26 marca 2017 Półmaraton Warszawski
Cześć. W sobotę późniejszym popołudniem okazało się, że kolega nie może pobiec połówki w Warszawie i mam do oddania pakiet startowy. No cóż, szkoda by było gdyby się zmarnował więc podjąłem o starcie... Szybkie pakowanie się, załatwianie transportu i takie tam. Od razu podjąłem decyzję o treningowym starcie. Pomyślałem, że jak sobie pobiegnę 5,0 za zającem na 1,45 to będzie cudowny trening. Staję więc grzecznie na starcie z ostatnią grupą na 1,45 Biegniemy sobie spokojnie. Gdzieś tak na 7-8ym kilometrze zaczynają się wąskie ścieżki łazienek, ależ trudno się tam biegło. Wymijanie bohaterów pierwszych kilometrów w takim biegu masowym w wąskich alejkach jest nie lada wyzwaniem. Przyjąłem tam swoje tempo i zamiast kombinować jak tu biec za zającem wziąłem sprawy w swoje ręce. Nawet wybiegałem poza trasę i czasami nawet leciałem po ławkach, ale to i tak było łatwiejsze, niż tłok na trasie. Na 9-ym kilometrze okazało się, że przez te manewry mam minutę przewagi nad zającem, no przecież czekał na Niego nie będę, więc biegnę sobie spokojnie. Cały czas na pełnej kontroli. Oczywiście nie był to zupełnie spacerek, ale czułem, że biegłem z rezerwą. Na 12-ym kilometrze na prostych odcinkach widzę w oddali drugą grupę na 1,45 biegnę sobie dalej swoim tempem i przed samiutkim podbiegiem na 17-ym kilometrze dobiegam do Nich. Okazało się, że tą grupę prowadził Michał, Ten, który prowadził maraton w 2016 na 3,45 (fajnie wtedy było) Porozmawialiśmy chwilkę i poleciałem dalej swoim tempem. Na 20-ym kilometrze miałem już dwie i pół minuty zapasu do tempa 5,0 jakie planowałem. Metę mijam z bananem na buzi z czasem 1,13,20 i coś około 3000 miejsca open. Było cudownie
29 marca
Bieg w drugim zakresie Czas 1,04 jakieś 12km.
1 kwietnia połówka w Legionowie(utrudnienie jest troszkę takie, że w tym tygodniu mam pierwszą zmianę w pracy i brakuje mi snu a w nocy z piątku na sobotę, w ogóle nie będę spał)
2 kwietnia II bieg wiosny Tustań 9km