Rolli pisze:Troche mieszasz pojecia. Ekonomika biegu nie ma bezposrednio nic wspolnego z VO2.
Nie, nie mieszam.
Jeżeli piszesz, że "pomiar VO2 na bieżąco bardzo dokładnie monitoruje wskaźnik poprawy/pogorszenia ekonomiki ruchu" - to według mnie oznacza, że widzisz bezpośrednią zależność między tymi wartościami, jakiś związek przyczynowo - skutkowy. Moje pytania miały to wychwycić.
Poprawa ekonomiki biegu, tak jak ją widzisz w bezpośrednio poprzedzającym ten post poście, jest z kolei efektem ubocznym wzrostu wytrenowania. Wzrasta wartość VO2Max, spada waga, zmienia się tętno, ba, zmienia się przecież wygląd zawodnika - ale te wszystkie wskaźniki są efektem poprawy - wzrostu wytrenowania, którego obiektywnym, mierzalnym efektem powinien być krótszy czas biegu lub zwycięstwo.
Czynniki o których wspomniałem nie mają wpływu jeden na drugi, to są pozorne zależności. Dlaczego to jest ważne? Bo jeżeli miałyby, byłyby powiązane bezpośrednio ze sobą, to moglibyśmy zalecić jeden trening na wszystko.
Nie wiem, czy się coś zmieniło, ale swego czasu Pfitzinger pisał, z podziwu godną szczerością[*], że nie znamy najlepszego treningu poprawiającego ekonomię biegu. Noakes IIRC sugerował drogę związaną z budową połączeń nerwowych - im więcej wykonań danej czynności, tym więcej połączeń, tym lepsza efektywność. Tu się mieści ten znany trend "10000 godzin powtórzeń".
Tak czy inaczej ekonomia biegu jest jednym z elementów wzrostu wytrenowania - ale nie jest tożsama z samym wzrostem.
A na dodatek sam wzrost poziomu to tylko potencjalna możliwość, to ciągle nie jest zwycięstwo i lepszy czas
__________
[*]To podziwu godne, bo rzadkie. Ludzie (czyli również biegacze) mają tendencję do twierdzenia, że na dany temat "wiedzą wszystko", względnie "prawie wszystko". Trening biegowy? Wszystko jest już jasne, jeszcze parę lat temu nie wiedzieliśmy, ale najnowsze badania pokazały ponad wszelką wątpliwość, że jest tak i tak, a zatem należy robić to i to, a tamto, kiedyś popularne, nie ma sensu.
Nie jest tak?