Śmieszne limity w ultra? Dominika Stelmach uderza w stół
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 788
- Rejestracja: 14 wrz 2010, 10:31
- Życiówka na 10k: 53
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Beskid
Qba, nie dramatyzuj. Nikt tu nie deprecjonuje wolnych biegaczy (ja sam jestem wolnym biegaczem).
[quote="Qba Krause"]to są zawodnicy, tak samo rywalizują, tak samo się starają, tak samo są godni szacunku..."
Oczywiście, że są, jednak (przy całym szacunku) idą - a nie biegną! Gdyby biegli, zrobiliby to góra w 12. Nie da się przebiec! 80 km w 12 h - tym bardziej w 13, czy 14 - ("przebiegłem" górską 80-tkę, w 10h, więc wiem, że część trasy najzwyczajniej przeszedłem...) na 12h to musiałbym iść ponad połowę dystansu. A żeby to zrobić w 16 h to, no proszę Cię, w ogóle nie można przejść do biegu, bo to jest tempo zwykłego marszu.
[quote="Qba Krause"]to są zawodnicy, tak samo rywalizują, tak samo się starają, tak samo są godni szacunku..."
Oczywiście, że są, jednak (przy całym szacunku) idą - a nie biegną! Gdyby biegli, zrobiliby to góra w 12. Nie da się przebiec! 80 km w 12 h - tym bardziej w 13, czy 14 - ("przebiegłem" górską 80-tkę, w 10h, więc wiem, że część trasy najzwyczajniej przeszedłem...) na 12h to musiałbym iść ponad połowę dystansu. A żeby to zrobić w 16 h to, no proszę Cię, w ogóle nie można przejść do biegu, bo to jest tempo zwykłego marszu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
bez sensu dyskusja - jakoś mi się udawało przebiec ultra w 12, 13 czy 15h. oczywiście, fragmenty szedłem, ale wciąż uważałem całość wysiłku za bieg. pozostaniemy przy swoim zdaniu.
-
- Wyga
- Posty: 88
- Rejestracja: 27 lip 2005, 20:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Sosnowiec
blink, zgodze się z tobą. 12 godzin to tempo 8 min/km + 1 h na przepaki itd. Tylko skoro to udało się 106 zespołom na trasie czyli tylko ok 13% to pokaż mi organizatora który zrezygnuje z 87% uczestników? Możemy mówić o idei sportowej rywalizacji, ale nikt nie chce działać charytatywnie.blink pisze:Oczywiście, że są, jednak (przy całym szacunku) idą - a nie biegną! Gdyby biegli, zrobiliby to góra w 12.
Dlaczego to akurat Rzeźnik ma dbać o limity? To jest trochę jak kręcenie bicza na siebie, chcemy fajnych biegów, ale jednocześnie reglamentujmy dostęp.
Weźmy przykład UMTB i jego system kwalifikacji do biegu, wyniki z 2015: http://ultratrailmb.com/en/page/107/107.html:
Ostatni miał czas 47 godzin do zwycięzcy brakło mu 25 godzin i jakoś nikt się nie zająknie o słabym poziomie imprezy
---------------------
Pozdrawiam
Michał
Pozdrawiam
Michał
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
Jako słaby biegacz mogę powiedzieć, że post Dominiki w jego dosłownym brzmieniu nie był dla mnie w żadnym stopniu obraźliwy. Nie wiem, czy kryje się za tym jej pogarda dla wolnych biegaczy, wolę nie przypisywać jej złych intencji. nie analizuję go poprzez jej inne wypowiedzi.
Ale poza postem Dominiki temat istnieje i jest problematyczny. Zdarza się, że dobrzy biegacze z dużym lekceważeniem wypowiadają się o słabszych. Pogardliwe posty, uśmieszki, wywracanie oczu. Jasne jest, że wynik w maratonie np 3:30 jest bardziej wartościowy niż moje 4:44, ale to nie znaczy, że biegacz, który zapracował na 3:30 powinien prychać z pogardą na osiągniecia słabszych. Dla każdego jego Everest. Być może jakbym w dzieciństwie coś trenowała, a nie zaczęła biegać po 30tce, miałabym lepszą bazę. Być może jakbym nie pracowała w nielimitowanym czasie (czytaj: praca nie kończy się po 40h tygodniowo), miałabym więcej czasu na pogodzenie pracy z wychowaniem dwójki małych dzieci i zajmowaniem się domem, więc ostatecznie mogłabym jeszcze częściej biegać. Być może, gdybym nie była pod 40stke, szybciej bym się regenerowała. Ktoś powie, że to tylko wymówki. I ma rację, bo ze wszystkim tym dałabym sobie radę, ale do tego jeszcze doszły problemy zdrowotne wymuszające przerwy i choćbym chciała, wyżej nie podskoczę, nie widzę możliwości, by wskoczyć na poziom, który dla dobrych biegaczy będzie wystarczający, by nie śmiać się z mojego truchtania.
Nie oznacza to, że rezygnuję. Przygotowując się teraz do kolejnego maratonu od kilku tygodni codziennie zasypiam i budzę się z bólem całego ciała, cały dzień od rana do nocy to jedna wielka gonitwa. Chciałabym się tylko poprawić, nic więcej. I jak do tego czytam komentarz "gdybyś się nie leniła, tylko poważnie potrenowała, to miałabyś wyniki" (tak mi kiedyś ktoś napisał), albo, jak czytam opinie, że jak nie możesz zejść poniżej 3:30 (dla kobiety), to lepiej nie startować, to jest mi najzwyczajniej przykro.
Nikt ze słabych nie oczekuje od dobrych biegaczy podziwu, to raczej my podziwiamy Was. Ale trochę empatii by się przydało. Z obu stron.
Ale poza postem Dominiki temat istnieje i jest problematyczny. Zdarza się, że dobrzy biegacze z dużym lekceważeniem wypowiadają się o słabszych. Pogardliwe posty, uśmieszki, wywracanie oczu. Jasne jest, że wynik w maratonie np 3:30 jest bardziej wartościowy niż moje 4:44, ale to nie znaczy, że biegacz, który zapracował na 3:30 powinien prychać z pogardą na osiągniecia słabszych. Dla każdego jego Everest. Być może jakbym w dzieciństwie coś trenowała, a nie zaczęła biegać po 30tce, miałabym lepszą bazę. Być może jakbym nie pracowała w nielimitowanym czasie (czytaj: praca nie kończy się po 40h tygodniowo), miałabym więcej czasu na pogodzenie pracy z wychowaniem dwójki małych dzieci i zajmowaniem się domem, więc ostatecznie mogłabym jeszcze częściej biegać. Być może, gdybym nie była pod 40stke, szybciej bym się regenerowała. Ktoś powie, że to tylko wymówki. I ma rację, bo ze wszystkim tym dałabym sobie radę, ale do tego jeszcze doszły problemy zdrowotne wymuszające przerwy i choćbym chciała, wyżej nie podskoczę, nie widzę możliwości, by wskoczyć na poziom, który dla dobrych biegaczy będzie wystarczający, by nie śmiać się z mojego truchtania.
Nie oznacza to, że rezygnuję. Przygotowując się teraz do kolejnego maratonu od kilku tygodni codziennie zasypiam i budzę się z bólem całego ciała, cały dzień od rana do nocy to jedna wielka gonitwa. Chciałabym się tylko poprawić, nic więcej. I jak do tego czytam komentarz "gdybyś się nie leniła, tylko poważnie potrenowała, to miałabyś wyniki" (tak mi kiedyś ktoś napisał), albo, jak czytam opinie, że jak nie możesz zejść poniżej 3:30 (dla kobiety), to lepiej nie startować, to jest mi najzwyczajniej przykro.
Nikt ze słabych nie oczekuje od dobrych biegaczy podziwu, to raczej my podziwiamy Was. Ale trochę empatii by się przydało. Z obu stron.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
bo UTMB przecież ma śmieszny poziom... tempo dziesiątego na mecie przekracza grubo 8min/km...
powinni przestać nazywać ten turystyczny spacer biegiem.
powinni przestać nazywać ten turystyczny spacer biegiem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 788
- Rejestracja: 14 wrz 2010, 10:31
- Życiówka na 10k: 53
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Beskid
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
myślę, że jak by dobrze przeanalizować sprawę, to okazałoby się, że uczestnicy imprezy niesłusznie zwanej "biegiem" Rzeźnika przeszkadzają turystom... spowalniając ich znacznie. Biedni turyści, zamiast kontemplować przyrodę muszą wciąż wyprzedzać spacerujących pseudobiegaczy...
-
- Wyga
- Posty: 88
- Rejestracja: 27 lip 2005, 20:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Sosnowiec
No ale to nie przeszkadza powoływać się na zdobywanie punktów żeby w nim wystartować jako receptę na "wyeliminowanie" maszerujących.Qba Krause pisze:bo UTMB przecież ma śmieszny poziom... tempo dziesiątego na mecie przekracza grubo 8min/km...
powinni przestać nazywać ten turystyczny spacer biegiem.
---------------------
Pozdrawiam
Michał
Pozdrawiam
Michał
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
MDziubek - gratulacje za rzetelne, matematyczne podejście do kwestii limitów i kosztów.
ASK - bardzo cenny głos, to niby oczywistość, a jednak do tej pory zabrakło prezentacji tego punktu widzenia. Nasze życie to często nie przede wszystkim bieganie, ale dom, praca, obowiązki, okoliczności, historia naszego życia, czasem zdrowie, a dopiero potem - bieganie.
ASK - bardzo cenny głos, to niby oczywistość, a jednak do tej pory zabrakło prezentacji tego punktu widzenia. Nasze życie to często nie przede wszystkim bieganie, ale dom, praca, obowiązki, okoliczności, historia naszego życia, czasem zdrowie, a dopiero potem - bieganie.
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
Tak, jak pisałem, podejrzewam, że punkty UTMB są metodą na ograniczenie liczby chętnych, a ale nie na odsianie "spacerowiczów". Można było zgromadzić punkty startując w zawodach kwalifikacyjnych w miarę turystycznym tempie. Chodziło głównie o pozbycie się chętnych w stylu "jadę, bo tak sobie przed chwilą wymyśliłem".MDziubek pisze:No ale to nie przeszkadza powoływać się na zdobywanie punktów żeby w nim wystartować jako receptę na "wyeliminowanie" maszerujących.Qba Krause pisze:bo UTMB przecież ma śmieszny poziom... tempo dziesiątego na mecie przekracza grubo 8min/km...
powinni przestać nazywać ten turystyczny spacer biegiem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
i tak odsetek ludzi, którzy nie kończą UTMB jest ogromny - rzędu 30-40%...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 788
- Rejestracja: 14 wrz 2010, 10:31
- Życiówka na 10k: 53
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Beskid
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1060
- Rejestracja: 30 lis 2009, 11:32
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Trochę szukacie problemów gdzie ich nie ma.
Wszyscy obrażalscy się zrobili i mają jakąś głęboką potrzebę piętnowania wszystkich, którzy rzekomo kogoś obrażają. I to zazwyczaj jest występowanie w imieniu tych słabszych, pokrzywdzonych, itp.
Schemat zawsze ten sam. Obrońca uciśnionych wygłasza patetyczny apel piętnując z odrazą osobę publicznie znaną za wynalezione w necie rzekome przewinienie. Dołącza się zaraz tłum apologetów dorzucających argumenty za jedyną właściwą wykładnią słów inkryminowanego osobnika. Spirala się nakręca i po kliku godzinach z faktu wygłoszenia jakiejś opinii (może kontrowersyjnej, którą jednak w rozmowie przy stole spokojnie byśmy przyjęli, podejmując ewentualnie polemikę) osoba ta staje się zwierzyną łowną gonioną przez świętobliwych ludzi dobrej wiary, którzy zaszczują człowieka, oczywiście w imieniu wyższych zasad.
A może zamiast powielania, co chwilę w różnych częściach internetu tego typu schematach, dać ludziom prawo do ich własnej opinii? Wolność słowa? Znacie? Czy też albo Wasz punkt widzenia albo zaszczucie odmieńców? Naprawdę wszyscy muszą być ułożeni i wygłaszać tylko okrąglutkie opinie, pięć razy zaprzeczając i wyjaśniając zanim coś powiedzą, aby nikogo nie urazić? Każdy, kto jest bardziej bezpośredni zasługuje na tak wielkie potępienie?
Czy obrońcy słabszych biegaczy lepiej już się czują, że wyżyli się na Dominice? Naprawdę Wam lepiej?
Wszyscy obrażalscy się zrobili i mają jakąś głęboką potrzebę piętnowania wszystkich, którzy rzekomo kogoś obrażają. I to zazwyczaj jest występowanie w imieniu tych słabszych, pokrzywdzonych, itp.
Schemat zawsze ten sam. Obrońca uciśnionych wygłasza patetyczny apel piętnując z odrazą osobę publicznie znaną za wynalezione w necie rzekome przewinienie. Dołącza się zaraz tłum apologetów dorzucających argumenty za jedyną właściwą wykładnią słów inkryminowanego osobnika. Spirala się nakręca i po kliku godzinach z faktu wygłoszenia jakiejś opinii (może kontrowersyjnej, którą jednak w rozmowie przy stole spokojnie byśmy przyjęli, podejmując ewentualnie polemikę) osoba ta staje się zwierzyną łowną gonioną przez świętobliwych ludzi dobrej wiary, którzy zaszczują człowieka, oczywiście w imieniu wyższych zasad.
A może zamiast powielania, co chwilę w różnych częściach internetu tego typu schematach, dać ludziom prawo do ich własnej opinii? Wolność słowa? Znacie? Czy też albo Wasz punkt widzenia albo zaszczucie odmieńców? Naprawdę wszyscy muszą być ułożeni i wygłaszać tylko okrąglutkie opinie, pięć razy zaprzeczając i wyjaśniając zanim coś powiedzą, aby nikogo nie urazić? Każdy, kto jest bardziej bezpośredni zasługuje na tak wielkie potępienie?
Czy obrońcy słabszych biegaczy lepiej już się czują, że wyżyli się na Dominice? Naprawdę Wam lepiej?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
a może zorientowałbyś się w sytuacji, zanim wysmażysz posta?
po pierwsze, część środowiska zgadza się z Dominiką. inna część - nie. ocena zjawiska będzie przypominać ocenę wielkości tłumu na marszu KODu.
po drugie, skoro Dominika może wygłaszać swoje opinie, to inni mogą je komentować. wolność słowa dotyczy wszystkich.
po trzecie, poza opiniami na temat Dominika pokusiła się o niewybredne komentarze personalne.
po czwarte, Twój wywód niestety ma kilka dziur.
opinii Dominiki ja (i nie tylko) nie przyjąłbym w spokojnej rozmowie przy stole, tym bardziej nie przyjmuję jej wyrażonej w moim zdaniem obraźliwy sposób na fejsbuniu.
choć rzeczywiście bronię słabszych biegaczy, to wcale się na Dominice nie wyżywam. to jest charakterystyczna retoryka próbująca wmówić wszystkim, którzy ośmielają się mieć inne zdanie, że są hejterami. w Twoim poście przykładami tej retoryki są zwroty: "dołącza się tłum" - jakby to nie byli ludzie z krwi, kości, nazwiska i własnej opinii; "zaszczują" - litości, naprawdę?; "zamiast powielania" - to naprawdę nie można się zwyczajnie zgadzać co do tego, że Dominika napisała coś niesłusznego albo obraźliwego? "wyżyli się" - znowu, litości.
pokuszę się o skrótową odpowiedź na jedno z pytań (choć żywię podejrzenie, że jest retoryczne):
po pierwsze, część środowiska zgadza się z Dominiką. inna część - nie. ocena zjawiska będzie przypominać ocenę wielkości tłumu na marszu KODu.
po drugie, skoro Dominika może wygłaszać swoje opinie, to inni mogą je komentować. wolność słowa dotyczy wszystkich.
po trzecie, poza opiniami na temat Dominika pokusiła się o niewybredne komentarze personalne.
po czwarte, Twój wywód niestety ma kilka dziur.
opinii Dominiki ja (i nie tylko) nie przyjąłbym w spokojnej rozmowie przy stole, tym bardziej nie przyjmuję jej wyrażonej w moim zdaniem obraźliwy sposób na fejsbuniu.
choć rzeczywiście bronię słabszych biegaczy, to wcale się na Dominice nie wyżywam. to jest charakterystyczna retoryka próbująca wmówić wszystkim, którzy ośmielają się mieć inne zdanie, że są hejterami. w Twoim poście przykładami tej retoryki są zwroty: "dołącza się tłum" - jakby to nie byli ludzie z krwi, kości, nazwiska i własnej opinii; "zaszczują" - litości, naprawdę?; "zamiast powielania" - to naprawdę nie można się zwyczajnie zgadzać co do tego, że Dominika napisała coś niesłusznego albo obraźliwego? "wyżyli się" - znowu, litości.
pokuszę się o skrótową odpowiedź na jedno z pytań (choć żywię podejrzenie, że jest retoryczne):
Nie. Ale ktoś, kto wyraża pewne opinie musi się liczyć z ich krytyką. Jeżeli te opnie wydają się komuś np. bzdurne, albo np. krzywdzące, to krytyka ta może być ostra. Tak bywa.Każdy, kto jest bardziej bezpośredni zasługuje na tak wielkie potępienie?
- comar
- Stary Wyga
- Posty: 193
- Rejestracja: 13 cze 2011, 09:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rybnik