Metoda Maffetona
- Andrew1962
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1100
- Rejestracja: 31 sty 2015, 03:44
- Życiówka na 10k: 44.46
- Życiówka w maratonie: brak
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9048
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Nie wiem, czy czytałeś ten wątek -> viewtopic.php?f=20&t=53497Andrew1962 pisze: (...)
Poniżej 7 objawów, które łatwo zaobserwujesz ponieważ nasz organizm je dość wyraźnie sygnalizuje:
• Twoje dotychczasowe ubrania stają się luźne szczególnie w okolicach talii i bioder;
• Twoja twarz się wyszczupla a rodzina i znajomi zaczynają się niepokoić czy przypadkiem nie jesteś chory i pytają jaki jest powód, że tracisz na wadze;
• Jesteś pełen energii mniej zmęczony, czujesz, że mógłbyś przenosić góry a stany stresu są Ci obce;
• Twoje treningi i biegi w jakichkolwiek zawodach wskazują na osiąganie coraz lepszych wyników (test MAF może być też takim wyznacznikiem);
• Coraz dłuższe okresy możesz nie sięgać po jedzenie, nie czujesz głodu po prostu;
• Nie masz potrzeby podjadania słodyczy, Twoje uzależnienie od cukru zaniknęło;
• Ogólnie czujesz poprawę swojego stanu zdrowia, np. redukujesz lub nawet likwidujesz swoje nadciśnienie, cholesterol i cukier masz w normie, jakiekolwiek stany zapalne się cofają i wiele innych, które mogły powodować Twoje schorzenia również zanikają.
Tak więc budując swój system aerobowy jednocześnie zwiększasz możliwości wykorzystywania tłuszczu jako paliwa energetycznego a tym samym poprawiasz ogólny stan swojego zdrowia. Wykorzystując te powyższe wskazówki w codziennej obserwacji swojego ciała oraz stanu zdrowia i ogólnego samopoczucia pomoże Ci określić czy idziesz w dobrym kierunku.
Gdyby to wszystko było takie proste, to metoda Maffetona byłaby remedium na wszelkie zło
Myślę, że od samego biegania wg tej metody to nam nie przejdzie ochota na słodycze, dopóki sobie nie zrobimy jakiegoś "słodyczowego detoksu" - podobno po miesiącu już się nie chce słodkiego.
Wnioski typu "twoje schorzenia również zanikają" i "jakiekolwiek stany zapalne się cofają" - są zbyt daleko idące.
Ja czuję się dobrze z tą metodą, ale chyba dlatego, że po prostu zwolniłem. Podświadomie za bardzo chciałem biegać jak kilka temu pomimo chorób, które mnie sponiewierały. W czwartek idę na kolejną operację i jak tylko zdrowie pozwoli, to wrócę do biegania wg Maffetona.
Dodam, że już mój organizm szybko się zaadaptował i w ostatnich 2 tyg. biegałem jeszcze woniej niż wynikałoby z wyliczeń.
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
- Andrew1962
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1100
- Rejestracja: 31 sty 2015, 03:44
- Życiówka na 10k: 44.46
- Życiówka w maratonie: brak
Czy ktoś z Koleżanek i Kolegów również tak jak ja, przed chyba 3 - 4 a może i więcej latami, włączył do swojej diety te małe a jakże wielkie nasionka z Ameryki Południowej oraz Środkowej?
Jeśli nie to gorąco zachęcam!!!
Pamiętam jak płaciłem za nie ok. 70 zł a dziś można już je dostać za 1/6 tej kwoty Ja dodaje je do sałatek, jogurtu a nawet jajecznicy ale najprostszy przepis macie poniżej.
Składniki na jedną dużą szklankę/słoik 350ml:
300ml wody mineralnej bądź kokosowej
2 łyżki soku z limonki
2 łyżki nasion chia lub więcej wg uznania
odrobina syropu z agawy/stewii (opcjonalnie)
Jeśli nie to gorąco zachęcam!!!
Pamiętam jak płaciłem za nie ok. 70 zł a dziś można już je dostać za 1/6 tej kwoty Ja dodaje je do sałatek, jogurtu a nawet jajecznicy ale najprostszy przepis macie poniżej.
Składniki na jedną dużą szklankę/słoik 350ml:
300ml wody mineralnej bądź kokosowej
2 łyżki soku z limonki
2 łyżki nasion chia lub więcej wg uznania
odrobina syropu z agawy/stewii (opcjonalnie)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- Andrew1962
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1100
- Rejestracja: 31 sty 2015, 03:44
- Życiówka na 10k: 44.46
- Życiówka w maratonie: brak
Ostatni z założonych w tym roku udział w biegu masowym, pomimo problemów ze zdrowiem, ukończony. Elbląski Bieg Niepodległości 2016 przeszedł już do historii. Bieg z historią jednak dla mnie dość dziwną która polegała na tym, że ni stąd ni zowąd po przebiegnięciu jakiś 1,5 km nastąpił skok tętna na 233 uderzenia na minutę?! Pierwszy raz od czasu kiedy biegam, czyli już prawie 9lat spotkałem się z takim zachowaniem mojego organizmu. Pewnie coś poszło nie tak bo ten stan rzeczy utrzymywał się przez ok. 15' zmuszając mnie miejscami do marszu? Może Fenix przekłamał tę wartość ale czułem że serce bije jak u chomika Po tym czasie nagle powietrze zeszło i mogłem w końcu normalnie biec z tętnem na normalnym poziomie tj. średnia ok.154. Od 4 km do końca dystansu wyszedł idealny negative split, każdy następny kilometr ok. 5" szybciej od poprzedniego i mimo tych dziwnych 2 km pomiędzy 1,5-3,5 km zakończył się ze średnim tempem 5'10"/km.
Czyżby druga kawa wypita tego przedpołudnia na godzinę przed startem tak zadziałała?
Czyżby druga kawa wypita tego przedpołudnia na godzinę przed startem tak zadziałała?
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
raczej organizm nienawykły do pracy na wysokim tętnie zwariował od nieznanego bodźca.
i wybacz, ale przyspieszanie o 5 sekund na każdym kilometrze to nie jest "idealny negative split", tylko zła taktyka biegu i/lub nieznajomośc własnego organizmu.
i wybacz, ale przyspieszanie o 5 sekund na każdym kilometrze to nie jest "idealny negative split", tylko zła taktyka biegu i/lub nieznajomośc własnego organizmu.
- Andrew1962
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1100
- Rejestracja: 31 sty 2015, 03:44
- Życiówka na 10k: 44.46
- Życiówka w maratonie: brak
Jak zwykle Qba na Ciebie można liczyć.
Co znaczy "nienawykły do pracy na wysokim tętnie"? Skoro raz w tygodniu biegam na 90% swojego maksymalnego (nie MAF max.) po 10-12 km i nigdy organizm w ten sposób nie zareagował?! Po drugie nie znajomość własnego organizmu, hm żyję 55 prawie lat, zawsze sportowo, biegam już 9 rok systematycznie a Ty wyjeżdżasz z tekstem o nieznajomości organizmu. Biegalem w temp. przekraczających 50 St. C w pełnym Słońcu Iraku, Egiptu czy Chorwacji i było OK. Dlatego napisałem "dziwna historia" ale z Twoimi wnioskami się nie zgodzę. Co do idealnego NS. Taktyka była bardzo dobra, przynajmniej w teorii. Założyłem sobie pierwsze 5 km pobiec w tempie 4.55-5' a później przyspieszać ale to nieplanowane zdarzenie niestety zwerygikowalo moje plany in minus.
Napisz jak dla Ciebie wygląda więc NS bo u mnie różnica pomiędzy 4 a 10 km wyszła 30"/km.
Wysłane z mojego GT-I9301I .
Co znaczy "nienawykły do pracy na wysokim tętnie"? Skoro raz w tygodniu biegam na 90% swojego maksymalnego (nie MAF max.) po 10-12 km i nigdy organizm w ten sposób nie zareagował?! Po drugie nie znajomość własnego organizmu, hm żyję 55 prawie lat, zawsze sportowo, biegam już 9 rok systematycznie a Ty wyjeżdżasz z tekstem o nieznajomości organizmu. Biegalem w temp. przekraczających 50 St. C w pełnym Słońcu Iraku, Egiptu czy Chorwacji i było OK. Dlatego napisałem "dziwna historia" ale z Twoimi wnioskami się nie zgodzę. Co do idealnego NS. Taktyka była bardzo dobra, przynajmniej w teorii. Założyłem sobie pierwsze 5 km pobiec w tempie 4.55-5' a później przyspieszać ale to nieplanowane zdarzenie niestety zwerygikowalo moje plany in minus.
Napisz jak dla Ciebie wygląda więc NS bo u mnie różnica pomiędzy 4 a 10 km wyszła 30"/km.
Wysłane z mojego GT-I9301I .
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
ok, może za mocno.
1. zastanawia mnie to stwierdzenie:
Możliwości są takie:
- albo co tydzień na treningu robisz godzinny wyścig na maksa,
- albo masz niedomierzone HRmax, i to co uznajesz za 90% to w rzeczywistości np. 80%.
Jeśli więc czujesz, że na tym treningu nie męczysz się maksymalnie i mógłbyś w warunkach zawodów biec tak dalej kilka kilometrów, to nie może to być 90%, co usprawiedliwiałoby moją opinię o niedoskonałej znajomości Twojego organizmu.
Jeżeli na zawodach zacząłeś trochę za mocno i wszedłeś np. na 95% hrmax, a te treningi o których piszesz to twoja najmocniejsza jednostka i jest to faktycznie np. 80%, a nie 90%, to różnica jest spora i organizm mógł się zbuntować.
czy w treningach biegasz na intensywnościach blisko 100% hrmax? w jaki sposób zmierzyłeś hrmax?
2. jeśli spojrzysz np, na bardzo popularny kalkulator negative split Marco, to zauważysz, że np. rozpiska na maraton na 3:45 - tak intuicyjnie czuję, że to mniej więcej Twój poziom - zakłada różnicę 16 sekund na km pomiędzy najwolniejszą pierwszą piątka a najszybsza ostatnią. Dychę biega się również niż maraton, jeżeli nie równo w ogóle, także moim zdaniem (może Adam zajrzy i potwierdzi lub zaprzeczy) dychę można pobiec negative splitem rzędu 5, góra 8 sekund różnicy między najwolniejszym a najszybszym kilometrem, a większa rozpiętość temp będzie już nieskuteczna.
powyższe napisałem w dobrzej wierze, bez chęci mądrowania się albo uszczypliwości.
1. zastanawia mnie to stwierdzenie:
wg Jacka Danielsa 88-92% tętna max to zakres odpowiadający maksymalnemu wysiłkowi godzinnemu, ten cały "threshold". zostawmy jednak kwestie progu, ale skupmy się na tej pierwszej części: oznaczałoby to, że co tydzień biegasz ok. godzinę z intensywnością, którą wg trenerów (nie tylko Danielsa) mógłbyś wytrzymać... tylko godzinę.raz w tygodniu biegam na 90% swojego maksymalnego (nie MAF max.) po 10-12 km
Możliwości są takie:
- albo co tydzień na treningu robisz godzinny wyścig na maksa,
- albo masz niedomierzone HRmax, i to co uznajesz za 90% to w rzeczywistości np. 80%.
Jeśli więc czujesz, że na tym treningu nie męczysz się maksymalnie i mógłbyś w warunkach zawodów biec tak dalej kilka kilometrów, to nie może to być 90%, co usprawiedliwiałoby moją opinię o niedoskonałej znajomości Twojego organizmu.
Jeżeli na zawodach zacząłeś trochę za mocno i wszedłeś np. na 95% hrmax, a te treningi o których piszesz to twoja najmocniejsza jednostka i jest to faktycznie np. 80%, a nie 90%, to różnica jest spora i organizm mógł się zbuntować.
czy w treningach biegasz na intensywnościach blisko 100% hrmax? w jaki sposób zmierzyłeś hrmax?
2. jeśli spojrzysz np, na bardzo popularny kalkulator negative split Marco, to zauważysz, że np. rozpiska na maraton na 3:45 - tak intuicyjnie czuję, że to mniej więcej Twój poziom - zakłada różnicę 16 sekund na km pomiędzy najwolniejszą pierwszą piątka a najszybsza ostatnią. Dychę biega się również niż maraton, jeżeli nie równo w ogóle, także moim zdaniem (może Adam zajrzy i potwierdzi lub zaprzeczy) dychę można pobiec negative splitem rzędu 5, góra 8 sekund różnicy między najwolniejszym a najszybszym kilometrem, a większa rozpiętość temp będzie już nieskuteczna.
powyższe napisałem w dobrzej wierze, bez chęci mądrowania się albo uszczypliwości.
- Andrew1962
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1100
- Rejestracja: 31 sty 2015, 03:44
- Życiówka na 10k: 44.46
- Życiówka w maratonie: brak
No widzisz teraz napisałeś jak człowiek Dziękuję
To prawda, że ten raz w tygodniu bieg to taki wyścigowy, zajmuje mi od 46-56' więc z teorią się zgadza. Aczkolwiek może to i być kompilacja powodów wymienionych przez Ciebie.
Czy właściwie mam ustalony HR Max? Hm, trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć. Kilka razy w różny sposób starałem się zmierzyć od Testu Coopera poczynając a na próbie wysiłkowej u kardio kończąc. Może tu tkwić problem, bo często mam wrażenie przy biegu z dużą intensywnością, że do maksa to jeszcze sporo brakuje, boję się natomiast przekroczyć Rubikon ze względu na bojaźń przed skurczami. Niestety, po mojej osobistej walce z chorobą sprzed 15 laty, wygranej , pozostał skutek uboczny jakim jest skazanie na sztuczne hormony, które niestety nie zastępują w pełni tych wytwarzanych przez organy a co za tym idzie mam problemy przy dużym obciążeniu z tymi cholernymi skurczami (i nie dotyczy tylko biegania). Dlatego też nie nadaję się na zawodnika królewskiego dystansu bo już na połówce pojawiają się problemy.
Zastanawia mnie tylko, czy przy okazji Fenix nie zwariował bo nawet jeśli moje max wynosi nie 178 a 190 to wskazanie 233 powinno mnie wykończyć jakby było realne. Utrzymywało się przecież przez prawie 15'?
To prawda, że ten raz w tygodniu bieg to taki wyścigowy, zajmuje mi od 46-56' więc z teorią się zgadza. Aczkolwiek może to i być kompilacja powodów wymienionych przez Ciebie.
Czy właściwie mam ustalony HR Max? Hm, trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć. Kilka razy w różny sposób starałem się zmierzyć od Testu Coopera poczynając a na próbie wysiłkowej u kardio kończąc. Może tu tkwić problem, bo często mam wrażenie przy biegu z dużą intensywnością, że do maksa to jeszcze sporo brakuje, boję się natomiast przekroczyć Rubikon ze względu na bojaźń przed skurczami. Niestety, po mojej osobistej walce z chorobą sprzed 15 laty, wygranej , pozostał skutek uboczny jakim jest skazanie na sztuczne hormony, które niestety nie zastępują w pełni tych wytwarzanych przez organy a co za tym idzie mam problemy przy dużym obciążeniu z tymi cholernymi skurczami (i nie dotyczy tylko biegania). Dlatego też nie nadaję się na zawodnika królewskiego dystansu bo już na połówce pojawiają się problemy.
Zastanawia mnie tylko, czy przy okazji Fenix nie zwariował bo nawet jeśli moje max wynosi nie 178 a 190 to wskazanie 233 powinno mnie wykończyć jakby było realne. Utrzymywało się przecież przez prawie 15'?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wydaje mi się to niemożliwe, żebyś miał tak wysokie tętno... ale nie jestem specjalistą od tętna, więc nie chcę formułować kategorycznych wypowiedzi.
rozumiem lęk przed dolegliwościami, ale może skoro trenujesz w oparciu o tętno pokusić się o porządny sprawdzian?
rozumiem lęk przed dolegliwościami, ale może skoro trenujesz w oparciu o tętno pokusić się o porządny sprawdzian?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1060
- Rejestracja: 30 lis 2009, 11:32
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Stawiam na błąd pulsometru, a bicie serca jak u chomika, to już chyba autosugestia. Moim zdaniem kwestia elektryzowania paska przy mocno przylegającej odzieży poliestrowej, szczególnie kilku warstw, jak jest zimno.
Nota bene za mało startujesz i w razie jak coś nie pójdzie (za gorąco, albo to zdarzenie powyżej) nie wiesz tak naprawdę jakie efekty przynosi Twój Maff, a warto to w końcu sprawdzić, w miarę obiektywnie, szczególnie jak tak się propaguje tę metodę. Bo biegasz już jakiś czas w ten sposób, a brakuje realnego sprawdzianu efektów.
Nota bene za mało startujesz i w razie jak coś nie pójdzie (za gorąco, albo to zdarzenie powyżej) nie wiesz tak naprawdę jakie efekty przynosi Twój Maff, a warto to w końcu sprawdzić, w miarę obiektywnie, szczególnie jak tak się propaguje tę metodę. Bo biegasz już jakiś czas w ten sposób, a brakuje realnego sprawdzianu efektów.
- Andrew1962
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1100
- Rejestracja: 31 sty 2015, 03:44
- Życiówka na 10k: 44.46
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki za Twoje spojrzenie i opinię.brujeria pisze:Stawiam na błąd pulsometru, a bicie serca jak u chomika, to już chyba autosugestia. Moim zdaniem kwestia elektryzowania paska przy mocno przylegającej odzieży poliestrowej, szczególnie kilku warstw, jak jest zimno.
Nota bene za mało startujesz i w razie jak coś nie pójdzie (za gorąco, albo to zdarzenie powyżej) nie wiesz tak naprawdę jakie efekty przynosi Twój Maff, a warto to w końcu sprawdzić, w miarę obiektywnie, szczególnie jak tak się propaguje tę metodę. Bo biegasz już jakiś czas w ten sposób, a brakuje realnego sprawdzianu efektów.
W pierwszej kwestii, też sądzę, że mógł to być błąd pulsometru choć wczoraj zrobiłem 12+ km i nic takiego się nie wydarzyło a byłem ubrany bardzo podobnie w tym spodnia koszulka termoaktywna była ta sama?! Pobiegłem w tempie szybszym niż na tym feralnym biegu a tętno średnie to 148 a maksymalne 162 bpm?
W drugiej kwestii, hm startuję tyle ile sobie założyłem a efekty treningu mam na codzień ponieważ każdego miesiąca robię test MAF. Poza tym jak wspomniałem już chyba kilkakrotnie trening ten skierowany jest przede wszystkim do biegaczy, cyklistów, wioślarzy itp. długodystansowych, maratończyków, ulttrasów, triathlonistów. i w moim przypadku się to sprawdza. Z miesiąca na miesiąc (za wyjątkiem upalnych letnich miesięcy) zwiększa się moje tempo treningowe przy takim samym, stałym tętnie tzn. nie przekraczającym 131 uderzeń. Przypomnę, że zaczynałem w lutym w tempie 7'12"/km dziś jestem w stanie pobiec 15-16km w tempie 5'24", wg mnie to znaczna różnica. Wynik półmaratonu w tegorocznym starcie poprawiłem o przeszło 5'30" osiągając założony cel, czyli pobiec poniżej 1h50'. Może to niewiele dla wytrawnych biegaczy ale dla mnie to niemały sukces. Pisałem już chyba, że nigdy biegaczem nie byłem i na Olimpiadę się też nie wybieram
Co natomiast zauważyłem? Że poprzez trening Metodą na 100% straciłem na prędkości więc już na wiosnę planuję włączenie dodatkowych elementów treningu, w tym interwałów i podbiegów.
Cieszy mnie jednak najbardziej, że w tym roku ominęły mnie zgodnie z zasadą treningu "primum non nocere" jakiekolwiek kontuzje związane z bieganiem.
- Andrew1962
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1100
- Rejestracja: 31 sty 2015, 03:44
- Życiówka na 10k: 44.46
- Życiówka w maratonie: brak
https://www.youtube.com/watch?v=skabAd0 ... r_embedded
Kiepska dieta, brak aktywności fizycznej, stres, palenie papierosów a także duże ilości konsumowanego codziennie cukru zabijają każdego roku miliony ludzi
Czy dieta niskowęglowodanowa a jednocześnie wysokotłuszczowa może być receptą na choroby cywilizacyjne XXIw.? Zgodnie z deklaracjami oraz wynikami badań coraz odważniejszych lekarzy (to Ci, którzy występują przeciwko polityce wielkich koncernów farmaceutycznych) z całego świata TAK MOŻE A wyniki mogłyby być zaskakujące ponieważ redukcja śmiertelności, przy stosowaniu tej diety, mogłaby wynieść nawet 50%!
Może warto dla własnego zdrowia ale także swoich najbliższych (szczególnie tych,którzy muszą jeszcze polegać na dorosłych) odstawić te wszystkie Coca, Pepsi Cole, Fanty, Red Bulle i inne słodkie napoje gazowane, rzucić palenie i wyjść trochę się poruszać???
Może nie od razu porywać się na maratony ale 15-30' minut dziennie na początek?
Warto przemyśleć bo póki co życie i zdrowie mamy tylko jedno.
Kiepska dieta, brak aktywności fizycznej, stres, palenie papierosów a także duże ilości konsumowanego codziennie cukru zabijają każdego roku miliony ludzi
Czy dieta niskowęglowodanowa a jednocześnie wysokotłuszczowa może być receptą na choroby cywilizacyjne XXIw.? Zgodnie z deklaracjami oraz wynikami badań coraz odważniejszych lekarzy (to Ci, którzy występują przeciwko polityce wielkich koncernów farmaceutycznych) z całego świata TAK MOŻE A wyniki mogłyby być zaskakujące ponieważ redukcja śmiertelności, przy stosowaniu tej diety, mogłaby wynieść nawet 50%!
Może warto dla własnego zdrowia ale także swoich najbliższych (szczególnie tych,którzy muszą jeszcze polegać na dorosłych) odstawić te wszystkie Coca, Pepsi Cole, Fanty, Red Bulle i inne słodkie napoje gazowane, rzucić palenie i wyjść trochę się poruszać???
Może nie od razu porywać się na maratony ale 15-30' minut dziennie na początek?
Warto przemyśleć bo póki co życie i zdrowie mamy tylko jedno.
- Andrew1962
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1100
- Rejestracja: 31 sty 2015, 03:44
- Życiówka na 10k: 44.46
- Życiówka w maratonie: brak
https://runninginsystems.com/2016/11/27 ... sic-steps/
Ivan Rivera jest edytorem Phila i sam zajmuje się również teorią i praktyką biegania. Powyżej link do jego ostatniego artykułu, w którym w przystępny sposób przedstawia swój pogląd na kilka aspektów treningu. Swoją drogą każdy biegacz chyba słyszał i wie o zalecanej kadencji (180) biegu, pewnie wielu ją też stosuje na co dzień, a w jego opinii okazuje się, że jej rola jest kluczowa dla szybkości jak i poprawności biegania.
Osobiście mam problem z utrzymaniem kadencji na zalecanym poziomie. Zazwyczaj moja średnia oscyluje wokół 172-174 ale jeśli już mi się udaje to wygląda to dość komicznie, chyba. Facet pod 190cm, biegnący z kadencją 180 w tempie MAF Za to mam wrażenie, że biegnie mi się dużo swobodniej niż z niższą kadencją tak jakby nogi oddawały energię, którą im dostarczam dla każdego kroku.
A jak u Was to wygląda? Biegacie z mniejszą, większą czy zalecaną kadencją i jakie są Wasze opinie?
Ivan Rivera jest edytorem Phila i sam zajmuje się również teorią i praktyką biegania. Powyżej link do jego ostatniego artykułu, w którym w przystępny sposób przedstawia swój pogląd na kilka aspektów treningu. Swoją drogą każdy biegacz chyba słyszał i wie o zalecanej kadencji (180) biegu, pewnie wielu ją też stosuje na co dzień, a w jego opinii okazuje się, że jej rola jest kluczowa dla szybkości jak i poprawności biegania.
Osobiście mam problem z utrzymaniem kadencji na zalecanym poziomie. Zazwyczaj moja średnia oscyluje wokół 172-174 ale jeśli już mi się udaje to wygląda to dość komicznie, chyba. Facet pod 190cm, biegnący z kadencją 180 w tempie MAF Za to mam wrażenie, że biegnie mi się dużo swobodniej niż z niższą kadencją tak jakby nogi oddawały energię, którą im dostarczam dla każdego kroku.
A jak u Was to wygląda? Biegacie z mniejszą, większą czy zalecaną kadencją i jakie są Wasze opinie?