Ścięgno achillesa... a może co innego...

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
krakow2000
Wyga
Wyga
Posty: 140
Rejestracja: 12 sie 2013, 20:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Na 90% jestem pewny iż to ścięgno achillesa (nie mam rentgena w oczach ale po umiejscowieniu sądzę iż to jest to). Ból powraca gdy biegam, nie od razu a po bieganiu (no chyba iż bolało już przed bieganiem wtedy szybko podczas biegania wraca i koniec biegania). Ostatnio odpoczywałem 2 tygodnie jedynie chodząc (na zakupy czy do znajomych) lub na moje tai chi. Ból ustąpił więc we wtorek pobiegłem takim truchcikiem, powolutku (biegam dla przyjemności) i po powrocie zacząłem znowu odczuwać ból.
Jak chodzę to nie czuję go, no chyba iż dojdzie do wychodzenia pod górę (ale wtedy też praktycznie nie czuję) czy też mocniejszego nadepnięcia po czym zaraz ustępuje. Po schodach wychodząc to zależy czy napnę nogę czy nie ale nie ma silnego bólu. W teorii mógł bym pobiegać bo ból nie jest duży (pewnie by podskoczył podczas biegu) NO ALE lepiej dmuchać na zimne zwłaszcza iż często wraca. Dzieje się to tylko na lewej nodze.
Swego czasu (w zeszłym roku) kupiłem sobie PORZĄDNE buty do biegania ASCIS + dobieranie obuwia na bieżni i komputerku gdzie sprawdzający powiedział iż prawa noga nie ma problemów (neutralna) a lewa jest lekko/delikatnie pronująca, dobrał buty i powiem iż przez dłuższy czas był spokój ze ścięgnem (niekiedy delikatny ból ale wystarczył dzień przerwy i spokój). No ale ostatnio zaczął powracać... but wydaje się jak by lekko zszedł do środka (nie wiele ale jednak... wydaje się tak jak by mi stopa inaczej już leżała) ale podeszwa nie jest jakoś wytarta i na podstawie buta nie powiedział bym iż stopa pronująca ACZKOLWIEK jak pisałem widać delikatną "różnicę" między prawym a lewym butem (na materiale, lewy jak by lekko wypchany do środka).
Myślałem o zakupie wkładek do biegania (takich jak mam do chodzenia w normalnych butach - 270 zł kosztowały gdzie też miałem badanie komputerowe stopy ale inne i wyszło dokładnie to samo co w sklepie sportowym na bieżni czyli prawa neutralna a lewa lekko/delikatnie pronująca) bo w normalnych butach się sprawdziły aczkolwiek obawiam się iż wydam tyle co na nowe buty (tamte kupiłem za 250 zł a wkładki codzienne za 270 zł) a jest to spora kwota gdzie ponad 250+ miesięcznie na swoje tai chi (dojazdy zabierają 1/3+ kwoty) więc wydawanie co roku kolejnych 250 zł na wkładki lub buty nie wchodzi w grę (zważywszy iż są inne wydatki jak rachunki, ubrania i rodzina).

Ktoś może coś doradzić lub powiedzieć coś o wkładkach do butów, czy kupić jakieś z wyższej półki czy wystarczą takie zwykłe a może lepiej udać się do jakiegoś lekarza sportowego który powie co i jak... strasznie uciążliwe to ścięgno jest... we wtorek pobiegałem i to tyle z biegania bo jak pisałem znowu boli podczas biegania.

Jeśli zły dział to proszę o przeniesienie.
PKO
bosak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1083
Rejestracja: 10 lut 2012, 17:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wpisz w forumową szukajkę i znajdziesz dziesiątki dobrych porad wraz z ćwiczeniami Chorego Achillesa... Po co wyważać otwarte drzwi?
krakow2000
Wyga
Wyga
Posty: 140
Rejestracja: 12 sie 2013, 20:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Bardziej chodziło mi o jakąś poradę odnośnie wkładek i butów bo jak pisałem wcześniej nie miałem problemów po zmianie butów a teraz zaczyna wracać. Ćwiczenia robię cały czas, nawet moje tai chi wymusza na mnie ćwiczenia różnych partii mięśni.
krzys1001
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1469
Rejestracja: 04 lut 2014, 10:53
Życiówka na 10k: 00:37:35
Życiówka w maratonie: 02:58:32

Nieprzeczytany post

Nie szukaj przyczyny kontuzji achillesa w butach czy wkładkach. Według mnie zwyczajnie go przeciążyłeś. Ja z podobną kontuzją walczyłem kilka miesięcy. Co jakiś czas kontuzja mi się nawraca, to taka moja pięta achillesowa :oczko:
Spróbuj tego:
-rozciąganie łydek nie mocno ale długo, ja robię około 7 minut strona
-rolowanie łydek
-rolowanie rozcięgna podeszwowego piłka golfową, kauczukową itp
-okładanie achillesa zimnym okładem
-protokół alfredsona, chociaż z tym ostrożnie bo czasami może zaszkodzić
Po 1-2 km truchtu minutę poświęć na rozciągnięcie łydek.

Dwa tygodnie takich zabiegów i myślę, że będziesz miał spokój.
krakow2000
Wyga
Wyga
Posty: 140
Rejestracja: 12 sie 2013, 20:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ok... przetestuję te metody :)
Awatar użytkownika
turbojajko
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 221
Rejestracja: 19 wrz 2010, 11:15
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tylko nie zapredko kolego. Rozciaganie masowanie , alfredson jak najbardziej - tylko wczesniej trzeba zawalczyc objawy stanu zapalnego a pewnie taki juz nastapil. Przeciazone sciegno "rosnie" i nie porusza sie tak jak dawniej w kaletce. Musisz zrobic przerwe, wziac lekkie srodki przeciwzapalne ( najprostszy to ibuprofen) i poczekac az obrzek i bol mina a potem "naprawiac achillesa"

Jak zaczniesz rozciagac, masowac stan zapalany to tylko sobie zaszkodzisz - przy tej kontuzji najwaznejsza jest cierpliwosc.

http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=2&t=53352
krakow2000
Wyga
Wyga
Posty: 140
Rejestracja: 12 sie 2013, 20:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tylko tak:

Przez cały rok miałem spokój. Nie ma obrzęku i jak pisałem nie boli... no chyba iż biegnę. Mogę normalnie chodzić wtedy i nic mnie nie boli... no chyba iż źle girę postawię. Co do ćwiczeń to zawsze jak coś nowego robię powoli i malutko zwiększając stopniowo intensywność.

No ale tak czy siak... zacznę rozciągać i zobaczymy z czasem.
krzys1001
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1469
Rejestracja: 04 lut 2014, 10:53
Życiówka na 10k: 00:37:35
Życiówka w maratonie: 02:58:32

Nieprzeczytany post

Stawiam na spięte łydki...
Awatar użytkownika
tarantula
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 158
Rejestracja: 23 wrz 2016, 23:01
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Południe Polski

Nieprzeczytany post

Ja rok temu poszalałem, chciałem zacząć biegać i posłuchałem głupot które mi podpowiadała głowa: ty nie dasz rady? przecież dużo biegałeś! No i na trzecim czy czwartym treningu sprawdzałem ile mogę biec i pobiegałem 1.40h i całkiem dobrze się czułem i to było ostatnie moje wybieganie. Wszedłem po schodach do łazienki ale po showerku już zejść nie mogłem. A achillesa poznać właśnie po schodzeniu po schodach (czasami słychać nawet trzaski). Więc zgodnie z zaleceniami z dawnych lat sportu zacząłem chodzić tyłem (mniej bolało) po schodach. Ale bozia mi chyba całkiem rozum odebrała i dalej raz na tydzien raz na dwa szedłem potruchtać, odciążając lewego achillesa no a że w przyrodzie musi być równowaga to popsułem sobie drugiego. I od wakacji miałem oba do bani. Więc coś tam na rowerze pojeździłem. Do września dużej poprawy nie było. Podpiekało, kłuło, ciągnęło. W październiku poszedłem na zabiegi żeby przyśpieszyć trochę leczenie i rzeczywiście wyprowadziłem je do końca roku.
W tym roku zacząłem od 7-10 minut truchtu na pierwszym treningu plus rozciąganie i masaże (styczeń, pół roku po kontuzji), zrobiłem w styczniu 4 treningi (z 25 km). W lutym 20 km, w marcu 25, kwietniu 35, w maju 45 (6 treningów). Biegałem z zawrotną prędkością 7min/km. Końcem maja zacząłem robić po 2 treningi w tygodniu ale od razu poczułem tego lewego achillesa na zakrętach i potem w domu (12 miesięcy od kontuzji). Więc znowu zmniejszyłem kilometraż na 2 tygodnie ale w czerwcu już wyszło 65 km! :-) Niestety znowu po niektórych treningach czułem lewego achillesa więc w lipcu wyszło 55 km. Ale to już nie był ból tylko raczej takie jakby zwyrodnienie które musiałem rozmasowywać rozciągać, przez podświadome odciążanie tej nogi była po prostu słabsza.
Więc treningi zacząłem tak naprawdę od sierpnia gdzie wyszło mi 135 km, we wrześniu 120 i z tego co uzbierałem udało mi się nabiegać około 21 minut na 5 km (wiosną męczyłem po 35 min). Jak tylko zacząłem w sierpniu trenować po 4 razy na tydzień od razu się odezwał achilles. Ale on już tak ma od czasu jak w nocy wpadłem do rowu i cały ciężar ciała musiałem utrzymać na palcach żeby się nie ześlizgnąć. No i tak to jest z achillesami. Teraz wróciłem do 3 treningów na tydzień (ok 30km/tydz) i powoli wszystko się uspokaja. Więc dopóki nie potrenuję z 3 miesiące na tym kilometrażu nie ruszam nic mocniej. Nauczkę miałem porządną i nie chcę znowu czekać.
5 km ~ 20'
10 km ~ 47.30' (ale pracuje nad 45' :))
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ