Śruba - powrót na biegowe ścieżki :)
Moderator: infernal
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
Przez długi, długi czas myślałam, że do biegania nie wrócę. Że to zamknięty rozdział i nic już tutaj nie napiszę.
5 lat temu stwierdzono u mnie konflikt udowo-panewkowy, który złośliwie pokrzyżował moje plany treningowe.
Cóż, tak bywa..
Leczyłam się poprzez fizjoterapię, mój stan nie był aż taki zły, by poddać się artroskopii. Nie chciałam też ryzykować, bo nie miałam pewności, że to na pewno poprawi moją sytuację.
Ostatecznie bieganie odpuściłam, ale oczywiście nie było to łatwe. Przecież ten sport uzależnia
Tylko na co to wszystko, jeżeli trening kończył się dyskomfortem, bólem i złością?
Ruszyłam dalej.
Przerzuciłam się na pływanie, a później na wspinanie. To drugie o dziwo moje biodra były w stanie zaakceptować. Później praca i o zgrozo, fajki!! Przez 2 lata maltretowałam swoje płuca.
W tym roku jednak coś się zmieniło. Wróciłam.
Przedtem dolegliwości w trakcie i po treningu zniechęcały do kolejnego. Tym razem było znośniej. Nie wiem, czy to zasługa pewnej poprawy czy psychiki. Fakt jest taki, że biegam od połowy maja. Moje biodra dają o sobie znać, ale kręgosłup odpuścił.
Mam już nawet za sobą dyszkę uliczną- Bieg Świętojański. Nabiegałam 54:27.
Mój rekord z 2012 to 46,49
Plany treningowe na przyszłość są takie: po prostu - biegać regularnie!
Tak naprawdę to jedyny sport, który daje mi tyle radości. To jest po prostu to. Bardzo za tym tęskniłam, tym razem tak łatwo nie odpuszczę.
Powoli będę wracać do formy, ale trzeźwo patrzę na sytuację. Nie nastawiam się na pokonywanie swoich barier, ale co czas przyniesie to się dopiero okaże.
Tymczasem zapisałam się na Bieg Św. Dominika w Gdańsku – 5km, a we wrześniu chcę spróbować jeszcze jednej ulicznej dyszki- Bieg Westerplatte.
Co do treningów, oto dzisiejsze dane:
620m – rozgrzewkowe w tempie 6,20,
następnie 5km w tempie 5:27 (27min. 13s),
chwila wolnych kroków i
2,4km w tempie 5:36.
Razem 8,02km
Gdy wróciłam do biegania, jeszcze popalałam. Aktualnie od tygodnia nie palę i co jeszcze bardziej mnie motywuje, już czuję poprawę . W trakcie biegu lepiej mi się oddycha. W miniony wtorek zrobiłam interwały na bieżni- 400mx7. Miało być w tempie 4:30, jak tydzień wstecz, a tutaj proszę- moc na 4:07, nawet 3:57. Szok.
To by było na tyle. Ale się rozpisałam.
Mam nadzieję, że zabawię tutaj dłużej.
Trzymajcie kciuki!
Piątka!
Przez długi, długi czas myślałam, że do biegania nie wrócę. Że to zamknięty rozdział i nic już tutaj nie napiszę.
5 lat temu stwierdzono u mnie konflikt udowo-panewkowy, który złośliwie pokrzyżował moje plany treningowe.
Cóż, tak bywa..
Leczyłam się poprzez fizjoterapię, mój stan nie był aż taki zły, by poddać się artroskopii. Nie chciałam też ryzykować, bo nie miałam pewności, że to na pewno poprawi moją sytuację.
Ostatecznie bieganie odpuściłam, ale oczywiście nie było to łatwe. Przecież ten sport uzależnia
Tylko na co to wszystko, jeżeli trening kończył się dyskomfortem, bólem i złością?
Ruszyłam dalej.
Przerzuciłam się na pływanie, a później na wspinanie. To drugie o dziwo moje biodra były w stanie zaakceptować. Później praca i o zgrozo, fajki!! Przez 2 lata maltretowałam swoje płuca.
W tym roku jednak coś się zmieniło. Wróciłam.
Przedtem dolegliwości w trakcie i po treningu zniechęcały do kolejnego. Tym razem było znośniej. Nie wiem, czy to zasługa pewnej poprawy czy psychiki. Fakt jest taki, że biegam od połowy maja. Moje biodra dają o sobie znać, ale kręgosłup odpuścił.
Mam już nawet za sobą dyszkę uliczną- Bieg Świętojański. Nabiegałam 54:27.
Mój rekord z 2012 to 46,49
Plany treningowe na przyszłość są takie: po prostu - biegać regularnie!
Tak naprawdę to jedyny sport, który daje mi tyle radości. To jest po prostu to. Bardzo za tym tęskniłam, tym razem tak łatwo nie odpuszczę.
Powoli będę wracać do formy, ale trzeźwo patrzę na sytuację. Nie nastawiam się na pokonywanie swoich barier, ale co czas przyniesie to się dopiero okaże.
Tymczasem zapisałam się na Bieg Św. Dominika w Gdańsku – 5km, a we wrześniu chcę spróbować jeszcze jednej ulicznej dyszki- Bieg Westerplatte.
Co do treningów, oto dzisiejsze dane:
620m – rozgrzewkowe w tempie 6,20,
następnie 5km w tempie 5:27 (27min. 13s),
chwila wolnych kroków i
2,4km w tempie 5:36.
Razem 8,02km
Gdy wróciłam do biegania, jeszcze popalałam. Aktualnie od tygodnia nie palę i co jeszcze bardziej mnie motywuje, już czuję poprawę . W trakcie biegu lepiej mi się oddycha. W miniony wtorek zrobiłam interwały na bieżni- 400mx7. Miało być w tempie 4:30, jak tydzień wstecz, a tutaj proszę- moc na 4:07, nawet 3:57. Szok.
To by było na tyle. Ale się rozpisałam.
Mam nadzieję, że zabawię tutaj dłużej.
Trzymajcie kciuki!
Piątka!
Ostatnio zmieniony 11 wrz 2017, 16:44 przez Śrubaa, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
Ustaliłam, że wtorki poświęcam na interwały.
Stara bieżnia w Oliwie, żużel, brudne nogi. Jak dla mnie bomba!
Zależy mi, by w pewnym stopniu wrócić do szybkości. Już teraz widzę postępy.
A mianowicie 2 tygodnie wstecz mój trening wyglądał tak:
1,19km- 6:25 – rozgrzewka. 5x400m prędkość, pomiędzy spokojny bieg.
400m- 4:29/6:26
410m- 4:17/6:20
410m- 4:10/6:24
410m- 4:22/6:42
400m- 4:25
1km- 6:16, 1km- 5:46, 460m- 5:13 Łącznie nabiegałam tam 7,03km w 41,18min, uśredniając tempo: 5:52/km
Tydzień temu wyglądało to w ten sposób:
1km- rozgrzewka- 6:59. 7x400m prędkość:
400m- 4:04/6:06
410m- 4:01/6:23
410m- 3:53/6:47
390m- 3:56/6:43
390m- 4:09/7:07
400m- 4:16/6:35
390-m- 4:06
1km- 6:04
720m- 5:17
Co daje łącznie 8km, 44,50min., w średnim tempie 5:36/km
Natomiast dzisiaj trening ułożył się w ten sposób:
1km- rozgrzewka – 6:20. 8x400m prędkość:
410m- 3:44/6:16
410m- 3:49/6:28
410m- 3:42/6:19
410m- 3:54/6:58
400m- 3:57/6:55
400m- 4:10/7:15 widać, że się zmęczyłam
400m- 4:13/7:25
410m- 4:11/ jedno okrążenie marszem.
Chciałam dobić do 8 km, więc pobiegłam dalej 1,89km w tempie 5:20.
Na tym miałam poprzestać, ale gdy się na chwilę zatrzymałam, uznałam że mi mało, to dołączyłam jeszcze 1,2km w tempie 5:29.
Razem wyszło 11,22km, 1h01min. Średnia 5:26/km.
Trochę oszukane, bo nie w ciągu, ale jestem z siebie zadowolona. Widzę progres, a o to mi chodziło.
Aktualnie nie zależy mi na zwiększaniu kilometrażu tygodniowego. Założyłam sobie dwa treningi w tygodniu i bacznie siebie obserwuję. Małymi krokami do celu i zobaczymy co dalej
Piątka!
Ustaliłam, że wtorki poświęcam na interwały.
Stara bieżnia w Oliwie, żużel, brudne nogi. Jak dla mnie bomba!
Zależy mi, by w pewnym stopniu wrócić do szybkości. Już teraz widzę postępy.
A mianowicie 2 tygodnie wstecz mój trening wyglądał tak:
1,19km- 6:25 – rozgrzewka. 5x400m prędkość, pomiędzy spokojny bieg.
400m- 4:29/6:26
410m- 4:17/6:20
410m- 4:10/6:24
410m- 4:22/6:42
400m- 4:25
1km- 6:16, 1km- 5:46, 460m- 5:13 Łącznie nabiegałam tam 7,03km w 41,18min, uśredniając tempo: 5:52/km
Tydzień temu wyglądało to w ten sposób:
1km- rozgrzewka- 6:59. 7x400m prędkość:
400m- 4:04/6:06
410m- 4:01/6:23
410m- 3:53/6:47
390m- 3:56/6:43
390m- 4:09/7:07
400m- 4:16/6:35
390-m- 4:06
1km- 6:04
720m- 5:17
Co daje łącznie 8km, 44,50min., w średnim tempie 5:36/km
Natomiast dzisiaj trening ułożył się w ten sposób:
1km- rozgrzewka – 6:20. 8x400m prędkość:
410m- 3:44/6:16
410m- 3:49/6:28
410m- 3:42/6:19
410m- 3:54/6:58
400m- 3:57/6:55
400m- 4:10/7:15 widać, że się zmęczyłam
400m- 4:13/7:25
410m- 4:11/ jedno okrążenie marszem.
Chciałam dobić do 8 km, więc pobiegłam dalej 1,89km w tempie 5:20.
Na tym miałam poprzestać, ale gdy się na chwilę zatrzymałam, uznałam że mi mało, to dołączyłam jeszcze 1,2km w tempie 5:29.
Razem wyszło 11,22km, 1h01min. Średnia 5:26/km.
Trochę oszukane, bo nie w ciągu, ale jestem z siebie zadowolona. Widzę progres, a o to mi chodziło.
Aktualnie nie zależy mi na zwiększaniu kilometrażu tygodniowego. Założyłam sobie dwa treningi w tygodniu i bacznie siebie obserwuję. Małymi krokami do celu i zobaczymy co dalej
Piątka!
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
Miniony tydzień nie należał do najaktywniejszych. 1 trening biegowy, opisany powyżej oraz dzień później dyszka na rolkach.
W czwartek złapało mnie paskudne przeziębienie.. Wczoraj na domiar złego- temperatura.
Skapitulowałam i przeleżałam cały dzień w domu. Pomogło.
Dzisiaj byłam w stanie ruszyć do pracy. W ciągu dnia odzyskałam na tyle siły, że wpadłam na jakże nierozsądny pomysł, by pójść już dziś pobiegać…
Tak też zrobiłam.
Miało być spokojne 8 km, a wyszło 10,04km w 52,47min, tempo 5:15/km.
Byłoby nawet lepiej, ale pierwszy kilometr rozgrzewkowy wyszedł w tempie 6:02
Dyszka w ciągu. Poprawiłam swój czas z pierwszego startu po przerwie o prawie dwie minuty. Biegło mi się bardzo dobrze. Interwały robią swoje.
Nie nakręcam się, ale jeżeli nic mi nie przeszkodzi to bieg Westerplatte spróbuję przebiec na pewno poniżej 50minut. Ile, zobaczymy
W planie na ten tydzień mam jeszcze moje ukochane interwały. Myślę, że tym razem zrobię nie 400m tylko 800m w tempie 4:30. Powtórzeń, hmm, na pewno 4, może uda się więcej. Zobaczę jak będę się czuć.
Piątka!
Miniony tydzień nie należał do najaktywniejszych. 1 trening biegowy, opisany powyżej oraz dzień później dyszka na rolkach.
W czwartek złapało mnie paskudne przeziębienie.. Wczoraj na domiar złego- temperatura.
Skapitulowałam i przeleżałam cały dzień w domu. Pomogło.
Dzisiaj byłam w stanie ruszyć do pracy. W ciągu dnia odzyskałam na tyle siły, że wpadłam na jakże nierozsądny pomysł, by pójść już dziś pobiegać…
Tak też zrobiłam.
Miało być spokojne 8 km, a wyszło 10,04km w 52,47min, tempo 5:15/km.
Byłoby nawet lepiej, ale pierwszy kilometr rozgrzewkowy wyszedł w tempie 6:02
Dyszka w ciągu. Poprawiłam swój czas z pierwszego startu po przerwie o prawie dwie minuty. Biegło mi się bardzo dobrze. Interwały robią swoje.
Nie nakręcam się, ale jeżeli nic mi nie przeszkodzi to bieg Westerplatte spróbuję przebiec na pewno poniżej 50minut. Ile, zobaczymy
W planie na ten tydzień mam jeszcze moje ukochane interwały. Myślę, że tym razem zrobię nie 400m tylko 800m w tempie 4:30. Powtórzeń, hmm, na pewno 4, może uda się więcej. Zobaczę jak będę się czuć.
Piątka!
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Dzień dobry!
Nie do wiary, w końcu mamy w Gdańsku słońce. Miła odmiana w ostatnim czasie.
W poprzednim poście wspominałam coś o planowanych interwałach. Done.
Cały dzień czekałam na poprawę pogody, ale nic z tego. Odpuściłam bieżnię i wybrałam miejsce bez ewentualnych kałuż.
W trakcie treningu przypomniało mi się, że bardzo lubię bieganie w deszczu.
Do tego promenada trójmiejska przy takiej pogodzie jest dużo lepszym miejscem. Turyści pochowali się, zostali sami biegacze.
Wyszło 9,01km w uśrednionym temie 5:30/km.
1km – 6:15/km
810m – 4:13/km
790m – 6:27/km
800m – 4:35/km
600m – 6:13/km
800m – 4:23/km
810m – 6:46/km
800m – 4:29/km
800m – 6:31/km
500m – 4:36/km
310m – 6:11/km
400m – 4:45/km
590m – 5:39/km
Jestem zadowolona. Wyszło tak jak zamierzałam. 4 powtórzenia po 800m. Dwa następne już krócej. Trochę ciężko.
Tak czy owak, czuję się coraz lepiej w szybszym tempie. Małymi krokami do przodu.
W tym tygodniu jakoś mało mi biegania, więc zaraz lecę na spokojne 8, może 10km.
Za tydzień bieg Dominika. Przed przerwą chciałam w nim wziąć udział. W końcu zobaczę jak się biega po tej kostce. Na swój dobry czas nie liczę, za wcześnie na to. Ale werwa już jest, zobaczymy co z tego wyjdzie
Miłego dnia
Nie do wiary, w końcu mamy w Gdańsku słońce. Miła odmiana w ostatnim czasie.
W poprzednim poście wspominałam coś o planowanych interwałach. Done.
Cały dzień czekałam na poprawę pogody, ale nic z tego. Odpuściłam bieżnię i wybrałam miejsce bez ewentualnych kałuż.
W trakcie treningu przypomniało mi się, że bardzo lubię bieganie w deszczu.
Do tego promenada trójmiejska przy takiej pogodzie jest dużo lepszym miejscem. Turyści pochowali się, zostali sami biegacze.
Wyszło 9,01km w uśrednionym temie 5:30/km.
1km – 6:15/km
810m – 4:13/km
790m – 6:27/km
800m – 4:35/km
600m – 6:13/km
800m – 4:23/km
810m – 6:46/km
800m – 4:29/km
800m – 6:31/km
500m – 4:36/km
310m – 6:11/km
400m – 4:45/km
590m – 5:39/km
Jestem zadowolona. Wyszło tak jak zamierzałam. 4 powtórzenia po 800m. Dwa następne już krócej. Trochę ciężko.
Tak czy owak, czuję się coraz lepiej w szybszym tempie. Małymi krokami do przodu.
W tym tygodniu jakoś mało mi biegania, więc zaraz lecę na spokojne 8, może 10km.
Za tydzień bieg Dominika. Przed przerwą chciałam w nim wziąć udział. W końcu zobaczę jak się biega po tej kostce. Na swój dobry czas nie liczę, za wcześnie na to. Ale werwa już jest, zobaczymy co z tego wyjdzie
Miłego dnia
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
Po napisaniu wczorajszego posta pojechałam na plażę.
Nie sądziłam, że tak szybko zrobi się CIEPŁO. Chwała temu co wymyślił top do biegania!
Tylko u mnie to była połowa sukcesu, przez długie getry prawie wyzionęłam ducha.
W związku z tym wyszło 7km w tempie 5:51/km. Później prawdziwe schłodzenie po kolana w wodzie ( o matko, jak ja tego potrzebowałam ) i spacer po plaży.
Na odchodne 1,03km w tempie 5:34/km w stronę samochodu.
Tydzień zamknięty. 3 treningi, 27km. Dla wielu tutaj, to mało. Ale ja się cieszę, że powoli nabieram sił.
W tym tygodniu planuję trening jutro, w czwartek i w sobotę start.
No to piątka!
Po napisaniu wczorajszego posta pojechałam na plażę.
Nie sądziłam, że tak szybko zrobi się CIEPŁO. Chwała temu co wymyślił top do biegania!
Tylko u mnie to była połowa sukcesu, przez długie getry prawie wyzionęłam ducha.
W związku z tym wyszło 7km w tempie 5:51/km. Później prawdziwe schłodzenie po kolana w wodzie ( o matko, jak ja tego potrzebowałam ) i spacer po plaży.
Na odchodne 1,03km w tempie 5:34/km w stronę samochodu.
Tydzień zamknięty. 3 treningi, 27km. Dla wielu tutaj, to mało. Ale ja się cieszę, że powoli nabieram sił.
W tym tygodniu planuję trening jutro, w czwartek i w sobotę start.
No to piątka!
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Bo wtorki to interwały.
Tym razem wybrałam się na trening z moim chłopakiem, Bartkiem. Świetnie się złożyło, bo był moim zającem.
Miejsce: pętla Reja.
Bartek biegł ciągiem, ja włączyłam 4x800m w tempie 4:30, z przerwą 800m w 6:30.
Super trening! Obawiałam się, że będzie duszno, jednak było bardzo komfortowo.
Ostatecznie padły 4 powtórzenia po 800m i jedno po 600m. Musiałam tylko trochę zmodyfikować odpoczynki. W końcowej części naszej pętli mamy ponad kilometrowy podbieg, więc odpuściłam ten odcinek na tempo, dlatego też jedno powtórzenie wyszło 600 metrowe.
Mój Garminek przedstawił takie oto dane:
990m – 6:03/km
810m – 4:10/km
590m – 6:12/km
610m – 4:13/km ( skróciłam ze względu na wspomniany podbieg)
800m – 6:17/km
810m – 4:23/km
790m – 6:23/km
800m – 4:30/km
1,2km –6:25/km
800m – 4:33/km
1km – 6:01/km
820m – 5:28/km
Razem: 10,02km, czas 54:45s, średnie tempo 5:28/km.
Jak dla mnie wygląda to dobrze.
Lepiej niż zeszłotygodniowe tempówki. Jestem pod wrażeniem, jak łapię siłę z tygodnia na tydzień.
Przy tym coraz mocniej nakręcam się na to trenowanie, ale wiem, że to może wyprowadzić mnie znowu w pole.
Wiem jednak co chciałabym jeszcze zrobić. W sumie to moje pragnienie z dawnych lat, ale teraz nadzieja we mnie obudziła się na nowo. Chcę złamać 45 minut na dychę. Tyle. Wiem, że stać mnie na to. Przemyślę sobie dostępne plany treningowe i ruszam w tym kierunku. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Miłego dnia!
Tym razem wybrałam się na trening z moim chłopakiem, Bartkiem. Świetnie się złożyło, bo był moim zającem.
Miejsce: pętla Reja.
Bartek biegł ciągiem, ja włączyłam 4x800m w tempie 4:30, z przerwą 800m w 6:30.
Super trening! Obawiałam się, że będzie duszno, jednak było bardzo komfortowo.
Ostatecznie padły 4 powtórzenia po 800m i jedno po 600m. Musiałam tylko trochę zmodyfikować odpoczynki. W końcowej części naszej pętli mamy ponad kilometrowy podbieg, więc odpuściłam ten odcinek na tempo, dlatego też jedno powtórzenie wyszło 600 metrowe.
Mój Garminek przedstawił takie oto dane:
990m – 6:03/km
810m – 4:10/km
590m – 6:12/km
610m – 4:13/km ( skróciłam ze względu na wspomniany podbieg)
800m – 6:17/km
810m – 4:23/km
790m – 6:23/km
800m – 4:30/km
1,2km –6:25/km
800m – 4:33/km
1km – 6:01/km
820m – 5:28/km
Razem: 10,02km, czas 54:45s, średnie tempo 5:28/km.
Jak dla mnie wygląda to dobrze.
Lepiej niż zeszłotygodniowe tempówki. Jestem pod wrażeniem, jak łapię siłę z tygodnia na tydzień.
Przy tym coraz mocniej nakręcam się na to trenowanie, ale wiem, że to może wyprowadzić mnie znowu w pole.
Wiem jednak co chciałabym jeszcze zrobić. W sumie to moje pragnienie z dawnych lat, ale teraz nadzieja we mnie obudziła się na nowo. Chcę złamać 45 minut na dychę. Tyle. Wiem, że stać mnie na to. Przemyślę sobie dostępne plany treningowe i ruszam w tym kierunku. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Miłego dnia!
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
No i po zawodach. W końcu wiem jak biega się po gdańskiej starówce - całkiem przyjemnie.
3 pętle, start i meta na Długiej. Organizacja jak dla mnie w porządku. Pogoda słoneczna, ciepło, zwłaszcza gdy wybiegłyśmy poza starówkę.
Generalnie to bardzo się cieszę, że mogłam wziąć udział w tych zawodach, jednak w środku trochę się wstydzę swojego wyniku. Niby nie nastawiałam się na super czas, jednak miałam w duchu nadzieję, że pójdzie mi lepiej.
Ostateczny czas 24:08, miejsce 79, w kategorii 25-29 – 18. Dane z smsa jakiego otrzymałam. Na moim zegarku wyszło 24:00:76. Tamten to pewnie czas od uruchomienia głównego zegara. Mniejsza...
Obawiałam się, że nie utrzymam tempa i tak rzeczywiście było.
1km - 4:26
2km - 4:33
3km – 4:46
4km – 4:52
5km – 4:57
Zegarek naliczył 5,12km. Ostatnie 120m wyszło 3:46/km.
No cóż, mogło być lepiej. Ale pierwsze piątkowe koty za płoty. Nigdy wcześniej tego dystansu nie biegłam na zawodach. W 2011 brałam udział w biegu sylwestrowym na 4,2km. Wtedy osiągnęłam czas 18:30, tempo 4:24. Tyle z krótkich.
Dlatego też złapałam motywację, żeby ten czas poprawić. Myślę, że wkrótce to zrobię.
Ostatecznie tydzień zamykam trzema biegowymi dniami. Dystans 20,220km., średnie tempo 5:16/km.
Piątka!
No i po zawodach. W końcu wiem jak biega się po gdańskiej starówce - całkiem przyjemnie.
3 pętle, start i meta na Długiej. Organizacja jak dla mnie w porządku. Pogoda słoneczna, ciepło, zwłaszcza gdy wybiegłyśmy poza starówkę.
Generalnie to bardzo się cieszę, że mogłam wziąć udział w tych zawodach, jednak w środku trochę się wstydzę swojego wyniku. Niby nie nastawiałam się na super czas, jednak miałam w duchu nadzieję, że pójdzie mi lepiej.
Ostateczny czas 24:08, miejsce 79, w kategorii 25-29 – 18. Dane z smsa jakiego otrzymałam. Na moim zegarku wyszło 24:00:76. Tamten to pewnie czas od uruchomienia głównego zegara. Mniejsza...
Obawiałam się, że nie utrzymam tempa i tak rzeczywiście było.
1km - 4:26
2km - 4:33
3km – 4:46
4km – 4:52
5km – 4:57
Zegarek naliczył 5,12km. Ostatnie 120m wyszło 3:46/km.
No cóż, mogło być lepiej. Ale pierwsze piątkowe koty za płoty. Nigdy wcześniej tego dystansu nie biegłam na zawodach. W 2011 brałam udział w biegu sylwestrowym na 4,2km. Wtedy osiągnęłam czas 18:30, tempo 4:24. Tyle z krótkich.
Dlatego też złapałam motywację, żeby ten czas poprawić. Myślę, że wkrótce to zrobię.
Ostatecznie tydzień zamykam trzema biegowymi dniami. Dystans 20,220km., średnie tempo 5:16/km.
Piątka!
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
Bieg Dominika za mną, w głowie już rysują się nowe pomysły. :uuusmiech:
Niestety moje biodro też nie próżnuje. Czułam je wczoraj cały czas. Jednak dzień był tak ładny, że po prostu nie dało się nie biegać.
Powrót bardzo podniósł mnie na duchu, przez co zapomniałam, co mi dolega. Muszę bardziej się kontrolować, bo inaczej ta moja ponowna biegowa przygoda zakończy się tak szybko jak się zaczęła...
Wracając do treningu. Całkiem przyjemna trasa. Kondycyjnie bardzo komfortowo. Zaczęłam wolniej, ostatnie odcinki szybciej. Przez bolące biodro mocno pilnowałam techniki biegu, zawsze jakiś plus.
Wyszło 10,1km, w tempie 5:27
1km 5min 52s 05:52
1km 5min 29s 05:29
1km 5min 45s 05:45
1km 5min 48s 05:48
1km 5min 37s 05:37
1km 5min 37s 05:37
1km 5min 18s 05:18
1km 5min 04s 05:04
1km 5min 09s 05:09
1km 4min 50s 04:50
100m 26s 90cs 04:20
W domu obowiązkowo rolowanie. Pasmo biodrowo-piszczelowe kiedyś dało mi ostro popalić. Teraz mam to na oku. Takie rolowanie naprawdę przynosi ulgę. Nawet plecy potrafią odpuścić. Plus to dobra profilaktyka.
Dzisiaj natomiast, po długim dniu w pracy i po sporej ilości przebytych kilometrów pojazdem, wieczór spędziłam na basenie. Kolejny powrót.
Nie jest ze mną aż tak źle, jak myślałam.
Plan jest taki: basen raz w tygodniu i szlifuję kraula.
Wracając do bieżącego tygodnia to pobiegam troszkę w czwartek i sobotę, w tym jeden trening to na pewno porządne interwały. Oczywiście, jeżeli biodro pozwoli.
20 sierpnia w Parku Raegana organizują bieg na 5km, Park Tour. Już mi się oczy świecą.
Piątka!
Bieg Dominika za mną, w głowie już rysują się nowe pomysły. :uuusmiech:
Niestety moje biodro też nie próżnuje. Czułam je wczoraj cały czas. Jednak dzień był tak ładny, że po prostu nie dało się nie biegać.
Powrót bardzo podniósł mnie na duchu, przez co zapomniałam, co mi dolega. Muszę bardziej się kontrolować, bo inaczej ta moja ponowna biegowa przygoda zakończy się tak szybko jak się zaczęła...
Wracając do treningu. Całkiem przyjemna trasa. Kondycyjnie bardzo komfortowo. Zaczęłam wolniej, ostatnie odcinki szybciej. Przez bolące biodro mocno pilnowałam techniki biegu, zawsze jakiś plus.
Wyszło 10,1km, w tempie 5:27
1km 5min 52s 05:52
1km 5min 29s 05:29
1km 5min 45s 05:45
1km 5min 48s 05:48
1km 5min 37s 05:37
1km 5min 37s 05:37
1km 5min 18s 05:18
1km 5min 04s 05:04
1km 5min 09s 05:09
1km 4min 50s 04:50
100m 26s 90cs 04:20
W domu obowiązkowo rolowanie. Pasmo biodrowo-piszczelowe kiedyś dało mi ostro popalić. Teraz mam to na oku. Takie rolowanie naprawdę przynosi ulgę. Nawet plecy potrafią odpuścić. Plus to dobra profilaktyka.
Dzisiaj natomiast, po długim dniu w pracy i po sporej ilości przebytych kilometrów pojazdem, wieczór spędziłam na basenie. Kolejny powrót.
Nie jest ze mną aż tak źle, jak myślałam.
Plan jest taki: basen raz w tygodniu i szlifuję kraula.
Wracając do bieżącego tygodnia to pobiegam troszkę w czwartek i sobotę, w tym jeden trening to na pewno porządne interwały. Oczywiście, jeżeli biodro pozwoli.
20 sierpnia w Parku Raegana organizują bieg na 5km, Park Tour. Już mi się oczy świecą.
Piątka!
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
Powiem tak, poniedziałkowy trening nie do końca był dobrym rozwiązaniem.
Moja kontuzja nasiliła się, co wywołało we mnie sporą frustrację.
Planowałam wyjść na zorganizowane zajęcia biegowe w czwartek, ale niestety musiałam odpuścić... Bolało mnie biodro i do tego ciągnęło kolano.
Dotychczas rolowałam tylko pasmo biodrowo-piszczelowe, tym razem zajęłam się też wewnętrzną stroną kolana. Po kilku takich masażach poczułam ulgę.
Wniosek jest jeden, muszę w końcu coś zrobić z tą nogą. Nie jest ze mną aż tak dramatycznie, bo gdyby tak było, po prostu nie mogłabym biegać.
Trzeba wrócić do fizjoterapii. Znalazłam już miejsce, gdzie pójdę. Zajmują się tam konfliktem. Ćwiczenia stabilizujące nogę znam, w swoim czasie przeleżałam miesiąc na oddziale rehabilitacyjnym, więc co nieco się nauczyłam. Myślę, że dobrym krokiem byłaby terapia manualna. Trzeba próbować.
W piątek jednak poczułam się dużo lepiej. Kolano jakby puściło, a biodro wyciszyło się.
Wykorzystałam ten moment. i ustawiłam interwały- 4x1km po 4:30, przerwa 6:30.
Ostatecznie wyszło tak:
1. 1km 6min 06s 06:06
2. 200m 1min 15s 06:15
3. 1km 4min 12s 04:12
4. 1km 6min 04s 06:04
5. 990m 4min 19s 04:22
6. 940m 5min 43s 06:05
7. 1km 4min 22s 04:22
8. 860m 5min 23s 06:16
9. 1km 4min 23s 04:23
10. 1km 5min 36s 05:36
Łącznie 9km w średnim tempie 5:17/km.
Super bieg, naprawdę! Coraz lepiej toleruję takie tempo. Nawet te przerwy wyszły jakieś szybsze.
Starałam się biec bardzo poprawnie, do tego też skupiałam uwagę na podnoszeniu nóg. Chciałam bardziej sunąć niż tupać kopytami jak koń. Całkiem w miarę to wyszło. Biodro poczułam pod koniec treningu, więc tragedii nie było. Po bieganiu standardowo świat stał się piękniejszy. do tego dzisiaj na szczęście nie miałam silnych dolegliwości.
Możliwe, że z perspektywy czytelnika moje działania nie wydają się zbyt mądre, ja jednak nauczyłam się żyć z pewnymi rzeczami. To nie koniec świata. Zobaczymy co będzie dalej.
No to piątka!
Powiem tak, poniedziałkowy trening nie do końca był dobrym rozwiązaniem.
Moja kontuzja nasiliła się, co wywołało we mnie sporą frustrację.
Planowałam wyjść na zorganizowane zajęcia biegowe w czwartek, ale niestety musiałam odpuścić... Bolało mnie biodro i do tego ciągnęło kolano.
Dotychczas rolowałam tylko pasmo biodrowo-piszczelowe, tym razem zajęłam się też wewnętrzną stroną kolana. Po kilku takich masażach poczułam ulgę.
Wniosek jest jeden, muszę w końcu coś zrobić z tą nogą. Nie jest ze mną aż tak dramatycznie, bo gdyby tak było, po prostu nie mogłabym biegać.
Trzeba wrócić do fizjoterapii. Znalazłam już miejsce, gdzie pójdę. Zajmują się tam konfliktem. Ćwiczenia stabilizujące nogę znam, w swoim czasie przeleżałam miesiąc na oddziale rehabilitacyjnym, więc co nieco się nauczyłam. Myślę, że dobrym krokiem byłaby terapia manualna. Trzeba próbować.
W piątek jednak poczułam się dużo lepiej. Kolano jakby puściło, a biodro wyciszyło się.
Wykorzystałam ten moment. i ustawiłam interwały- 4x1km po 4:30, przerwa 6:30.
Ostatecznie wyszło tak:
1. 1km 6min 06s 06:06
2. 200m 1min 15s 06:15
3. 1km 4min 12s 04:12
4. 1km 6min 04s 06:04
5. 990m 4min 19s 04:22
6. 940m 5min 43s 06:05
7. 1km 4min 22s 04:22
8. 860m 5min 23s 06:16
9. 1km 4min 23s 04:23
10. 1km 5min 36s 05:36
Łącznie 9km w średnim tempie 5:17/km.
Super bieg, naprawdę! Coraz lepiej toleruję takie tempo. Nawet te przerwy wyszły jakieś szybsze.
Starałam się biec bardzo poprawnie, do tego też skupiałam uwagę na podnoszeniu nóg. Chciałam bardziej sunąć niż tupać kopytami jak koń. Całkiem w miarę to wyszło. Biodro poczułam pod koniec treningu, więc tragedii nie było. Po bieganiu standardowo świat stał się piękniejszy. do tego dzisiaj na szczęście nie miałam silnych dolegliwości.
Możliwe, że z perspektywy czytelnika moje działania nie wydają się zbyt mądre, ja jednak nauczyłam się żyć z pewnymi rzeczami. To nie koniec świata. Zobaczymy co będzie dalej.
No to piątka!
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
W tym tygodniu już nie pobiegam. Planowałam dzisiaj, ale wybrałam basen. Jak dobrze jest popływać bez tłoku. Cały tor dla mnie, cisza, spokój.
Możliwe, że wieczorem wybierzemy się jeszcze na przejazd rolkarski ulicami Gdańska- Night Skating.
Plany na przyszły tydzień? Nie jestem pewna. Chciałabym robić 3 treningi tygodniowo, lecz niełatwo jest to wcielić w życie..
Widzę jednak po sobie, że wykonując jeden trening ciągły i jeden interwałowy w tygodniu, też daje mi to jakiś progres. Mały bo mały, ale zawsze coś.
Za tydzień Park Tour 5km, nie zapisałam się jeszcze, ale chodzi mi to cały czas po głowie. Do zastanowienie jeszcze.
Spokojnej niedzieli
Możliwe, że wieczorem wybierzemy się jeszcze na przejazd rolkarski ulicami Gdańska- Night Skating.
Plany na przyszły tydzień? Nie jestem pewna. Chciałabym robić 3 treningi tygodniowo, lecz niełatwo jest to wcielić w życie..
Widzę jednak po sobie, że wykonując jeden trening ciągły i jeden interwałowy w tygodniu, też daje mi to jakiś progres. Mały bo mały, ale zawsze coś.
Za tydzień Park Tour 5km, nie zapisałam się jeszcze, ale chodzi mi to cały czas po głowie. Do zastanowienie jeszcze.
Spokojnej niedzieli
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Hej!
Wczoraj wieczorem wpadło 12km. Ależ było zimno!
17 stopni gdy wychodziłam z samochodu, a gdy wróciłam 13. Trochę skostniałam, krótkie spodenki i lekka koszulka to za mało. Jednak dzięki takiej temperaturze pojawił się pomysł na trening. Test na dyszkę.
51:08 min.
Lepiej niż poprzednio. Na Westerplatte chciałabym zejść poniżej 50 minut.
Do 8 kilometra biegło się dobrze, później musiałam pilnować tempa. Myślałam, że uda mi się skończyć poniżej 51 minut, ostatnie 500 m to ściganie się z czasem, ale nie udało się.
Dokładnie wyglądało to tak:
1km rozgrzewkowy: 6:11
10km
1km - 5min 16s - 5:16
1km - 5min 11s - 05:11
1km - 5min 12s - 05:12
1km - 5min 09s - 05:09
1km - 5min 08s - 05:08
1km - 5min 12s - 05:12
1km - 5min 09s - 05:09
1km - 5min 03s - 05:03
1km - 5min 03s - 05:03
1km - 4min 41s - 04:41
Średnie tempo: 5:07/km
1km schłodzenia: 6:43
Razem: 12km.
Dzisiaj, odpukać, biodra jeszcze nie strajkują. Zobaczymy jak ułoży się to w ciągu dnia.
Piątka!
Wczoraj wieczorem wpadło 12km. Ależ było zimno!
17 stopni gdy wychodziłam z samochodu, a gdy wróciłam 13. Trochę skostniałam, krótkie spodenki i lekka koszulka to za mało. Jednak dzięki takiej temperaturze pojawił się pomysł na trening. Test na dyszkę.
51:08 min.
Lepiej niż poprzednio. Na Westerplatte chciałabym zejść poniżej 50 minut.
Do 8 kilometra biegło się dobrze, później musiałam pilnować tempa. Myślałam, że uda mi się skończyć poniżej 51 minut, ostatnie 500 m to ściganie się z czasem, ale nie udało się.
Dokładnie wyglądało to tak:
1km rozgrzewkowy: 6:11
10km
1km - 5min 16s - 5:16
1km - 5min 11s - 05:11
1km - 5min 12s - 05:12
1km - 5min 09s - 05:09
1km - 5min 08s - 05:08
1km - 5min 12s - 05:12
1km - 5min 09s - 05:09
1km - 5min 03s - 05:03
1km - 5min 03s - 05:03
1km - 4min 41s - 04:41
Średnie tempo: 5:07/km
1km schłodzenia: 6:43
Razem: 12km.
Dzisiaj, odpukać, biodra jeszcze nie strajkują. Zobaczymy jak ułoży się to w ciągu dnia.
Piątka!
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
W tym tygodniu naprawdę czekałam na weekend. Sporo obowiązków i wrażeń, do tego stopnia, że nie wyrobiłam się z czwartkowym treningiem. Przesunęłam na piątek, choć też łatwo nie było o to.
Jako że w niedzielę wypadały zawody, bieg nie za długi i nie za szybki. Włączyłam dla rozbudzenia dwa kilometrowe żwawe akcenty, reszta już spokojnie. Warunki nie sprzyjały, było dosyć duszno, więc trochę się umęczyłam.
Wyglądało to tak:
1km - 6min 08s - 06:08
150m - 52s 27cs - 05:47
1km - 4min 08s - 04:08
930m - 5min 38s - 06:03
1km - 4min 01s - 04:01
02m - 04s 67cs - 3:20
1km - 5min 51s - 05:51
1km - 5min 54s - 05:54
310m - 1min 19s - 04:15
1km - 5min 29s - 05:29
120m - 37s 54cs - 05:08
Łącznie 7,529m, w tempie średnim 5:19/km, czas 40:04.
Dzisiaj natomiast startowałam w Park Tour w Parku Regana na 5km. Mój czas netto to 22:07.
Wszystko by było super, gdyby nie to, że na zegarku wyszło mi 4,73km, pozostałym uczestnikom podobnie. Przeliczając na dystans 5 kilometrowy poprawiłabym czas z Świętego Dominika, pewnie gdzieś o niecałą minutę. Pod spodem szczegóły:
Rozgrzewka: 1,31km, 5:50/km
Zawody:
1km - 4min 25s - 04:25
1km - 4min 32s -04:32
1km - 4min 46s - 04:46
1km - 4min 57s - 04:57
730m - 3min 25s - 04:41
Średnie tempo biegu 4:41/km
Masakry nie było, jednak jeszcze sporo pracy przede mną. Biegło mi się średnio. Ogólnie trasa fajna, w większości po nieutwardzonej nawierzchni, co mi bardzo pasuje. Do tego dobrze oznakowana.
Za mocno wystartowałam, gdzieś 4:08/km, oczywiście zwolniłam, chciałam biec równo 4:30, niestety już na 3 kilometrze zaczęło robić się ciężko.. Dobiegłam, tylko brakowało komfortu. Przez krótszą trasę nie było konkretnego finiszu, ale bardzo się ucieszyłam, że nie muszę biec dalej..
Oczywiście będę dalej próbować swoich sił na piątce. Chciałabym w tym roku zejść poniżej 22 minut na rzeczywistym pełnym dystansie.
Teraz jednak skupiam myśli na Biegu Westerplatte. Już 3 tygodnie dzielą mnie od niego. Muszę jeszcze podreperować prędkość i wytrzymałość.
Ten tydzień jest już zatem zamknięty. 3 biegowe dni. 25,582 km przebytych. Średnie tempo 5:13/km.
Teraz odpoczywam.
Miłego wieczoru!
W tym tygodniu naprawdę czekałam na weekend. Sporo obowiązków i wrażeń, do tego stopnia, że nie wyrobiłam się z czwartkowym treningiem. Przesunęłam na piątek, choć też łatwo nie było o to.
Jako że w niedzielę wypadały zawody, bieg nie za długi i nie za szybki. Włączyłam dla rozbudzenia dwa kilometrowe żwawe akcenty, reszta już spokojnie. Warunki nie sprzyjały, było dosyć duszno, więc trochę się umęczyłam.
Wyglądało to tak:
1km - 6min 08s - 06:08
150m - 52s 27cs - 05:47
1km - 4min 08s - 04:08
930m - 5min 38s - 06:03
1km - 4min 01s - 04:01
02m - 04s 67cs - 3:20
1km - 5min 51s - 05:51
1km - 5min 54s - 05:54
310m - 1min 19s - 04:15
1km - 5min 29s - 05:29
120m - 37s 54cs - 05:08
Łącznie 7,529m, w tempie średnim 5:19/km, czas 40:04.
Dzisiaj natomiast startowałam w Park Tour w Parku Regana na 5km. Mój czas netto to 22:07.
Wszystko by było super, gdyby nie to, że na zegarku wyszło mi 4,73km, pozostałym uczestnikom podobnie. Przeliczając na dystans 5 kilometrowy poprawiłabym czas z Świętego Dominika, pewnie gdzieś o niecałą minutę. Pod spodem szczegóły:
Rozgrzewka: 1,31km, 5:50/km
Zawody:
1km - 4min 25s - 04:25
1km - 4min 32s -04:32
1km - 4min 46s - 04:46
1km - 4min 57s - 04:57
730m - 3min 25s - 04:41
Średnie tempo biegu 4:41/km
Masakry nie było, jednak jeszcze sporo pracy przede mną. Biegło mi się średnio. Ogólnie trasa fajna, w większości po nieutwardzonej nawierzchni, co mi bardzo pasuje. Do tego dobrze oznakowana.
Za mocno wystartowałam, gdzieś 4:08/km, oczywiście zwolniłam, chciałam biec równo 4:30, niestety już na 3 kilometrze zaczęło robić się ciężko.. Dobiegłam, tylko brakowało komfortu. Przez krótszą trasę nie było konkretnego finiszu, ale bardzo się ucieszyłam, że nie muszę biec dalej..
Oczywiście będę dalej próbować swoich sił na piątce. Chciałabym w tym roku zejść poniżej 22 minut na rzeczywistym pełnym dystansie.
Teraz jednak skupiam myśli na Biegu Westerplatte. Już 3 tygodnie dzielą mnie od niego. Muszę jeszcze podreperować prędkość i wytrzymałość.
Ten tydzień jest już zatem zamknięty. 3 biegowe dni. 25,582 km przebytych. Średnie tempo 5:13/km.
Teraz odpoczywam.
Miłego wieczoru!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
Za mną dwa treningi w tym tygodniu.
Pierwszy awaryjny, drugi już normalny.
We wtorek przypięłam do swojego runloga plan na 10km w 45 minut. Pierwszym treningiem tej rozpiski były interwały- 4x1200m w 4:30. Stwierdziłam, że spróbuję swoich sił, chociaż rozsądek podpowiadał mi, żeby zrobić tego dnia bieg ciągły. W niedzielę była tylko piątka na zawodach, ale lepiej uważać.
No nic, nie posłuchałam swojego wewnętrznego głosu. Na domiar złego przed treningiem dorwałam w sklepie piękne maliny i podjadłam przed bieganiem. Większej głupoty zrobić nie mogłam
Ostatecznie wyszło tak, jak poniżej.
1.1km - 5min 56s - 05:56
2. 340m - 1min 57s - 05:44
3. 1km - 4min - 04:00
4. 010m - 01s 76cs - 01:40
5. 850m - 4min 57s - 05:49
6. 1km - 4min 08s- 04:08
7. 010m - 03s 46cs - 05:00
8. 990m - 6min 10s - 06:14
9. 1km - 4min 24s - 04:24
10. 020m - 05s 49cs - 04:10
Razem: 6,219km, tempo: 5:06/km
Oczywiście przesadziłam z tempem na pierwszym szybkim okrążeniu, do tego skróciłam do 1000m. Po drugim powtórzeniu poczułam się nieswojo, a po trzecim to aż się zatrzymałam. Poczułam tak silny ból w podbrzuszu, że nie było mowy o truchtaniu. Postanowiłam to przeczekać, lecz zamiast odpuszczać, problem przybierał na sile. W drodze do samochodu zrobiło mi się biało przed oczami i następne pół godziny przesiedziałam na trawie, skulona, z głową między nogami, po cichu umierając. Masakra.. Miewałam już wcześniej dziwne napady bólowe, które zwalały mnie z nóg, ale nigdy nie przytrafiło mi się to w trakcie treningu. Mam za swoje, człowiek stary, a podstawowych rzeczy się nie nauczy..
Kolejnego dnia czułam niedosyt biegowy, oczywiście nie wytrzymałam. Tym razem spokojny bieg ciągły.
10km w miłych okolicznościach natury. Pierwsze 5km wolniejsze, bo trochę podbiegów, później już szybciej. Średnie tempo: 5:40/km.
1. 1km - 5min 54s - 05:54
2. 1km - 5min 49s - 05:49
3. 1km - 6min 12s - 06:12
4. 1km 000m - 5min 57s - 05:57
5. 1km - 5min 49s - 05:49
6. 1km - 5min 47s - 05:47
7. 1km - 5min 33s - 05:33
8. 1km - 5min 20s - 05:20
9. 1km - 5min 13s - 05:13
10. 1km - 5min 05s - 05:05
11. 010m - 02s 11cs - 03:20
Btw, podbiegi to ostatnio moja pięta Achillesa. Generalnie ten trening powinnam gdzieś wplatać, jednak zauważyłam, że na podbiegach bardziej czuję biodra. Nie wiem już sama czy to kwestia psychiki czy naprawdę tak jest. Może to tylko moja kolejna blokada. W każdym razie muszę to rozważyć, kiedyś regularnie je wykonywałam i czułam spore postępy w ogólnej wydolności.
W tym tygodniu chciałabym jeszcze zrobić dłuższe wybieganie. Do tej pory w tym roku najwięcej nabiegałam 12 km, czas to zmienić.
Piątka!
Za mną dwa treningi w tym tygodniu.
Pierwszy awaryjny, drugi już normalny.
We wtorek przypięłam do swojego runloga plan na 10km w 45 minut. Pierwszym treningiem tej rozpiski były interwały- 4x1200m w 4:30. Stwierdziłam, że spróbuję swoich sił, chociaż rozsądek podpowiadał mi, żeby zrobić tego dnia bieg ciągły. W niedzielę była tylko piątka na zawodach, ale lepiej uważać.
No nic, nie posłuchałam swojego wewnętrznego głosu. Na domiar złego przed treningiem dorwałam w sklepie piękne maliny i podjadłam przed bieganiem. Większej głupoty zrobić nie mogłam
Ostatecznie wyszło tak, jak poniżej.
1.1km - 5min 56s - 05:56
2. 340m - 1min 57s - 05:44
3. 1km - 4min - 04:00
4. 010m - 01s 76cs - 01:40
5. 850m - 4min 57s - 05:49
6. 1km - 4min 08s- 04:08
7. 010m - 03s 46cs - 05:00
8. 990m - 6min 10s - 06:14
9. 1km - 4min 24s - 04:24
10. 020m - 05s 49cs - 04:10
Razem: 6,219km, tempo: 5:06/km
Oczywiście przesadziłam z tempem na pierwszym szybkim okrążeniu, do tego skróciłam do 1000m. Po drugim powtórzeniu poczułam się nieswojo, a po trzecim to aż się zatrzymałam. Poczułam tak silny ból w podbrzuszu, że nie było mowy o truchtaniu. Postanowiłam to przeczekać, lecz zamiast odpuszczać, problem przybierał na sile. W drodze do samochodu zrobiło mi się biało przed oczami i następne pół godziny przesiedziałam na trawie, skulona, z głową między nogami, po cichu umierając. Masakra.. Miewałam już wcześniej dziwne napady bólowe, które zwalały mnie z nóg, ale nigdy nie przytrafiło mi się to w trakcie treningu. Mam za swoje, człowiek stary, a podstawowych rzeczy się nie nauczy..
Kolejnego dnia czułam niedosyt biegowy, oczywiście nie wytrzymałam. Tym razem spokojny bieg ciągły.
10km w miłych okolicznościach natury. Pierwsze 5km wolniejsze, bo trochę podbiegów, później już szybciej. Średnie tempo: 5:40/km.
1. 1km - 5min 54s - 05:54
2. 1km - 5min 49s - 05:49
3. 1km - 6min 12s - 06:12
4. 1km 000m - 5min 57s - 05:57
5. 1km - 5min 49s - 05:49
6. 1km - 5min 47s - 05:47
7. 1km - 5min 33s - 05:33
8. 1km - 5min 20s - 05:20
9. 1km - 5min 13s - 05:13
10. 1km - 5min 05s - 05:05
11. 010m - 02s 11cs - 03:20
Btw, podbiegi to ostatnio moja pięta Achillesa. Generalnie ten trening powinnam gdzieś wplatać, jednak zauważyłam, że na podbiegach bardziej czuję biodra. Nie wiem już sama czy to kwestia psychiki czy naprawdę tak jest. Może to tylko moja kolejna blokada. W każdym razie muszę to rozważyć, kiedyś regularnie je wykonywałam i czułam spore postępy w ogólnej wydolności.
W tym tygodniu chciałabym jeszcze zrobić dłuższe wybieganie. Do tej pory w tym roku najwięcej nabiegałam 12 km, czas to zmienić.
Piątka!
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Cześć!
Jak powiedziałam, tak zrobiłam.
Dłuższe wybieganie za mną. Tym razem wspólny trening - couple run . Wyszło nam 14 km promenadą. Miły i przyjemny, wieczorny bieg. Jest moc! Dane poniżej:
1. 1km - 5min 46s - 05:46
2. 1km - 5min 45s - 05:45
3. 1km - 5min 46s - 05:46
4. 1km - 5min 38s - 05:38
5. 1km - 5min 34s - 05:34
6. 1km - 5min 47s - 05:47
7. 1km - 5min 48s - 05:48
8. 1km - 5min 37s - 05:37
9. 1km - 5min 28s - 05:28
10. 1km - 5min 28s - 05:28
11. 1km - 5min 13s - 05:13
12. 1km - 5min 16s - 05:16
13. 1km - 5min 19s - 05:19
14. 1km - 4min 59s - 04:59
Średnie tempo: 5:32/km
Czuję w kościach, że w niedzielę będzie mnie korciło by raz jeszcze wyjść pobiegać.
Jak powiedziałam, tak zrobiłam.
Dłuższe wybieganie za mną. Tym razem wspólny trening - couple run . Wyszło nam 14 km promenadą. Miły i przyjemny, wieczorny bieg. Jest moc! Dane poniżej:
1. 1km - 5min 46s - 05:46
2. 1km - 5min 45s - 05:45
3. 1km - 5min 46s - 05:46
4. 1km - 5min 38s - 05:38
5. 1km - 5min 34s - 05:34
6. 1km - 5min 47s - 05:47
7. 1km - 5min 48s - 05:48
8. 1km - 5min 37s - 05:37
9. 1km - 5min 28s - 05:28
10. 1km - 5min 28s - 05:28
11. 1km - 5min 13s - 05:13
12. 1km - 5min 16s - 05:16
13. 1km - 5min 19s - 05:19
14. 1km - 4min 59s - 04:59
Średnie tempo: 5:32/km
Czuję w kościach, że w niedzielę będzie mnie korciło by raz jeszcze wyjść pobiegać.
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 13 lip 2017, 22:51
- Życiówka na 10k: 46:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Podsumowując mijający tydzień:
Padło 36,459km w czterech treningach. Rozpędziłam się trochę z tą częstotliwością.
Dzisiaj dorzuciłam jeszcze czwarty trening, spokojne 6,23km w tempie 5:27.
W przyszłym tygodniu już porządnie przyłożę się do interwałów, które ostatnio średnio wypaliły.
Do Westerplatte zostały już tylko dwa tygodnie. Nie mogę się doczekać
Piątka!
Padło 36,459km w czterech treningach. Rozpędziłam się trochę z tą częstotliwością.
Dzisiaj dorzuciłam jeszcze czwarty trening, spokojne 6,23km w tempie 5:27.
W przyszłym tygodniu już porządnie przyłożę się do interwałów, które ostatnio średnio wypaliły.
Do Westerplatte zostały już tylko dwa tygodnie. Nie mogę się doczekać
Piątka!