Duże miasta vs reszta świata. Medytacje wiejskiego biegacza
- bartochm
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 394
- Rejestracja: 19 paź 2015, 18:30
- Życiówka na 10k: 50:41
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Mieszkam na wsi, no dobra małym miasteczku, które idealnie obrazuje połączenie fragmentów typowo miejskich i wiejskich.
Moim zdaniem - i w tej kwestii trzeba znaleźć złoty środek, którego całkiem blisko jest moja mieścina. Na każdą porę dnia, pogodę itd jestem w stanie dobrać sobie jakąś trasę, czy to asfalt, czy to teren.
Każda opcja ma swoje plusy i minusy. Dodatkowo fajnie jest czasem coś zmienić, pobiegać po nietypowym dla siebie terenie. Dlatego fajne są tereny podmiejskie, gdzie biegnąc w prawo mamy oświetlone asfalty i chodniki, a w lewo parkowe, leśne tereny.
Moim zdaniem - i w tej kwestii trzeba znaleźć złoty środek, którego całkiem blisko jest moja mieścina. Na każdą porę dnia, pogodę itd jestem w stanie dobrać sobie jakąś trasę, czy to asfalt, czy to teren.
Każda opcja ma swoje plusy i minusy. Dodatkowo fajnie jest czasem coś zmienić, pobiegać po nietypowym dla siebie terenie. Dlatego fajne są tereny podmiejskie, gdzie biegnąc w prawo mamy oświetlone asfalty i chodniki, a w lewo parkowe, leśne tereny.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 980
- Rejestracja: 04 lis 2014, 11:01
- Życiówka na 10k: 52 min
- Życiówka w maratonie: 4:15:12
- Lokalizacja: Shanghai
Nie narzkajcie na wasze miasta, bo co ja mam powiedziec. Mieszkam w 20-milionowym miescie, gdzie z jednego kranca na drugi jest 100km. Wiejskie sciezki drogi sa zdecydowanie poza zasiegiem. Oczywiscie mozna w parku, ale to zadna przyjemnosci biegac 40 polkilometrowych okrazen. Takze biegam po asfalcie, w miescie, gdzie na skrzyzowaniach sa swiatla. Dobrze ze prawo nie jest tak restrykcyjne, wiec czerwone swiatlo nie zmusza mnie do czekania, o ile nic nie jedzie .
Na dodatek dochodzi zanieczyszczenie powietrza. Jak u nas wszyscy sie ciesza ze powietrze jest krystalicznie czyste, to w Krakowie przy takich samych parametrach jest "tragedia narodowa".
Tak czy inaczej,mieszkamy tam gdzie mieszkamy, z takich czy innych wyborow, ale zawsze mozemy wykroic i zaadaptowac sobie kawalek swiata na swoje potrzeby, o ile sie nam chce
Na dodatek dochodzi zanieczyszczenie powietrza. Jak u nas wszyscy sie ciesza ze powietrze jest krystalicznie czyste, to w Krakowie przy takich samych parametrach jest "tragedia narodowa".
Tak czy inaczej,mieszkamy tam gdzie mieszkamy, z takich czy innych wyborow, ale zawsze mozemy wykroic i zaadaptowac sobie kawalek swiata na swoje potrzeby, o ile sie nam chce
-
- Wyga
- Posty: 80
- Rejestracja: 17 lip 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 49:56
- Życiówka w maratonie: brak
To nie chwaląc się ja mam chyba idealnie. Mieszkam na granicy Parku Krajobrazowego Dolinki Krakowskie https://pl.wikipedia.org/wiki/Park_Kraj ... Krakowskie. Jak chcę las to biegnę w las, jak chcę chodnik/ płaski asfalt to tym bardziej nie ma problemu. Podbiegi leśne (ok kilometrowe odcinki z 10% nachyleniem), podbiegi asfaltowe, asfalt w lesie, odcinki oświetlone, błoto, żwir, trawa. Generalnie co kto lubi. Chyba nie mam na co narzekać. A tak piszę, żeby nie tylko się chwalić :D ale jak ktoś mieszka w Krakowie lub okolicach to zapraszam (smog też dużo mniejszy - tereny leżą ok 200m wyżej niż centrum Krakowa).bartochm pisze: Moim zdaniem - i w tej kwestii trzeba znaleźć złoty środek, którego całkiem blisko jest moja mieścina. Na każdą porę dnia, pogodę itd jestem w stanie dobrać sobie jakąś trasę, czy to asfalt, czy to teren.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Dlaczego? Że niby bardziej strachliwe?Puszczyk pisze:Kobietom chyba nie polecam, sam się czasem boje, jak mi się jaki horror w środku lasu w nocy przypomni.
Bo jeśli chodzi o inne zagrożenia, to akurat nocą las i "dzikie bagna" są zdecydowanie bardziej bezpieczne, niż miejskie zaułki.
Tak, biegałam po lesie z czołówką, było ok, choć jednak trzeba uważać na różne niespodzianki terenu.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Obrazki które pokazała Charm są fajne, pod warunkiem, że to są spokojne, nieuczęszczane drogi. Ja wczoraj miałem bieg po drogach które na zdjęciach mogą wyglądać super, ale bieganie tam to męka bo wielki ruch samochodów.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
To nawet nie tyle męka, co po prostu - niebezpieczne, zwłaszcza, że na takich drogach z przestrzeganiem przepisów - prędkości, itp. bywa różnie.Adam Klein pisze: bieganie tam to męka bo wielki ruch samochodów.
Ja po takich niby wiejskich, ale jednak dość ruchliwych drogach nie lubię ani biegać, ani jeździć rowerem.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Masz babo placek... W lasach gwałcą, na drogach potrącają, a w ciemnych miejskich zaułkach to już nie wiadomo co robią...
Jak żyć? Się pytam. Jak żyć?
Jak żyć? Się pytam. Jak żyć?
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
1) Wydaje mi się, że kobiety częściej padają ofiarą napadów w nieuczęszczanych miejscach, ale mogę się mylić.beata pisze:Dlaczego? Że niby bardziej strachliwe?Puszczyk pisze:Kobietom chyba nie polecam, sam się czasem boje, jak mi się jaki horror w środku lasu w nocy przypomni.
Bo jeśli chodzi o inne zagrożenia, to akurat nocą las i "dzikie bagna" są zdecydowanie bardziej bezpieczne, niż miejskie zaułki.
Tak, biegałam po lesie z czołówką, było ok, choć jednak trzeba uważać na różne niespodzianki terenu.
2) Sądzę, że facetowi łatwiej przestraszyć psa, ale też nie jestem w stanie tego udowodnić. O psach wspominam nie bez powodu. Po prostu w mojej okolicy wałęsa się kilka takich typu pitbul zaczął, wilk dokończył i parę razy mnie zaatakowały. Może nie tyle zaatakowały, co próbowały, bo się na nie najzwyczajniej w świecie wydzieram i uciekają.
3) Że kobiety się bardziej boją ciemności horrorów itd to stereotyp, czy prawdziwy nie wiem, bo nigdy nie byłem kobietą. A bać się w lesie owszem zdarza mi się. Zwłaszcza, jak mi się Blair Witch Project przypomni gdzieś daleko w nocy
Nie wyobrażam sobie biegania w mieście. Wyprowadziłem się na wieś jakieś 10 lat temu i miasto mi teraz po prostu śmierdzi spalinami. Poza tym szlag by mnie trafiał na światłach. No i widoki. Lubię patrzyć na coś ładnego, jak biegam Przy czym ja nie jestem raczej typem sportowca, który bije rekordy co i raz, więc ważniejsze niż wynik są dla mnie okoliczności przyrody
Aaa no i biegam z psem na smyczy, więc tym bardziej las
edzia: Jak uda mi się w weekend pobiegać w dzień, to wkleję tutaj jakieś fotki z moich tras
edzia2: Po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że skoro przez 3/4 mojego życia mieszkałem w mieście i jakoś mi nie śmierdziało, to pewnie i mógłbym w mieście biegać, tylko po prostu zacząłem późno. Poza tym miasto ma swój urok i pewnie da się wybrać ładne trasy, po prostu nigdy nie próbowałem. Tak naprawdę ja po prostu kocham las
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
Mam taką szansę że mieszkam i w miescie i na wsi (weekendami).
Generalnie ogromnym minusem miasta są spaliny i światła. A zaletą oświetlenie, utwardzenie nawierzchni (czytaj brak błota) i parki. Staram się biegać po prostu po mniej uczeszczanych drogach albo do parku i po parku. Pięknie jest wczesnie nad ranem, jak się miasto dopiero budzi, wtedy nawet wielkie zatłoczone meteopolie są znosne (np Praga o 5 nad ranem latem to pusciutke ulice i place, na Hradczanach bylam sama, na rynku też, swietny sposób na zwiedzanie dużych miast). W moim mieście koszmarem jest lato, wtedy da radę biegać tylko o świcie.
Wieś jest lepsza niż miasto ale tylko jeśli jest do wyboru coś innego niż bieganie wzdłuż drogi z dużym ruchem i że jest jasno, nie ma dużego śniegu (tj da się biec a nie brnac, przecież nikt nie odsnieza leśnych duktow), a droga jest utwardzona, czytaj da sie nią przebiec po deszczu, inaczej trening jest niemozliwy, jak brniesz w blocie po kolana. Nie bardzo widzę bieganie na polskiej wsi w tygodniu wieczorem po pracy w deszczu po ciemku i to nie dlatego że jestem kobietą, bo biegam z psem i się nie boję przez to ani zboczencow ani psów, ale aut i błota już jak najbardziej. A w miescie się wtedy da biegać bez problemu.
Nie ma dobrego rozwiazania. Tu i tu są wady i zalety.
Sghjwo, Meksyk?
Generalnie ogromnym minusem miasta są spaliny i światła. A zaletą oświetlenie, utwardzenie nawierzchni (czytaj brak błota) i parki. Staram się biegać po prostu po mniej uczeszczanych drogach albo do parku i po parku. Pięknie jest wczesnie nad ranem, jak się miasto dopiero budzi, wtedy nawet wielkie zatłoczone meteopolie są znosne (np Praga o 5 nad ranem latem to pusciutke ulice i place, na Hradczanach bylam sama, na rynku też, swietny sposób na zwiedzanie dużych miast). W moim mieście koszmarem jest lato, wtedy da radę biegać tylko o świcie.
Wieś jest lepsza niż miasto ale tylko jeśli jest do wyboru coś innego niż bieganie wzdłuż drogi z dużym ruchem i że jest jasno, nie ma dużego śniegu (tj da się biec a nie brnac, przecież nikt nie odsnieza leśnych duktow), a droga jest utwardzona, czytaj da sie nią przebiec po deszczu, inaczej trening jest niemozliwy, jak brniesz w blocie po kolana. Nie bardzo widzę bieganie na polskiej wsi w tygodniu wieczorem po pracy w deszczu po ciemku i to nie dlatego że jestem kobietą, bo biegam z psem i się nie boję przez to ani zboczencow ani psów, ale aut i błota już jak najbardziej. A w miescie się wtedy da biegać bez problemu.
Nie ma dobrego rozwiazania. Tu i tu są wady i zalety.
Sghjwo, Meksyk?
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nikt nie odśnieża leśnych duktów, ale śnieg się ubija i po takim ubitym jak najbardziej można biegać Błoto po kolana? Zdarza się, ale na bagnach, a nikt nikomu nie każe biegać po bagnach (choć to fajne raz na jakiś czas ;> )ASK pisze: Wieś jest lepsza niż miasto ale tylko jeśli jest do wyboru coś innego niż bieganie wzdłuż drogi z dużym ruchem i że jest jasno, nie ma dużego śniegu (tj da się biec a nie brnac, przecież nikt nie odsnieza leśnych duktow), a droga jest utwardzona, czytaj da sie nią przebiec po deszczu, inaczej trening jest niemozliwy, jak brniesz w blocie po kolana. Nie bardzo widzę bieganie na polskiej wsi w tygodniu wieczorem po pracy w deszczu po ciemku i to nie dlatego że jestem kobietą, bo biegam z psem i się nie boję przez to ani zboczencow ani psów, ale aut i błota już jak najbardziej. A w miescie się wtedy da biegać bez problemu.
Oczywiście, że zazwyczaj po powrocie z lasu zimą, jesienią, czy wiosną mam spodnie i buty upitolone w błocie po kolana, ale to bardziej od chlapania. Zdarza mi się biegnąc moimi trasami wpaść w kałużę po kostki, ale bez przesady... nie jesteśmy z cukru
Śnieg, żeby nie dało się biegać zdarza się ostatnio w Polsce naprawdę rzadko. A jak już rzeczywiście się nie da, to się przesiadam na biegówki i też jest fajnie Przy czym zeszłej zimy ani razy nie było takiej sytuacji, a biegam dwa/trzy razy w tygodniu zazwyczaj.
Biegania wzdłuż ruchliwej drogi nie praktykowałem i raczej nie będę. Jak jest ciemno, to zakładam czołówkę i biorę zapasową latarkę i już nie jest ciemno. Pies z którym biegam niestety na obrońcę średnio się nadaje (PRT) za to biega świetnie
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
WIdzisz, moja wieś jest w takiej okolicy, że jak spadnie snieg, to można biegać tylko tam, gdzie lesniczy przejechał. Zdarzyło mi się juz iść w zaparte i kończyło się ponad godzinnym brnieciem przez śnieg po kolana leśną drogą, nie przypomina to biegania, narty byłyby lepsze. Co do błota, może ja mam pecha, ale nawet w mieście muszę czasem unikać niektórych ścieżek po deszczu, bo nie da rady przejść, błoto po kostki, buty się slizgaja, kałuże po kolana. Bo bitej drodze nie da rady biegać, nie od parady kiedyś wiosną i jesienią w Polsce ruch był sparaliżowany, bo wozy grzezly w błocie. Żeby dało radę biegać, droga musi byc brukowana lub wysypana kamieniem czy tluczniem.
-
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 08 sty 2016, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ale jak już leśniczy przejedzie, to można dopóki nie spadnie kolejne 20cm nowego śniegu, prawda? Z błotem to może kwestia przepuszczalności gleby, nie wiem, nie znam się. U mnie naprawdę cały rok można było ostatnio biegać
Edytka:
Nie dałem rady wczoraj pobiegać w dzień, więc zdjęcia tylko nocne wklejam. Za to modelka ładna Obiecuję, że się poprawię, tylko ciężko mi w dzień znaleźć czas na bieganie, jak dzień taki krotki teraz... no ale jeszcze tylko trzy tygodnie i dnie będą znowu coraz dłuższe
a buty po powrocie wyglądały całkiem spoko
Edytka:
Nie dałem rady wczoraj pobiegać w dzień, więc zdjęcia tylko nocne wklejam. Za to modelka ładna Obiecuję, że się poprawię, tylko ciężko mi w dzień znaleźć czas na bieganie, jak dzień taki krotki teraz... no ale jeszcze tylko trzy tygodnie i dnie będą znowu coraz dłuższe
a buty po powrocie wyglądały całkiem spoko
- Batman
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 318
- Rejestracja: 17 cze 2015, 17:01
- Życiówka na 10k: 55:33
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Straduń
Odpowiem za pytanego - Shanghai - tak przynajmniej widnieje w podpisie.ASK pisze:Mam taką szansę że mieszkam i w miescie i na wsi (weekendami).
Sghjwo, Meksyk?
Jak zaczynałem biegać półtora roku temu to tylko asfalty. Obecnie jeżdżę samochodem jakieś 3 km w jedną stronę na peryferie mojego miasta (około 20 tyś mieszkańców) i biegam po bardzo fajnym lasku. Od około miesiąca, dwóch zacząłem zwiedzać drugą część lasu i kompletnie nie wyobrażam sobie na dzień dzisiejszy biegać po asfaltach (chyba, że oficjalne biegi). Niestety pora roku powoli zaczyna mnie zmuszać do asfaltów ale stawy mówią zdecydowanie nie.
Być może jest jeszcze coś co blokuje bieganie. Nastawienie. Czasami może być tak, że ludzie wstydzą się biegać, bo sąsiedzi, których się ma od kilkudziesięciu lat (od urodzenia) nagle wyjdą tłumnie na swe podwórka i całymi rodzinami niczym w zoo będą podziwiać tego dziwoląga, któremu widocznie się zaczęło nudzić, że postanowił biegać jak jakieś zwierzę, wbrew ludzkiej naturze, która nakazuje chód, marsz a przede wszystkim jazdę samochodem. Ja czasami tak mam. Widząc moje otoczenie rozgrzewam się w domu i myk, nie ma mnie już na moim osiedlu.
Jest na to jedno lekarstwo. W sumie dwa. Albo pozbyć się wszystkich mieszkańców albo ich zamienić na innych. Ja właśnie rozpocząłem tę pierwszą procedurę. A nie, przepraszam, źle policzyłem. Tę drugą jednak. Mam zamiar za pół roku zmienić moją dwudziestotysięczną metropolię na kameralną peryferyjną miejscowość w której rozpocznę od nowa - z pozycji biegacza a nie dziwoląga
START: 17.06.2015, 170 cm; 116,7 kg
było: 108 kg - 10 km w 65:24 (27.09.2015)
jest: 98 kg - 10 km w 55:33 (25.09.2016)
będzie: 80 kg - 10 km w 40 minut
-
Start II: 07.06.2021, 170 cm; 124 kg
-
Start III: 30.05.2023, 170 cm; 101 kg
[url=viewtopic.php?f=27&t=64998]BLOG[/url]
[url=viewtopic.php?f=28&t=64999]KOMENTARZE[/url]
było: 108 kg - 10 km w 65:24 (27.09.2015)
jest: 98 kg - 10 km w 55:33 (25.09.2016)
będzie: 80 kg - 10 km w 40 minut
-
Start II: 07.06.2021, 170 cm; 124 kg
-
Start III: 30.05.2023, 170 cm; 101 kg
[url=viewtopic.php?f=27&t=64998]BLOG[/url]
[url=viewtopic.php?f=28&t=64999]KOMENTARZE[/url]
- Lisciasty
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Naprawdę w czasach, kiedy o bieganiu nawet "baby w maglu" gadają, ktoś jeszcze wstydzi się
reakcji otoczenia na swoje bieganie? No bez jaj :>
reakcji otoczenia na swoje bieganie? No bez jaj :>
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 980
- Rejestracja: 04 lis 2014, 11:01
- Życiówka na 10k: 52 min
- Życiówka w maratonie: 4:15:12
- Lokalizacja: Shanghai
Dodalem wczoraj "location".Batman pisze:Odpowiem za pytanego - Shanghai - tak przynajmniej widnieje w podpisie.ASK pisze:.
Sghjwo, Meksyk?
Tylko patrzec jak powstanie hipsterska moda na "nie bieganie", skoro wszyscy biegaja, jakos trzeba sie wyroznic. Bieganie staje sie passé.Lisciasty pisze:Naprawdę w czasach, kiedy o bieganiu nawet "baby w maglu" gadają, ktoś jeszcze wstydzi się
reakcji otoczenia na swoje bieganie? No bez jaj :>