potrzebują tylko innych dętek.Na takich jeździ mój kolega.Bardzo je zachwala.

Slicki Continentala wygładają prawie jak szosówki.Potrzebują tylko innych dętek.Na takich jeździ mój kolega.Bardzo je zachwala.
- tria
- Dyskutant
- Posty: 34
- Rejestracja: 19 gru 2001, 21:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Siemianowice śl.
Mariusz, nie rozczulaj się za bardzo, że masz ociupinkę szersze opony od kolegów. Różnica między semi- a pełnymi slickami polega głównie na tym, że slicki można mocniej pompować i dlatego stawiają mniejszy opór. Jednak dobre semi- slicki wytrzymują duże ciśnienie i kiedy mają zupełnie gładki "środek", nie ustępują slickom, chyba że na zakrętach.
Tria
- Mariusz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 454
- Rejestracja: 26 lip 2001, 13:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chrzanów, małopolska
Ja się nie rozczulam. 
Kiedyś zapytano pewnego znanego polskiego kolarza na jakim osprzęcie jeździ?Nie bardzo umiał odpowiedzieć na to pytanie.Stwierdził jedynie - najważniejsze żeby noga podawała.

Kiedyś zapytano pewnego znanego polskiego kolarza na jakim osprzęcie jeździ?Nie bardzo umiał odpowiedzieć na to pytanie.Stwierdził jedynie - najważniejsze żeby noga podawała.
- Bartek Sz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1114
- Rejestracja: 19 cze 2001, 01:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Polska, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza
Upsss, pisałem zupełnie do innego tematu - nie wiem jak się to mogło stać??? Wymazałem i napisałem to.

(Edited by Bartek Sz at 7:52 pm on Feb. 13, 2002)

(Edited by Bartek Sz at 7:52 pm on Feb. 13, 2002)
W biegu weszło w biegu wyjdzie :-)
- tria
- Dyskutant
- Posty: 34
- Rejestracja: 19 gru 2001, 21:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Siemianowice śl.
Jasne Mariusz,
choć o sprzęcie dobrze jest mieć pojęcie przynajmniej podstawowe. Czy ktoś w to wchodzi głębiej, to już sprawa zainteresowania. Kiedyś było to moje wielkie hobby i choć dziś brakuje trochę czasu (więcej trenujesz, mniej obchodzi cię na czym, byle się nie psuło)
dalej jest to mój ulubiony temat rozmów okołosportowych.
Chętnie więc pogawędzę i wymienię poglądy w przyszłości.
choć o sprzęcie dobrze jest mieć pojęcie przynajmniej podstawowe. Czy ktoś w to wchodzi głębiej, to już sprawa zainteresowania. Kiedyś było to moje wielkie hobby i choć dziś brakuje trochę czasu (więcej trenujesz, mniej obchodzi cię na czym, byle się nie psuło)
dalej jest to mój ulubiony temat rozmów okołosportowych.
Chętnie więc pogawędzę i wymienię poglądy w przyszłości.
Tria
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
U mnie zaczal sie juz sezon .
W tym roku postanowilem wziac udzial w calej serii wyscigow Grand Prix , organizowanych w moim stanie
http://www.sorba.org/home.asp?pageid=4628
Wlasnie w niedziele zaliczylem pierwszy wyscig z serii .
Wlasciwie to ociagalem sie z decyzja o starcie - ostatnie tygodnie nie sprzyjaly treningom . Hustawka pogodowa , czeste deszcze , zwariowane godziny pracy . Wszystko to oddalalo mnie od mysli o "goralu" . Nawet wtorkowe seanse na trenazerze poszly w kat . W tej sytuacji chcialem sobie darowac ale ... znam siebie . Wystarczy raz popuscic by zapoczatkowac rownie pochyla . A zaczynanie od zera nie jest naweselsza rzecza .
No wiec postanowilem tak : pojade na te zawody ale nie bede sie scigal . Potraktuje je jako mocny trening .
Pech chcial , ze w ostatnia niedziele nastaly niesamowite jak na te pore roku upaly . Slupek rteci ponad 30 stopni C a start o 2:20 ... A przeciez przed dwoma tygoniami byly tu dosc mrozne dni - straszliwy skok .
Co prawda nawodnilem sie nieco a do Camelbacka nalalem do pelna wody z lodem ale jak sie pozniej okazalo na niewiele sie to zdalo . Juz na rozgrzewce czulem sie ociezaly .
W mojej kategorii - beginners veterans over 40 ruszylo nas cos pod trzydziestke . Aby sie nie podniecac , ustawilem sie dosc asekuracyjnie a po starcie jak najpredzej wskoczylem na sciezke i wiozlem sie tak za kims przede mna gdzies na 20 - tej pozycji . Zwracalem szczegolna uwage by oddech byl rowny , kadencja rytmiczna a ewentualne wyprzedzanie nie odbywalo sie za cene zadyszki . Po jakiejs mili , prowadzacej po lace ( wyscig rozgrywal sie na farmie) wjechalismy w las i tu sie dopiero zaczelo . Ostre zjazdy , kamienie , korzenie , mostki , podjazdy znacznie spowolnily tempo . Szczegolnie na podjazdach czulo sie wysilek ludzki . Upal dosc szybko dopadl wielu zawodnikow a w polaczeniu z podjazdami ujawnialy sie zatory ludzkie . Na jednym z licznych stromych podjazdow zdecydowalem sie zeskoczyc z roweru i wyprzedzac biegiem . O to szlo ! - za jednym zamachem "lykalem" do pieciu gosci . Za jakis czas znowu jakas przeszkoda i zator i ja znowu myk i do przodu . Pod koniec pierwszej petli ( podobno liczacej 4.5 mili ) poczulem ze jestem w czubie swojej grupy . To mnie tak podjaralo , ze na latwej nawierzchni depnalem na pedaly i znacznie podkrecilem tempo , wyprzedzajac po drodze kilku klientow .
Co prawda nie sposob bylo zorientowac sie w sytuacji bo startowalismy falowo co 2 minuty i juz na pierwszej petli lyknalem sporo gosci z mlodszej grupy. Ale po sposobie jazdy faceta przede mna zorientowalem sie , ze jest to czolowy zawodnik z mojej kategorii . Teraz trzeba przykleic sie do niego, zorientowac w tempie jego jazdy i odpowiednio ustalic taktyke . Jesli za bardzo zwolni to trzeba wykorzystac jakas nisze terenowa i pognac do przodu . Na razie jednak luzik , uspokojenie oddechu i lyczki wody , ktorej nagle zabraklo ...
Juz najblizszy podjazd okazal sie o wiele za ciezki . Czuje ze moja twarz , cala glowa pod kaskiem wyglada jak ugotowany burak . Zagotowala sie woda w chlodnicy - jak kiedys mawialismy w biegowym zargonie . Facet przede mna odchodzi coraz dalej i tylko rozpaczliwie ryzykanckie zjazdy na granicy bezpieczenstwa pozwalaja mi na zludna nadzieje . Na jakims trudnym fragmencie po prostu schodze z roweru i ustawiam sie wezdluz trasy . Mam dosyc !
Najdziwniejsze , ze nie chce mi sie pic a jestem jakis potwornie glodny . Chciwie spogladam na porzucone opakowania od sportowego zelu . Przypomina mi sie , ze na mecie sprzedaja pizze i lasagne . Ta wizja powoduje , ze z powrotem wsiadam na rower mimo iz nie mam na to najmniejszej ochoty . Po prostu rowerem bedzie szybciej na te pizze . Zaczynam sie zastanawiac w ktorym momencie popsulo mi sie cos w trybach . Przeciez ledwo krece na najwolniejszym trybie a czuje , ze cos oporuje . Chyba sie lozysko rozlecialo . Mijaja mnie teraz dziwewczyny , mlodsi chlopcy - caly swiat zdazyl juz mnie wyprzedzic . W koncu jakos doczlapuje sie do mety .
Teraz zamiast jesc chce znowu pic. Picie mam w aucie a to z kolei kilkaset metrow pedalowania . Meka ...
W koncu docieram do wozu i szczupakiem wale sie do srodka . Na szczescie mam tu sporo picia . Po wypiciu piatej puszki lemoniady obserwuje pojawiajacy sie na moich lydkach pot . A wiec odwodnienie ...
Jak sie okazalo bylem typowa ofiara upalu tego dnia . Za mna dojechalo jeszcze pieciu rywali . Coz 7 kwietnia nastepne zawody ...
http://www.gobike1.com/fei/yardsale2002/results.html
W tym roku postanowilem wziac udzial w calej serii wyscigow Grand Prix , organizowanych w moim stanie
http://www.sorba.org/home.asp?pageid=4628
Wlasnie w niedziele zaliczylem pierwszy wyscig z serii .
Wlasciwie to ociagalem sie z decyzja o starcie - ostatnie tygodnie nie sprzyjaly treningom . Hustawka pogodowa , czeste deszcze , zwariowane godziny pracy . Wszystko to oddalalo mnie od mysli o "goralu" . Nawet wtorkowe seanse na trenazerze poszly w kat . W tej sytuacji chcialem sobie darowac ale ... znam siebie . Wystarczy raz popuscic by zapoczatkowac rownie pochyla . A zaczynanie od zera nie jest naweselsza rzecza .
No wiec postanowilem tak : pojade na te zawody ale nie bede sie scigal . Potraktuje je jako mocny trening .
Pech chcial , ze w ostatnia niedziele nastaly niesamowite jak na te pore roku upaly . Slupek rteci ponad 30 stopni C a start o 2:20 ... A przeciez przed dwoma tygoniami byly tu dosc mrozne dni - straszliwy skok .
Co prawda nawodnilem sie nieco a do Camelbacka nalalem do pelna wody z lodem ale jak sie pozniej okazalo na niewiele sie to zdalo . Juz na rozgrzewce czulem sie ociezaly .
W mojej kategorii - beginners veterans over 40 ruszylo nas cos pod trzydziestke . Aby sie nie podniecac , ustawilem sie dosc asekuracyjnie a po starcie jak najpredzej wskoczylem na sciezke i wiozlem sie tak za kims przede mna gdzies na 20 - tej pozycji . Zwracalem szczegolna uwage by oddech byl rowny , kadencja rytmiczna a ewentualne wyprzedzanie nie odbywalo sie za cene zadyszki . Po jakiejs mili , prowadzacej po lace ( wyscig rozgrywal sie na farmie) wjechalismy w las i tu sie dopiero zaczelo . Ostre zjazdy , kamienie , korzenie , mostki , podjazdy znacznie spowolnily tempo . Szczegolnie na podjazdach czulo sie wysilek ludzki . Upal dosc szybko dopadl wielu zawodnikow a w polaczeniu z podjazdami ujawnialy sie zatory ludzkie . Na jednym z licznych stromych podjazdow zdecydowalem sie zeskoczyc z roweru i wyprzedzac biegiem . O to szlo ! - za jednym zamachem "lykalem" do pieciu gosci . Za jakis czas znowu jakas przeszkoda i zator i ja znowu myk i do przodu . Pod koniec pierwszej petli ( podobno liczacej 4.5 mili ) poczulem ze jestem w czubie swojej grupy . To mnie tak podjaralo , ze na latwej nawierzchni depnalem na pedaly i znacznie podkrecilem tempo , wyprzedzajac po drodze kilku klientow .
Co prawda nie sposob bylo zorientowac sie w sytuacji bo startowalismy falowo co 2 minuty i juz na pierwszej petli lyknalem sporo gosci z mlodszej grupy. Ale po sposobie jazdy faceta przede mna zorientowalem sie , ze jest to czolowy zawodnik z mojej kategorii . Teraz trzeba przykleic sie do niego, zorientowac w tempie jego jazdy i odpowiednio ustalic taktyke . Jesli za bardzo zwolni to trzeba wykorzystac jakas nisze terenowa i pognac do przodu . Na razie jednak luzik , uspokojenie oddechu i lyczki wody , ktorej nagle zabraklo ...
Juz najblizszy podjazd okazal sie o wiele za ciezki . Czuje ze moja twarz , cala glowa pod kaskiem wyglada jak ugotowany burak . Zagotowala sie woda w chlodnicy - jak kiedys mawialismy w biegowym zargonie . Facet przede mna odchodzi coraz dalej i tylko rozpaczliwie ryzykanckie zjazdy na granicy bezpieczenstwa pozwalaja mi na zludna nadzieje . Na jakims trudnym fragmencie po prostu schodze z roweru i ustawiam sie wezdluz trasy . Mam dosyc !
Najdziwniejsze , ze nie chce mi sie pic a jestem jakis potwornie glodny . Chciwie spogladam na porzucone opakowania od sportowego zelu . Przypomina mi sie , ze na mecie sprzedaja pizze i lasagne . Ta wizja powoduje , ze z powrotem wsiadam na rower mimo iz nie mam na to najmniejszej ochoty . Po prostu rowerem bedzie szybciej na te pizze . Zaczynam sie zastanawiac w ktorym momencie popsulo mi sie cos w trybach . Przeciez ledwo krece na najwolniejszym trybie a czuje , ze cos oporuje . Chyba sie lozysko rozlecialo . Mijaja mnie teraz dziwewczyny , mlodsi chlopcy - caly swiat zdazyl juz mnie wyprzedzic . W koncu jakos doczlapuje sie do mety .
Teraz zamiast jesc chce znowu pic. Picie mam w aucie a to z kolei kilkaset metrow pedalowania . Meka ...
W koncu docieram do wozu i szczupakiem wale sie do srodka . Na szczescie mam tu sporo picia . Po wypiciu piatej puszki lemoniady obserwuje pojawiajacy sie na moich lydkach pot . A wiec odwodnienie ...
Jak sie okazalo bylem typowa ofiara upalu tego dnia . Za mna dojechalo jeszcze pieciu rywali . Coz 7 kwietnia nastepne zawody ...
http://www.gobike1.com/fei/yardsale2002/results.html
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- Mariusz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 454
- Rejestracja: 26 lip 2001, 13:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chrzanów, małopolska
Wojtku ,z wypiekami na twarzy przeczytałem relację z wyścigu.Po moim niedzielnym wypadzie na rowerze w górki,tym przyjemniej czytało się.
Ściganie się w tak wysokiej temperaturze to istna mordęga.Czasami jeden podjazd może załatwić człowieka na dobre.Dobrze,że dojechałeś do mety.
Ściganie się w tak wysokiej temperaturze to istna mordęga.Czasami jeden podjazd może załatwić człowieka na dobre.Dobrze,że dojechałeś do mety.

- Mariusz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 454
- Rejestracja: 26 lip 2001, 13:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chrzanów, małopolska
Właśnie przed chwilą dostałem smutną wiadomość.
Jeden z moich kolegów z którymi często wspólnie wojażowaliśmy na rowerach,miał wczoraj w niedzielę poważny upadek na rowerze.Do dzisiaj nie odzyskał przytomności.Uderzył głową w asfalt.Niestety nie miał na głowie kasku...
Piszę te słowa ku przestrodze.PAMIĘTAJCIE wszyscy,którzy jeździcie na rowerach i nie ważne,czy jeździcie tylko amatorsko po osiedlowych uliczkach,czy pędzicie po górzystych szlakach,zakładajcie ZAWSZE kask!!!Dzieciom kupujcie i przyuczajcie do jeżdżenia w nim.On uratuje Im i Wam w krytycznym momencie głowę.Nie warto na nim oszczędzać.Ona jest najcenniejsza.Wszystko "inne" da się jakoś poskładać.
Mnie dwa razy kask ochronił głowę przed poważniejszym urazem.
Kolega walczy teraz o życie...
To twardy kolarz,mam nadzieję,że wyjdzie z tego.
Modlę się do Boga za jego zdrowie.

Jeden z moich kolegów z którymi często wspólnie wojażowaliśmy na rowerach,miał wczoraj w niedzielę poważny upadek na rowerze.Do dzisiaj nie odzyskał przytomności.Uderzył głową w asfalt.Niestety nie miał na głowie kasku...
Piszę te słowa ku przestrodze.PAMIĘTAJCIE wszyscy,którzy jeździcie na rowerach i nie ważne,czy jeździcie tylko amatorsko po osiedlowych uliczkach,czy pędzicie po górzystych szlakach,zakładajcie ZAWSZE kask!!!Dzieciom kupujcie i przyuczajcie do jeżdżenia w nim.On uratuje Im i Wam w krytycznym momencie głowę.Nie warto na nim oszczędzać.Ona jest najcenniejsza.Wszystko "inne" da się jakoś poskładać.
Mnie dwa razy kask ochronił głowę przed poważniejszym urazem.
Kolega walczy teraz o życie...
To twardy kolarz,mam nadzieję,że wyjdzie z tego.
Modlę się do Boga za jego zdrowie.
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Jestem zdziwiony , ze doswiadczony rowerzysta tak zlekcewazyl podstawowe zasady bezpieczenstwa . Nie tylko sobie krzywde zrobil ale tym , ktorzy nasladujac go byc moze w przyszlosci sami doznaja urazu .
Posiadam uprawnienia do zdjecia czlowieka z roweru w przypadku nie posiadania kasku . Co prawda nie skorzystalem z tego ale w moich stronach kazdy szanujacy sie rowerzysta nie ruszy sie bez kasku . A dzieci same daja dobry przyklad . Rowerzysta bez kasku to ktos bardzo poczatkujacy .
Posiadam uprawnienia do zdjecia czlowieka z roweru w przypadku nie posiadania kasku . Co prawda nie skorzystalem z tego ale w moich stronach kazdy szanujacy sie rowerzysta nie ruszy sie bez kasku . A dzieci same daja dobry przyklad . Rowerzysta bez kasku to ktos bardzo poczatkujacy .
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- Mariusz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 454
- Rejestracja: 26 lip 2001, 13:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chrzanów, małopolska
Niestety Wojtku,wiele razy napominałem go aby kupił sobie ten kask i w nim jeździł.Lekceważył sobie, moje i innych rady oraz przestrogi.Można by powiedzieć,że jakby sam zgotował sobie ten los.Nie wiem, nie rozumiem z czego to wynika?Przecież to nie jakiś smarkacz tylko dojrzały mężczyzna.
Niestety nawet doświadczeni kolarze ignorują niebezpieczeństwo rozbicia głowy podczas upadku.
Przykład? Jakieś mniej więcej tydzień temy słyszałem o czołowym polskim kolarzu szosowy P.Wadeckim,który niedawno podczas jakiegoś wyścigu brał udział w kraksie i doznał urazu głowy.Leżał nieprzytomny w szpitalu.Jak sprawa zakończyła się, jakoś nic więcej o tym zdarzeniu nie słyszałem.
Podejrzewam,że również jechał bez kasku.
Niestety nawet doświadczeni kolarze ignorują niebezpieczeństwo rozbicia głowy podczas upadku.
Przykład? Jakieś mniej więcej tydzień temy słyszałem o czołowym polskim kolarzu szosowy P.Wadeckim,który niedawno podczas jakiegoś wyścigu brał udział w kraksie i doznał urazu głowy.Leżał nieprzytomny w szpitalu.Jak sprawa zakończyła się, jakoś nic więcej o tym zdarzeniu nie słyszałem.
Podejrzewam,że również jechał bez kasku.