Co jest nie tak? Przemyślenia; motywacje

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Awatar użytkownika
lisekchytrusek
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 13
Rejestracja: 25 mar 2016, 19:29
Życiówka na 10k: 57:30
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Uwaga - post jest długi. Kto jednak ma ochotę zrozumieć mój problem i przemyślenia i jest w stanie dopomóc, bardzo prosiłbym o takiego kopa. Uwaga 2 - nie założyłem tego tematu żeby się użalać nad sobą ani robić z siebie ofiarę. Na to mogłem sobie pozwalać parę miesięcy temu, teraz po prostu wolę nawet nie próbować :hahaha:

Zacznę może od tego, że dzisiejszy trening po prostu mi nie siadł. Jak już niektórzy może kojarzą, w kwietniu przechodziłem operację wycięcia wyrostka i muszę przyznać, że mijające dni odpoczynku wzmagały we mnie nieodpartą chęć wyskoczenia z łóżka i wdziania butów do biegania. Minęło jeszcze parę dni. W zeszłym tygodniu postanowiłem wyjść pobiegać po tej przerwie i to chyba zaczęło potęgować lawinę niepowodzeń. Biegałem dwa razy, wyglądało to tak:

5.05 -> 5.5 km (35 minut)
10.05 -> 3.5 km (21 minut)

Trening z 5 maja był czymś, czego mi brakowało od dawna, po wyskoczeniu na trasę czułem się odpowiednio, zaryzykuję stwierdzeniem "spełniony". Mimo tego narastającego bólu w mięśniu dwugłowym lewej nogi, który dręczy mnie czasami do dziś. Po powrocie przez kilka następnych dni łapała mnie jakaś alergia czy coś - katar, osłabienie, senność. Zaczęło to ustępować w zasadzie dzisiaj. Ochota na bieganie, wyruszyłem. Po niecałym kilometrze zaczęło być źle. Kolka mimo wolnego tempa, kłucie w klatce piersiowej, powrót bólu w dwugłowym, na końcu wielki ból pleców (zdarzył mi się pierwszy raz odkąd biegam). Byłem naprawdę zrezygnowany, trening nie spełniał w ogóle oczekiwań, postanowiłem wrócić do domu. Błąd? Może.

Wściekły na siebie zacząłem się głośno zastanawiać, czy w ogóle bieganie jest dla mnie. No bo czy jest? Niemal pół roku uprawiam ten sport głównie "dla siebie". Dla przyjemności, lepszego samopoczucia, by zająć czas. Dopiero po czasie poznawałem wartość ćwiczeń rozciągających po treningu, po czasie kupiłem buty i po czasie do swoich celów zapisałem udział w biegu na 10 km ze znajomymi. I z tego ostatniego musiałem zrezygnować (dzięki wyrostek, jesteś spoko kumpel). Miałem myśli, że ja to bieganie w ogóle uprawiam z przymusu, że nigdy nie czułem tego "bakcyla". Ale jednak znalazłem logiczne wyjaśnienie - przecież skoro biegam od niemal pół roku (i to wiele razy w tygodniu, dopiero w ostatnich 2 miesiącach zmniejszyłem mocno intensywność i częstość treningów), to coś w tym musi być, nie? Poza tym come on, jeszcze wczoraj obmyślałem trasy, z kim będę biegał i kiedy itp, a dzisiaj to już koniec?! Ni wuja! Zdaję sobie sprawę, jakie korzyści przynosi bieganie i mimo dzisiejszego rozjechania (także psychicznego), mimo wszystko z tyłu głowy coś wysyła do mnie jakieś pokłady ekscytacji z biegania samego w sobie. I raczej nie chcę się z tym rozstawać, ALE...

Mam jednak jakąś blokadę. Zmęczenie, to po pierwsze. Jak mówiłem, miesiąc przerwy od biegania dał mi czas na pełne zregenerowanie mięśni, a jednak trening z 5.05 spowodował u mnie bóle nóg. Czyżbym za ostro wrócił? Dodatkowo dzisiejszy trening - w ogóle czuję nieprzyjemne uczucie w nogach. To nie do końca ból, ale jednak takie jakby "mrowienie", ciężkie nogi i myśl o nich jakby odbiera mi poczucie, że z biegania można czerpać przyjemność. Myśl o tym, że każde wyjście na bieganie będzie się kończyło tak jak dzisiaj - zmęczenie nóg, herezje itp :hejhej: nie napawa mnie optymizmem. Dodatkowo mam jeszcze jeden demotywator - jestem bardzo chudy. Może to śmieszne i idiotyczne, ale czasami myślę o tym, że jak będę dalej tak biegał, to nic ze mnie już nie zostanie. Kijowo :hej:

Tak mniej więcej wygląda moja sytuacja. Porady, opinie, kopy w tyłek, motywacje mile widziane :)
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Nie bardzo wiem co Ci radzić, bo wg mnie być może to jest całkiem normalna sytuacja, że po wysiłku którego dawno nie wykonywałeś, masz tak zwane "zakwasy" - czyli bóle mięśniowe.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

od biegania 3 razy w tygodniu po pół godziny nie schudniesz.

skoro jesteś chudy, to zacznij porządnie jeść i dołóż siłownię.

co do zmęczenia: nie masz formy, to odczuwasz zmęczenie i dolegliwości bólowe.

spróbuję też zadziałac motywacyjnie, wybierz odpowiednią wersję:

1. ojojojoj, biedny ty, wszystko będzie dobrze.
2. nie bądź dupa z uszami, weź się w garść, wszystko będzie dobrze.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
kojot19922
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 382
Rejestracja: 03 maja 2014, 17:57
Życiówka na 10k: 42:15
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Odnosząc się też do tego co napisał kolega wyżej, biegając 3 razy w tygodniu możesz schudnąć to wszystko kwestia tego jak będziesz jadł generalnie to co spalisz musisz zjeść jeśli nie chcesz schudnąć, siłownie bym odradzał, powtarzam się ale dla mnie to nie idzie w parze z bieganiem. Zakwasy normalna sprawa, w miesiąc czasu to Ty sie zastales a nie zregenerowales.
ODPOWIEDZ