@Ania - treningowo nie pomogę

tak jak pisała ASK, to Ty jesteś dla mnie wzorem do podziwiania...
mogę napisać tylko jedno - nie spinaj się, i uwierz w siebie, bo jesteś wielka
będę trzymać kciuki
a u mnie -> cóż, prób pozbierania się ciąg dalszy... wybrałam najpierw psychikę, więc trochę się zajechałam fizycznie, ale myślę, że fizycznie łatwiej mi będzie dojść do siebie jak się ogarnę psychicznie, choć moja obecna forma jest w totalnym dole
w sobotę bieg na budowę, potem kilka godzin "aktywnych", noszenia paneli i innych tym podobnych robót "budowlanych", potem ok 3km "spacerku z psem" (zegarek włączyłam w trakcie, więc nie wiem ile dokładnie), ale ciężko to nazwać spacerkiem, raczej "biegiem" po wertepach, piasku, i innych tym podobnych szaleństw - pies po powrocie poszedł spać
w niedziele noszenie wujkowych mebli itd., poniedziałek intensywne ćwiczenia pod okiem fizjoterapeuty, po których nadal mam zakwasy, dowiedziałam się nawet, gdzie mam mięśnie na d..

a wczoraj bieg na basen (no dobra, z takimi zakwasami, dodając zaduch i ogólne warunki atmosferyczne nie nazwałabym tego biegiem....) i godzinka próby zajechania się na basenie - chyba w końcu skutecznej, bo po powrocie padłam, i dopiero jak trochę odpoczęłam to ogarnęłam kuwetę, zjadłam, dałam jeść kotom, i.. poszłam spać...
ale muszę przyznać, że psychicznie jest dużo lepiej

teraz jeszcze odpocząć, i jakoś wrócić do formy, i można iść dalej do przodu.
