Ale za to ile korzyści. Też dziś biegałem w tym wietrze i śmiem twierdzić, że daje ostro w płuca i nogi.
Staram się tylko doszukiwać pozytywów
Polecam rolowanie po każdym treninguwigi pisze: Lekko ciągnie tył lewego uda.
Zdrówka!
Moderator: infernal
Polecam rolowanie po każdym treninguwigi pisze: Lekko ciągnie tył lewego uda.
Wiatr wiatrowi nie jest równy. Do tego im cięższy trening tym wpływ wiatru większy - niby powinno się wziąć poprawkę i pobiec wolniej, ale... ile wolniej pobiec np. taki progowy pod wiatr? Nie do oszacowania, a jak pobiegniesz za szybko to nie domkniesz.majak pisze:Panowie, wiatr owszem przeszkadza w wykonaniu zaplanowanej jednostki treningowej.
Ale za to ile korzyści. Też dziś biegałem w tym wietrze i śmiem twierdzić, że daje ostro w płuca i nogi.
Staram się tylko doszukiwać pozytywówPolecam rolowanie po każdym treninguwigi pisze: Lekko ciągnie tył lewego uda.
Zdrówka!
Tył uda - proponowałbym ograniczyć gdzieś na tydzień przebieżki/sprinty. Te mięśnie wtedy dostają dość mocno w kość. Jeśli czujesz problem - no to może by jednak trzeba cierpliwość poćwiczyć z tym mięśniem... Trochę więcej uwagi w tym jednym miejscu to nie jest dużo czasu: kilka minut (nie więcej niż 5)?wigi pisze:Roluję tył uda dość często, ale może robię to zbyt krótko i za krótko też je rozciągam. Nie mam cierpliwości do takich czynności.
Zwał jak zwał, oczywiście masz rację. Chodziło mi o to, że biegłeś nieprzerwanie długi dystans na jednak dość sporej (ale nie stałej) intensywności.wigi pisze:W niedzielę był niedługi BNT, a nie mocny ciągły.
Nie zgadzam się. Na wietrze zawsze stracisz, pod wiatr stracisz więcej niż zyskasz z wiatrem. I o ile w rozbieganiach to nie przeszkadza bo zawsze możesz zwolnić, o tyle im bardziej precyzyjnie musisz biec tym bardziej przeszkadza bo bardzo łatwo przestrzelić. My tutaj dyskutujemy o różnicach rzędu kilku sekund na km, to ma cholerne znaczenie. Pół biedy jeszcze, jeśli pobiegniesz trochę za wolno. To skopie tylko psychikę. Gorzej, jeśli źle oszacujesz ten wiatr i za szybko pobiegniesz. Oczywiście te kilka km powinieneś zrobić, ale jeśli zamiast 6 km progu w efekcie wyjdzie Ci 6km w tempie na dychę to się po prostu możesz poskładać po tym treningu (bo Ci mini-zawody wyjdą) i będzie konieczność korekty dalszej części planu, bo tygodnia nie domkniesz - nie mamy po 16 lat i regeneracja już nie ta...marcinnek_ pisze:Bieg progowy na wietrze daje radę. Wymaga silnych nerwów i żelaznej konsekwencji, ale jeśli olejesz tempo, które oczywiście będzie niższe, wysiłek dla nóg i płuc można zgotować zupełnie niezły. Drugie rozwiązanie to bieganie takiego ciągu na dość małej, np. 1km pętli. Wówczas co każde kilkaset metrów zmieniasz kierunek biegu, więc raz wieje w twarz, raz z boku a raz w plecy. Znów, tempo średnie nie będzie idealnie takie, jak w perfekcyjnych warunkach, ale solidny trening uda się zrobić.
Spoko, ciekawa dyskusja i akurat na miejscu.szymon_szym pisze:Trochę robimy off-top u Wigiego, ale trudno.
No to może mój staż jest zbyt krótki... Jeśli ktoś, tak jak ja, poprawia się istotnie (dajmy na to 1,5 minuty na 10km w pół roku, bo tak mi wychodzi) i nie biega atestowanych biegów co miesiąc - jak inaczej oszacować?szymon_szym pisze:Trochę robimy off-top u Wigiego, ale trudno.
Liczenie temp co do sekundy może być sposobem motywacji, nie przeczę. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że to tylko iluzja, bo na zawodach nie ma w zasadzie możliwości kontroli tempa z aż taką dokładnością. Na trasie z atestem jest wyznaczony start i meta, czasem jeszcze jakieś punkty, ale poszczególne kilometry organizator stawia według własnego uznania. Wiedząc o tym trudno im zaufać (może stoją dobrze, może nie, nie wiesz). Dokładność GPS dla wolno przemieszczających się obiektów jest jeszcze bardziej wątpliwa („pokazało mi 100 metrów więcej na dyszce, ale nadrabiałem na zakrętach” ).
Ja też jestem zwolennikiem kierowania się intensywnością. Paradoksalnie biegam zazwyczaj na pętli odmierzonej cyrklem co pięćdziesiąt metrów, więc mógłbym nie odrywać wzroku od zegarka, a mimo to nie staram się kurczowo trzymać określonego tempa. Kontroluję czasy, ale ten przysłowiowy progowy czasem wejdzie lekko poniżej 3:50, a czasem ciężkawo po 4:05.
Czynników jest dużo i określanie tego „na ile jesteś” po gołych tempach trenów może być mylące. Kilka osób już się na tym przejechało.
No docelowo do maratonu pewnie takwigi pisze:Jedno jest pewne, muszę przestać szukać wymówek i brać się do roboty, a w trudnych warunkach biegać na intensywność, a nie tempo (dawniej tak robiłem). Lepsze to niż całkowite odpuszczenie akcentu.