Biegam od października. Zwiększam cały czas dystans. Teraz jest to 12 km. Chcę go wydłużyć, bo czuję spokojnie dam radę biec dalej. Kłopot w tym, że następnego dnia po treningu ledwo chodzę. Nogi bolą tak, że nie mogę zejść po schodach, a z następnym biegiem muszę czekać tydzień, aż sie nogi uspokoją.
Jak sobie z tym poradzić?
Przemek
Psują mi się nogi - bóle mięśni
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 30 gru 2005, 09:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Zmniejszyć obciążenia- kilometraż i ilość bieganych dni do takiego poziomu aby nogi następnego dnia nie bolały.
A poza tym to jest efekt mikrouszkodzeń mięśni.
Było o tym nieco w innym kontekście tutaj
Ps. Od października 12km,planuje wzrost obciążeń czyli za 5 miesięcy maraton na każdym treningu.
To jest trening pod maraton? Setkę?
Zanim odpowiesz kliknij tutaj
A poza tym to jest efekt mikrouszkodzeń mięśni.
Było o tym nieco w innym kontekście tutaj
Ps. Od października 12km,planuje wzrost obciążeń czyli za 5 miesięcy maraton na każdym treningu.
To jest trening pod maraton? Setkę?
Zanim odpowiesz kliknij tutaj
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 30 gru 2005, 09:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Dziękuję.
Do tej pory wychodziłem z domu i biegłem. Nie wiedziałem, że trening to taka złożona sprawa.
Chcę przebiec maraton. Myślałem o krakowskim, ale widzę, że chyba za wcześnie.
Do tej pory wychodziłem z domu i biegłem. Nie wiedziałem, że trening to taka złożona sprawa.
Chcę przebiec maraton. Myślałem o krakowskim, ale widzę, że chyba za wcześnie.
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Są amatorzy, którzy wychodzą z domu i biegają a później jeżdżą na maratony (uwaga- liczba mnoga)
Ale oni mają talent. Tzn są genetycznie predysponowani do uprawiania sportu a zwłaszcza biegania. Tzn mają zdrowie (brak kontuzji, lub niewielki i rzadko) są podatni na bodźce treningowe (ten sam trening daje u nich większy efekt niż u kogoś innego)
Co do maratonu.
Limit jest chyba 6 godz a to można prze truchtać. Problem w jakim stylu chcesz go ukończyć czy być w środku stawki czy rywalizować pod koniec z osobami w wieku Twoich rodziców czy dziadków.
Niezależnie od planowanego wyniku to i tak trudno będzie go ukończyć biegając raz w tygodniu.
Podstawowy problem to ryzyko kontuzji, tego nigdy nie da się wykluczyć a zwiększa się w raz z dystansem, tempem, i gorszym przygotowaniem.
Zresztą proponowałbym najpierw start na 10 km, później pół maraton a na koniec maraton.
Tak łatwiej ocenić własne siły.
A tutaj masz kalkulator i jeszcze jeden
Trzeba te przeliczniki traktować z przymrużeniem oka.
Ale oni mają talent. Tzn są genetycznie predysponowani do uprawiania sportu a zwłaszcza biegania. Tzn mają zdrowie (brak kontuzji, lub niewielki i rzadko) są podatni na bodźce treningowe (ten sam trening daje u nich większy efekt niż u kogoś innego)
Co do maratonu.
Limit jest chyba 6 godz a to można prze truchtać. Problem w jakim stylu chcesz go ukończyć czy być w środku stawki czy rywalizować pod koniec z osobami w wieku Twoich rodziców czy dziadków.
Niezależnie od planowanego wyniku to i tak trudno będzie go ukończyć biegając raz w tygodniu.
Podstawowy problem to ryzyko kontuzji, tego nigdy nie da się wykluczyć a zwiększa się w raz z dystansem, tempem, i gorszym przygotowaniem.
Zresztą proponowałbym najpierw start na 10 km, później pół maraton a na koniec maraton.
Tak łatwiej ocenić własne siły.
A tutaj masz kalkulator i jeszcze jeden
Trzeba te przeliczniki traktować z przymrużeniem oka.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.