No nawet nie trochę, tylko dość mocno: szacowałeś się na HM po 4:30 Niestety (albo stety), zwłaszcza na początku, najlepszym szacunkiem są zawody - z samych treningów (i to bieganych nie na maksa) ciężko cokolwiek powiedzieć.[/quote]
Tak, już przed maratonem po przeczytaniu naszej dyskusji, miałem do siebie o to lekkie pretensje, bo w sumie zależy mi na dobrej kondycji, ale jak juz pracowałem solidnie to i zacząłem o konkretnych wynikach jakichś marzyć.
Oficjalny czas na swoją pierwszą dychę w zawodach 38min:12s. Zegarek pokazał ok 38min równiutko, a włączyłem na linii startu a wyłączyłem za metą sporo. Dziwne.
W każdym bądź razie wynik szok. Chłonę, bo starczyło to na 9miejsce open we dzisiejszym Wrocławskim Biegu Niepodległości (na 1100os ktore ukończyły) i gdyby startował na numerze w swojej właściwej kategorii M30 to byłbym w niej 3. SZOK! a tak 4 w M20, bo biegłem na odkupionym późno numerze, bez jakichs wielkich wymagań prócz złamania 40min tydzien po PM Świdnickim.
Startowałem daleko od pierwszej linii (w drugiej 1/3 startujących), bo nie spodziewałem sie, że mogę być w czołówce i zając miejsce na przodzie. Skromność i brak wyobraźni, że wynik w ktory postanowiłem celować dzięki Markowi do czegokolwiek predysponuje.
Zastanawiam się co by było gdyby biegł ze swiadomością, że jestem w czołówce, anie po prostu na tempo polecane przez Marka mniej więcej (nie chciałem sie żyłowac i starałem sie zeby bieg był dla mniej komfortowy, bez wypluwania płuc i przekraczania bariery komfortu i tak było do końca, więc jakis zapas mógł być, finiszowałem sprintersko) i dopiero w drugiej części jak juz sie przebiłem i peleton był na maksa rozerwany to próbowałem doganiać gości przede mną, nie zdając sobie sprawy, że jestem wysoko (pierwsi trzej mi gdzies migali na zakrętach z przodu). Tradycyjnie 1/4 dystansu na koniec nie pilnowałem za bardzo tempa, tylko szukałem zająców do pogoni.
Dziękuję za rady Marek84. Nie wiem co mam z tym wynikiem zrobic, bo przygotowywałem się chałpniczo i własciwie nie do dychy.
Co robić teraz?Klub jakiś? Znaleźć kumatego kumpla z wiedzą czy wrócić do biegania po parku i olewania spędów? Wszelki rady, doświadczenia od bardziej doświadczonych użytkowników mile widziane.
Ciapa jesteś i tyle :D A poważnie: gratulacje, po takim błędzie na starcie i tak ładnie wyciągnąłeś. Gdybyś pobiegł ;od początku po 3:50 to myślę że spokojnie było do urwania te kilkanaście sekund. Jeśli to są Twoje pierwsze starty, to moim zdaniem masz duży potencjał, tylko brakuje Ci wiary we własne siły.
Co dalej? To już zależy od Ciebie. Jeśli chcesz nadal truchtać w parku dla kondycji - to truchtaj w parku dla kondycji Możesz spokojnie się douczać (książki) i biegać na jakichś planach z internetu.
Jest też kilka grup treningowych we Wrocławiu - prowadzą znani zawodnicy: choćby Tomek Sobczyk ma fajną grupę. Poszukaj po internecie/fejsbuku, popatrz wyniki z zawodów jakie ludzie mają kluby (drużyny) wpisane - podpytaj, pewnie coś znajdziesz. Możesz też przez internet próbować.
Na razie twoje wyniki wynikają bardziej z predyspozycji niż z wytrenowania. Biegałeś bardzo szybko średnie więc im krótszy dystans tym będziesz robił lepszy wynik. To jest zrozumiałe i wtedy widać właśnie wpływ predyspozycji. Nie ma co popadać w samozachwyt bo choć 38 to dobry wynik amatorski to jednak można spokojnie powiedzieć, że tak samo jak dobry tak i słaby. Zależy od punktu widzenia. Masz spory potencjał i trenując dobrze, systematycznie i biegając jakoś z głową (doświadczenie i świadomość swoich możliwości a to przyjdzie z krótkim czasem) jesteś w stanie coś fajnego nabiegać. Trudno powiedzieć jak to się przełoży na dłuższe dystanse choć tu rzecz nie wygląda źle a i trudno być prorokiem w tak krótkiej bajce. Na dziś patrząc od strony twojego wyniku na 10km a od tej strony trzeba patrzeć to wynik w HM jest "słaby" a wynik w maratonie "bardzo słaby" - to tylko relacja jakości tych cyfr. Z takiej dychy przy porządnym wytrenowaniu powinieneś maraton pobiec 15 minut szybciej i to pokazuje braki w wybieganiu i różnice w potencjale szybkość/wytrzymałość. A w sumie ten maraton pobiegłeś dobrze, bez błędów taktycznych, zapewne lepiej taktycznie niż 10km i dużo lepiej niż HM. To pokazuje pewien potencjał jak i rzeczy do poprawy i do popracowania. To sytuacja w jakiej jest większość biegaczy amatorów, są w stanie nieźle pobiec dychę bo mają predyspozycje bardziej szybkościowe i siłowe ale nie bardzo potrafią wypracować wytrzymałość co wymaga systematyczności, konsekwencji i cierpliwej pracy. Nierówno nas Bozia poobdzielała. Będą z Ciebie ludzie ale to leży głównie w twojej głowie i rękach. Przepraszam, w głowie i w nogach.
Powoli się wkręcam w mocniejsze bieganie. Dyskusję czytam z wypiekami. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Widzę pewne błędy. Poniżej moja historia biegowa, ktora doprowadziła mnie do wcześniej wymienionych wyników.
W marcu tego roku wystartowałem w Ślężanskim po ok 3 latach biegania z przerwami. Rekreacyjnego, bez planu, zadowolony z równego tempa ok (5:30-5:15, po zakupie zegarka), ok 3x w tyg po ok 10km, czasem mniej, kończyłem szybszym tempem, ale w trening nie włączałem przemyślanych akcentów. Przed tym biegiem tylko raz przebiegłem 15km i to wtedy zorientowałem sie, ze nie taki diabeł straszny. Wystartowałem. Skończyło się na 1:40,59 z dokuczającą noga na ostatnich 6km. Skończyło sie problemami z pasmem piszczelowo biodrowym, ale juz mialem doświadczenie jak sobie z tym problemem radzic i gdzie był błąd i rozwiązanie.
Poza tym atmosfera nerwów przed startem, bieganiny ludzi, chaosu no i tłumu na starcie troche mnie zblokowała. Wolałem samotną medytację w ruchu, ale celem byl w końcu maraton. Jeszcze nie rozumiałem po co są starty i do maratonu, ktory czekał w przyszłości nie widziałem sensu i wygody startować. Tak tez zrobiłem i dopiero po dyskusji na forum, zorientowałem się jaki to błąd. Teraz widze to jeszcze bardziej po tych kilku startach.
Oprócz Slężańskiego dopiero w czerwcu 1 raz pobiegłem 20km na treningu. Zmotywowało mnie znalezienie tego planu Szmajchela na maraton na 3:30 co wydawało mi się świetnym i ambitnym wynikiem, jak rozmawiałem ze znajomymi dookoła. Sam trening to też był spory przeskok ilości jednostek i kilometrażu też (doszły te wybiegania W toku treningów za wskazówką autora biegałem szybciej. Taki trening pozwalał podobno zawalczyć o 3h:15m. Skończyłem na 3h:12min. Z bagażem ogromnego doświadczenia.
Siłą rozpędu po 2 tygodniach przerwy pomaratońskiej (z 1 tylko treningiem, w 2 tyg, pierwszy tydzien odpoczywałem a w drugim nie mialem motywacji, cel osiągnałem) postanowiłem sprawdzić i wykorzystać wybieganie po 4 miesiącach, jak mi sie wydawało mocnych na moje standardy treningów w PM Świdnickim. Przed startem biegałem 2 tyg, treningiem, ktory mial mnie oswoic z prędkością startową, chciałem złamać 1:30. Skończyło się na 1h:26min,42 ze sporym jak mi sie wydawało zapasem sił. Duzy niedosyt.
Następnie idąc za ciosem pogiegłem w biegu Niepodleglości, odkupiłem pakiet i przeżyłem szok ostatecznym miejscem. Marzeniem było ponizej 40min. Po konsultacji z Markiem, metodycznie postanowiłem pobiec na 38min i tak co do sekundy pokazał mi mój Garmin (38:00, z setnymi). organizatorzy policzyli 38min:12s.
W dalszym ciągu czuję się zółtodziobem, z tym, że teraz wiem na czym stoje, jestem mentalnie wzmocnionym i chęć przenoszenia gór, zyskała jakies rzeczywiste przesłanki do tego. Do tego widze błędy jakie popełniałem podczas zawodów.
Ale mam zagwozdkę co dalej?
Robić teraz przerwę od biegania, tak jak polecają na jesieni. Skupic się na innej rekreacji, piłce, koszu, rowerze. 2 tyg nic nie robienia mialem, ale nie wiem czy to się liczy? Czy może biegać dalej? A jak biegać to lekko, kilometraż nabijać czy normalny trening z akcentami, np. pod zagraniczny maraton w lutym. Nie do końca łapię temat cykli, bo moje bieganie w tym roku było specyficzne.
Czuję się dobrze. Będę chciał pobiec maraton ponizej 3h, tym bardziej po takich wynikach. Bicie własnych rekordów też będę miał w rozpisce. W dalszym ciągu nie wiem gdzie mam granicę.
Nie chce zostać kaleką z pozrywanymi zaczepami, jak niektórzy moi koledzy;)
A co teraz biegałeś? Co - tzn po ile treningów tygodniowo?
Bo jeśli wygląda to tak, że biegasz raptem pół roku i po maratonie 2 tygodnie odpocząłeś, a teraz się nie przemęczałeś i robiłeś po 4 treningi na tydzień, to w zasadzie typowego roztrenowania nie potrzebujesz - to ma sens, jak ktoś zapierdziela 6-7 dni w tygodniu, często 2 razy dziennie.
Moim zdaniem: znajdź sobie jakiś start na wiosnę i pod to wybierz plan, moim zdaniem jeśli byś biegał maraton to powinieneś brać plan na łamanie 3h.
2 tyg po maratonie i do półmaratonu ok 4 jednostki treningowe z max 15km jednym rozbieganiem i treningami typu 3x3km w tempie startowym (ktore nie do konca mialem dookreslone wiec biegałem ok 4:10,4:15) i modyfikacje z krótszym dystansem. Podobnie do dychy, z tym, ze po półmaratonie biegałem tylko 3x w tym lekkie rozbieganie przed 10km.
Zastanawiam sie jak ważna jest teraz w moim przypadku "baza" i czy musze zaczynać od nowa czy moge ruszyc z przygotowaniami np. Szmajchelem na złamanie 3h gdzieś wczesną wiosna lub późna zima za granicą;)
biegłeś 2 mocne starty w ciągu tygodnia (HM i 10km), ten tydzień biegałeś pewnie luźno albo wcale, przyszły tydzień pobiegaj same BS-y, ewentualnie wrzuć przebieżki po BS-ach, porozciągaj się. Możesz kilka razy zrobić jakieś skipy etc. Moim zdaniem takie luźniejsze 2 tygodnie CI starczą i możesz jechać z treningiem
Długo szukałem optymalnego startu po wakacjach w za garącym klimiacie, ktore rozwaliły mi przygotowania troche i przez to straciłem maratony w naszym sąsiedztwie. Po różnych przymiarkach i wahaniach, gdzie bedzie najlepsza pogoda i gdzie łatwiej zdobyc pakiet, pobiegłem w Sztokholmie, olewając Leiden, Edynburg i Kopenhagę. Super impreza i pogoda też była ok, jak na poczatek czerwca w Europie. Polecam, organizacja wyśmienita.
Dość trudna trasa i 4 długie, konkretne podbiegi w tym roku w stolicy Szwecji, ale udało się zrealiziować marzenie biegowe w 2 podejsciu do maratonu. Wyszło 2h:59min,22s. Pomógł też start w PM w Jeleniej Górze z podbiegami i wiatrem czołowym, w którym skończyłem na spoko 4 miejscu open i 1 w kategorii, ale czasowo ponizej oczekiwań.
Cenne doświadczenia. ale muszę się teraz doszkolić. Niektore metody treningowe to czarna magią wciąż, a i gotowców na czasy ponizej 3h mniej. Po raz kolejny trzymałem się planu Szmejchela i przepracowałem te 3 misiące, po ciezkiej zimie gdzie mało sie ruszałem przez ITBS.