Po bezskutecznych próbach wyleczenia Achillesa wszystkimi znanymi sposobami (m.in. sterydy, prp, fala uderzeniowa, nitrogliceryna, nie wspominając o rozciąganiu i Alfredsonie) ortopeda sugeruje mi operację czyszczenia ścięgna ze zmian ziarninowych wewnątrz ścięgna, które to zmiany podrażniając ścięgno od środka powodują utrzymujący się stan zapalny.
Czy ktoś ma doświadczenie z tym zabiegiem? Lekarz nie chce mówić o szansach wyleczenia, w necie znalazłem wielkości rzędu 80-90%. Ale gipsowy bucik odstrasza.
Operacja czyszczenia Achillesa
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1083
- Rejestracja: 10 lut 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Też miałem "propozycję" operacji, ale ostatecznie zrezygnowałem. Sama operacja Achillesa nie jest może jakoś wyjątkowo skomplikowana, ale w tym "rejonie" jest mnogość nerwów, tętnic, żył i różnego rodzaju prostowniki/zginacze i z tego względu inni lekarze jednak odradzali.
Ostatecznie zrezygnowałem i ... nie żałuje. Wielokrotnie pisałem (i jestem tego przykładem) ćwiczenia ekscentryczne są dobre w początkowej fazie problemów, jako wzmocnienie, ale stosowanie tych ćwiczeń w problemie zaawansowanym bardziej szkodzi niż pomaga. Od roku zaprzestałem kompletnie "tego" stosować i jest od roku lepiej. Spokojnie 10-13 km już przebiegnę bez bólów w trakcie biegu i po biegu. Porannych sztywności nie mam prawie wcale. Zmieniłem kompletnie sposób podejścia do problemu. Być może przebiegłbym bez bólu i 20 km, ale nie mam zamiaru szukać odległości w której znów zacznie się problem, bo taka odległość pewnie istnieje
A po drugie, to nie mam mocy na taki dystans. Ale wiosną oczywiście sprawdzę "co ja mogę". No może trochę wcześniej
Dodam jeszcze jedną rzecz. Wielu jak już doradza rolowanie np. łydek, to wspomnieć należy że nie dotyczy to Achillesa. Achillesowi potrzebny jest masaż poprzeczny! I rozciąganie ale od doopy do końca palców, a nie tylko łydka... I baaaardzo mocno. Całe taśmy z każdej strony nogi. No i bardzo mocno wspieram to ruchem, ale na maszynach i w granicach rozsądku. Rehabilitacyjnie, a nie na czas i ilość kilometrów. Chociaż na dziś kręcę się na dużych obrotach. Mógłbym ten wysiłek porównać do przebiegniętego półmaratonu "po ziemi". Ale ja zaczynałem tak solidnie robić te ćwiczenia rok temu. I z czasem wydłużałem dystans i czas trwania.
W obecnym stanie mogę zasuwać na bieżni, eliptyku, steperze, wiosłach, rowerze i innych maszynach stacjonarnych. A rok temu nawet na prostych wiosłach przy maksymalnym zgięciu nóg czułem dość mocny ból w okolicy pięty/przyczepu. Teraz nie tylko nie czuję, ale już nawet zapominam, że coś mi tam doskwiera. Uważa, że idę dobrą drogą, ale jeszcze nie pieję z radości, bo to wraca jak bumerang...
Achillesy urywają się i z reguły są szyte bez problemów. Ale co innego gdy musi być operowany, a co innego gdy możesz. Decyzje i tak sam musisz podjąć.
Jak się zoperujesz to podziel się wynikami.
Ostatecznie zrezygnowałem i ... nie żałuje. Wielokrotnie pisałem (i jestem tego przykładem) ćwiczenia ekscentryczne są dobre w początkowej fazie problemów, jako wzmocnienie, ale stosowanie tych ćwiczeń w problemie zaawansowanym bardziej szkodzi niż pomaga. Od roku zaprzestałem kompletnie "tego" stosować i jest od roku lepiej. Spokojnie 10-13 km już przebiegnę bez bólów w trakcie biegu i po biegu. Porannych sztywności nie mam prawie wcale. Zmieniłem kompletnie sposób podejścia do problemu. Być może przebiegłbym bez bólu i 20 km, ale nie mam zamiaru szukać odległości w której znów zacznie się problem, bo taka odległość pewnie istnieje


Dodam jeszcze jedną rzecz. Wielu jak już doradza rolowanie np. łydek, to wspomnieć należy że nie dotyczy to Achillesa. Achillesowi potrzebny jest masaż poprzeczny! I rozciąganie ale od doopy do końca palców, a nie tylko łydka... I baaaardzo mocno. Całe taśmy z każdej strony nogi. No i bardzo mocno wspieram to ruchem, ale na maszynach i w granicach rozsądku. Rehabilitacyjnie, a nie na czas i ilość kilometrów. Chociaż na dziś kręcę się na dużych obrotach. Mógłbym ten wysiłek porównać do przebiegniętego półmaratonu "po ziemi". Ale ja zaczynałem tak solidnie robić te ćwiczenia rok temu. I z czasem wydłużałem dystans i czas trwania.
W obecnym stanie mogę zasuwać na bieżni, eliptyku, steperze, wiosłach, rowerze i innych maszynach stacjonarnych. A rok temu nawet na prostych wiosłach przy maksymalnym zgięciu nóg czułem dość mocny ból w okolicy pięty/przyczepu. Teraz nie tylko nie czuję, ale już nawet zapominam, że coś mi tam doskwiera. Uważa, że idę dobrą drogą, ale jeszcze nie pieję z radości, bo to wraca jak bumerang...
Achillesy urywają się i z reguły są szyte bez problemów. Ale co innego gdy musi być operowany, a co innego gdy możesz. Decyzje i tak sam musisz podjąć.
Jak się zoperujesz to podziel się wynikami.