Pod prąd – czyli Sub 3 po 60
Moderator: infernal
- sosik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5445
- Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
- Życiówka na 10k: 00:37:49
- Życiówka w maratonie: 2:58:50
- Lokalizacja: Kraków
Wigi na prawdę szacun. Chciałbym tak biegać zawody ja Ty.
Cały czas trzymam kciuki za maraton. Wg mnie jest duża szansa na spełnienie tematu bloga - serio
Cały czas trzymam kciuki za maraton. Wg mnie jest duża szansa na spełnienie tematu bloga - serio
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2700
- Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
- Życiówka na 10k: 00:38:28
- Życiówka w maratonie: 02:56:00
- Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław
Dzięki Sosik. Wynik z tematu bloga to taki króliczek, którego chcę gonić, z założenia ambitny i nieco na wyrost. Czasu na jego realizację jest niby sporo, ale z drugiej strony upływ czasu działa też na niekorzyść. Na razie jestem w grze i nie poddaje się.
- adam99
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1032
- Rejestracja: 11 lip 2016, 16:12
- Życiówka na 10k: 40'20"
- Życiówka w maratonie: 3:13:21
- Lokalizacja: Słupsk
Gratulacje... świetny wynik
5km - 20:02; 10km - 40:20; HM - 1:26:37; M - 3:13:21
"Wyniki nie przychodzą wtedy kiedy ich oczekujemy ale wtedy kiedy jesteśmy na nie gotowi"
Mój Blog
Komentarze
Garmin
"Coco jambo i do przodu..."
"Wyniki nie przychodzą wtedy kiedy ich oczekujemy ale wtedy kiedy jesteśmy na nie gotowi"
Mój Blog
Komentarze
Garmin
"Coco jambo i do przodu..."
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Tak jeszcze patrząc z pewnym dystansem i lekko analizując Twoje reakcje i pewną powtarzalność reakcji organizmu na bodźce i cykle napiszę coś co już pisałem. Mam wrażenie graniczące z pewnością, ze trening, który realizujesz jest dla Ciebie za ciężki. Koniec cyklu i start w maratonie przesuwa Cie gdzieś na granice przetrenowania (przemęczenia) czego dowodem jest totalna niemoc i znaczny spadek dyspozycji po maratonie. Normalnie trenujący amator w 3-4 tygodnie po maratonie, w którym pobiegał życiówkę, nic nie robiąc biegowo powinien biegać 10km czy 1/2HM na poziomie wyniku z tego maratonu a u Ciebie kolejny raz jest zmęczenie materiału. Z tego typu rzeczy warto wyciągać wnioski, coś zmieniać, szukać lepszej drogi bo to co biegasz to nie jest jedyny złoty środek i jedyna możliwa droga do celu.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Chcesz powiedzieć, że człowiek po 50tce jest jakoś upośledzony fizycznie? Że przygotowanie i przebiegnięcie dobrze maratonu musi doprowadzić go do przemęczenia i załamania formy? Że jak ma 55 lat to powinien walczyć o czasy koło 4 czy 5 godzin i to jest normalne? Sprecyzuj co chcesz sensownego dodać poza zauważeniem słusznie zresztą, że wynik Witka jest bardzo dobry jak na tą kategorię wiekową.jarjan pisze:Normalnie trenujący amator, na tym poziomie wynikowym, nie ma 55 lat.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- jarjan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1665
- Rejestracja: 23 lis 2008, 20:56
Jak dożyjesz, to sam będziesz wiedział, ... sensownie.mihumor pisze:Chcesz powiedzieć, że człowiek po 50tce jest jakoś upośledzony fizycznie? Że przygotowanie i przebiegnięcie dobrze maratonu musi doprowadzić go do przemęczenia i załamania formy? Że jak ma 55 lat to powinien walczyć o czasy koło 4 czy 5 godzin i to jest normalne? Sprecyzuj co chcesz sensownego dodać poza zauważeniem słusznie zresztą, że wynik Witka jest bardzo dobry jak na tą kategorię wiekową.jarjan pisze:Normalnie trenujący amator, na tym poziomie wynikowym, nie ma 55 lat.
Ja mam 54.
To, że regeneracja fizyczna, i w konsekwencji cały stan psycho-fizyczny, z wiekiem, a po 50. szczególnie ulega drastycznemu pogorszeniu/wydłużeniu (można to nawet na siłę podciągnąć do "upośledzenia fizycznego" ) to oczywistość; tym bardziej oczywista im wyższy stosunek "wiek/wynik".
Właśnie próba osiągnięcia tego wyniku w tym wieku, czyni ten blog interesujący bo unikalny, gdyby Wigi miał np. 10 lat mniej, byłby jednym z wielu.
Biegam, więc jestem. :)
pozdrawiam
Jarosław
pozdrawiam
Jarosław
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2700
- Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
- Życiówka na 10k: 00:38:28
- Życiówka w maratonie: 02:56:00
- Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław
Michał, nie sądzę, abym zbyt ciężko trenował, czy tym bardziej przetrenowywał się. Wydaje mi się, że na starcie głównych imprez, czyli najczęściej maratonów, staję dość świeży i przygotowany, ale nie przetrenowany. Wyniki tych startów w stosunku do wykonanych wcześniej treningów też na to wskazują - są dobre i chyba dość adekwatne. Najwięcej energii i zdrowia zostawiam podczas zawodów, szczególnie maratonów, które dość długo odreagowuję i "odchorowuję". Myślę, że długie dochodzenie do siebie po maratonie, to obok zmęczenia materiału, nastawienie psychiczne. Po najważniejszym i najcięższym starcie następuje totalne rozprężenie. Wiem, że powinienem zregenerować się i odpocząć, więc bardzo mało biegam i gdy ten stan się przedłuża, to coraz trudniej wrócić mi do regularnych treningów, czuję niemoc i brakuje mi chęci. Wtedy też najczęściej wychodzą różne dolegliwości czy kontuzje, które również opóźniają powrót do regularnych treningów.
Jeszcze w 2014 roku sytuacja wyglądała nieco inaczej, bo w kwietniu na Orlenie osiągnąłem życiówkę 3:02:07, a we wrześniu na maratonie we Wrocławiu 3:01:50, a na początku listopada na półmaratonie w Kościanie życiówkę 1:25:29. Wtedy dawałem radę dobrze biegać przez cały rok, tylko że wtedy napędzało mnie jeszcze dążenie do złamania trójki w maratonie. Wówczas biegałem chyba więcej i mocniej niż obecnie i też nie byłem raczej przetrenowany.
Żeby biegać coraz szybciej, to muszę mieć cel, a wraz z nim motywację do treningów. Wcześniej myślałem, że złamanie trójki to szczyt moich marzeń i możliwości, że po osiągnięciu tego będę mógł iść na biegową emeryturę. Dlatego po złamaniu trójki wiosną 2015 roku długo nie mogłem się pozbierać - czułem się wypalony, słaby i ciągle coś mi dolegało. Dopiero w tym roku wróciłem do gry, postawiłem sobie trudny do zrealizowania cel i założyłem też tego bloga, który ma mi pomóc w utrzymaniu motywacji, liczyłem też na uwagi i rady innych biegaczy.
Zgodzę się z Tobą, że "warto wyciągać wnioski, coś zmieniać, szukać lepszej drogi bo to co biegasz to nie jest jedyny złoty środek i jedyna możliwa droga do celu". Ostatnio biegam bez planu, bazując na dotychczasowym doświadczeniu i wyczuciu.
Bardzo sobie cenię Twoje doświadczenie i podejście do biegania. Powiem szczerze, że myślałem już o zwróceniu się do Ciebie o monitorowanie moich treningów, korygowaniu ich, udzielaniu rad i wskazówek, albo może poprowadzenie mnie wg konkretnego planu. Nie wiem, czy by Ci się chciało i nie wiem, czy sam jestem gotowy na poddanie się pewnym rygorom. Ale może kiedyś?
A swoją drogą, lżej trenować i osiągać lepsze wyniki to chciałby chyba każdy.
Jarek, sporo w tym racji - gorsza regeneracja i stan psycho-fizyczny to klucz do zrozumienia takiego starca jak ja.
Jeszcze w 2014 roku sytuacja wyglądała nieco inaczej, bo w kwietniu na Orlenie osiągnąłem życiówkę 3:02:07, a we wrześniu na maratonie we Wrocławiu 3:01:50, a na początku listopada na półmaratonie w Kościanie życiówkę 1:25:29. Wtedy dawałem radę dobrze biegać przez cały rok, tylko że wtedy napędzało mnie jeszcze dążenie do złamania trójki w maratonie. Wówczas biegałem chyba więcej i mocniej niż obecnie i też nie byłem raczej przetrenowany.
Żeby biegać coraz szybciej, to muszę mieć cel, a wraz z nim motywację do treningów. Wcześniej myślałem, że złamanie trójki to szczyt moich marzeń i możliwości, że po osiągnięciu tego będę mógł iść na biegową emeryturę. Dlatego po złamaniu trójki wiosną 2015 roku długo nie mogłem się pozbierać - czułem się wypalony, słaby i ciągle coś mi dolegało. Dopiero w tym roku wróciłem do gry, postawiłem sobie trudny do zrealizowania cel i założyłem też tego bloga, który ma mi pomóc w utrzymaniu motywacji, liczyłem też na uwagi i rady innych biegaczy.
Zgodzę się z Tobą, że "warto wyciągać wnioski, coś zmieniać, szukać lepszej drogi bo to co biegasz to nie jest jedyny złoty środek i jedyna możliwa droga do celu". Ostatnio biegam bez planu, bazując na dotychczasowym doświadczeniu i wyczuciu.
Bardzo sobie cenię Twoje doświadczenie i podejście do biegania. Powiem szczerze, że myślałem już o zwróceniu się do Ciebie o monitorowanie moich treningów, korygowaniu ich, udzielaniu rad i wskazówek, albo może poprowadzenie mnie wg konkretnego planu. Nie wiem, czy by Ci się chciało i nie wiem, czy sam jestem gotowy na poddanie się pewnym rygorom. Ale może kiedyś?
A swoją drogą, lżej trenować i osiągać lepsze wyniki to chciałby chyba każdy.
Jarek, sporo w tym racji - gorsza regeneracja i stan psycho-fizyczny to klucz do zrozumienia takiego starca jak ja.
Ostatnio zmieniony 14 sie 2017, 22:33 przez wigi, łącznie zmieniany 1 raz.
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Jarjan - chyba dożyje bo to niestety niespecjalnie odległa przyszłość (a miodu w me serce nie lejesz). Dokładnie moja myśl zmierza do tego o czym w pewnym sensie piszesz, do szukania pewnej równowagi pomiędzy treningiem, ilością i jakością przyjmowanych obciążeń a możliwościami indywidualnymi sensownej regeneracji tego. Na to nakłada się postrzeganie biegania jako pewnego zjawiska długoterminowego i tu trening prowadzący do takiej sinusoidy psycho-fizycznej nie jest korzystny. Można się podnieść i odbudować ale może się to też nie udać, do tego problemy kontuzji, które się będą raczej nasilać i trzeba szukać ścieżki mniej ryzykownej, która pozwoli pracować systematycznie i powoli, równomiernie podnosić poziom.
Wigi - na to co piszesz różnie można spoglądać. To jest trochę mieszani sfery psychicznej z fizyczną i kwestia dobrego zbudowania modelu motywacyjnego. Gdy stawiamy sobie jakiś duży cel to realizacja go daje pewną euforię i nie zawsze szybko udaje się zbudować kolejny model. To samo miałem po złamaniu 1.20 i 2.50 jesienią. Miałem bardzo ciężki i bardzo udany sezon i nie od razu byłem w stanie zdefiniować się na nowo. Na to nałożyły się problemy zdrowotne i życiowe i po prostu brakło motywacji. Biegałem, trenowałem ale wiosnę miałem taką sobie, nieco pechową takoż ale głównie nie było celu i żaru. Dalej jednak spokojnie pracowałem, jakoś to się poukładało i na dziś jestem na lepszym poziomie niż byłem rok temu. Od wiosny trenowałem spokojnie, dużo ale łatwo czyli bez trudnych jednostek, bez katowania się i mordowania. To samo Lidka i na dziś oboje biegamy TMki szybciej o 4-5 sek niż rok temu. To sporo, niekoniecznie przełoży się na kilka minut w maratonie bo to nie takie proste i oczywiste ale wygląda to fajne na wejściu w cykl treningowy.
To co Ci pisałem, za szybkie BSy, zwolnij je, biegaj więcej wolnych regenerów, równoważ ciężkie jednostki bieganiem wolno i bardzo wolno. Ja biegam bardzo dużo BSów z Lidką, to tempa o 40-60 sek wolniejsze od moich i w niczym mi to nie ujmuje i nie przeszkadza, postaw2iłbym nawet orzechy przeciwko bitconom, że działa super. To samo widzę w treningu do triatlonu, rok temu się wytężałem i mordowałem, teraz trenuje dużo spokojniej, nie robię tak trudnych jednostek a mimo tego notuję pewien postęp. Rok temu po ostatnich zawodach w sezonie mimo świetneho wyniku miałem z triatlonem podobne przeżycie jak ty z maratonem, straciłem do tego na pewien czas żar i zgubiłem motywację. A przecież to był wynik już tylko o krok od czołówki krajowej w kategorii. Trochę dołożyć, podszlifować i idę po was panowie. Ale to nie takie proste i oczywiste bo wydaje mi się, ze też otarłem się o przemęczenie i tą kropelką przelewającą był właśnie start, świetny poniekąd start. Metodą na to było więcej objętości ale łagodniej, spokojniej. Nie mogę na rympał to jadę spokojnie i systematycznie małą łyżeczką. Wzrośnie moje ego, odblokuje się głowa to dokładam znowu na rympał. No i plan, robisz taki, który odpuszczasz, pomijasz jednostki czy je modyfikujesz bo za ciężkie. Zrób taki, który będziesz w stanie cały przepracować wraz z jego logiką i taki by poprawiał pewne rzeczy nad, którymi chcesz specjalnie popracować, by poprawić nie tylko czas ale i pewne elementy czy fundamenty.
Wigi - na to co piszesz różnie można spoglądać. To jest trochę mieszani sfery psychicznej z fizyczną i kwestia dobrego zbudowania modelu motywacyjnego. Gdy stawiamy sobie jakiś duży cel to realizacja go daje pewną euforię i nie zawsze szybko udaje się zbudować kolejny model. To samo miałem po złamaniu 1.20 i 2.50 jesienią. Miałem bardzo ciężki i bardzo udany sezon i nie od razu byłem w stanie zdefiniować się na nowo. Na to nałożyły się problemy zdrowotne i życiowe i po prostu brakło motywacji. Biegałem, trenowałem ale wiosnę miałem taką sobie, nieco pechową takoż ale głównie nie było celu i żaru. Dalej jednak spokojnie pracowałem, jakoś to się poukładało i na dziś jestem na lepszym poziomie niż byłem rok temu. Od wiosny trenowałem spokojnie, dużo ale łatwo czyli bez trudnych jednostek, bez katowania się i mordowania. To samo Lidka i na dziś oboje biegamy TMki szybciej o 4-5 sek niż rok temu. To sporo, niekoniecznie przełoży się na kilka minut w maratonie bo to nie takie proste i oczywiste ale wygląda to fajne na wejściu w cykl treningowy.
To co Ci pisałem, za szybkie BSy, zwolnij je, biegaj więcej wolnych regenerów, równoważ ciężkie jednostki bieganiem wolno i bardzo wolno. Ja biegam bardzo dużo BSów z Lidką, to tempa o 40-60 sek wolniejsze od moich i w niczym mi to nie ujmuje i nie przeszkadza, postaw2iłbym nawet orzechy przeciwko bitconom, że działa super. To samo widzę w treningu do triatlonu, rok temu się wytężałem i mordowałem, teraz trenuje dużo spokojniej, nie robię tak trudnych jednostek a mimo tego notuję pewien postęp. Rok temu po ostatnich zawodach w sezonie mimo świetneho wyniku miałem z triatlonem podobne przeżycie jak ty z maratonem, straciłem do tego na pewien czas żar i zgubiłem motywację. A przecież to był wynik już tylko o krok od czołówki krajowej w kategorii. Trochę dołożyć, podszlifować i idę po was panowie. Ale to nie takie proste i oczywiste bo wydaje mi się, ze też otarłem się o przemęczenie i tą kropelką przelewającą był właśnie start, świetny poniekąd start. Metodą na to było więcej objętości ale łagodniej, spokojniej. Nie mogę na rympał to jadę spokojnie i systematycznie małą łyżeczką. Wzrośnie moje ego, odblokuje się głowa to dokładam znowu na rympał. No i plan, robisz taki, który odpuszczasz, pomijasz jednostki czy je modyfikujesz bo za ciężkie. Zrób taki, który będziesz w stanie cały przepracować wraz z jego logiką i taki by poprawiał pewne rzeczy nad, którymi chcesz specjalnie popracować, by poprawić nie tylko czas ale i pewne elementy czy fundamenty.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2700
- Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
- Życiówka na 10k: 00:38:28
- Życiówka w maratonie: 02:56:00
- Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław
OK, wezmę sobie do serca uwagi, szczególnie o wolniejszym bieganiu BS-ów.
Przy okazji, czy ktoś wie jakie są różnice między New Balance Vazee Rush, Vazee Pace i Zante? Są tak podobne... Które z nich najlepiej nadadzą się na maraton (mam już Zante)?
Przy okazji, czy ktoś wie jakie są różnice między New Balance Vazee Rush, Vazee Pace i Zante? Są tak podobne... Które z nich najlepiej nadadzą się na maraton (mam już Zante)?
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Ja maraton biegam w Zante i uważam je za świetne buty do maratonu i nie tylko. Pace też są fajne i dobrze mi się w nich biega ale jednak coś mi w nich nie pasuje do końca i zostaną butem treningowym. Rush mi w ogóle nie pasują i odpadają całkiem.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2700
- Rejestracja: 02 lut 2012, 00:11
- Życiówka na 10k: 00:38:28
- Życiówka w maratonie: 02:56:00
- Lokalizacja: Brzeg Dolny/Wrocław
No właśnie, w Zante również i mi biega się bardzo dobrze, ostatnio biegam w nich dyszki i połówki. Obawiałem się jednak pobiec w nich maraton, głównie z obawy, czy mają wystarczająco dużo amortyzacji i stabilizacji. Możliwe, że jednak się przełamię i w nich pobiegnę. Są lekkie, wygodne i prawie nie czuję ich na nagach.
Mam Zante w pierwszej wersji z przebiegiem niecałe 300 km. Widzę, że są już wersje 2 i 3 - ciekawe czy są jakieś znaczące różnice.
Mam Zante w pierwszej wersji z przebiegiem niecałe 300 km. Widzę, że są już wersje 2 i 3 - ciekawe czy są jakieś znaczące różnice.
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Dwa maratony 9 jeden w słońcu drugi w deszczu) biegałem w Zante i było lepiej niż bardzo dobrze, but bardzo lekki i wygodny, daje radę do samego końca. Wydaje mi się, że nie ma wielkich różnic w modelach i to raczej jest fejs-liting niż wielkie zmiany. Podobnie było z m890 gdzie różnice między modelami były małe i nie zmieniały wartości ani sensu buta. Następca 890ki czyli Vaaze Pace to juz jednak nieco inny but, twardszy, lżejszy i bardziej startowo-treningowy niż treningowo-startowy; też świetny but ale na maraton wole zdecydowanie Zante.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- ragozd
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 624
- Rejestracja: 23 paź 2015, 00:35
- Życiówka na 10k: 34:57
- Życiówka w maratonie: 2:45:28
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
A ja wolę Pace niż Zante, no i są lżejsze. Maraton polecę w Pace
www.facebook.com/WarszawskiScyzoryk - mistrz Polski i vicemistrz dzielnicy
M45 PB: 5km 17:10, 10km 34:57 HM 1:16:34 M 2:45:28
M45 PB: 5km 17:10, 10km 34:57 HM 1:16:34 M 2:45:28
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Jak pisałem, świetne buty niemniej sam wybór to już kwestia zupełnie indywidualna. Ja w Pace rozwalam zapiętki i nieco przeszkadza mi ich twardość. Biegałem sporo w Adiossach, które są twardsze ale tam jakoś to inaczej moje stopy to odbierały. Niemniej to może być kwestia pewnej sugestii i tu po prostu zawsze jak biegałem w Pace to coś mi na szybkich trenach nie szło wiec but jakby złapał łatkę niefartownego czy takiego co wydaje się być ok ale w praniu coś mi nie pasuje i nawet nie wiem co. Podobnie miałem z Nike Zoom Strike, wszystkie starty w nich były kiepskie i choć biegało mi się w nich dobrze to złapały łatkę niefartownych i poszły do szuflady. Od tej pory biegam w nich tylko treningi interwałowe.
Zważę dziś Zante i Pace, nie wydaje mi się by tu była różnica.
Zważę dziś Zante i Pace, nie wydaje mi się by tu była różnica.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880