Kiedy należy myśleć podczas biegania po górach?

Dla biegowych górali wyżynnych i nizinnych!
Awatar użytkownika
miroszach
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 20 sty 2002, 13:08
Życiówka na 10k: 38:06
Życiówka w maratonie: 3:07:51
Lokalizacja: Jasło

Nieprzeczytany post

Jestem ciekawy Waszych spostrzeżeń na temat jakie należy podejmować decyzje podczas biegania w górach? Ja zauważyłem kilka:

1) Podczas zakładania plecaka najpierw ubieraj plecak na rękę na której masz zegarek, jesteś mniej skrępowany i trudniej zawadzić zegarkiem o ramię plecaka.

2) Jeśli są pioruny to zrezygnuj z biegania, nie stawałbym pod drzewem w które uderzył piorun licząc na to że drugi raz nie uderzy w to samo drzewo.

3) Zakręty pokonuj w sposób jak najbardziej płynny bez nagłych przyspieszeń dodatnich czy ujemnych, oraz tak aby wytracać na nich jak najmniej prędkości, szczególnie gdy są na zbiegu.

4) W dołki trzeba tak wbiegać, aby nie stawać w najniższym miejscu, ale jak najwyższym miejscu na przeciwstoku. Najlepiej to jest je przeskakiwać jeśli to możliwe.

5) W miarę możliwości lepiej dbać o suche buty podczas przebiegania przez potoki i kałuże.

6) Wszystkie zakręty pokonywać po najkrótszej trasie, chyba że spowoduje to większe wytracenie prędkości z pkt 3, czasami nie opłaca się omijać kamieni czy korzeni, a lepiej jest na nie stanąć.

7) Stosować "mikroregenerację", czyli odpoczywanie między jednym a drugim krokiem. Wiem, że to brzmi idiotycznie, ale da się gdy co jakiś czas wykonamy lżejszy krok, aby troszkę dychnąć, nie stracimy wówczas kontaktu z zawodnikiem przed nami ani nie stracimy czasu, ale dzięki temu trochę odpoczniemy. Szczególnie jest to łatwo wykonać gdy biegniemy z kijkami, wówczas ręce trochę dostaną bardziej w kość kosztem odpoczynku dla nóg. Dobrze wytrenowanym zawodnikom nawet 2 sekundy starczą aby tętno spadło. Mnie tętno po 10 sekundach spada z prawie maksymalnego do ok 100-110. Na pewno po dwóch sek też spada.

8) Człowiekowi zawsze wydaje się, że biegnie wolno aż do momentu potknięcia. Dopiero wtedy widać prawdziwą swoją prędkość.

9) Chyba najważniejsza, od tego powinienem był rozpocząć, to nawigacja. Tu osoby, które nie używają nawigacji w samochodzie mają przewagę. W górach i krzakach wszyscy się gubią lub tracą czas na zastanawianie się gdzie biec. Mało który organizator umie dobrze oznakować trasę, jest to bardzo trudne. Według mnie to jest element biegu, który w największym stopniu wpływa na końcowy wynik. Z moich testów wiem, że znacznie szybciej biegam w terenie który znam niż w miejscach w których jestem pierwszy raz.

10) Rób falstarty. Zawsze to wystartujesz sekundę przed innymi, a organizator i tak nie ukaże Cię, bo po pierwsze nie spodziewał się czegoś takiego, a po drugie nie zatrzyma rozpędzonego tłumu do prędkości 3min/km. Powstałoby duże ryzyko wypadku. Oczywiści żartuję, ale niestety tak na biegach masowych się dzieje.

Chętnie usłyszałbym Wasze spostrzeżenia, bo na najbliższych zawodach chętnie zyskałbym trochę czasu "za darmo".
[b][i]Dzień bez biegania
To dzień regenerownia
[/i][/b]
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Moja jedyna rada, to zacząć zachowawczo (nie wiem jak to pogodzić z falstartem).
Awatar użytkownika
Piotr-Fit
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 888
Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
Życiówka na 10k: 40:30
Życiówka w maratonie: 3:00:56
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Dołożę od siebie:

1. Trasa aka nawigacja (Twój pkt 9)
No ba, znajomość trasy to bardzo ważna rzecz. Jeśli to możliwe to robię sobie rekonesans trasy. Zwłaszcza jeśli to moje góry.
Przeszedłem sobie piechotą swoje pierwsze zawody górskie i potem dużo mi to ułatwiło.
Gdy człowiek pod koniec biegu, mega zmęczony, wie co go czeka i ile do mety, to mu łatwiej.

2. Bieg za kimś.
Wiem, że to może być kontrowersyjne, jednak opiszę to na swoim przykładzie.
Bieg na 36km górski Krynica na Festiwalu Biegowym. Gdzieś przed połową trasy, już po pierwszej poważnej górze, jeszcze w mroku.
Mija mnie szybszy gość. Lekko przyśpieszam i trzymam się go chwilę. Wtedy trochę rywalizacja uderzyła na ambicję ;)
Biegnie bardzo dobrze, dobrze wybiera trasę biegu. Postanawiam się zatem go trzymać. Biegniemy tak za sobą jakiś czas (nie pamiętam ile, z kilka/naście minut). Zyskałem na pewno sporo, zwłaszcza, że pierwszy raz biegłem ten bieg i trasy nie znałem.
Aby być uczciwym powinienem wymieniać się z nim na prowadzeniu. Wtedy to byłoby OK, z drugiej strony to rywalizacja i wyścig.

3. Pod górę warto podchodzić, choć nie zawsze. Kwestia własnej oceny sił.
ku chwale biegania :)
Blog: https://piotrstanek.pl/
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

w gorach bieganie jest fajne bo mozna rozmyslac caly czas :lalala:
Awatar użytkownika
MEL.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1590
Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
Życiówka na 10k: 46:56
Życiówka w maratonie: 3:43
Lokalizacja: Las Kabacki
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Ja nie wiem po co tyle myśleć. Wszystkie te pokonywania zakrętów, wzniesień, zbiegi... itp. powinny być intuicyjne i nie trzeba się nad tym za bardzo głowić. Lepiej mieć oczy i uszy otwarte i pozwolić, aby ciało samo podejmowało decyzję i być na jak największym luzie. Ja lubię w czasie biegania stan "flow".*)
U mnie jedno głupie pomyślenie, że muszę dogonić rywala spowodowało, że docisnęłam na zbiegu, na którym i tak byłam już rozpędzona i wyrwałam sobie nogę w kolanie. I po co mi to było? Teraz mogę sobie rozmyślać, ale leżąc na kanapie, bo do bieganie to się już nie nadaję.

*) Nie dotyczy to oczywiście biegów na orientację, bo tam to trzeba cały czas być "tu i teraz" z mapą, bo każda dekoncentracja dużo kosztuje (czasu).
Awatar użytkownika
Piotr-Fit
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 888
Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
Życiówka na 10k: 40:30
Życiówka w maratonie: 3:00:56
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Kontakt:

Nieprzeczytany post

MEL. pisze:Ja nie wiem po co tyle myśleć. Wszystkie te pokonywania zakrętów, wzniesień, zbiegi... itp. powinny być intuicyjne i nie trzeba się nad tym za bardzo głowić. Lepiej mieć oczy i uszy otwarte i pozwolić, aby ciało samo podejmowało decyzję i być na jak największym luzie. Ja lubię w czasie biegania stan "flow".*)
U mnie jedno głupie pomyślenie, że muszę dogonić rywala spowodowało, że docisnęłam na zbiegu, na którym i tak byłam już rozpędzona i wyrwałam sobie nogę w kolanie. I po co mi to było? Teraz mogę sobie rozmyślać, ale leżąc na kanapie, bo do bieganie to się już nie nadaję.

*) Nie dotyczy to oczywiście biegów na orientację, bo tam to trzeba cały czas być "tu i teraz" z mapą, bo każda dekoncentracja dużo kosztuje (czasu).
żeby mieć flow, to trzeba się dobrze postarać, wpierw IMO trzeba pobiegać, pomyśleć w bieganiu, nabrać doświadczenia a potem łapać stan flowu ;)
ku chwale biegania :)
Blog: https://piotrstanek.pl/
mam_platfusa
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 189
Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
Życiówka na 10k: 3 dni
Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
Lokalizacja: za rogiem

Nieprzeczytany post

miroszach pisze:
10) Rób falstarty. Zawsze to wystartujesz sekundę przed innymi, a organizator i tak nie ukaże Cię, bo po pierwsze nie spodziewał się czegoś takiego, a po drugie nie zatrzyma rozpędzonego tłumu do prędkości 3min/km. Powstałoby duże ryzyko wypadku. Oczywiści żartuję, ale niestety tak na biegach masowych się dzieje.
Wg mnie jest to dość kontrowersyjna teza jeśli chodzi o ogólną skuteczność (naprawdę ta sekunda będzie miała tak wielkie znaczenie na mecie?), kwestie organizacyjne (jesteś naprawdę tak dobry, żeby stanąć w pierwszej linii, odpalić sekundę wcześniej i nie dać się stratować szybszym od siebie?) i kwestie moralne.

A myśleć należy przede wszystkim o piciu i jedzeniu w odpowiednim momencie, a nie gdy może już być zbyt późno.
Awatar użytkownika
miroszach
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 20 sty 2002, 13:08
Życiówka na 10k: 38:06
Życiówka w maratonie: 3:07:51
Lokalizacja: Jasło

Nieprzeczytany post

mam_platfusa pisze:
miroszach pisze:
10) Rób falstarty. Zawsze to wystartujesz sekundę przed innymi, a organizator i tak nie ukaże Cię, bo po pierwsze nie spodziewał się czegoś takiego, a po drugie nie zatrzyma rozpędzonego tłumu do prędkości 3min/km. Powstałoby duże ryzyko wypadku. Oczywiści żartuję, ale niestety tak na biegach masowych się dzieje.
Wg mnie jest to dość kontrowersyjna teza jeśli chodzi o ogólną skuteczność (naprawdę ta sekunda będzie miała tak wielkie znaczenie na mecie?), kwestie organizacyjne (jesteś naprawdę tak dobry, żeby stanąć w pierwszej linii, odpalić sekundę wcześniej i nie dać się stratować szybszym od siebie?) i kwestie moralne.

A myśleć należy przede wszystkim o piciu i jedzeniu w odpowiednim momencie, a nie gdy może już być zbyt późno.
Ja oczywiście żartowałem. Tak tylko to zaobserwowałem. Dla ścigaczy i hartów ma znaczenie jak się ustawią na początku, bo później łatwiej wchodzą w pierwsze zakręty i węższą ścieżkę.
[b][i]Dzień bez biegania
To dzień regenerownia
[/i][/b]
Awatar użytkownika
miroszach
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 20 sty 2002, 13:08
Życiówka na 10k: 38:06
Życiówka w maratonie: 3:07:51
Lokalizacja: Jasło

Nieprzeczytany post

MEL. pisze:Ja nie wiem po co tyle myśleć. Wszystkie te pokonywania zakrętów, wzniesień, zbiegi... itp. powinny być intuicyjne i nie trzeba się nad tym za bardzo głowić. Lepiej mieć oczy i uszy otwarte i pozwolić, aby ciało samo podejmowało decyzję i być na jak największym luzie. Ja lubię w czasie biegania stan "flow".*)
U mnie jedno głupie pomyślenie, że muszę dogonić rywala spowodowało, że docisnęłam na zbiegu, na którym i tak byłam już rozpędzona i wyrwałam sobie nogę w kolanie. I po co mi to było? Teraz mogę sobie rozmyślać, ale leżąc na kanapie, bo do bieganie to się już nie nadaję.

*) Nie dotyczy to oczywiście biegów na orientację, bo tam to trzeba cały czas być "tu i teraz" z mapą, bo każda dekoncentracja dużo kosztuje (czasu).
Przykro mi MEL. Trzeba być dobrej myśli, mówią że bieganie jest dla każdego, myślę że i Ty znajdziesz jakiś sposób biegania dla siebie.
[b][i]Dzień bez biegania
To dzień regenerownia
[/i][/b]
mam_platfusa
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 189
Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
Życiówka na 10k: 3 dni
Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
Lokalizacja: za rogiem

Nieprzeczytany post

miroszach pisze:Ja oczywiście żartowałem.
:) Ja naprawdę uwierzyłem, że Ty serio piszesz.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

dla mnie cały wątek pachnie absurdem, ale się nie odzywam, tylko zaciągam oparami.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
krzys1001
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1462
Rejestracja: 04 lut 2014, 10:53
Życiówka na 10k: 00:37:35
Życiówka w maratonie: 02:58:32

Nieprzeczytany post

miroszach pisze: 10) Rób falstarty. Zawsze to wystartujesz sekundę przed innymi, a organizator i tak nie ukaże Cię, bo po pierwsze nie spodziewał się czegoś takiego, a po drugie nie zatrzyma rozpędzonego tłumu do prędkości 3min/km. Powstałoby duże ryzyko wypadku. Oczywiści żartuję, ale niestety tak na biegach masowych się dzieje.
11) Bierz środki dopingujące, będziesz miał przewagę nad tymi co nie wzięli, a organizator i tak Cię nie ukarze bo nie będzie robił badań antydopingowych...
Awatar użytkownika
miroszach
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 20 sty 2002, 13:08
Życiówka na 10k: 38:06
Życiówka w maratonie: 3:07:51
Lokalizacja: Jasło

Nieprzeczytany post

Piotr-Fit pisze:Dołożę od siebie:

1. Trasa aka nawigacja (Twój pkt 9)
No ba, znajomość trasy to bardzo ważna rzecz. Jeśli to możliwe to robię sobie rekonesans trasy. Zwłaszcza jeśli to moje góry.
Przeszedłem sobie piechotą swoje pierwsze zawody górskie i potem dużo mi to ułatwiło.
Gdy człowiek pod koniec biegu, mega zmęczony, wie co go czeka i ile do mety, to mu łatwiej.

2. Bieg za kimś.
Wiem, że to może być kontrowersyjne, jednak opiszę to na swoim przykładzie.
Bieg na 36km górski Krynica na Festiwalu Biegowym. Gdzieś przed połową trasy, już po pierwszej poważnej górze, jeszcze w mroku.
Mija mnie szybszy gość. Lekko przyśpieszam i trzymam się go chwilę. Wtedy trochę rywalizacja uderzyła na ambicję ;)
Biegnie bardzo dobrze, dobrze wybiera trasę biegu. Postanawiam się zatem go trzymać. Biegniemy tak za sobą jakiś czas (nie pamiętam ile, z kilka/naście minut). Zyskałem na pewno sporo, zwłaszcza, że pierwszy raz biegłem ten bieg i trasy nie znałem.
Aby być uczciwym powinienem wymieniać się z nim na prowadzeniu. Wtedy to byłoby OK, z drugiej strony to rywalizacja i wyścig.
ad. 1 Pewnie każdy z nas miał takie momenty zawahania, gdy do końca nie jest pewny czy dobrze skręcił. Najpierw człowiek się wystraszy, skutkiem tego jest mimowolne zwolnienie, co powoduje wybicie z rytmu, utratę tempa, a co za tym idzie jeśli sytuacja się zbyt często powtarza to międzyczas do jakiegoś punktu trzeba zredukować. Zaczyna się być pewnym, że wynik końcowy też będzie gorszy, zaczyna się pojawiać w myśl, że byłoby się w stanie szybciej to przebiec, motywacja już podczas biegu zaczyna siadać...itd

ad. 2 Podejrzewam, że mówisz o begu w 2014 roku. Mój kolega też wtedy tam biegł na tym dystansie za kimś. Dzięki temu był na drugiej pozycji. Tak biegli, że na Runku skręcili na oznakowanie trasy powrotnej setki. Zbiegli razem w stronę Wierchomli zamiast do Rytra. Trzeci zawodnik dobiegając na metę do Rytra był zaskoczony, że jest pierwszy. Biegnąc za kimś też trzeba myśleć.

Inny mój kolega, też z Jasła, biegł w ten dzień na dystansie 66km. Na finiszu gdy prowadził, zobaczył że atakuje go jakiś zawodnik z numerem startowym innego koloru niż jego. Stwierdził, że gość biegnie na setkę i odpuścił. Okazało się że gość biegł też na 66km i wygrał. Mój kolega nie mógł sobie tego darować, bo miał jeszcze siły na finisz. To był czarny dzień dla biegaczy z Jasła i okolic, bo na setkę Bartosz Gorczyca ze Skołyszyna (obok Jasła) wycofał się z rywalizacji z powodu kontuzji.

Podczas biegu trzeba zatem uważnie przyglądać się współzawodnikom i orientować się na jakim dystansie startują, oraz prowadzić rozmyślną politykę startową, aby unikać kontuzji.

Ja z mojej strony dodałbym jeszcze, że po 10km od startu należy pozbyć się papieru toaletowego z kieszeni jeśli się go nie wykorzystało. Jest on już zazwyczaj przemoczony i przez co jest zbędnym balastem.
[b][i]Dzień bez biegania
To dzień regenerownia
[/i][/b]
Awatar użytkownika
miroszach
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 20 sty 2002, 13:08
Życiówka na 10k: 38:06
Życiówka w maratonie: 3:07:51
Lokalizacja: Jasło

Nieprzeczytany post

Przewidziałem oburzenie dotyczące punktu 9 i dlatego jest w nim słowo żartuję. Każdy kto mnie zacytował powtórzył, że żartuję.
[b][i]Dzień bez biegania
To dzień regenerownia
[/i][/b]
Tomeck
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 665
Rejestracja: 17 lut 2016, 17:30

Nieprzeczytany post

krzys1001 pisze: 11) Bierz środki dopingujące, będziesz miał przewagę nad tymi co nie wzięli, a organizator i tak Cię nie ukarze bo nie będzie robił badań antydopingowych...
That's the spirit! :-)
ODPOWIEDZ