31.07.2017 - 06.08.2017
Poniedziałek40 min BS (5:01) + 8 przebieżek
Nogi bolały, ale nie zdziwiło mnie to zbytnio po niedzielnym treningu. Trening i tak wszedł nieźle.
Razem: 10,4 km
Środa40 min BS (4:56) + 8 przebieżek
Super forma? Trening wszedł dosyć fajnie na aż niewiarygodnie niskim tętnie 129, gdzie zwykle przy tym tempie mam ok 133-135.
Razem: 10,3 km
Czwartek2,8 km BS + 5 x (3 min I + 2 min tr) + 6 x (1 min R + 2 min tr) + 1,8 km BS
No jednak nie super forma... Coś nie mogłem się wkręcić w odpowiednie tempa, jedynie na początku szło dobrze. Pierwszy odcinek zrobiłem za szybko, ale nawet to nie powinno raczej spowodować aż takich kłopotów na dalszych odcinkach.
Tempa I: 3:33, 3:39, 3:36, 3:43, 3:46
Tempa R: 3:20, 3:24, 3:27, 3:33, 3:33, 3:36
Widać, jak każdy kolejny odcinek był wolniejszy, a ja umierałem ciałem i umysłem. Może to środowe niskie tętno i czwartkowe problemy z obrotami to to przetrenowanie parasympatyczne, o którym ostatnio pisał na blogu Bartek Olszewski? Tego nie wiem, wiem natomiast, że piątek musi być wolny, a ja muszę odpocząć, bo czuję się całkowicie zajechany.
Razem: 13,4 km
PiątekSamopoczucie z rana tylko mnie utwierdza w postanowieniu odpuszczenia treningu. Zmęczenie takie, jakbym w czwartek zrobił mocne długie wybieganie.
Niedziela
Kontrolna trzydziestka - 30 km M
Czas netto: 2:05:07
Średnie tempo: 4:10
Miejsce OPEN: 11
Miejsce w kategorii M20: 3
Nawet nie wiem, od czego zacząć... Ten bieg, to seria pomyłek

Zacznę od tego, że umawiałem się wstępnie z kolegą Markiem z forum, że pobiegniemy razem. Miałem w sobotę wieczorem to jakoś dogadać i zapomniałem. Na miejscu już nie było jak, ale może i dobrze, bo nie wiedziałem, jak mi pójdzie i wolałem pobiec według siebie. Miałem zakleić sutki - zapomniałem. Wcześniej założyłem pas HR i przed startem miałem założyć czujnik pulsu - zapomniałem. Miałem włączyć z 2 min przed startem zegarek, żeby złapał GPS - zapomniałem. Miałem włączyć w zegarku automatyczne okrążenia, żeby znać tempo aktualnego kilometra - zapomniałem. Niestety okazało się, że zegarek nie chciał złapać GPS w trakcie biegu i 7,5 km biegłem bez GPS. Zostało mi biec na wyczucie. Około 16 km dogonił mnie Paweł Pelc i dowiedziałem się, że średnie tempo do tej pory to... 3:59. Sam nie wiedziałem, co o tym myśleć. Zwolniłem trochę, bo uznałem, że takiego tempa nie dowiozę do końca, zresztą to nie było celem, tylko tempo M. Na końcu mnie pokarało i ostatnie 5 km mimo braku dolegliwości już tylko po 4:27. Dopadło mnie zmęczenie, a nie chciałem biec na maksa i ryzykować tygodniem bez treningów. Ostatecznie wyszło średnio 4:10, co mnie trochę motywuje przed maratonem. Strategia była do do dupy, ale gdybym miał te prawidłowe międzyczasy, to bym sobie na to nie pozwolił. Obym na maratonie czegoś takiego nie odwalił

Razem w tygodniu: 68,5 km