Witam ponownie.
Biegam dalej według planu
http://bieganie.pl/?cat=19&id=422&show=1
W tej chwili czwarty tydzień, ale z racji tego, że odpoczywałem tydzień z racji choroby, teraz robię 3 tydzień z planu zamiast tygodnia regeneracyjnego.
Do tej pory było wszystko ok. Dzisiaj miałem trening interwałowy- 4x1 km 4'48/km p. 3'30 w truchcie.
Zrobiłem 4'48/4'48/4'47/4'46. Przerwy pomiędzy odcinkami w wolniutkim truchcie. Teraz do rzeczy. Ostatni odcinek poleciałem na maxa, było już bardzo ciężko. W zasadzie 800 m biegłem ok. 4'55-4'50, ostatnie 200 m przyspieszyłem (średnia wyszła 4'46). Po tym kilometrze nie dałem rady od razu truchtać, tylko 30 sekund kucałem, następne 30 sekund marsz, potem już ok i dalej trucht. Zastanawiam się, czy ten czas, na który się przygotowuję (przypomnę - 50 min/10 km) nie jest dla mnie zbyt optymistyczny i czy te treningi nie są za mocne (szczególnie kilometrówki - nie robię ich z zapasem, a raczej na styk)?.
Trochę dla swojego usprawiedliwienia i być może zwiększenia pewności siebie dodam, że:
1) Nie do końca chyba jestem jeszcze zdrowy (niby wszystko ok, ale trochę jeszcze pokasłuję);
2) Trening zrobiłem po 5 godzinach snu;
3) Drugi i czwarty km 100 m było lekko pod górę (niby niewiele, ale odczułem to zwłaszcza w ostatnim powtórzeniu);
4) Na każdym km miałem 1 zakręt 90 stopni, na 4-tym km 2 (na początku i na końcu);
5) Miałem biegać w bluzie, ale pobiegłem w dość luźnej kurtce z dwoma telefonami w kieszeni (ale prawie zawsze tak biegam, więc to akurat chyba raczej marne usprawiedliwienie).
Co myślicie? Pozdrawiam