sosik - bez ładu i składu :)

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Środa ( 22.06.2016 3:59 )

BS

Wczoraj przed meczem naszych piłkarzy udało się zaliczyć 45 minut drzemki. Potem meczyki i poszedłem spać przed 23. Rano jednak grzecznie się przed budzikiem obudziłem. Po wczorajszych szaleństwach na bieżni czułem dzisiaj całe nogi. Przypomniały się też mięśnie, o których istnieniu już prawie zapomniałem :hahaha:. Dlatego początek dzisiejszego biegu był bardzo drętwy. Pierwsza piątka wolna. Jednak z każdym kilometrem sztywność zmniejszała się. Ostatnie 5 km to już czysta, biegowa przyjemność. Na końcu już praktycznie nic mnie nie bolało. Po powrocie do domu zrobiłem jeszcze delikatne rozciąganie. Wygląda na to, że nie ma strat po wczorajszym, szybkim bieganiu.

Dł. odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
5,00 26:15 05:15 132 (69%) 144 (75%)
5,00 24:55 04:59 138 (71%) 150 (78%)
5,00 23:52 04:46 141 (73%) 151 (78%)
0,93 04:22 04:42 147 (76%) 149 (77%)

Całość:
15,93 1:19:24 4:59 138 (71%) 151 (78%)

Waga: 81,5 kg

Plany: Jutro wolne, a w piątek są dwie opcje:
- 5 * ( 1000 m 3'30" + 3' S )
- 3 * ( 1000 m 3'20" + 5' S )
Jeszcze się zastanawiam, którą wybrać.
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Sobota ( 25.06.2016 10:54 )

Wytrzymałość tempowa: 3 * 1000 m 3'15"-3'20" + 6' S

Miałem to biegać w piątek wcześnie rano. Jednak w czwartek wieczorem urwała się głowica w baterii wannowej. Na szczęście wcześniej wziąłem prysznic. Odpuściłem ranny trening, bo po nim jestem mega spocony, a bez prysznica ciężko by się było domyć. Dodatkowo obiecałem młodszemu, że pójdę z nim na zakończenie roku do szkoły. Więc wczoraj rano zamiast biegać, to wybierałem na www nową baterię do łazienki i od razu do kuchni, bo okazało się, że w kuchni bateria zlewozmywaka ma minimalną dziurkę w szyjce i przy dużym ciśnieniu woda się tamtędy też leje. Wybrałem baterię, Żona zaakceptowała. Ja jeszcze na koniec "strzeliłem sobie w stopę", pokazując Małżonce całkiem ładny zlew. Bardzo jej się spodobał no i stwierdziła, "że w sumie jego też można wymienić". Chwilę po 7 wsiadłem w auto i jazda do Obi. Pół godziny później wracałem z bateriami i zlewem. Dodatkowo dorzuciłem zawór do spłuczki ( w aktualnym po przekręceniu kurka nie dawał żadnego efektu ). Wiedziałem, że to będzie długi dzień.
Poszliśmy z Młodym na mszę, potem do szkoły. Syn z klasą przygotowywali jakieś przedstawienie. Oglądnąłem. Potem w klasie odebrał świadectwo, książkę za wyniki i dyplom za 100 % frekwencji ( trzeci raz z rzędu :spoczko: ). Po zakończeniu zabrałem go na lody.
Po powrocie do domu, nakarmiłem ich ( starszy w międzyczasie też wrócił ) i wcieliłem się w hydraulika. O ile w łazience poszło gładko, to wymiana zlewu dostarczyła mi mnóstwo stabilizacji i ćwiczeń core :hahaha:. Jak skończyłem to nie mogłem się wyprostować :bum:
Dzisiaj rano było już lepiej z plecami. Ok 7 przeszła mocna burza, jednak po godzinie już nie było po niej śladu i żar się z nieba zaczął lać. Mimo takich warunków stwierdziłem, że spróbuję pobiec te tysiączki w szybszej wersji.
Odstawiłem dzieciaki na kung fu. Do ręki zabrałem butelkę z wodą i ruszyłem ku bieżni. Po dotarciu na miejsce, pokręciłem się chwilę, potem zrobiłem dynamiczną rozgrzewkę. Założyłem kolce, po trzech przebieżkach i paru łykach wody rozpocząłem pierwszy tysiąc. Temperatura w cieniu > 30 stopni, w słońcu pewnie z 10 więcej. Tartan tak rozgrzany, że bosą stopą nie dało się chodzić ( chłopaki trening w gałę mieli i po zakończeniu paru próbowało bez butów, ale szybko zakładali z powrotem ). Odcinek poszedł bardzo równo, pod pełną kontrolą. Ciężkie było ostatnie 200 metrów. Czas na końcu 3'16" - Ładnie, ale wiem, że nie ma szans tego utrzymać na pozostałych dwóch. Na schłodzeniu, w marszu od razu byłem cały w pocie. Wypiłem parę łyków wody i po 6 minutach ruszam na drugi tysiąc z planem powalczyć o 3'20". Praktycznie się udało. Jednak trudy pierwszego dały się we znaki i ostatnie ok 400 metrów było lekko rzeźbione. Zaczęło mnie też palić w gardle. Znów marsz, parę łyków wody i po kolejnych 6 minutach ruszam na ostatnie. Tu już jest walka od 400 metrów. Na 600 mam równo 2 minuty i obiecuję sobie, że utrzymam to do końca. Udało się! Jednak na ostatniej prostej to już siłowo i bardzo ciężko. Przekraczając metę rzucam okiem na czas: 3'20", tętno 190 bpm. Lap udało się wcisnąć dopiero za drugą próbą. Zwalniam, przechodzę w marsz. Jednak po kilku metrach przez chwilę stoję i podziwiam swoje kolce. Czuję jakbym miał w gardle ogień. Mimo dużego wysiłku byłem z siebie bardzo zadowolony, za tą walkę i że udało się tempo 3'20" dowieźć do końca. Po następnych 6 minutach odpoczynku, w trakcie których uzupełniam zapas wody ( kranówką ) i zmieniam buty, ruszam na ok 2 km truchtu po torze rolkowym. Na końcu zabieram swoje rzeczy i wracam pod szkołę kung fu. Tu zrobiłem 15 minut rozciągania i zakończyłem trening.
Odczucia: Jak na takie upały, to poszło nadzwyczaj dobrze. Jest duża szansa, że przy 15-20 stopniach i bez słońca ( czyli o tej 4:30 ) zrobiłbym wszystkie po ok 3'16".


Dł. odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
3,52 18:22 05:13 142 (73%) 165 (85%)
1,00 03:16 03:16 174 (90%) 185 (96%)
0,37 05:58 16:08 136 (71%) 185 (96%)
1,00 03:21 03:21 174 (90%) 187 (97%)
0,34 05:57 17:30 145 (75%) 187 (97%)
1,00 03:20 03:20 177 (91%) 190 (98%)
0,31 06:01 19:25 144 (75%) 190 (98%)
3,09 17:00 05:30 159 (82%) 166 (86%)

Całość:
10,64 1:03:19 5:57 152 (79%) 190 (98%)

Waga: 83 -> 81 kg - w trakcie ok 1 l płynów, więc całkowita strata to ok 3 kg

Plany: Może jutro rano skuszę się na mały rozruch w celu "odrobienia" piątkowego treningu. Jeżeli nie, to w poniedziałek beesik.

p.s. BRAWO PIŁKARZE - ćwierćfinał jest nasz. Teraz nie muszą nic, a mogą wszystko :)
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Poniedziałek ( 27.06.2016 4:24 )

Żwawszy BS

Wczoraj poszedłem spać po meczach ok 23. Dzisiaj nie nastawiałem budzika. Wstałem sobie 4:05 i spokojnie się do treningu przygotowałem. W planie był beesik. Trochę mnie nosiło, po luźniejszym poprzednim tygodniu więc lekko żwawiej to pobiegłem. Zwłaszcza, że warunki świetne: 18 stopni, pochmurno i tylko chwilami mocny wiatr przeszkadzał. Po 5 km złapałem biegowy trans i na "haju" sobie leciałem z bananem na twarzy.
Bardzo przyjemny trening wyszedł :)

Dł. odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
5,00 25:26 05:05 132 (68%) 145 (75%)
5,00 23:19 04:40 142 (74%) 152 (79%)
5,00 22:22 04:28 150 (78%) 155 (80%)
0,94 04:28 04:45 153 (79%) 156 (81%)

Całość:
15,94 1:15:35 4:44 142 (73%) 156 (81%)

Waga: 81,7 kg

Plany: Jutro mam w planie trening powtórzeniowy w Wieliczce na bieżni. 6 * 300 m zbliżyć się do 51" i przerwa 4'
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Środa ( 29.06.2016 4:04 )

Trening powtórzeniowy: 6 * 300 m 51" + 4' S

W poniedziałek popołudniu podkręciłem lekko prawą kostkę. Trochę pobolewało. We wtorek rano już jej praktycznie nie czułem, ale profilaktycznie odpuściłem trening. Wciągu dnia już w ogóle nie bolało, więc dzisiaj rano spakowałem kolce i ruszyłem w kierunku Wieliczki. W planie miałem 6 trzysetek po ok 51 sekund na przerwach 4 minutowych.
Po dotarciu na bieżnię, standardowa rozgrzewka. Sporo dynamicznego rozciągania i na koniec, po ubraniu kolców, trzy narastające przebieżki. Potem rozpoczynam właściwą część treningu. Powtórzenia wychodzą bardzo równo. Ładnie kontroluję tempo. Jednak czuję, że zmęczenie nóg narasta. Płuca ładnie dają radę, co widać, że maksymalne tętno na kolejnych odcinkach miałem co raz niższe. Przerwy robiłem w marszu. Na piątym powtórzeniu jest już walka na ostatnich 100 metrach. Ostatni, szósty już bez kontroli międzyczasów. To była czysta walka. Udaje się go pobiec najszybciej. Na końcu uczucie, jakby mi krew z rąk i nóg odpłynęła.
Potem też 4 minuty przerwy, w trakcie przebieram buty i zbieram swoje rzeczy. Następnie ruszam w drogę powrotną do domu na lekko miękkich nogach, ale zadowolony z udanego treningu.
Odczucia: nie jestem szybkościowcem i na razie uczę się szybko biegać. Paradoksalnie mniej zmęczony czuję się po 10 km < 39' niż po takim szybkim bieganiu jak dzisiaj. Chociaż to jest inny rodzaj zmęczenia, to dzisiejsze szybciej mija.

Dł. odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
4,76 25:59 05:28 131 (68%) 155 (80%)
0,30 00:51 02:50 159 (82%) 172 (89%)
0,21 03:58 18:53 125 (65%) 173 (90%)
0,30 00:51 02:50 152 (79%) 171 (89%)
0,20 03:58 19:50 127 (66%) 172 (89%)
0,30 00:51 02:50 152 (79%) 170 (88%)
0,23 03:57 17:10 130 (67%) 171 (88%)
0,30 00:51 02:50 149 (77%) 169 (88%)
0,22 03:56 17:53 133 (69%) 170 (88%)
0,30 00:51 02:50 153 (79%) 169 (87%)
0,21 03:56 18:44 136 (70%) 169 (88%)
0,30 00:50 02:47 153 (79%) 168 (87%)
0,12 03:56 32:47 134 (70%) 168 (87%)
3,93 21:11 05:23 147 (76%) 160 (83%)

Całość:
11,68 1:15:56 6:30 136 (70%) 173 (90%)

Waga: 81,5 kg

Plany: Jutro odrobię wtorkowy trening czyli beesik.
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Czwartek ( 30.06.2016 4:05 )

BS

Dzisiaj króciutko, bez zegarka, czysty spontan. Tylko ok 7 km, ale pierwszy raz biegałem w Merrellach Vapor Glove 2

Obrazek

Buty bardzo wymagające. Zero dropa, zero amortyzacji. Na asfalcie miałem uczucie podobne do biegania w kolcach po bieżni. W lesie na miękkich ścieżkach sprawdzają się świetnie. Praktycznie ich nie czuć na nogach. Od czasu do czasu będę je zakładał, jednak chcę to robić powoli, aby nogi się przyzwyczaiły.

Obrazek

(zdjęcia znalezione w sieci)

Jutro w planie 3 * 1000 metrów - celuję znów w 3'15", przerwa ok 6 minut.
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Piątek ( 01.07.2016 4:06 )

Żwawszy BS

No i został niedosyt po meczu. Jednak brawa za cały turniej dla naszych piłkarzy. Poszedłem spać około północy. Budzik ustawiony na 4 rano, a je się grzecznie budzę o 3:55 :bum:. Jednak jak wstałem, to czułem że dzisiaj nie jest dobry dzień na tysiące po 3'15". Jak założyłem pasek to widziałem, że tętno jest o kilka uderzeń wyższe niż zwykle. Stwierdziłem, że przeniosę trening na jutro. Dzisiaj po prostu wyszedłem sobie pobiegać. Początek sennie, ale z każdym kolejnym kilometrem się dobudzałem. Znów w okolicach 5 km jakoś tak mi się samo przyspieszyło i od tego momentu leciałem sobie po 4'30"-4'40"/km. Na końcu czułem się bardzo fajnie i miałem ochotę jeszcze parę kilometrów dorzucić. Teraz odespać i jutro powalczyć na tysiączkach :)

Dł. odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
5,00 25:28 05:06 135 (70%) 148 (77%)
5,00 23:10 04:38 145 (75%) 155 (80%)
5,00 22:26 04:29 150 (78%) 159 (82%)
0,96 04:31 04:42 156 (81%) 158 (82%)

Całość:
15,96 1:15:35 4:44 144 (74%) 159 (82%)

Waga: 81,2 kg

Plany: Jutro już na 100% te tysiączki. Tylko wyspać się muszę :)
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Sobota ( 02.07.2016 5:56 )

Wytrzymałość tempowa: 3 * 1000 m 3'15"-3'20" + 6' S

Dzisiaj pospałem trochę dłużej ( ok 7 godzin ) i od razu rano lepsze samopoczucie. Wypiłem kawę, zaliczyłem kibelek i spokojnie zacząłem przygotowania do treningu. Chwilę przed 6 ruszam w kierunku Wieliczki. Słoneczko już ładnie przywiewa. Termometr w cieniu pokazuje 20 stopni. Pod dotarciu na bieżnię robię standardową rozgrzewkę. Potem zmieniam buty na kolce i dorzucam jeszcze trzy przebieżki. Następnie rozpoczynam właściwą część treningu. W planie, tak jak tydzień temu, były trzy tysiące na 6 minutach przerwy. Na tysiącach zbliżyć się do 3'15".
Pierwszy wchodzi praktycznie idealnie, bo w 3'16". Potem 6 minut w marszu i rozpoczynam następny. Tu idzie lepiej niż tydzień temu i po walce na ostatnich 200 metrach udaje się go pobiec w 3'17". Znów 6 minut w marszu i rozpoczynam ostatni. Już po 400 metrach nogi zaczynają być "miękkie", ale walczę. Chciałem go przynajmniej < 3'20" domknąć. Na 800 metrach widzę międzyczas 2'42" - niedobrze. Nogi już sztywne. Jednak po wyjściu na ostatnie 100 metrów dzieje się coś dziwnego. Uczucie jakby organizm otworzył jakiś dodatkowy zapas energii. Mimo, że oddech dawno już 1 na 1, nogi betonowe, a ja przyspieszam! Jestem zaskoczony, że tak można :orany: . Na metę wpadam patrzę na czas, a tam 3'19". Chwilę podziwiam buty będąc lekko zaszokowany. Ostatnie 200 metrów wyszło w ok 37 sekund i było najszybszym odcinkiem na tym powtórzeniu.
Potem chwila marszu, zmiana butów, zebranie gratów i po ok 6 minutach ruszam powolutku w drogę powrotną.
Odczucia: Poszło lepiej niż tydzień temu. Dalej nie wiem co to było na tej ostatniej prostej na trzecim tysiączku. Temperatura niższa niż przed tygodniem i od razu tętno też 5-8 bpm niższe na szybszych odcinkach.
Jak na razie te akcenty szybkościowe są najcięższymi treningami. Jednak nogi nie są jeszcze oswojone z takimi prędkościami.

Dł. odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
4,93 26:36 05:24 136 (70%) 160 (83%)
1,00 03:16 03:16 168 (87%) 180 (93%)
0,36 05:59 16:37 127 (66%) 180 (93%)
1,00 03:17 03:17 168 (87%) 181 (94%)
0,34 05:58 17:33 134 (70%) 181 (94%)
1,00 03:19 03:19 169 (87%) 182 (94%)
0,30 05:56 19:47 133 (69%) 182 (94%)
3,92 21:06 05:23 153 (79%) 164 (85%)

Całość:
12,85 1:15:27 5:52 144 (75%) 182 (94%)

Waga: 83 -> 81 kg. Jednak jestem zimnolubną bestia, ale trochę się organizm zaadoptował do upałów.

Plany: Jutro wolne, a w poniedziałek beesik.

Tydzień: 63,44 km; 05:39:33 [h:m:s]; 5'21"/km
Powoli zwiększam obciążenia. Dwa akcenty szybkościowe ładnie weszły. Organizm powoli przyzwyczaja się do szybkiego biegania.

Przyszły tydzień podobny. Zamiast trzysetek będą czterysetki.
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Poniedziałek ( 04.07.2016 5:19 )

BS

Dzisiaj lekko zaspałem :bum:. Początek biegu bardzo sennie, ale po kilometrze się obudziłem i potem już szło bardzo przyjemnie :) Warunki świetne: ok 15 stopni, sucho i tylko chwilami mocniej wiało.

Całość:
10,35 49:01 4:44

Waga: 81,5 kg

Plany: Jutro trening szybkościowy czyli 6 * 400 m po ok 72" + 4' przerwy.
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Wtorek ( 05.07.2016 3:53 )

Trening szybkościowy: 6 * 400 m 72" + 4' S

Ja to ostatnio we wtorki biegam szybkie odcinki. Były już dwusetki, trzysetki, a dzisiaj przyszła pora na odcinki czterystumetrowe. W planie miałem pobiec je po 72 sekundy.
Wstałem ok 3:35 i nieśpiesznie zacząłem przygotowywać się do treningu. Spakowałem kolce i 15 minut później ruszyłem w kierunku Wieliczki. Po dotarciu na miejsce zrobiłem standardową rozgrzewkę. Potem ubrałem kolce i dorzuciłem przebieżki. Szybkie odcinki chciałem biegać na 6 torze. Na bieżni są wszystkie potrzebne znaczniki, więc nie było problemu z prawidłowym wymierzeniem dystansu. Rozpocząłem właściwą część treningu. Pięć powtórzeń wyszły równo odpowiednio w: 71, 71, 72, 71, 72 sekund. Miałem to pod pełną kontrolą, z pilnowaniem międzyczasów co 100 metrów. Przerwy robiłem w marszu. Ostatni poleciałem na wyczucie, bez patrzenia na zegarek i z dociśnięciem na ostatniej prostej. Mimo zmęczonych już nóg, udało się to pobiec w równo 70 sekund. Zadowolony zrobiłem 4 minuty schłodzenia. W trakcie zmieniłem buty i spakowałem manatki. Po tych 4 minutach ruszyłem spokojnym tempem do domu.
Odczucia: Chyba coś drgnęło w tym moim szybkim bieganiu. Dalej mam trochę problemów na wirażach, ale ogólnie wydaje mi się, że nogi przyzwyczajają się do szybkiego przebierania. Zobaczymy czy w piątek się to przełoży na tysiączkach.

Dł. odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
4,92 26:36 05:24 126 (65%) 141 (73%)
0,40 01:11 02:57 150 (78%) 169 (87%)
0,21 03:57 18:49 118 (61%) 168 (87%)
0,40 01:11 02:57 148 (77%) 168 (87%)
0,23 03:59 17:19 121 (63%) 168 (87%)
0,40 01:12 03:00 151 (78%) 167 (87%)
0,21 03:58 18:53 124 (64%) 167 (87%)
0,40 01:11 02:57 149 (77%) 168 (87%)
0,21 03:58 18:53 126 (65%) 168 (87%)
0,40 01:12 03:00 152 (79%) 167 (87%)
0,20 03:58 19:50 130 (67%) 168 (87%)
0,40 01:10 02:55 152 (79%) 168 (87%)
0,13 04:00 30:46 129 (67%) 169 (87%)
3,94 20:58 05:19 141 (73%) 152 (79%)

Całość:
12,45 1:18:31 6:18 132 (68%) 169 (88%)

Waga: 81,7 kg

Plany: Jutro mam w planie beesik.
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Środa ( 06.07.2016 4:00 )

Żwawszy BS

Po wczorajszych szaleństwach mam lekkie "zakwasy". Głównie pachwiny, pośladki i ramiona. Dzisiaj w planie miałem beesik. Pierwsze 5 km bardzo sennie. Po nich akurat zaczyna mi się 2 km zbiegu. Przyspieszyłem i potem już tak zostało. Starałem się utrzymywać w końcówce I zakresu. Ostatnio bardzo lubię tą intensywność. Po nocnych opadach deszczu, była duża wilgotność powietrza i dodatkowo spora ilość ślimaków. Musiałem się lekko skupić, aby nie zrobić sobie krzywdy :bum:

Dł. odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
5,00 26:03 05:13 135 (70%) 148 (77%)
5,00 23:36 04:43 142 (73%) 153 (79%)
5,00 22:11 04:26 151 (78%) 157 (81%)
0,98 04:43 04:49 154 (80%) 158 (82%)

Całość:
15,98 1:16:29 4:47 143 (74%) 158 (82%)

Waga: 81,4 kg

Plany: Dzisiaj i jutro obejrzeć półfinały na Euro, a w piątek na niewyspaniu powalczyć z tysiączkami. Próbując się zbliżyć do 3 * 3'15".
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Piątek ( 08.07.2016 3:58 )

Wytrzymałość tempowa: 3 * 1000 m + 6' S

Obudziłem się z katarem i podrażnionym gardłem. Po umyciu ząbków, dobre 2 minuty udrażniałem nos. No nic, stwierdziłem, że po za tym gardłem to nic mi nie jest. Spakowałem kolce i ruszyłem do Wieliczki. Postanowiłem powalczyć na tysiączkach. Po standardowych przygotowaniach, pierwszy odcinek idealnie wg założeń czyli 3'15". 6 minut przerwy w marszu i ruszam na drugi. W sumie całkiem nieźle idzie, ale jakoś tak podświadomie nie cisnę na maksa, bo w planie jest jeszcze jeden. Czas na mecie 3'17". Gardło lekko piecze i trochę kaszlę. Znów 6 minut przerwy i ruszam na ostatni. Tu jak zwykle, już po 400 metrach nogi zaczynają się robić 'miękkie'. Jednak tym razem próbuję włączyć 'turbo' już 200 metrów przed kreską. Wzrok tępo przed siebie i prawa, lewa, prawa, lewa. Wyłączam głowę, uczucie w nogach, jakby się miały zaraz złożyć. Wpadam na metę, znów zalapowane z problemami :). Patrzę na zegarek - 3'18". Czyli sekunda lepiej niż tydzień temu i kolejny mały kroczek do 3 * 3'15". Warunki chyba średnie do takich szybkich odcinków, bo było rześko ok 12 stopni. Po tętnach widać, że ograniczenia są w nogach, a nie wydolności.

Dł. Odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
5,25 28:43 05:28 130 (67%) 156 (81%)
1,00 03:15 03:15 165 (86%) 176 (91%)
0,34 05:58 17:33 115 (60%) 176 (91%)
1,00 03:17 03:17 161 (84%) 175 (91%)
0,39 05:59 15:21 120 (62%) 176 (91%)
1,00 03:18 03:18 162 (84%) 175 (91%)
0,18 05:58 33:09 120 (62%) 175 (91%)
3,94 20:59 05:20 142 (73%) 154 (80%)

Całość:
13,10 1:17:27 5:55 128 (66%) 176 (91%)

Waga: 82,5 kg

Plany: Jutro krótszy long: 19-23 km po 5'00"/km
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Sobota ( 09.07.2016 17:29 )

Kros w minimalach.

Miało być trochę więcej, ale te 7,26 km po lesie można spokojnie przez 1,5 pomnożyć. Miejscami grząsko, miejscami ślisko, cały czas góra, dół. Biegłem to w merrellach vapor glove 2 i czułem się w lesie jakbym praktycznie na boso to leciał :). Minusem będą pewnie jutrzejsze łydki, ale warto było, bo zabawa super!
Kurcze na prawdę fajnie się to biegło. Tak jak się boję terenu ze względu na kolano, to tym razem się "zapomniałem" i leciałem to na pełnym skupieniu, ale i luźnym kroku. Momentami bardzo szybko, nie przejmując się nawierzchnią. Właśnie za to kocham bieganie, że raz można złotać się na bieżni w kolcach, raz można się zmęczyć na asfaltowej trzydziestce, a innym razem na leśnym krosie. Każdy dostarcza innych bodźców, ale prawie zawsze dużo radości :) Oby tylko dalej zdrowie dopisywało.

Dł. odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
1,83 9:45 5:20 129 (67%) 141 (73%)
6,15 37:00 6:01 143 (74%) 155 (80%)
1,11 5:37 5:03 149 (77%) 154 (80%)
4,04 17:38 4:22 151 (78%) 158 (82%)

Całość:
13,13 1:10:01 5:20 144 (74%) 158 (82%)

Waga: 82,2 kg

Plany: W poniedziałek beesik

Tydzień: 65,01 km; 05:51:30 [h:m:s]; 5'24"/km
Na razie bawię się w szybkie ( jak na mnie bieganie ). Odcuciowo idzie to co raz lepiej. Oby tylko łydki wytrzymały :)
W następnym tygodniu podobnie: wtorek bardzo szybkie dwusetki, a w piątek tysiączki. W sobotę spróbuję połówkę machnąć, bo powoli trzeba się do 4 września przygotowywać.
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Poniedziałek ( 11.07.2016 4:05 )

BS

Po sobotnich szaleństwach, dzisiaj czułem jeszcze trochę łydki. Żeby nie kusić losu, to zrobiłem spokojną dyszkę. Tylko na ostatnim podbiegu lekko docisnąłem na dobudzenie :). Po za tym bez historii, na zaliczenie i regenerację. Warunki świetne: ok 18 stopni, sucho i bezwietrznie.

Dł. odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
5,00 25:55 5:11 127 (66%) 140 (73%)
5,00 23:37 4:44 140 (73%) 152 (79%)
0,47 2:19 4:54 151 (78%) 154 (80%)

Całość:
10,47 0:51:53 4:57 134 (70%) 154 (80%)

Plany: Jutro szybkie dwusetki: 6 * 200 m docelowo po 30" na przerwie 4 minuty. Ciekawe czy uda mi się tak szybko to pobiec. Chociaż przez weekend naoglądałem się naszych w Amsterdamie, więc nabuzowany jestem, oby tylko nogi były chętne do współpracy :hahaha:

Edit: Euro się skończyło więc czas się wziąć do roboty, więcej pobiegać i więcej spać :hej:
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Wtorek ( 12.07.2016 3:54 )

Trening szybkościowy: 6 * 200 m R + 4' S

Wstałem ok 3:35 i powoli zacząłem przygotowywać się do treningu. Spakowałem kolce i ruszyłem w kierunku Wieliczki. Po dotarci na bieżnię zrobiłem standardową rozgrzewkę. Zmieniłem buty na kolce i po 3 przebieżkach rozpocząłem dwusetki. W planie było po 30 sekund, ale jak przy wyjściu na prostą dostałem wiatrem w twarz, to wiedziałem, że będzie ciężko. Mimo to walczyłem. Pierwsze dwa odcinki zrobiłem po 31 sekund. Następne dwa po 32 sekundy. Po czwartym stwierdziłem, że ostatni spróbuję pobiec w przeciwną stronę. Czyli ustawię się na znaczniku 300 m i skończę na linii, gdzie zaczynają sprinterzy na 100 metrów. Wtedy prosta będzie z wiatrem. Z tym postanowieniem rozpocząłem piąty odcinek. Chyba za bardzo chciałem, bo wiraż poszedł mocno i niestety przy wyjściu na prostą coś zakuło w prawym dwugłowym. Pomny wcześniejszych doświadczeń z łydką, od razu odpuściłem. Chyba za bardzo chciałem powalczyć i przedobrzyłem :). Nie kombinowałem. Przebrałem buty i wolno wróciłem do domu. Na szczęście to chyba tylko lekkie naciągnięcie. Oczywiście jutro odpuszczam bieganie, a pozostałe treningi w tym tygodniu to ewentualnie same beesy. Cieszy szybka i chłodna reakcja na to ukłucie i nie ciągnięcie tego odcinka na siłę do końca.

Dł. odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
5,23 29:36 05:40 128 (66%) 151 (78%)
0,20 00:31 02:35 142 (74%) 167 (87%)
0,26 03:58 15:15 116 (60%) 168 (87%)
0,20 00:31 02:35 118 (61%) 144 (75%)
0,26 03:58 15:15 119 (62%) 161 (83%)
0,20 00:32 02:40 139 (72%) 162 (84%)
0,26 03:59 15:19 121 (63%) 164 (85%)
0,20 00:32 02:40 139 (72%) 161 (83%)
0,26 03:57 15:12 123 (64%) 162 (84%)
0,17 00:31 03:02 138 (72%) 156 (81%)
0,12 04:14 35:17 110 (57%) 156 (81%)
3,96 22:29 05:41 134 (69%) 145 (75%)

Całość:
11,32 1:14:48 6:36 127 (66%) 168 (87%)

Waga: 82 kg

Plany: Jutro profilaktycznie odpuszczam, a w czwartek jak wyjdę, to tylko bees.

Update: Po delikatnym rozciągnięciu, schłodzeniu i przesmarowaniu jest dużo lepiej. Uff - jestem dobrej myśli :)
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Awatar użytkownika
sosik
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 5445
Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
Życiówka na 10k: 00:37:49
Życiówka w maratonie: 2:58:50
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Sobota ( 16.07.2016 6:04 )

BS - pętelka w Pruchniku

Odwiozłem dzieci do moich rodziców i przy okazji machnąłem sobie pętelkę po okolicy Pruchnika. Z nogą już dużo lepiej. Przez ostatnie dni porządnie przerolowana. W czasie biegu tylko momentami ją delikatnie czułem. Sam bieg bardzo przyjemny, mimo padającego deszczu.

Dł. odcinka / Czas odcinka / Tempo odcinka / Śr. puls / Maks. Puls
5,00 24:37 4:56 133 (69%) 148 (77%)
5,00 24:30 4:54 139 (72%) 150 (77%)
5,00 24:17 4:51 146 (76%) 159 (82%)
1,87 8:35 4:36 150 (77%) 158 (82%)

Całość:
16,87 1:22:01 4:52 140 (73%) 159 (82%)

Waga: 82,5 kg

Plany: Zależne od stanu nogi.
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!

Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
ODPOWIEDZ