Mówimy oczywiście o bardzo amatorskim bieganiu, truchtaniu.
Żona nie ma konta, więc ja mogę napisać o niej.
Ja zacząłem biegać we IX 2015. Chyba na początku roku zapisałem nas na bieg walentynkowy II 2016. Żona do tego biegu może wyszła pobiegać ze 2-3 razy, ale jakoś przebiegliśmy ten dystans 6 km. Ale widziałem, że jej się spodobało to zapisałem ją na BIEG KOBIET III 2016 i do tego biegu też wyszła chyba kilka razy przebiec około 5 km. Na zawodach dała radę
Problem u nas był taki, że żona nie chciała sama wychodzić biegać, później byłem z nią kilka razy , ale mi znowu nie pasowało jej tempo. I tak bieganie u niej odłożone było na kilka tygodni, aż w końcu znalazła koleżankę (mamę koleżanki córki z klasy), która właśnie truchta sobie co drugi dzień po około 6 km. I tak zaczynając od 6 km co drugi dzień doszły do 8 km, a na koniec sierpnia 2016 do 10 km, który to dystans przebiegły obie po raz pierwszy na wspólnych zawodach. Po przebiegnięciu tych 10 km, podjaranie oczywiście kolejne i już myśli w przyszłym roku, żeby ukończyć półmaraton. Ja się będę cieszył jak wytrzyma z tym bieganiem przez kolejny rok.
Aaaa zapomniałbym, mamy trójkę dzieci, żona pracuje na etacie i nie tylko bo i w dyżurach, do tego ma jeszcze inne wyjazdy służbowe. Biegać wychodzimy na zmianę, ona wraca ja wychodzę, albo ja idę wcześniej. Oczywiście domem zajmujemy się oboje.
pozdrawiam i życzę sukcesów w przekonaniu koleżanki