rocha - 75' w tri-sprincie
Moderator: infernal
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1145
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Dlatego właśnie reaktywowałem blog...
Ostatni akcent biegowy był w okolicach 20. marca. Potem były tylko zachowawcze działania minimalizujące straty... budowlane, schudłem 4kg, mam rwę w odcinku piersiowym, grubość fałdy tłuszczowej na brzuchu - 3mm - bardzo mało, już było 8mm. Szybko poleciało.
Wczoraj (13.04.)pobiegłem 10km fartleka. Były kłopoty, był marsz, bolały nogi i brakowało oddechu. Najmocniejszy odcinek pobiegłem między 3 a 6km z tempem 4'50"/km. Potem nie mogłem się jakoś pozbierać i drugą połowę biegłem zachowawczo.
Anemia? Nie mam jeszcze ostatnich wyników krwi.
Spuchło mi miejsce po zastrzyku enbrela. Pierwszy raz. Wziąłem wapno z antyhistaminą. Za odczyn alergiczny można wylecieć z programu lekowego.
Dziś masuję łydki i kopię ogródek...
Ostatni akcent biegowy był w okolicach 20. marca. Potem były tylko zachowawcze działania minimalizujące straty... budowlane, schudłem 4kg, mam rwę w odcinku piersiowym, grubość fałdy tłuszczowej na brzuchu - 3mm - bardzo mało, już było 8mm. Szybko poleciało.
Wczoraj (13.04.)pobiegłem 10km fartleka. Były kłopoty, był marsz, bolały nogi i brakowało oddechu. Najmocniejszy odcinek pobiegłem między 3 a 6km z tempem 4'50"/km. Potem nie mogłem się jakoś pozbierać i drugą połowę biegłem zachowawczo.
Anemia? Nie mam jeszcze ostatnich wyników krwi.
Spuchło mi miejsce po zastrzyku enbrela. Pierwszy raz. Wziąłem wapno z antyhistaminą. Za odczyn alergiczny można wylecieć z programu lekowego.
Dziś masuję łydki i kopię ogródek...
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1145
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Pobiegłem jednak w nocy na górkę i z powrotem.
6km 250m +/- deniwelacji. 37'.
Dalej słaby jestem.
Ale jest też ciekawe spostrzeżenie. Po krosie bieganym w stylu worka owsa zawsze bolały mnie okolice stawów skokowych, rozcięgna, Achillesy itd. Teraz, gdy staram się trochę bardziej sprężyście biegać, całe śródstopia są jak nówki, a bolą mnie czworogłowe, dwugłowe uda, no i łydki na wysokości brzuchatego. Niemniej, gdy trafi mi się długie bieganie , to jednak metoda dreptacza wróci do łask.
Worek owsa może biec dwie doby, a piłeczka pingpongowa - pół godziny.
Dałem ogłoszenie:
"Obornik koński, latosi i łoński"
Wiosenne ożywienie w gównianym (pardon) interesie...
6km 250m +/- deniwelacji. 37'.
Dalej słaby jestem.
Ale jest też ciekawe spostrzeżenie. Po krosie bieganym w stylu worka owsa zawsze bolały mnie okolice stawów skokowych, rozcięgna, Achillesy itd. Teraz, gdy staram się trochę bardziej sprężyście biegać, całe śródstopia są jak nówki, a bolą mnie czworogłowe, dwugłowe uda, no i łydki na wysokości brzuchatego. Niemniej, gdy trafi mi się długie bieganie , to jednak metoda dreptacza wróci do łask.
Worek owsa może biec dwie doby, a piłeczka pingpongowa - pół godziny.
Dałem ogłoszenie:
"Obornik koński, latosi i łoński"
Wiosenne ożywienie w gównianym (pardon) interesie...
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1145
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Chrystus zmartwychwstał.
Pobiegłem w nocy 7x1,75km po krosie (dużo bagna) na każdej pętli 50m +/-deniwelacji.
Od trzeciego kółka czułem się coraz lepiej...
Biegłem coraz szybciej...
Muszę odebrać wyniki badań...
Pobiegłem w nocy 7x1,75km po krosie (dużo bagna) na każdej pętli 50m +/-deniwelacji.
Od trzeciego kółka czułem się coraz lepiej...
Biegłem coraz szybciej...
Muszę odebrać wyniki badań...
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1145
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Nie odbieram wyników.
Robię swoje.
W nocy zrobiłem serię podbiegów wieloskokami -tyko 3*150m z rozgrzewką i wychlodzeniem - jest postęp jakościowy mimo złego samopoczucia, nie pierwszy raz.
Raz na wozie, raz w nawozie...
Przemyślenia zostawię na inną okazję.
Robię swoje.
W nocy zrobiłem serię podbiegów wieloskokami -tyko 3*150m z rozgrzewką i wychlodzeniem - jest postęp jakościowy mimo złego samopoczucia, nie pierwszy raz.
Raz na wozie, raz w nawozie...
Przemyślenia zostawię na inną okazję.
Ostatnio zmieniony 20 mar 2019, 17:16 przez rocha, łącznie zmieniany 1 raz.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1145
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Wiosna daje w kość. Wciąż robię trening jak w szkole rodzenia.
Trochę się przepracowałem, trochę pochorowałem, trochę zdemotywowałem.
Myślę, że wszyscy wiedzą, o co chodzi.
Wczoraj wreszcie zagorączkowałem, przy leczeniu immunosupresyjnym byle quasi-grypa nie może się rozkręcić, a człowiek zdycha.
Dziś czuję się lepiej, no ale nie pobiegam, bo mnie Żona nie puści. Zrobiłem geriatry-crossfit, to takie coś jak zwykły crossfit, tylko dużo przerw i powoli. Ostatnią serię trochę przyśpieszyłem.
Kompletnie nie wiem w jakim punkcie treningu jestem, przecież nie zrobię sprawdzianu. Do założonego terminu zostało 7-8 tygodni.
Mogę powiedzieć, że mam więcej w obwodzie uda i łydki, ale nie wiem ile, tylko spodnie cisną.
Achillesy wciąż nie trzeszczą.
Trochę prawe śródstopie dziwnie boli, ale piszę, żeby to odnotować, bo nie mogę tego powiązać z sensowną przyczyną. Z powodu niby-grypy odpuściłem jedną dawkę enbrela, to może jakieś zapalenie.
Z tym końskim gnojem, to są jaja. Myślałem, że po ogłoszeniu, przyjedzie jakiś rolnik, traktorem z przyczepą, albo choć furman końskim wozem. Tymczasem wiara wali z torbami, plecakami i taczkami... Jeden to chyba miał wózek z Kauflandu.
Trochę się przepracowałem, trochę pochorowałem, trochę zdemotywowałem.
Myślę, że wszyscy wiedzą, o co chodzi.
Wczoraj wreszcie zagorączkowałem, przy leczeniu immunosupresyjnym byle quasi-grypa nie może się rozkręcić, a człowiek zdycha.
Dziś czuję się lepiej, no ale nie pobiegam, bo mnie Żona nie puści. Zrobiłem geriatry-crossfit, to takie coś jak zwykły crossfit, tylko dużo przerw i powoli. Ostatnią serię trochę przyśpieszyłem.
Kompletnie nie wiem w jakim punkcie treningu jestem, przecież nie zrobię sprawdzianu. Do założonego terminu zostało 7-8 tygodni.
Mogę powiedzieć, że mam więcej w obwodzie uda i łydki, ale nie wiem ile, tylko spodnie cisną.
Achillesy wciąż nie trzeszczą.
Trochę prawe śródstopie dziwnie boli, ale piszę, żeby to odnotować, bo nie mogę tego powiązać z sensowną przyczyną. Z powodu niby-grypy odpuściłem jedną dawkę enbrela, to może jakieś zapalenie.
Z tym końskim gnojem, to są jaja. Myślałem, że po ogłoszeniu, przyjedzie jakiś rolnik, traktorem z przyczepą, albo choć furman końskim wozem. Tymczasem wiara wali z torbami, plecakami i taczkami... Jeden to chyba miał wózek z Kauflandu.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1145
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Skądkolwiek idziesz, dokądkolwiek zmierzasz - jesteś po prostu tu.
Pobiegłem wczoraj trening, który miał być lekką wersją 10x500m z przerwami 1-2' w tempie docelowym. Pobiegłem go trochę narastająco.
mój dystans to 445m asfaltu
15' truchtu i potem łagodnego biegu.
Oto średnie tempa odcinków 445m:
1 - 3'52"
2 - 4'07"
3 - 4'01"
4 - 4'08"
5 - 3'56"
6 - 4'05"
Tu zorientowałem się, że to nie nogi są problemem, tylko płuca/serce. No to szybka decyzja i pobiegłem minutówkę:
1' - 265m - co daje tempo 3'49" - zacząłem szybko, ale nogi nie wysiadły, tylko płuca.
No i wychłodzenie na koniec.
Przyszła siła do nóg, teraz brakuje tylko płuc, potrzebny bieg ciągły na lekkim dyskomforcie. I to właśnie teraz.
Jutro szpital, potem delegacja, nie będzie kiedy, musi być dzisiaj.
Czyli Bieg Po Płaskim Asfalcie.
Hehe, pewnie nogi wysiądą
Pobiegłem wczoraj trening, który miał być lekką wersją 10x500m z przerwami 1-2' w tempie docelowym. Pobiegłem go trochę narastająco.
mój dystans to 445m asfaltu
15' truchtu i potem łagodnego biegu.
Oto średnie tempa odcinków 445m:
1 - 3'52"
2 - 4'07"
3 - 4'01"
4 - 4'08"
5 - 3'56"
6 - 4'05"
Tu zorientowałem się, że to nie nogi są problemem, tylko płuca/serce. No to szybka decyzja i pobiegłem minutówkę:
1' - 265m - co daje tempo 3'49" - zacząłem szybko, ale nogi nie wysiadły, tylko płuca.
No i wychłodzenie na koniec.
Przyszła siła do nóg, teraz brakuje tylko płuc, potrzebny bieg ciągły na lekkim dyskomforcie. I to właśnie teraz.
Jutro szpital, potem delegacja, nie będzie kiedy, musi być dzisiaj.
Czyli Bieg Po Płaskim Asfalcie.
Hehe, pewnie nogi wysiądą
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1145
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Nogi wytrzymały, naprawdę!
Pobiegłem rozgrzewkę 2,7km
akcent 5,44km - 4'35"/km
Wychłodzenie 2,7km
Dwie asfaltowe pętle bez przerwy, po 2,72km każda, biegane ładnym stylem, na lekkim dyskomforcie trochę zafiniszowałem, ale bez szaleństw. Fajne jest to, że podczas wychłodzenia mogłem porobić łagodne przebieżki.
Teraz tlenowo się poprawić. Łydka daje radę.
Łyżką dziegciu jest 15mg meloksykamu.
Wczoraj i dziś. Jutro się zobaczy.
Pobiegłem rozgrzewkę 2,7km
akcent 5,44km - 4'35"/km
Wychłodzenie 2,7km
Dwie asfaltowe pętle bez przerwy, po 2,72km każda, biegane ładnym stylem, na lekkim dyskomforcie trochę zafiniszowałem, ale bez szaleństw. Fajne jest to, że podczas wychłodzenia mogłem porobić łagodne przebieżki.
Teraz tlenowo się poprawić. Łydka daje radę.
Łyżką dziegciu jest 15mg meloksykamu.
Wczoraj i dziś. Jutro się zobaczy.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1145
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
4 i 5 maja to szpital(wyniki ok) i budowa. Jak zwykle mam wątpliwości, czy praca bardziej pomaga, czy szkodzi treningowi.
6.05 - pobiegałem paręnaście minut po krosie i zrobiłem gimnastykę. Myślę, że jestem trochę przeprostowany w lędźwiach po pracy. Wczorajsza gimnastyka była po kawie wypitej o 23.30 - Ola miała urodziny (7 lat). Pierwsze chwile mocy poświęcę na siłowy trening mięśni grzbietu. Nudne to, jak flaki olejem.
Mniszek oszalał, łąki wyglądają jak pola rzepaku. Tylko patrzeć, gdy Żona zagoni nas do żniw.
Dwa słoiki zostały z zeszłego roku, bo dzieci mało chorowały.
6.05 - pobiegałem paręnaście minut po krosie i zrobiłem gimnastykę. Myślę, że jestem trochę przeprostowany w lędźwiach po pracy. Wczorajsza gimnastyka była po kawie wypitej o 23.30 - Ola miała urodziny (7 lat). Pierwsze chwile mocy poświęcę na siłowy trening mięśni grzbietu. Nudne to, jak flaki olejem.
Mniszek oszalał, łąki wyglądają jak pola rzepaku. Tylko patrzeć, gdy Żona zagoni nas do żniw.
Dwa słoiki zostały z zeszłego roku, bo dzieci mało chorowały.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1145
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
7.05
3x1,72 po krosie
Polubiłem to bieganie po trasie 1,72km wokół domu.
Coś ryczy w tarninie na zachodnim zboczu Wojkowej. Sarny miewają rykowiska? Znaczy byki saren...
8.05 i dziś to dni pracy. Zainspirowany wpisem fizjoterapeutycznym w komentarzach, postanowiłem intensywnie się rehabilitować leżąc bykiem na wałku.
Byki ryczą, bo mają ciężkie życie.
3x1,72 po krosie
Polubiłem to bieganie po trasie 1,72km wokół domu.
Coś ryczy w tarninie na zachodnim zboczu Wojkowej. Sarny miewają rykowiska? Znaczy byki saren...
8.05 i dziś to dni pracy. Zainspirowany wpisem fizjoterapeutycznym w komentarzach, postanowiłem intensywnie się rehabilitować leżąc bykiem na wałku.
Byki ryczą, bo mają ciężkie życie.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1145
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
10.05 to tylko gimnastyka
11.05 10km z pchaniem rowerków. Dzieci słabsze na przednówku, albo ja mocniejszy. Nudziłem się.
Żona ma dziś i jutro zawody ujeżdżeniowe.
To więcej lansu niż sportu, ale w tych białych bryczesach, fraku i wyglansowanych sztybletach wygląda... no, no...
Czekam na info, jak jej dzisiejszy przejazd wyszedł i zaczynam bieg po moim krosie.
11.05 10km z pchaniem rowerków. Dzieci słabsze na przednówku, albo ja mocniejszy. Nudziłem się.
Żona ma dziś i jutro zawody ujeżdżeniowe.
To więcej lansu niż sportu, ale w tych białych bryczesach, fraku i wyglansowanych sztybletach wygląda... no, no...
Czekam na info, jak jej dzisiejszy przejazd wyszedł i zaczynam bieg po moim krosie.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1145
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
12.05 Pobiegłem po krosie, ale nie dałem rady, miałem nogi jak z ołowiu. Chyba to pchanie rowerków mnie wykończyło. Wieczorem basen, też bez sił.
13.05 Próbowałem odpocząć, nie wiem, czy się udało. Wieczorem coś mnie tknęło i się zważyłem, 80kg, straciłem 3kg, pomierzyłem tłuszcz - 5%. Jestem wyniszczony. Kiedy to się stało? Nie wiem. Posypała się też sylwetka. Przygarbiłem się. Trzeba wziąć się w garść.
Dziś
Spróbuję pobiegać na rozgrzewkę i dużo się pogimnastykować.
Żona ma zaraz ostatni przejazd. W piątkowym była 11. w sobotnim 8. dzisiaj jest ostatni dzień zawodów.
Ocena nieco ponad 60% najlepsi ok 70%, ostatni 50%. Jak na debiut w ujeżdżeniu, całkiem nieźle, zwłaszcza, że Arystokratka to skokowy pół-folblut, a nie ujeżdżeniowa machina oblężnicza. Zawody w Rybnicy k/Jeleniej, jestem słomiany.
Widziałem zapis przejazdu - ale flaki...
Ośli Łeb ostatnia - panikara pod Narwaną. Młode obie.
13.05 Próbowałem odpocząć, nie wiem, czy się udało. Wieczorem coś mnie tknęło i się zważyłem, 80kg, straciłem 3kg, pomierzyłem tłuszcz - 5%. Jestem wyniszczony. Kiedy to się stało? Nie wiem. Posypała się też sylwetka. Przygarbiłem się. Trzeba wziąć się w garść.
Dziś
Spróbuję pobiegać na rozgrzewkę i dużo się pogimnastykować.
Żona ma zaraz ostatni przejazd. W piątkowym była 11. w sobotnim 8. dzisiaj jest ostatni dzień zawodów.
Ocena nieco ponad 60% najlepsi ok 70%, ostatni 50%. Jak na debiut w ujeżdżeniu, całkiem nieźle, zwłaszcza, że Arystokratka to skokowy pół-folblut, a nie ujeżdżeniowa machina oblężnicza. Zawody w Rybnicy k/Jeleniej, jestem słomiany.
Widziałem zapis przejazdu - ale flaki...
Ośli Łeb ostatnia - panikara pod Narwaną. Młode obie.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1145
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Żona wróciła.
Klacze też...
Udało mi się wyrwać i pobiegałem :
1,72km po krosie pasywnie
1,72km po krosie aktywnie
11' crosfit, dwie serie bez przerwy (x6ćwiczeńx10powtórzeń)
1,72km po krosie na maksa.
5' wychłodzenie
Wszystko na odczuciu, nawet nie chce mi się zgrywać treningu, widziałem tylko czas ostatniego okrążenia i wiem, że było dobrze.
Jutro będę prostszy i elastyczny.
Tak będzie.
Klacze też...
Udało mi się wyrwać i pobiegałem :
1,72km po krosie pasywnie
1,72km po krosie aktywnie
11' crosfit, dwie serie bez przerwy (x6ćwiczeńx10powtórzeń)
1,72km po krosie na maksa.
5' wychłodzenie
Wszystko na odczuciu, nawet nie chce mi się zgrywać treningu, widziałem tylko czas ostatniego okrążenia i wiem, że było dobrze.
Jutro będę prostszy i elastyczny.
Tak będzie.
- rocha
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1145
- Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław
Pobiegłem dziś:
3,2km rozgrzewka, skipy, wieloskoki, przeplatanki itp.
potem akcent - dwa kółka biegu ciągłego po płaskim asfalcie
2,72km - tempo 4'27"/km
2,72km - tempo 4'37"/km
3,2km wychłodzenie przebieżki itp.
Chciałem trochę przycisnąć i przedobrzyłem, na początku drugiego kółka zobaczyłem tempo >5'/km, aż dziw, że się pozbierałem. średnie tempo z 5,4km wyszło i tak lepiej niż tydzień temu - 4'32"/km. Tlen trzeba poprawić, ale nogi też nie dadzą rady do 4'/km zejść.
Czyli jestem w połowie drogi . Łatwiejsze za mną.
3,2km rozgrzewka, skipy, wieloskoki, przeplatanki itp.
potem akcent - dwa kółka biegu ciągłego po płaskim asfalcie
2,72km - tempo 4'27"/km
2,72km - tempo 4'37"/km
3,2km wychłodzenie przebieżki itp.
Chciałem trochę przycisnąć i przedobrzyłem, na początku drugiego kółka zobaczyłem tempo >5'/km, aż dziw, że się pozbierałem. średnie tempo z 5,4km wyszło i tak lepiej niż tydzień temu - 4'32"/km. Tlen trzeba poprawić, ale nogi też nie dadzą rady do 4'/km zejść.
Czyli jestem w połowie drogi . Łatwiejsze za mną.