Komentarz do artykułu Niemożliwe jest możliwe, jak w rok zrobić 4deserts i IRONMANA
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
+1
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Qba,
tak uczepiłeś się tych konkretnych 14 minut, jak ja odczepiłem się od tego konkretnego autora. Wskazując na wypaczenia bumu nie wytykam miernych cech człowiekowi lecz zjawisku.
tak uczepiłeś się tych konkretnych 14 minut, jak ja odczepiłem się od tego konkretnego autora. Wskazując na wypaczenia bumu nie wytykam miernych cech człowiekowi lecz zjawisku.
To jest stwierdzenie wyniesione z obserwacji działań biur podróży, specjalizujących się w indywidualnym dopieszczaniu klientów. Dziś nie ma problemu żeby zorganizować komuś prywatny event gdziekolwiek na świecie, z trawką i piwem na środku Aleppo włącznie. Jeżeli klient życzy sobie podwózkę helikopterem na Everest to dyplomatycznie tłumaczy mu się, że ze względów czysto fizycznych pułap maszyny sięga ledwo 6000 metrów, ale na życzenie pociągnie się orczyk lub kolejkę na szczyt. Jeżeli kaprys sprowadza się do schłodzonego szampana na środku pustyni, to będzie on chłodzony na tydzień przed przybyciem gościa. Czy to oznacza dewaluację osiągnięć czysto biegowych przy okazji bawienia się w życie przez wielkie Ż? Może tak, może nie. Najlepiej podsumowuje to dwuznaczny slogan reklamowy - "chce się ży..."Qba pisze:Dziś nie ma kłopotu z zaliczeniem ośmiu kontynentów i dziesięciotysięcznika jeśli tylko się wypiętrzy, bo problemem nie jest forma tylko kasa.
bardzo śmiałe stwierdzenie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
po pierwsze, ja się nie zgadzam z Twoją teorią bumu. To, co ty uznajesz za wypaczenia ja uznaję za normalne zdarzenia (przynajmniej w części).
po drugie, takimi "fajoskimi" stwierdzeniami wrzucasz wszystkich do jednego wora. a co jeśli ktoś nie ma tyle kasy, żeby dać się wprowadzić na Everest, a jednoczesnie ma tyle kasy, żeby się tam samemu wybrać?
piszesz, że nie ma kłopotu, bo warunkiem jest kasa. jakiego procentu wejść czy dokonań to dotyczy?
po trzecie, ja w ogóle nie czaję tej "dewaluacji osiągnięć biegowych" - może jakiś komentarz, tylko bez chwytliwych haseł, tak zrozumiale proszę.
po drugie, takimi "fajoskimi" stwierdzeniami wrzucasz wszystkich do jednego wora. a co jeśli ktoś nie ma tyle kasy, żeby dać się wprowadzić na Everest, a jednoczesnie ma tyle kasy, żeby się tam samemu wybrać?
piszesz, że nie ma kłopotu, bo warunkiem jest kasa. jakiego procentu wejść czy dokonań to dotyczy?
po trzecie, ja w ogóle nie czaję tej "dewaluacji osiągnięć biegowych" - może jakiś komentarz, tylko bez chwytliwych haseł, tak zrozumiale proszę.
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
Nie podejmę tematu biur podróży, będących w stanie zorganizować wszystko (?), bo nie nie wystarczy zasobów internetu na dyskusję. Biura podróży biurami podróży, kasa kasą, ewentualny support ewentualnym supportem, ale czy tego faceta podczas Iron Mana to holowali motorówką a potem ciągnęli samochodem, gdy ten po prostu sobie siedział na rowerze i gwizdał? Albo czy ktoś mu niósł plecak podczas przekraczania pustyni? Poruszał się obok niego z wentylatorem i chłodził mu twarz?yacool pisze:To jest stwierdzenie wyniesione z obserwacji działań biur podróży, specjalizujących się w indywidualnym dopieszczaniu klientów. Dziś nie ma problemu żeby zorganizować komuś prywatny event gdziekolwiek na świecie
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Opis przygotowań do biegania 14 minut na piątkę może być równie nudny jak zdobywanie korony świata. Tylko kwestia osobowości autora będzie ważyć, czy da się z tego zrobić ciekawy materiał. Jednak istnieje na szczęście różnica pomiędzy tego typu historyjkami. 14 minut pobiegnie niewielu amatorów, a jeszcze mniej to opisze. Natomiast pod heroicznymi wyczynami globtroterów uginają się półki w empikach. Naprawdę trudno ocenić, który wykazuje się większym bohaterstwem. Czy wyżej cenić tego co w rok obiegł świat, czy może bardziej tego, co w półtora roku ale z plecakiem lub w dwa lata z wiejącym w twarz wentylatorem, symulującym przeciwności losu?
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
Patrzysz na księgarskie półki jak na wystawę trofeów i ranking największych wyczynów. A to po prostu miejsce, gdzie widzisz efekt końcowy chęci opowiedzenia jakiejś (nudnej albo interesującej) historii i chęci zarobienia pieniędzy przez wydawcę. Nie jest tak, że musimy - po pierwsze wydawca nie musi tego wydawać, my nie musimy tego automatycznie kupować a na końcu nie musimy się tym zachwycać i układać rankingów.yacool pisze:Opis przygotowań do biegania 14 minut na piątkę może być równie nudny jak zdobywanie korony świata. Tylko kwestia osobowości autora będzie ważyć, czy da się z tego zrobić ciekawy materiał. Jednak istnieje na szczęście różnica pomiędzy tego typu historyjkami. 14 minut pobiegnie niewielu amatorów, a jeszcze mniej to opisze. Natomiast pod heroicznymi wyczynami globtroterów uginają się półki w empikach. Naprawdę trudno ocenić, który wykazuje się większym bohaterstwem. Czy wyżej cenić tego co w rok obiegł świat, czy może bardziej tego, co w półtora roku ale z plecakiem lub w dwa lata z wentylatorem wiejącym w twarz, symulującym przeciwności losu?
"Pod heroicznymi wyczynami globtroterów uginają się półki" - i będą się uginać, dopóki będzie to możliwość pracy i zarobku dla księgarzy i wydawców. Dlaczego przy okazji nie napiszesz "pod stertą książek o gotowaniu uginają się półki" albo "regały księgarni ledwie wytrzymują pod naporem bazgrołów o projektowaniu wnętrz i wyposażeniu domu"? Przecież to też prawda. Założę się, że tak, jak my nie zwracamy uwagi na pozycje dotyczące domu i kuchni, tak panie i panowie domu olewają jakieś tam bajanie o tratowaniu pustyń, śniegów i tajgi czy wspinaniu się na jakieś szczyty, ale za to biorą do ręki pozycję dotyczącą gotowania i czerwienieją z wściekłości, bo "przecież oni znają lepsze przepisy" a "zapiekanki z bakłażanem nie robi się w ten sposób"! "Jakim prawem to w ogóle jest na półce i dlaczego na okładce ma adnotację -najciekawsze przepisy-, skoro drukują tu same banały"! Jesteśmy wyczuleni na coś, co dzieje się w ramach naszej pasji i naszych zainteresowań, czasem czując, że "uznanie banalnych osiągnięć Pana/Pani X" książką na półce w księgarni jest deprecjonowaniem naszej pracy i sukcesów. Ale to może wyraz jakiejś zazdrości czy kompleksów, nie wiem. Mamy wprowadzić zakaz publikowania tekstów związanych z podróżami i bieganiem? Skoro wydawca uznał, że to w miarę przyzwoita historia i sprzeda się lepiej niż poradnik dotyczący hodowli świnek morskich to jego prawo i ryzyko. Ta książka na półce nie oznacza przyznania autorowi orderu Orła Białego, jest tylko nadzieją wydawnictwa na zarobek. Tu nie ma czego oceniać, bo zakładam, że książki te nie są wydawane z adnotacją "w sondażu OBOP przeprowadzonym na próbie 1490 Polaków opisywany wyczyn został uznany za 7. najbardziej szalony wyczyn roku 20XX". Tak, jak niektórzy autorzy zarabiają na opisywaniu historii wymyślonych, tak niektórzy chcą zarobić na opisywaniu historii prawdziwych i nie widzę w tym nic złego.
Co do książek "globtroterów" to widząc np. pozycję dotyczącą zdobycia Korony Ziemi myślę, na jakie tomiszcze zasłużył w młodym wieku np. Andrzej Bargiel, ale sporo rozbija się o to, o czym wspominasz Ty we wpisie wyżej lub Kuba Krause - aby wyjść z czymś do ludzi trzeba mieć historię, a nie suchy fakt. Ja np. chętniej przeczytałbym książkę o zmaganiu się "zwykłego" człowieka z wejściem na "głupie" Kilimandżaro, jeśli tylko będzie w tym jakaś historia, emocje i język, niż relację kulomiota z przygotowań do bicia rekordu Europy, jeśli ma to być chronologiczny zapis jego dzienniczka treningowego. A kwestia "wyceny" i "prestiżu" dokonań to tylko i wyłącznie problem nas - odbiorców. Jest to trudne (różne okoliczności, różni ludzie, różne historie) i prawdopodobnie w ogóle niepotrzebne.
Rozumiem, że zmierzasz do tego, że ujmując procentowo liczba biegaczy robiących 14 minut na piątkę będzie mniejsza, niż globtroterów robiących Koronę Ziemi. Być może tak jest, nie jestem w stanie tego ocenić. Natomiast materiał o Koronie Ziemi ma o wiele większy potencjał wydawniczy: egzotyka, dalekie kraje, odległe kontynenty, inni ludzie, góry - praktycznie temat samograj. Przygotowania do 14 minut na 5 km są już na starcie bardziej tematem dla koneserów. Ilu ludzi w Polsce jest w stanie przeprowadzić skomplikowaną, rewolucyjną operację jakiegoś delikatnego organu? Kilku. Podejrzewam, że na ten temat nie ma żadnej książki. W związku z tym oczekiwanie, że występuje prosta korelacja między poziomem trudności danego przedsięwzięcia a liczbą książek na ten temat jest chybiona. Występuje korelacja między liczbą wydawanych książek a intensywnością korzystania z tematyki interesującej przeciętnego czytelnika (egzotyka, podróże, przygody, pieniądze, samochody, wojna, przemoc, sensacja, romans, seks, skandal, jedzenie, kolor tapety na ścianie, zwierzęta domowe itp.)
Ostatnio zmieniony 07 wrz 2016, 13:22 przez mam_platfusa, łącznie zmieniany 1 raz.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Specyfika bumu potrafi zdeprecjonować każdą gałąź ludzkiej działalności, a merkantylne powody są tego zwieńczeniem. Poza tym nie jestem najlepszym adresatem twojego postu. Moja krytyka sprowadza się raczej do obojętności dla tego typu heroizmu i bohaterstwa. Czekam na lepsze czasy dla bohaterów...
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
A to przepraszam może nie do końca zrozumiałem Twoje intencje.yacool pisze:Specyfika bumu potrafi zdeprecjonować każdą gałąź ludzkiej działalności, a merkantylne powody są tego zwieńczeniem. Poza tym nie jestem najlepszym adresatem twojego postu. Moja krytyka sprowadza się raczej do obojętności dla tego typu heroizmu i bohaterstwa. Czekam na lepsze czasy dla bohaterów...
Lepszych czasów się nie doczekamy, bo dopóki mamy X telewizji ogólnokrajowych i dodatkowe Y telewizji lokalnych i prawie każda z nich ma śniadaniówkę + portale + gazety + wszystkie inne kanały informacji, to będzie trwała wojna o zdobycie kontentu, co oznacza, że w ramach zapychania czasu antenowego pokażą i faceta, który przebiegł planetę dookoła, jak i innego gościa, który wbił sobie w czaszkę tuzin gwoździ - naprawdę nie ma to większego znaczenia, ważne jest, że minie jakoś 7-10 minut programu, co oznacza, że trywializacja wszystkiego i wszędzie będzie trwała.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
To wszystko może sobie być. Czasem w śmieciach trafia się na inspirujące kawałki. Nie oznacza to jednak, że warto je cenić jak relikwie. Dojrzała twórczość nie szuka utulenia dla ego. Tymczasem to z czym mamy najczęściej do czynienia, a emanuje choćby z tytułów książek, to infantylna potrzeba docenienia.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
czekamy więc, aż bum przeminie, pozostaną prawdziwi biegacze, którzy w papierowym dzienniczku będą notować "ZB 10 x 2'/1, założenia wykonane w 90%, czuję gotowość do urwania kolejnej sekundy z PB", a portret aktualnego rekordzisty świata na 1500m będzie wisiał w kanciapie każdego wuefisty.Specyfika bumu potrafi zdeprecjonować każdą gałąź ludzkiej działalności, a merkantylne powody są tego zwieńczeniem
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Nie widzę powodu, żeby prawdziwi biegacze mieli rezygnować z elektronicznych udogodnień. PB jest twardym faktem. Poza nim jest miękki i bardzo wdzięczny aspekt doskonalenia ruchu. A jeśli chodzi o preferencje na portrety, to rekordzista świata na 1500 będzie lepiej oddawał ducha kanciapy niż chwilowy celebryta w aureoli.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
zdefiniuj "prawdziwego biegacza".
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
To jakiś test na zgodność definicji? To może najpierw ty zdefiniuj nieprawdziwego biegacza na zasadzie - czym nie jest Bóg. Będzie łatwiej.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
uciekasz od odpowiedzi. użyłeś sformułowania, nie wiem co ono dla ciebie oznacza, więc proszę o wytłumaczenie.
i jeszcze swój wykręt ubierasz w jakąś metafizykę. weź przez chwilę bądź konkretny i szczery i napisz wprost, kogo uważasz za prawdziwego biegacza.
i jeszcze swój wykręt ubierasz w jakąś metafizykę. weź przez chwilę bądź konkretny i szczery i napisz wprost, kogo uważasz za prawdziwego biegacza.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Wydaje mi się, że to jednak ty użyłeś tego sformułowani, a ja biedna owca powtórzyłem tylko w dobrej wierze. Poproszę więc o koło ratunkowe. lub telefon do przyjaciela.Qba Krause pisze:czekamy więc, aż bum przeminie, pozostaną prawdziwi biegacze, którzy...