Jestem wdzięczny za ostatnie merytoryczne komentarze - dały mi trochę do myślenia. Odnośnie Qba, ta kadencja zmienia mi się (wzrasta) właśnie w sposób naturalny. Jak próbuję ją okiełznąć przy wyższej prędkości (obniżyć do tych około 180), to się strasznie męczę i spinam. Naturalny luźny bieg to jest właśnie te około 180 przy tempie M+50sek, a przy M te 195-200. Znaczy się przy wyższej prędkości strasznie drobię - odnosząc to do teoretycznego 180.
Yacool, no i tu mnie tknęło " i nie muszę cię nawet oglądać, żeby stwierdzić, że jesteś powiązany". Nie wiem co dokładnie miałeś na myśli, ale przyszło mi do głowy w dosłownym rozumieniu, że może trzymają mnie ścięgna do zrobienia większego kroku (rozwarcia

). Jeśli tak, co jest trochę logiczne, to byłby to strzał w 10, bo do rozciągania mam tak wrodzoną niechęć jak do zupki w przedszkolu

Z rozciąganiem i ćwiczeniami typu core, to jest tak, że bieganie zajmuje mi 5 razy w tygodniu po 2-3 godz uwzględniając ubieranie wyjście przyjście itp. A do tego muszę znaleźć czas dla dzieci i inne sprawy rodzinne. Czy dobrze to zrozumiałem? Czy może nie miałeś na myśli ścięgien?