
z drugim się zgadzam - ja również mam wrażenie, że kolega najbardziej chciałby usłyszeć od nas, że broken miles są fajne i powinien je robić. może więc zgódźmy się z nim

Jeśli to aktualne wyniki i maraton był w przyzwoitych warunkach z treningu pod M, to widać różnicę jakościową - 10km zdecydowanie bardziej wartościowe niż M. Z dychy 36 minut to niżej 2:50 powinno wpaść, jakaś wskazówka moim zdaniem to jest. Ale tu już autor sam powinien się zastanowić.KrzysiekJ pisze:Jak wynika z profilu to przyzwoita średnia liga amatorska: około 2:54 w M i 36 z groszami na dychę.
Też mi to przyszło na myślmoże więc zgódźmy się z nimi po sprawie? :D
Tak jako przyklad:Qba Krause pisze: tylko po co?
Już pisałem że nie robię klasycznej siły biegowej podczas której wykonujesz różne elementy na 100 m odcinku. Klasycznych podbiegów nie wykonuje, bo wolę sobie pobiegać w lesie i lekko atakować każde wzniesienie. Spokojnie wystarczają mi 3 rodzaje ćwiczeń ( każde wykonywane co najmniej 2 razy w tygodniu po biegach nie będącymi akcentami): siłowe - różne ćwiczenia wykonywane na dolną i górną cześć ciała, przysiady, skłony, pompki i inne ćwiczenia na nagi jakie można znaleźć w necie. Drugi rodzaj ćwiczeń to stabilizacja ogólna, chyba nie muszę mówić co to jest. 3 Rodzaj to ćwiczenia sprawnościowe pomagające zwiększyć zakres ruchu czyli wstąpienia, skipy wykonywane w miejscu itp.marek84 pisze: Z czego ma mieć "power" na ostatnich metrach, jak nie robi prawie żadnej siły -> podbiegów brak, mocnych akcentów brak, nawet klasycznych skipów brak. No i teraz wpadamy na ostatnie
I raczej wpadłoby poniżej 2:50 gdybym pobiegł na maksa. To był mój pierwszy maraton i pobiegłem go dość zachowawczo. Po prostu trzymałem się jakiejś grupki, nie szarpałem i wyszło tyle i wyszło. Teraz nie mają sensy dywagacje co by było gdyby. Zawsze po biegu mam wrażenie że mogło być jednak szybciej.marek84 pisze: Jeśli to aktualne wyniki i maraton był w przyzwoitych warunkach z treningu pod M, to widać różnicę jakościową - 10km zdecydowanie bardziej wartościowe niż M. Z dychy 36 minut to niżej 2:50 powinno wpaść, jakaś wskazówka moim zdaniem to jest. Ale tu już autor sam powinien się zastanowić.
Twoja krytyka nie jest niczym udokumentowana i podchodzi zwykla polemika.Qba Krause pisze:już zaczynasz swoje dywagacje, a nie odpowiadasz konkretnie, do tego robisz jakieś założenia, co myślą inni. mimo to spróbuję jeszcze raz:
nie, logicznym nie byłoby biegać tempem tylko maratońskim. każdy zorientowany rozumie, że należy różnicować tempa treningowe. diabeł jednak tkwi w szczegółach - jak te tempa różnicować i dlaczego.
ty piszesz za markiem, że robić szybkie odcinki 200 i 400 biegane powtórzeniowo, b. mocno i na długich przerwach. to jest wysiłek o charakterze przeważająco beztlenowym, a maraton ma charakter tlenowy.
dlatego pytam, dlaczego wykonywać taki trening. jakie konkretnie adaptacje organizmu on przynosi, które są przydatne w kontekście maratonu i które przeważałyby nad korzyściami treningów innego rodzaju.
Odpowiedzialem, ale Tobie odpowiedzi nie pasuja. Ale tez nie potrafisz napisac, dlatego one Tobie nie pasuja...Qba Krause pisze:3 razy zadałem pytanie, 3 razy nie dostałem odpowiedzi, więcej mi się nie chce.
Wiem, niedotlenienie.Qba Krause pisze:<ziewa>
A słyszałeś może o czymś takim jak ekonomiczność biegu? Ten właśnie parametr między innymi poprawia bieganie tych 200 i 400 m.Qba Krause pisze: że robić szybkie odcinki 200 i 400 biegane powtórzeniowo, b. mocno i na długich przerwach. to jest wysiłek o charakterze przeważająco beztlenowym, a maraton ma charakter tlenowy.
dlatego pytam, dlaczego wykonywać taki trening. jakie konkretnie adaptacje organizmu on przynosi, które są przydatne w kontekście maratonu i które przeważałyby nad korzyściami treningów innego rodzaju.