Komentarz do artykułu Będzie Rekord Trasy na Rzeźniku !
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Adam - kilka spraw. Po pierwsze, ja lubię trasy logiczne i naturalne - obiec coś dookoła, z jednej strony na drugą, głównym szlakiem z A do B. Takie latanie na zasadzie: tu skręć, tam zawróć, tu dorobimy, a potem z powrotem... mniej mnie rajcują. Po drugie, lubię widoki, zwyczajnie wolałbym lecieć połoninami. Raz mogę spróbować czegoś nowego, ale w przyszłym roku chciałbym, żeby Rzeźnik wrócił do Parku. Nowa trasa oznaczał dla mnie również brak możliwości sprawdzenia swoich postępów, pobicia poprzedniego "rekordu".
Gdyby została ta nowa trasa, za rok raczej nie pobiegnę. Z powodu Rzeźnika nie mogłem przez dwa lata pobiec w fajnym biegu w Poznaniu, nie mogłem też pojechać na Chojnik, choć miałem ochotę. Oczywiście, jechałem w Bieszczady nie z przymusu, tylko ze szczerej chęci, ale w przyszłym roku... Nie wiem, męczą mnie też te klimaty wielkiej imprezy masowej, roszczeniowa postawa uczestników, fajerwerki i atrakcje przygotowywane trochę na siłę.
Gdyby została ta nowa trasa, za rok raczej nie pobiegnę. Z powodu Rzeźnika nie mogłem przez dwa lata pobiec w fajnym biegu w Poznaniu, nie mogłem też pojechać na Chojnik, choć miałem ochotę. Oczywiście, jechałem w Bieszczady nie z przymusu, tylko ze szczerej chęci, ale w przyszłym roku... Nie wiem, męczą mnie też te klimaty wielkiej imprezy masowej, roszczeniowa postawa uczestników, fajerwerki i atrakcje przygotowywane trochę na siłę.
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
Ważna uwaga - dzięki przygodom związanym z tegorocznym Rzeźnikiem Ultra w pełni zrozumiałem prezentowane przez Adama Kleina podejście: po cholerę jakieś zorganizowane zawody, jeśli chcesz przebiec jakąś trasę, to sobie przebiegnij sam i już. I właśnie z takim wnioskiem wracałem z Cisnej cały czas myśląc o "starej, dobrej" trasie Rzeźnika U140.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
No! Cieszę sie, że moja filozofia zaczyna znajdować zrozumienie. Oczywiscie fajnie jest znaleźć sobie jakichś znajomych na podobnym poziomie i ewentualnie zrobić to razem.
-
- Stary Wyga
- Posty: 250
- Rejestracja: 17 sty 2014, 08:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pojechaliśmy z kolegą na Ultra połącznone z długim urlopem rodzinnym. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że trasa się zmieni a potem, że zmianiła się na kaszanę. Zdecydowanie najciekawsze odcinki (Jasło, Paprotna) robione nocą. Potem las albo asfalto-szuter. Kaszana. Kaszana zwłaszcza w stosunku do tego co było w 2015.
Jechaliśmy na te zawody na sportowo! Miałobyć mocno a nie tam typowe mizianie ultrasa. Dopiero po opublikowaniu nowej trasy okazało się, że na sportowo to i owszem ale główym celem wyjazdu jest latanie po połoninach. I tak od słowa do słowa okazało się, że priorytety wypływająca z głębi, z potrzeby bycia a nie "miecia" są inne. My w te Bieszczady jeździmy nasycić się widokami, nasycić się połoninami tak żeby przeżyć potem jakoś w mieście. Okazało się, że musimy pokontemplować! Ostatecznie olaliśmy ten bieg i w niedzielę przez cały dzień oblatywaliśmy połoniny, worek, bukowe berdo. Na spokojnie, z konteplacją, ciesząc się z piękna, które tam jest wszędzie. Bez tłoku, bez ludzi, bez wpisowego.
...a na sportowo wpadł Rzeźniczek. I było wspaniale!
Adamie, co to twojej filozofii. No to ostatecznie są to zawody. Kończą się klasyfikacją. Wiadomo, że żeby biegać po górach nie trzeba wpisowego ale to samo z szosą. Może rzeczywiście warto aby część ludzi jadących na zawody ultra odpowiedziała sobie jaki jest ich główny cel. Być może bardziej chodzi o zielone światło od rodziny, o ich przyzwolenie na to aby w formacie zawodów konteplować górskie krajobrazy. To rzeczywiście można robić bez współbiegaczy czy wpisowego.
Jechaliśmy na te zawody na sportowo! Miałobyć mocno a nie tam typowe mizianie ultrasa. Dopiero po opublikowaniu nowej trasy okazało się, że na sportowo to i owszem ale główym celem wyjazdu jest latanie po połoninach. I tak od słowa do słowa okazało się, że priorytety wypływająca z głębi, z potrzeby bycia a nie "miecia" są inne. My w te Bieszczady jeździmy nasycić się widokami, nasycić się połoninami tak żeby przeżyć potem jakoś w mieście. Okazało się, że musimy pokontemplować! Ostatecznie olaliśmy ten bieg i w niedzielę przez cały dzień oblatywaliśmy połoniny, worek, bukowe berdo. Na spokojnie, z konteplacją, ciesząc się z piękna, które tam jest wszędzie. Bez tłoku, bez ludzi, bez wpisowego.
...a na sportowo wpadł Rzeźniczek. I było wspaniale!
Adamie, co to twojej filozofii. No to ostatecznie są to zawody. Kończą się klasyfikacją. Wiadomo, że żeby biegać po górach nie trzeba wpisowego ale to samo z szosą. Może rzeczywiście warto aby część ludzi jadących na zawody ultra odpowiedziała sobie jaki jest ich główny cel. Być może bardziej chodzi o zielone światło od rodziny, o ich przyzwolenie na to aby w formacie zawodów konteplować górskie krajobrazy. To rzeczywiście można robić bez współbiegaczy czy wpisowego.
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
To była także jedna z opcji, którą brałem pod uwagę. Cała sobota i niedziela przebiegane tam, gdzie oczy poniosą.elter pisze:Ostatecznie olaliśmy ten bieg i w niedzielę przez cały dzień oblatywaliśmy połoniny, worek, bukowe berdo.
Przeważyła chęć współudziału w pierwszej stówie kolegi.
-
- Stary Wyga
- Posty: 250
- Rejestracja: 17 sty 2014, 08:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zapomniałem dodać: jeśli BRz nie wróci na starą trasę to zniknie. Tylko, że zniknąć nie może bo hotelarze, restauratorzy, sklepikarze na to nie pozwolą. Za dużo kasy się tam przelewa. To idzie w grube bańki a w tym biznesie, zależnym od pogody, ciężko pozwolić sobie na takie straty. Bieg to pewniak! Czy leje czy nie. Na miejscu widać było poruszenie lokalnej społeczności. Oni poczuli, że mogą wiele stracić.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
dlatego najlepiej moim zdaniem byłoby ograniczyć klasyczny Bieg Rzeźnika do limitu zakreślonego przez Park, a całą resztę chętnych zaprosić do imprez towarzyszących, nawet przez system zgłoszeń - najpierw losować bieg główny, a potem niewylosowanym dać prawo pierwszeństwa w zgłoszeniu do imprez towarzyszących.
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
Ja nie wyciągam tak pesymistycznych wniosków. Bieganie nadal jest bardzo modne, a bieganie w górach coraz modniejsze. Listy startowe na Rzeźnika i Rzeźnika Ultra zapełniły się błyskawicznie. Nawet jeśli 20-30% dotychczasowych uczestników zrezygnuje z powodu braku połonin czy okolic znanych z pierwszego BRzU, to z pewnością na ich miejsce zjawią się kolejni. Trudno mi ocenić tendencję, ale o kolejne 2-3 lata byłby spokojny. Marka Rzeźnika jest rozpoznawalna i mocna.
O ile dobrze pamiętam, w zeszłym roku stosunek chętnych do zakwalifikowanych na Rzeźnika był w okolicach kilka (i to raczej 7 a nie 2-3) do jednego (proszę o korektę, jeśli się mylę), a miejsca na tegorocznego Rzeźnika Ultra rozeszły się chyba w niecałe 2 dni.
Mam pewne podejrzenie, u podstaw którego leży kilka rozmów przeprowadzonych na Orliku w Cisnej w chwili wydawania numerów startowych: jest bardzo liczna grupa biegaczy, dla których zawody i symbolika z nimi związana (medale, koszulki finiszerów), wyzwanie, zmaganie i atmosfera rywalizacji są bardzo cennymi wartościami. Należy pamiętać, że mówimy o sporcie i należy przypuszczać, że uczestników rzeźnickiego festiwalu prezentujących typowo sportowe nastawienie jest większość.
Rozwiązanie proponowane przez Qbę jest bardzo ciekawe i warte rozwagi: ograniczenie liczby uczestników Biegu Rzeźnika, które pozwoli na jego powrót na połoniny spowoduje, że jego "legenda" będzie jeszcze bardziej oczywista , co przełoży się na długie lata jego istnienia (już widzę listy oczekujących z 4-letnim wyprzedzeniem, losowanie miejsc w TV jak losowanie kumulacji w LOTTO itp. itd.)
O ile dobrze pamiętam, w zeszłym roku stosunek chętnych do zakwalifikowanych na Rzeźnika był w okolicach kilka (i to raczej 7 a nie 2-3) do jednego (proszę o korektę, jeśli się mylę), a miejsca na tegorocznego Rzeźnika Ultra rozeszły się chyba w niecałe 2 dni.
Mam pewne podejrzenie, u podstaw którego leży kilka rozmów przeprowadzonych na Orliku w Cisnej w chwili wydawania numerów startowych: jest bardzo liczna grupa biegaczy, dla których zawody i symbolika z nimi związana (medale, koszulki finiszerów), wyzwanie, zmaganie i atmosfera rywalizacji są bardzo cennymi wartościami. Należy pamiętać, że mówimy o sporcie i należy przypuszczać, że uczestników rzeźnickiego festiwalu prezentujących typowo sportowe nastawienie jest większość.
Rozwiązanie proponowane przez Qbę jest bardzo ciekawe i warte rozwagi: ograniczenie liczby uczestników Biegu Rzeźnika, które pozwoli na jego powrót na połoniny spowoduje, że jego "legenda" będzie jeszcze bardziej oczywista , co przełoży się na długie lata jego istnienia (już widzę listy oczekujących z 4-letnim wyprzedzeniem, losowanie miejsc w TV jak losowanie kumulacji w LOTTO itp. itd.)
- LoveBeer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 954
- Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
- Życiówka na 10k: 34.00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Nowy Targ
- Kontakt:
mam_platfusa - ja takze bylem jednym z tych co wsadzal kij w mrowisko. i wcale nie uwazam - a zrobiono wlasnie z nas takowych - siebie za jakiegos mąciwodę, marudę etc. chodzi mi szanowanie siebie nawzajem, podsrawowe zasady przyzwoitosci (i bhp, czyli jak sie wchodzi to sie puka ) - a potraktowano nas jak bydlo. po prostu. zmieniajac regulamin nawet nie zapytano sie nas czy zgadzamy sie na takie zmiany, ba, postawiono nas przed faktem (ktory - jak juz niejednokrotnie pisalem, obalilby kazdy prawnik) ze te zmiany to nie zmiany, i o zwrotach wpisowego mozna zapomniec. moze - z calym szacunkiem, rzuce slangiem, prosze sie nie obrazac - Waszafce takie nas traktowanie nie preszkadza. mi owszem. i pomijajac juz nawet mnie, przyjmujac postawe taka jaka przyjela wiekszosc biegaczy, dajemy przyzwolenie na takie nas traktowanie. i co sie potem dziwic, ze wlasnie tak to wyglada? zamiast robic z siebie cool gosci, ktorzy nie narzekaja, nie dajmy soba tak manipulowac. to my jako biegacze mamy byc gora, a nie organizator.
mnie osobiscie cala impreza zrazila, wystartowalem, bo w pewnym sensie musialem - byl to moj cel na ten sezon, mialem zobowiazania itd. ale smak tego biegu, mimo jakiegos tam wyniku, pozostanie dla mnie slodko gorzki. a na nastepne imprezy raczej na pewno nie zawitam. juz mamy plan pojechac sobie w bieszczady po prostu pobiegac, skoro nie dalo sie tak jak mialo sie dac, to trzeba przestac ogladac sie na organizatorow i ich slownosc.
ps: ja takze jestem za wprowadzaniem limitow. a do tego limitow czasowych. zeby to byl rzeczywiscie sport, a nie turystyka z nadeciem. dzis Dominika Stelmach pisala o tym na fb - polecam, zgadzam sie z nia w calej rozciaglosci:
"Skomentuję. BIEGI ULTRA SĄ DLA OSÓB, KTÓRE CHCĄ SIĘ ZMĘCZYĆ!, CHCĄ POKONYWAĆ SWOJE GRANICE. To nie są do *** wczasy all inclusive!!!
Apeluję do organizatorów, by dbali o prestiż, a nie tylko zgadzającą się kasę za wpisowe! Limit na 100km w Krynicy pozwala bieg pokonać spacerkiem! Gdzie zatem miejsce na BIEG? Nie bójmy się tego, że część będzie nie zadowolona - może to da kopa do treningu. Żeby było jasne - nie chodzi o strasznie wygórowane przedziały czasowe, ale o przyzwoitość. Ultra nie jest dla każdego. Choć każdy (prawie) jest się w stanie do ultra przygotować. "
tylko z drugiej strony czego oczekiwac od kogos (choc moze kiedys byl prawdziwym pasjonatem i zrobil onegdaj bardzo wiele dla biegow gorskich), dla kogo priorytet jest tylko jeden i wszyscy wiemy jaki. przeciez to az szczypie po oczach, mowie to z perspektywy kogos kto w ostatnich 2 sezonach zaliczyl prawie 80 startow w roznych biegach gorskich (nie pisze tego zeby sie pochwalic, tylko po to zeby zaznaczyc ze mam perspektywe i porownanie)
no to moze tyle, mialem napisac 3 zdania, ale ciagle buzuja mi emocje nie-do-konca-pozytywne po tym biegu.
mnie osobiscie cala impreza zrazila, wystartowalem, bo w pewnym sensie musialem - byl to moj cel na ten sezon, mialem zobowiazania itd. ale smak tego biegu, mimo jakiegos tam wyniku, pozostanie dla mnie slodko gorzki. a na nastepne imprezy raczej na pewno nie zawitam. juz mamy plan pojechac sobie w bieszczady po prostu pobiegac, skoro nie dalo sie tak jak mialo sie dac, to trzeba przestac ogladac sie na organizatorow i ich slownosc.
ps: ja takze jestem za wprowadzaniem limitow. a do tego limitow czasowych. zeby to byl rzeczywiscie sport, a nie turystyka z nadeciem. dzis Dominika Stelmach pisala o tym na fb - polecam, zgadzam sie z nia w calej rozciaglosci:
"Skomentuję. BIEGI ULTRA SĄ DLA OSÓB, KTÓRE CHCĄ SIĘ ZMĘCZYĆ!, CHCĄ POKONYWAĆ SWOJE GRANICE. To nie są do *** wczasy all inclusive!!!
Apeluję do organizatorów, by dbali o prestiż, a nie tylko zgadzającą się kasę za wpisowe! Limit na 100km w Krynicy pozwala bieg pokonać spacerkiem! Gdzie zatem miejsce na BIEG? Nie bójmy się tego, że część będzie nie zadowolona - może to da kopa do treningu. Żeby było jasne - nie chodzi o strasznie wygórowane przedziały czasowe, ale o przyzwoitość. Ultra nie jest dla każdego. Choć każdy (prawie) jest się w stanie do ultra przygotować. "
tylko z drugiej strony czego oczekiwac od kogos (choc moze kiedys byl prawdziwym pasjonatem i zrobil onegdaj bardzo wiele dla biegow gorskich), dla kogo priorytet jest tylko jeden i wszyscy wiemy jaki. przeciez to az szczypie po oczach, mowie to z perspektywy kogos kto w ostatnich 2 sezonach zaliczyl prawie 80 startow w roznych biegach gorskich (nie pisze tego zeby sie pochwalic, tylko po to zeby zaznaczyc ze mam perspektywe i porownanie)
no to moze tyle, mialem napisac 3 zdania, ale ciagle buzuja mi emocje nie-do-konca-pozytywne po tym biegu.
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
LoveBeer - prezentujesz bardzo jednoznaczne, nieprzejednane stanowisko. Ja nie byłem i nie jestem ustawiony tak bardzo w kontrze do organizatora, chociaż uważam, że ponosi on odpowiedzialność za fiasko roku 2016. Nie czuję się jak jakaś "lekceważona grupa". Próbowałem i próbuję nie traktować tego osobiście, z myślą o moim zdrowiu psychicznym traktuję rzeźnickie wydarzenia jako "siłę wyższą" i próbuję z tego wyciągnąć jakieś wnioski, naukę, albo chociaż zapamiętać kilka krótkich, miłych chwil, które może kiedyś będę z przyjemnością wspominał (tu myślę głównie o moim kompanie i jego ostatecznie udanej walce o ukończenie).
Przede wszystkim chodzi o to, że przez ostatnie kilkanaście godzin przed startem czułem się trochę jak dziwak, który ma czelność gasić urzędowy entuzjazm przejawiany przez wiele osób. Wraz z upływem czasu na FB zaczęło się pojawiać coraz więcej głosów krytycznych, które wskazywały na to, że nie wszyscy podzielają totalnie antyparkową narrację i nie wszyscy są zachwyceni samą tylko możliwością biegania (bez znaczenia którędy). Przyznam, że w samej Cisnej spotkałem się z wypowiedziami w stylu "w końcu przyjechaliśmy tutaj biegać, a ma być bieganie, więc biegnijmy" i czasem czułem się jak jakiś kosmita. Kilkanaście minut po wymianie zdań z fanami Rzeźnika Ultra z uśmiechem opowiadającymi o nowej trasie rozmawiałem telefonicznie z ojcem, który jest postrachem każdego wydarzenia typu zebranie spółdzielni mieszkaniowej, i ojciec w swoim stylu zaproponował, żebym na odprawie przed biegiem kategorycznie zażądał zwrotu pieniędzy (mogę się założyć, że gdyby startował, to tak właśnie by zrobił). Więc jak się domyślasz psychę miałem lekko wytrzepaną.
BARDZO WAŻNE: na temat odpowiedzialności, wymiany informacji na linii Park - Rzeźnik oraz motywów oficjalnych i zakulisowych napisano już pół Internetu i wg mnie nie ma sensu do tego wracać. Ja sam przed startem oddzielałem od siebie kwestię odpowiedzialności organizatora i decyzji parku oraz kwestię indywidualnej motywacji. Doszedłem do wniosku, że nie ma co załamywać rąk nad podjętą bez mojego udziału decyzją i że należy w miarę sensownie wybrać jakąś dostępną opcję.
W rezygnacji ze startu na 140 i w podjęciu decyzji o lajtowym starcie na 100 pomogła mi odpowiedź na następujące pytanie: czy gdybym w grudniu wiedział, że zawody odbędą się na "rezerwowej" trasie, nadal byłbym zainteresowany udziałem? Nie. Gdy to sobie uświadomiłem, decyzję o koleżeńskim starcie na 100 km przyszło podjąć o wiele łatwiej.
Sprawa powoli przechodzi do historii, ja robię sobie krótki oddech od biegactwa, bo przygotowania do Rzeźnika były intensywne fizycznie, a sam Rzeźnik spruł mnie psychicznie. Celuję w jakiś start jesienią, gdzie pobiegnę już sam (nie będzie żadnych dylematów, bo nie będzie kolegów). BRzU140 był w pewnym sensie także moim celem, ale zamieszanie z nim związane i przede wszystkim zmiana trasy na typową "zapchajdziurę" spowodowało, że mentalnie nie byłem w stanie się odpowiednio nakręcić.
Tak, jak pisałem wyżej, także mam pomysł na pobieganie w Bieszczadach solo albo w małej grupce, ale pewnie nie w tym roku. Przyjdzie na to czas gdy będę miał w tej sprawie totalny luz psychiczny i emocjonalny, żeby to nie była jakaś głupia "zemsta" nie wiadomo za co i nie wiadomo na kim.
SPRAWA DOMINIKI I LIMITÓW: nie wiem, czy sobie zdajesz sprawę, ale otwierasz puszkę Pandory. Zacznijmy od tego, że wg mnie ta dyskusja zasługuje na oddzielny temat. Temat, w którym gadamy, jest wybitnie rzeźnicki. Ponadto Dominika rozpoczyna dyskusję, która wg mnie może nie mieć końca.
Napiszę niewiele:
- każdy organizator biegu/marszu/zawodów ma prawo do swojego regulaminu, także do zapisów dotyczących limitów,
- jeśli limity czasowe komuś nie odpowiadają (są zbyt "turystyczne"), ten ktoś może przecież biec swoje i ustalić swoje własne limity,
- można też zorganizować swój własny bieg, gdzie limity będą hardkorowe, a zapisać się będą mogli tylko zawodnicy z 2:30 w maratonie.
Jeśli piszesz głównie o limicie uczestników i sugerujesz, że na Rzeźniku jest ich za dużo, to subiektywnie wydaje mi się, że ponad 1400 osób na Rzeźniku i 600 na Ultrze (mówię o zapisanych) to przesada, przy czym pamiętam, że duży popyt na dany produkt/usługę jest najmiejszym zmartwieniem sprzedającego . BYĆ MOŻE było to JEDEN Z ELEMENTÓW wpływających na decyzję Parku, który nie ma problemu z jednym Rzeźnikiem na 500 osób, ale być może ma problem z Rzeźnikiem na 1400 osób, Ultrą na 600, Rzeźnikiem na Raty na Bóg wie ile (uwaga: piszę BYĆ MOŻE i JEDEN Z ELEMENTÓW, a jak jest naprawdę, tego nie wiem ja, tylko decydenci).
Przede wszystkim chodzi o to, że przez ostatnie kilkanaście godzin przed startem czułem się trochę jak dziwak, który ma czelność gasić urzędowy entuzjazm przejawiany przez wiele osób. Wraz z upływem czasu na FB zaczęło się pojawiać coraz więcej głosów krytycznych, które wskazywały na to, że nie wszyscy podzielają totalnie antyparkową narrację i nie wszyscy są zachwyceni samą tylko możliwością biegania (bez znaczenia którędy). Przyznam, że w samej Cisnej spotkałem się z wypowiedziami w stylu "w końcu przyjechaliśmy tutaj biegać, a ma być bieganie, więc biegnijmy" i czasem czułem się jak jakiś kosmita. Kilkanaście minut po wymianie zdań z fanami Rzeźnika Ultra z uśmiechem opowiadającymi o nowej trasie rozmawiałem telefonicznie z ojcem, który jest postrachem każdego wydarzenia typu zebranie spółdzielni mieszkaniowej, i ojciec w swoim stylu zaproponował, żebym na odprawie przed biegiem kategorycznie zażądał zwrotu pieniędzy (mogę się założyć, że gdyby startował, to tak właśnie by zrobił). Więc jak się domyślasz psychę miałem lekko wytrzepaną.
BARDZO WAŻNE: na temat odpowiedzialności, wymiany informacji na linii Park - Rzeźnik oraz motywów oficjalnych i zakulisowych napisano już pół Internetu i wg mnie nie ma sensu do tego wracać. Ja sam przed startem oddzielałem od siebie kwestię odpowiedzialności organizatora i decyzji parku oraz kwestię indywidualnej motywacji. Doszedłem do wniosku, że nie ma co załamywać rąk nad podjętą bez mojego udziału decyzją i że należy w miarę sensownie wybrać jakąś dostępną opcję.
W rezygnacji ze startu na 140 i w podjęciu decyzji o lajtowym starcie na 100 pomogła mi odpowiedź na następujące pytanie: czy gdybym w grudniu wiedział, że zawody odbędą się na "rezerwowej" trasie, nadal byłbym zainteresowany udziałem? Nie. Gdy to sobie uświadomiłem, decyzję o koleżeńskim starcie na 100 km przyszło podjąć o wiele łatwiej.
Sprawa powoli przechodzi do historii, ja robię sobie krótki oddech od biegactwa, bo przygotowania do Rzeźnika były intensywne fizycznie, a sam Rzeźnik spruł mnie psychicznie. Celuję w jakiś start jesienią, gdzie pobiegnę już sam (nie będzie żadnych dylematów, bo nie będzie kolegów). BRzU140 był w pewnym sensie także moim celem, ale zamieszanie z nim związane i przede wszystkim zmiana trasy na typową "zapchajdziurę" spowodowało, że mentalnie nie byłem w stanie się odpowiednio nakręcić.
Tak, jak pisałem wyżej, także mam pomysł na pobieganie w Bieszczadach solo albo w małej grupce, ale pewnie nie w tym roku. Przyjdzie na to czas gdy będę miał w tej sprawie totalny luz psychiczny i emocjonalny, żeby to nie była jakaś głupia "zemsta" nie wiadomo za co i nie wiadomo na kim.
SPRAWA DOMINIKI I LIMITÓW: nie wiem, czy sobie zdajesz sprawę, ale otwierasz puszkę Pandory. Zacznijmy od tego, że wg mnie ta dyskusja zasługuje na oddzielny temat. Temat, w którym gadamy, jest wybitnie rzeźnicki. Ponadto Dominika rozpoczyna dyskusję, która wg mnie może nie mieć końca.
Napiszę niewiele:
- każdy organizator biegu/marszu/zawodów ma prawo do swojego regulaminu, także do zapisów dotyczących limitów,
- jeśli limity czasowe komuś nie odpowiadają (są zbyt "turystyczne"), ten ktoś może przecież biec swoje i ustalić swoje własne limity,
- można też zorganizować swój własny bieg, gdzie limity będą hardkorowe, a zapisać się będą mogli tylko zawodnicy z 2:30 w maratonie.
Jeśli piszesz głównie o limicie uczestników i sugerujesz, że na Rzeźniku jest ich za dużo, to subiektywnie wydaje mi się, że ponad 1400 osób na Rzeźniku i 600 na Ultrze (mówię o zapisanych) to przesada, przy czym pamiętam, że duży popyt na dany produkt/usługę jest najmiejszym zmartwieniem sprzedającego . BYĆ MOŻE było to JEDEN Z ELEMENTÓW wpływających na decyzję Parku, który nie ma problemu z jednym Rzeźnikiem na 500 osób, ale być może ma problem z Rzeźnikiem na 1400 osób, Ultrą na 600, Rzeźnikiem na Raty na Bóg wie ile (uwaga: piszę BYĆ MOŻE i JEDEN Z ELEMENTÓW, a jak jest naprawdę, tego nie wiem ja, tylko decydenci).
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
OFFTOP: LoveBeer - świetne panoramy masz tam w stopce
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
LoveBeer ma znakomite zdjęcia.
Ale ja nie bardzo rozumiem - dlaczego nie mogliście żądać zwrotu kasy? Zarówno za wpisowe jaki i za udział w losowaniu? Powstrzymywało was przed tym to, że ne chcieliście być uznani za mąciwody, czy że możecie być uznani jako skąpi, czy że organizator to taki fajny gość itd? Bo nawet ta opłata za udział w losowaniu (która jak rozumiem miała być przekazana do Parku ale Park jej nie przyjął) to jest kwota .... jakaś, która dla kogoś robi różnicę. Tzn np dla osoby, która zbiera pieniądze na operacje córki, syna itd. Organizator dał lekko mówiąc dupy. Mimo to wziął pieniądze. Ja mu nie płaciłem, ale wy jako biegacze powinniście się zastanowić, czy nie wystąpić na jakąś oficjalną drogę i czy nie zażądać przekazania tych kwot chociażby na jakiś konkretny cel charytatywny.
Ale ja nie bardzo rozumiem - dlaczego nie mogliście żądać zwrotu kasy? Zarówno za wpisowe jaki i za udział w losowaniu? Powstrzymywało was przed tym to, że ne chcieliście być uznani za mąciwody, czy że możecie być uznani jako skąpi, czy że organizator to taki fajny gość itd? Bo nawet ta opłata za udział w losowaniu (która jak rozumiem miała być przekazana do Parku ale Park jej nie przyjął) to jest kwota .... jakaś, która dla kogoś robi różnicę. Tzn np dla osoby, która zbiera pieniądze na operacje córki, syna itd. Organizator dał lekko mówiąc dupy. Mimo to wziął pieniądze. Ja mu nie płaciłem, ale wy jako biegacze powinniście się zastanowić, czy nie wystąpić na jakąś oficjalną drogę i czy nie zażądać przekazania tych kwot chociażby na jakiś konkretny cel charytatywny.
-
- Stary Wyga
- Posty: 189
- Rejestracja: 06 lut 2015, 14:53
- Życiówka na 10k: 3 dni
- Życiówka w maratonie: 3 tygodnie
- Lokalizacja: za rogiem
To prawda.Adam Klein pisze:LoveBeer ma znakomite zdjęcia.
Na Rzeźniku Ultra nie było opłaty za losowanie, ale to oczywiście szczegół.Ale ja nie bardzo rozumiem - dlaczego nie mogliście żądać zwrotu kasy? Zarówno za wpisowe jaki i za udział w losowaniu? Powstrzymywało was przed tym to, że ne chcieliście być uznani za mąciwody, czy że możecie być uznani jako skąpi, czy że organizator to taki fajny gość itd? Bo nawet ta opłata za udział w losowaniu (która jak rozumiem miała być przekazana do Parku ale Park jej nie przyjął) to jest kwota .... jakaś, która dla kogoś robi różnicę. Tzn np dla osoby, która zbiera pieniądze na operacje córki, syna itd. Organizator dał lekko mówiąc dupy. Mimo to wziął pieniądze. Ja mu nie płaciłem, ale wy jako biegacze powinniście się zastanowić, czy nie wystąpić na jakąś oficjalną drogę i czy nie zażądać przekazania tych kwot chociażby na jakiś konkretny cel charytatywny.
Jeśli chodzi o możliwość zwrotu kasy, to można ją rozpatrywać na dwóch płaszczyznach: na płaszczyźnie prawnej (pytanie, czy zgłoszenie do udziału w biegu i opłata startowego daje mi jakieś prawa i czy nakłada na organizatora jakieś obowiązki, jeśli tak, to o jakim stosunku cywilno-prawnym (?) mówimy i czy ma zastosowanie kodeks cywilny - zadanie domowe dla prawników, ale chyba nie o to chodzi) oraz na płaszczyźnie, którą roboczo nazwijmy "psychologiczną". Zajmijmy się tą drugą, bo pytanie dotyczy chyba właśnie jej.
Zacznijmy od tego, że ja jestem osobą dość mało konfliktową lub po prostu "człowiekiem-dupą" (zależy jaką retorykę przyjąć), unikam wszelkiego rodzaju konfrontacji, o ile nie jestem do takiej zmuszany, w związku z tym, przynajmniej w moim przypadku nie ma co się oszukiwać, tylko należy stwierdzić, że po prostu nie brałem pod uwagę zwrotu wpisowego bo i tak nie wpłynęłoby to na najważniejszy fakt zmiany trasy, a po drugie wiązałoby się to z eskalacją negatywnych emocji. Dodatkowo byłem już na miejscu, więc a) urlop wzięty i w trakcie wykorzystywania b) dojechałem i muszę wrócić (benzyna + dodatkowo PKP) c) kolega chce lecieć 100 km, bo dla niego w tym wypadku ważna jest cyfra, a mniej ważne gdzie. Zatem machnąłem ręką, a prawdę pisząc to "machnięcie ręką" jest stwierdzeniem na wyrost - ja nawet nie machnąłem ręką, w mojej głowie nawet nie narodził się konkretny pomysł żądania zwrotu kasy.
Dość ciekawym punktem widzenia jest sugestia, aby wpisowe przeznaczyć na cel charytatywny, o tym nie pomyślałem.
Tak czy owak w całej masie startujących albo zapisanych na Rzeźnika czy Ultrę z pewnością znajdą się tacy, którzy wyślą (albo już wysłali) jakieś żądania i pozwy. Nie dowiemy się z pewnością ile ich będzie i jaką będą miały siłę rażenia, bo to nie są informacje, które organizator chętnie opublikuje na facebooku. Wspomnę o przy tej okazji tekście, który krąży od paru dni w Internecie i mówi o gościu startującym w Rzeźniku. Gość ten, jakiś chyba prawnik, "od 65. km układał pozew", bo wg układającego pozew rzeczywista trasa wyścigu różniła się od podanej przed wyścigiem teorii (była dłuższa, niż zakładał), przez co miał problemy z limitem czasowym. Artykuł jest dość kontrowersyjny i miejscami dyskusyjny, ale świadczy o tym, że niezadowolenie związane z Rzeźnikiem może przybierać różne formy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 788
- Rejestracja: 14 wrz 2010, 10:31
- Życiówka na 10k: 53
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Beskid
Też uważam, że powinniśmy się dokałać do udupienia organizatora - wychodzi na to, (co prawda po 12 latach ale zawsze...), że chłop nie potrafi zorganizować zwykłej rzeźni... - za co się mu płaci?
Zresztą, sama nazwa biegu już się zdewaluowała... No, sami zobaczcie, rzeźnia to jest 10, no powiedzmy 12 h, ale 17??? - przecież to zwykły sklep wędliniarski!
Za to Parkowym Urzędasom przyznać się powinno medale. Członkom Naukowej Rady, dodatkowo, po wysokiej nagrodzie - w końcu, potrafili uchronić kawał górskiego szlaku przed dewastacją biegiem.
I to - proszę zauważyć - jedną tylko decyzją! Wydajność godna podziwu. I naśladowania...
Zresztą, sama nazwa biegu już się zdewaluowała... No, sami zobaczcie, rzeźnia to jest 10, no powiedzmy 12 h, ale 17??? - przecież to zwykły sklep wędliniarski!
Za to Parkowym Urzędasom przyznać się powinno medale. Członkom Naukowej Rady, dodatkowo, po wysokiej nagrodzie - w końcu, potrafili uchronić kawał górskiego szlaku przed dewastacją biegiem.
I to - proszę zauważyć - jedną tylko decyzją! Wydajność godna podziwu. I naśladowania...
- LoveBeer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 954
- Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
- Życiówka na 10k: 34.00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Nowy Targ
- Kontakt:
mam podobne generalnie podejscie jak mam_platfusa - jak nie musze, to sie nie konfrontuje. jak sie konfrontuje ide na calosc, strzelam ze wszystkiego i nie patrze kto dostanie rykoszetem tutaj jak pisalem sytuacja byla taka, ze przede wszystkim nie chcielismy stawiac naszych sponsorow w niekomfrotowej sytuacji, a skoro juz wystartowalismy, to w tym momencie calkiem zrezygnowalismy z jakis dzialan (prawnych, a te naprawde szykowalismy, bo brat mojego partnera jest prawnikiem ) aha - organizator napisal na stronie, ze nie bedzie zwrotow wpisowego - tak naprawde to bylo cos, co prawie przewazylo szale, w tym momencie poczulem sie tak naprawde najbardziej zlekcewazony, gdyby tutaj Mirek postapil calkiem przeciwnie i wprost napisal, ze jak komus nie odpowiada nowy regulamin i trasa to mozna bez zadnych trudnosci zglaszac sie po zwrot wpisowego, to dla mnie wogole sprawy by nie bylo, organizator bylby u mnie rozgrzeszony. ale z takim podejsciem jak zostalo pokazane, jest to dla mnie dyskwalifikacja
(i zeby byla jasnosc, nie wchodze w spor miedzy organizatorem i parkiem, bo to wogole osobna dyskusja, a ja nie szukam tutaj winnych tego co sie stalo, tylko po prostu opisuje moje odczucia tego jak sie zachowal org juz po fakcie)
ps: dzieki, mam nadzieje ze te foty moga same za mnie powiedziec, m.in. dlaczego zalezalo mi tak na poloninach i ze nie biegam tylko dla biegania i jakis pucharow
ps2: teraz na mp skyrunningu tez sie porobilo, narazie nie chce uprzedzac faktow, ale polityka nam sie chyba wkrada w bieganie ;(
(i zeby byla jasnosc, nie wchodze w spor miedzy organizatorem i parkiem, bo to wogole osobna dyskusja, a ja nie szukam tutaj winnych tego co sie stalo, tylko po prostu opisuje moje odczucia tego jak sie zachowal org juz po fakcie)
ps: dzieki, mam nadzieje ze te foty moga same za mnie powiedziec, m.in. dlaczego zalezalo mi tak na poloninach i ze nie biegam tylko dla biegania i jakis pucharow
ps2: teraz na mp skyrunningu tez sie porobilo, narazie nie chce uprzedzac faktow, ale polityka nam sie chyba wkrada w bieganie ;(