Komentarz do artykułu Biegowy trening synchroniczny
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Jacek, chyba pomyliłeś dwie sprawy, dwa artykuły, dwie idee.
1. Śródstopie: to ma dawać zawodnikowi natychmiastową gotowość do pracy na dowolnym treningu technicznym
2. Wymuszanie kadencji to praca na całych łańcuchach, ma służyć poprawie dynamiki
Dwie rożne sprawy, oczywiscie jesli dobrze robisz 1. to łatwiej Ci pójdzie 2.
Tymczasem mam wrażenie, że Ty nadal nie rozumiesz po co mi wogole 1.
1. Śródstopie: to ma dawać zawodnikowi natychmiastową gotowość do pracy na dowolnym treningu technicznym
2. Wymuszanie kadencji to praca na całych łańcuchach, ma służyć poprawie dynamiki
Dwie rożne sprawy, oczywiscie jesli dobrze robisz 1. to łatwiej Ci pójdzie 2.
Tymczasem mam wrażenie, że Ty nadal nie rozumiesz po co mi wogole 1.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13362
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
To jest życzeniowe.Adam Klein pisze:2. Wymuszanie kadencji to praca na całych łańcuchach, ma służyć poprawie dynamiki
Poza tym praca na całych łańcuchach to praca w oparciu o skupienie uwagi na dynamice przyspieszania środka masy w chwili odbicia. Ty się skupiasz na dynamice wahadeł, co już po raz kolejny Ci wypominam.
No przecież chodzi tu o depnięcie i pytanie jak je poprawić. Właśnie to depnięcie, odbicie, czy wyjście w górę, jak to różnie określam, ma zasadnicze znaczenie dla dynamiki poruszenia środkiem masy.
Depnięcie można zwiększyć poprawiając geometrię podporu i koordynację pracy ekscentrycznej prostowników w podporze (zwłaszcza uruchamiając pośladkowy) oraz koordynację zginacza biodra nogi wolnej i łokcia w tył po stronie nogi wolnej. Wszystko to występuje lub nie, w fazie podporu, bo to jest kluczowy element biegu determinujący naszą prędkość. Faza lotu jest jedynie efektem.
Jeszcze raz: trajektoria wahadeł i sposób lądowania to efekt tego co działało się we wcześniejszej fazie podporu.
Dlatego właśnie twoje skupianie się na kadencji i śródstopiu uważam za wątpliwy sposób poprawy prędkości biegu.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Znowu widzę, że nie rozumiesz po co mi śródstopie, ale już chyba muszę z tym żyć.yacool pisze:Dlatego właśnie twoje skupianie się na kadencji i śródstopiu uważam za wątpliwy sposób poprawy prędkości biegu.
Co do kadencji - kadencja jest tylko narzędziem, ogranicznikiem. Ograniczam zawodnika w jakimś zakresie, żeby nauczył się jak ma sobie poradzić bo wierzę, że potem bez ogranicznika poradzi sobie lepiej. Takie prostackie rozumowanie.
Jakoś taka praca z Pinokiem, któremu muszę kazać robić kończynami dziwne ruchy mi nie leży. Jak kto lubi.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13362
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
O jakiej pracy z pinokiem mówisz? Używasz określeń, które dotąd nie padały stąd nie wiem o co Tobie chodzi.
Piszesz o "gotowość do pracy".
O jakiej pracy jest mowa, którego mięśnia dotyczy i w jakim momencie? Czy chodzi o pracę zginacza biodra, która ma być wzmożona dzięki jakiemuś ograniczeniu?
Czy tym ograniczeniem dla jednego będzie niższa kadencja, a dla drugiego wyższa?
Piszesz o "gotowość do pracy".
O jakiej pracy jest mowa, którego mięśnia dotyczy i w jakim momencie? Czy chodzi o pracę zginacza biodra, która ma być wzmożona dzięki jakiemuś ograniczeniu?
Czy tym ograniczeniem dla jednego będzie niższa kadencja, a dla drugiego wyższa?
-
- Stary Wyga
- Posty: 160
- Rejestracja: 19 gru 2014, 16:09
- Życiówka na 10k: 39:20
- Życiówka w maratonie: brak
Ja tam lubię takie bieganie synchroniczne, choć "filozofię" tego co daje takie bieganie mam trochę inną.
Generalnie nie doceniamy jaki komputer mamy w głowie. Podczas biegu na podstawie percepcji, mózg cały czas optymalizuje bieg, żeby biegło się nam jak najłatwiej. Jednocześnie percepcja ta jest czasem zawodna i dlatego możemy biec obok najkorzystniejszego dla nas wzorca ruchowego i nie zdawać sobie z tego sprawy. Żeby zobrazować.
Biegnę sobie powiedzmy dość mocno dla mnie czyli 4:00. Biegnę luźno niczego nie wymuszając. Żeby poszukać łatwiejszej metody biegu postanawiam zwiększyć kadencję. Nagle odkrywam "EUREKA", biegnie mi się łatwiej. Utrwalam ten wzorzec biegowy, natomiast po przebiegnięciu kilometra wychodzi, że lipa bo kilometr pobiegłem 4:10. Gdybym biegł za kimś odkryłbym od razu, że zaczynam zostawać w tyle. Albo w drugą stronę. Trzymając tempo prowadzącego po zwiększeniu kadencji zobaczył bym, że zrobiło się ciężej, czyli dana kadencja nie jest na tą chwilę mojego przygotowania nerwowomięśniowego optymalna. Dlatego lubię raz na jakiś czas włączyć dość szybko bieżnię mechaniczną, w tempie powiedzmy za Adamem T10
i zrobić mocny 5-6km bieg celem właśnie ustawienia kadencji. W ciągu pierwszego kilometra przebieram nogami trochę szybciej lub wolniej mając zagwarantowane przez bieżnię stałe tempo. Łapię ten rytm przy którym mi najłatwiej, a potem tylko utrwalam najkorzystniejszą dla mnie kadencję.
Co do biegu synchronicznego. Osoba biegnąca za prowadzącym (przy założeniu, że dyktuje on dość równe tempo) jest ograniczona tempem (jak na bieżni mechanicznej), a dodatkowo jeszcze kadencją. Jako, że narzucenie tych obu parametrów przy dość mocnym tempie wymusza najczęściej pewien dyskomfort, mózg usilnie poszukuje optymalnych parametrów ruch dla tych warunków (konkretnego tempa i kadencji). Po znalezieniu optymalnego wzorca może się okazać, że nasze standardowe wzorce ruchowe też zostaną przebudowane w dobrym kierunku. Podczas samotnego biegu nie perceptujemy bowiem z zadowalającą dokładnością prędkości, dlatego nasze mniemanie o osiąganej prędkości może być złudne i prowadzić mózg do błędnych wzorców ruchowych. To trochę jak z obserwacją jadącego samochodu. Im głośniej ryczy silnik, tym szybciej, jak nam się wydaje jedzie samochód. Podobnie ćwicząc rytmy w samotności możemy przekonać mózg, że im szybciej przebieramy nogami i obszerniej wymachujemy rękoma, tym szybciej biegniemy. Biegania synchroniczne będzie zatem dobrą metodą na poszukiwanie optymalnego wzorca ruchowego dla zadanego tempa i kadencji. Jedni mają dar czucia i oddadzą sprawę luzowi biegu, inni będą skupiać się na kolanie, paluchu czy łokciu, ale generalnie prowadzić to powinno zawsze do optymalizacji.
Generalnie nie doceniamy jaki komputer mamy w głowie. Podczas biegu na podstawie percepcji, mózg cały czas optymalizuje bieg, żeby biegło się nam jak najłatwiej. Jednocześnie percepcja ta jest czasem zawodna i dlatego możemy biec obok najkorzystniejszego dla nas wzorca ruchowego i nie zdawać sobie z tego sprawy. Żeby zobrazować.
Biegnę sobie powiedzmy dość mocno dla mnie czyli 4:00. Biegnę luźno niczego nie wymuszając. Żeby poszukać łatwiejszej metody biegu postanawiam zwiększyć kadencję. Nagle odkrywam "EUREKA", biegnie mi się łatwiej. Utrwalam ten wzorzec biegowy, natomiast po przebiegnięciu kilometra wychodzi, że lipa bo kilometr pobiegłem 4:10. Gdybym biegł za kimś odkryłbym od razu, że zaczynam zostawać w tyle. Albo w drugą stronę. Trzymając tempo prowadzącego po zwiększeniu kadencji zobaczył bym, że zrobiło się ciężej, czyli dana kadencja nie jest na tą chwilę mojego przygotowania nerwowomięśniowego optymalna. Dlatego lubię raz na jakiś czas włączyć dość szybko bieżnię mechaniczną, w tempie powiedzmy za Adamem T10

Co do biegu synchronicznego. Osoba biegnąca za prowadzącym (przy założeniu, że dyktuje on dość równe tempo) jest ograniczona tempem (jak na bieżni mechanicznej), a dodatkowo jeszcze kadencją. Jako, że narzucenie tych obu parametrów przy dość mocnym tempie wymusza najczęściej pewien dyskomfort, mózg usilnie poszukuje optymalnych parametrów ruch dla tych warunków (konkretnego tempa i kadencji). Po znalezieniu optymalnego wzorca może się okazać, że nasze standardowe wzorce ruchowe też zostaną przebudowane w dobrym kierunku. Podczas samotnego biegu nie perceptujemy bowiem z zadowalającą dokładnością prędkości, dlatego nasze mniemanie o osiąganej prędkości może być złudne i prowadzić mózg do błędnych wzorców ruchowych. To trochę jak z obserwacją jadącego samochodu. Im głośniej ryczy silnik, tym szybciej, jak nam się wydaje jedzie samochód. Podobnie ćwicząc rytmy w samotności możemy przekonać mózg, że im szybciej przebieramy nogami i obszerniej wymachujemy rękoma, tym szybciej biegniemy. Biegania synchroniczne będzie zatem dobrą metodą na poszukiwanie optymalnego wzorca ruchowego dla zadanego tempa i kadencji. Jedni mają dar czucia i oddadzą sprawę luzowi biegu, inni będą skupiać się na kolanie, paluchu czy łokciu, ale generalnie prowadzić to powinno zawsze do optymalizacji.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13362
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Zgadzam się co do zalet biegu synchronicznego.
Co jednak sądzisz o tym, że taki bieg powinno się biegać tylko na śródstopiu? Weźmy przykład: prowadzący ma kadencję 170, a biegnący za nim kadencję naturalną ma 180. Czy żeby pobiec teraz z wymuszoną kadencją za prowadzącym, to musi też przejść na śródstopie, czy może sobie pozostać na pięcie?
Co jednak sądzisz o tym, że taki bieg powinno się biegać tylko na śródstopiu? Weźmy przykład: prowadzący ma kadencję 170, a biegnący za nim kadencję naturalną ma 180. Czy żeby pobiec teraz z wymuszoną kadencją za prowadzącym, to musi też przejść na śródstopie, czy może sobie pozostać na pięcie?
-
- Stary Wyga
- Posty: 160
- Rejestracja: 19 gru 2014, 16:09
- Życiówka na 10k: 39:20
- Życiówka w maratonie: brak
Tego czy tylko to nie wiem.
Natomiast zgodzisz się chyba ze mną, że warunki biegania za kimś kilku jedno kilometrowych odcinków są idealne do przetestowania tego czy lepiej biega mi się na śródstopiu, czy z pięty. Mam stałe tempo, stałą kadencję. Ktoś to kontroluje za mnie. Mogę więc w trakcie biegu zmieniać tylko jeden parametr (śródstopie - pięta) i zaobserwować kiedy mniej się męczę. Natomiast ja biegając za kimś raczej szukam luzu i podświadomie szukam jak najekonomiczniejszego biegu bez skupiania się na konkretnych współruchach. Zresztą może więcej osób robi to nieświadomie podczas biegów masowych biegnąc za zającem. Nie trzymają tam oczywiście kadencji zająca, ale starają się dotrzymać mu kroku minimalizując wydatek energetyczny. To też ciekawy trening (podczas zawodów heh), ale narzucenie kadencji sprawia, że bardziej pracujemy nad samym ruchem. Zresztą ciekawą obserwację można by dokonać konfrontując obu zawodników z filmu ponownie. Jednak tym razem poprosić Andrzeja o wymuszenie biegu ze śródstopia. Być może był on bowiem o krok od znalezienia optymalniejszego wzorca ruchowego;). Ciekaw jestem bardzo jego wrażeń po takim treningu.
Natomiast zgodzisz się chyba ze mną, że warunki biegania za kimś kilku jedno kilometrowych odcinków są idealne do przetestowania tego czy lepiej biega mi się na śródstopiu, czy z pięty. Mam stałe tempo, stałą kadencję. Ktoś to kontroluje za mnie. Mogę więc w trakcie biegu zmieniać tylko jeden parametr (śródstopie - pięta) i zaobserwować kiedy mniej się męczę. Natomiast ja biegając za kimś raczej szukam luzu i podświadomie szukam jak najekonomiczniejszego biegu bez skupiania się na konkretnych współruchach. Zresztą może więcej osób robi to nieświadomie podczas biegów masowych biegnąc za zającem. Nie trzymają tam oczywiście kadencji zająca, ale starają się dotrzymać mu kroku minimalizując wydatek energetyczny. To też ciekawy trening (podczas zawodów heh), ale narzucenie kadencji sprawia, że bardziej pracujemy nad samym ruchem. Zresztą ciekawą obserwację można by dokonać konfrontując obu zawodników z filmu ponownie. Jednak tym razem poprosić Andrzeja o wymuszenie biegu ze śródstopia. Być może był on bowiem o krok od znalezienia optymalniejszego wzorca ruchowego;). Ciekaw jestem bardzo jego wrażeń po takim treningu.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13362
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Tak jak napisałem, zgadzam się co do zalet biegu synchronicznego. Czarni go stosują i najwyraźniej to im leży. Problem w tym, że nie biegają podczas tego typu treningów ze śródstopia, czyli możliwe, że na pięcie czują się bardzo dobrze. Nieliczni biegają ze śródstopia i też wydają się czuć z tym dobrze. No i co najważniejsze, wszyscy biegają szybko. Bez względu na sposób lądowania.
Andrzej miał wyraźne kłopoty z utrzymaniem synchronizacji, ale czy wynika to z faktu, że biega z pięty?
Na filmie jest wzmianka, że Andrzej nie ma dobrej koordynacji ruchowej. Czy ten fakt może mieć wpływ na kłopoty z utrzymaniem synchronizacji?
Andrzej miał wyraźne kłopoty z utrzymaniem synchronizacji, ale czy wynika to z faktu, że biega z pięty?
Na filmie jest wzmianka, że Andrzej nie ma dobrej koordynacji ruchowej. Czy ten fakt może mieć wpływ na kłopoty z utrzymaniem synchronizacji?
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Jacek
Pinokio, czyli drewniana figurka której każemy sie wyginać na rożne dziwne sposoby, nawiązywałem do Twoich ćwiczeń.
Gotowość do wykonania dowolnego ruchu, i tyle. Tak jak rozgrzewka pozwala Ci byc gotowym do treningu.
Oczywiscie chodzi mi o gotowość co 0,6 sek.
Pinokio, czyli drewniana figurka której każemy sie wyginać na rożne dziwne sposoby, nawiązywałem do Twoich ćwiczeń.
Gotowość do wykonania dowolnego ruchu, i tyle. Tak jak rozgrzewka pozwala Ci byc gotowym do treningu.
Oczywiscie chodzi mi o gotowość co 0,6 sek.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13362
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Jeżeli tak odbierasz ćwiczenia, które proponuję, to znaczy, że nie zrozumiałeś istoty ich funkcjonalności albo po prostu nie przeczytałeś tego, co napisałem w artykułach. Trudno jest mi odnieść się do twojej, jak sądzę krytyki, bo nie jest konstruktywna dopóki nie podasz jakichś szczegółów.
Tymczasem ja uważnie czytam twoje artykuły i zadaję konkretne pytania.
Jak sposób lądowania wpływa na timing pracy zginacza biodra i co masz na myśli pisząc o gotowości co 0,6s? Czy to znaczy, że co 06s jest akcja zginaczem?
Ja naprawdę staram się zrozumieć twoje zdawkowe odpowiedzi, ale co chwilę dostaję jakieś wrzutki od Ciebie i po prostu nie wiem co masz na myśli.
Tymczasem ja uważnie czytam twoje artykuły i zadaję konkretne pytania.
Jak sposób lądowania wpływa na timing pracy zginacza biodra i co masz na myśli pisząc o gotowości co 0,6s? Czy to znaczy, że co 06s jest akcja zginaczem?
Ja naprawdę staram się zrozumieć twoje zdawkowe odpowiedzi, ale co chwilę dostaję jakieś wrzutki od Ciebie i po prostu nie wiem co masz na myśli.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Jacek, przecież ja byłem u Ciebie na zajęciach, i patrzyłem, słuchałem. Może szkolisz przyszłych Mistrzów Świata, nie wiem.yacool pisze:Jeżeli tak odbierasz ćwiczenia, które proponuję, to znaczy, że nie zrozumiałeś istoty ich funkcjonalności albo po prostu nie przeczytałeś tego
Ja nie krytykuję, ja się w ogóle do meritum nie odnoszę, odniosłem się tylko w taki sposób, że powiedziałem, że to nie moja bajka.
Ponieważ pozostałe pytania dotyczą jednak innego tematu (śródstopia, "natychmiastowej gotowości" itd) to odpowiem w innym wątku, odpowiem filmem.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13362
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
No ale pytanie o niedostateczną koordynacje Andrzeja i jej ewentualny wpływ na kłopoty z utrzymaniem synchronizacji, to chyba jednak w tym wątku, co?
Poza tym w filmie sam poruszasz kwestie sposobu lądowania, sugerując że od niego zależy synchronizacja. Czyli można zadawać pytania o lądowanie, czy jednak to jest nie na temat?
Poza tym w filmie sam poruszasz kwestie sposobu lądowania, sugerując że od niego zależy synchronizacja. Czyli można zadawać pytania o lądowanie, czy jednak to jest nie na temat?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13799
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Ja jednak mam watpliwosci. Dla mnie jest bardziej wazniejszy indywidualny styl, ktory kazdy moze optymalnie poprawic. Przez takie kopiowanie innego biegu, mozna nauczyc sie innego, co nie znaczy dla indiwiduum, wlasciwego stylu.yacool pisze:Zgadzam się co do zalet biegu synchronicznego.
pawelvod, to tak nie funktionuje. Łańcuch ruchu jest (powinien byc) starowany przez maly móżdżek i rdzen kregowy. Ten impuls jest automatyczny i jezel swiadonie probujesz zmienic ten ruch, pracujesz najpierw przeciw temu automatcznemi impulsowi, az maly móżdżek to nie przejmie. To trwa normalnie ladne pare tygodni. To kosztuje troche wiecej energii i ujawnia sie spieciami.
Ale jak chcesz biegac takie rytmy to biegaj.
Lekkie bieganie w grupie na zawodach jest w wiekszosci efektem placebo. Ale placebo jest tez efektywne.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13362
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
To że synchronizacja ma zalety, nie oznacza, że nie ma wad. Zgoda.
Dobry styl i jego rytm można poczuć nie tylko podczas biegu za zawodnikiem. Niektórzy wolą biec obok siebie w "lustrzanym odbiciu" czyli można na przykład trzymać zadającego rytm za rękę. To są fajne eksperymenty.
Jeżeli chodzi o adaptacje to wydaje mi się, że efekty przyjść mogą nawet przed upływem dwóch tygodni. To jest kwestia zaangażowania w pracę nad ruchem.
Dobry styl i jego rytm można poczuć nie tylko podczas biegu za zawodnikiem. Niektórzy wolą biec obok siebie w "lustrzanym odbiciu" czyli można na przykład trzymać zadającego rytm za rękę. To są fajne eksperymenty.
Jeżeli chodzi o adaptacje to wydaje mi się, że efekty przyjść mogą nawet przed upływem dwóch tygodni. To jest kwestia zaangażowania w pracę nad ruchem.
- Buddy
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 426
- Rejestracja: 26 lip 2006, 00:56
- Życiówka na 10k: 35:20
- Życiówka w maratonie: 2:47:38
Kurcze coraz mniej z tego wszystkiego rozumiem
Wiem tylko jedno: unikam biegania z pacemakerami i zwracaniem uwagi na tempo grupy, o ile w takie się przemieszczam. Zależy mi na utrzymaniu własnego rytmu.
Choć z 2 strony chętnie bym się zabawił w taki trening synchroniczny, nawet chłopakami, jeśliby zwolnili te odcinki do tempa mojej trójki
Z kolei jak dla mnie kadencja 180 jest do utrzymania tylko przy bardzo wysokim tempie. W przedziale 3:50-4/km zaledwie 170 osiągam.

Wiem tylko jedno: unikam biegania z pacemakerami i zwracaniem uwagi na tempo grupy, o ile w takie się przemieszczam. Zależy mi na utrzymaniu własnego rytmu.
Choć z 2 strony chętnie bym się zabawił w taki trening synchroniczny, nawet chłopakami, jeśliby zwolnili te odcinki do tempa mojej trójki

Z kolei jak dla mnie kadencja 180 jest do utrzymania tylko przy bardzo wysokim tempie. W przedziale 3:50-4/km zaledwie 170 osiągam.