do czego Ci potrzebna odpowiedź na to pytanie?krzys1001 pisze:Masz rodzinę?Piotr-Fit pisze:Bo właśnie chodzi o to, o czym piszesz:sobczakowa pisze:Rodzina nie zawsze potrafi zrozumieć nasze pasje, ale w przypadku biegania to chyba jednak zalety są w przeważającej grupie niż te gorsze strony, więc dlaczego komuś tego odmawiać. Ja na szczęście nigdy nie miałam z tym problemów, ale nigdy tez nie przedkładałam pasji ponad rodzinę. Wtedy wiem, ze miałabym problem z wyborem. Bardzo też współczuję osobom, które muszą go dokonać albo są zmuszani przez najbliższe osoby do rezygnacji z ważnych aspektów swojego życia
dlaczego ktoś komuś ma zabraniać?
pasja to pasja, ale jak mamy z kimś relację/związek to mamy też dbać o partnera/kę w tym związku.
Najbliższa osoba, która widząc, że komuś dobrze dzięki jego pasji, która zmusza do rezygnacji z niej to nie zasługuje na miano najbliższej osoby. Pod warunkiem, że nie jest zaniedbywana.
Tak na marginesie trochę. Jak podrywałem pewna dziewczynę powiedziała mi kiedyś, że mi przydałaby się biegaczka.
Bo wspólna pasja, tematy do rozmowy. Sporo racji w tym jest, ale to nie jest reguła
Bieganie a rodzina
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 888
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
ku chwale biegania
Blog: https://piotrstanek.pl/
Blog: https://piotrstanek.pl/
- Bacio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 22 cze 2013, 00:11
- Życiówka na 10k: 55:09
- Życiówka w maratonie: 5:12:13
Bo ornitolog często zmienia punkt widzenia, gdy nauczy się latać...
1. Tu trochę o biegomarszowaniu... www.biegomarsz.pl
2. A to mój blog biegowy
->>> 3. Tu KLIK na komentarze do mojego bloga biegowego <<<-
Pozdrawiam, Bacio - Może ostatni, ale na mecie!
2. A to mój blog biegowy
->>> 3. Tu KLIK na komentarze do mojego bloga biegowego <<<-
Pozdrawiam, Bacio - Może ostatni, ale na mecie!
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 888
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
to nie jest odp. na pytaniekrzys1001 pisze:Tak właśnieBacio pisze:Bo ornitolog często zmienia punkt widzenia, gdy nauczy się latać...
rozumiem, że dla Was to w porządku, jak ktoś bliski, kto powinien wspierać to zabrania Wam biegać
jak Wam z tym ok to Wasza sprawa
pozdrowienia
ku chwale biegania
Blog: https://piotrstanek.pl/
Blog: https://piotrstanek.pl/
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 888
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
oki, ale ja odniosłem się do "Bardzo też współczuję osobom, które muszą go dokonać albo są zmuszani przez najbliższe osoby do rezygnacji z ważnych aspektów swojego życia"Marx pisze:to nie zawsze jest zabranianie, tylko np ciężkie spojrzenie + westchnienie i tekst: "-Znowu...?"
a co do spojrzenia to spoko, zdarza się, tak jak nam biegaczom, że nie chce się nam iść pobiegać :D
No chyba, że takie spojrzenie to jest za każdym razem
ku chwale biegania
Blog: https://piotrstanek.pl/
Blog: https://piotrstanek.pl/
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 17 lut 2016, 17:30
Przypadki odmiennego stawiania priorytetów są nagminne.
"Po co Ci te planki i rozciąganie? Już dzisiaj godzinę biegales, skosilbys teraz trawnik i zamontował nowa lampę..."
To jest wersja lajt, która nie przejdzie w postać ostra pod warunkiem wykonania postawionych zadań. I to bez szemrania.
pzdr T
"Po co Ci te planki i rozciąganie? Już dzisiaj godzinę biegales, skosilbys teraz trawnik i zamontował nowa lampę..."
To jest wersja lajt, która nie przejdzie w postać ostra pod warunkiem wykonania postawionych zadań. I to bez szemrania.
pzdr T
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
Dziwicie się, ze odmienne stawianie priorytetów jest częste?
Trzeba rozdzielić dwie różne sytuacje - na przykładzie dwójki pracującej, z dziećmi:
1. Ty wracasz z pracy, ona wraca z pracy. Dziećmi trzeba się zaopiekować, lekcje odrobić, zakupy zrobić, ugotować, poprać, posprzątać, trawnik skosić, śmieci wynieść, a Ty idziesz na trening. Ona do nocy zasuwa próbując ogarnąć wszystkie niezbędne obowiązki, bo tak wygląda codzienność, jak się pracuje i ma dzieci, a Ty po bieganiu chcesz jeszcze robić planki i później się regenerować. Ty leżysz po treningu, ona "rzuca Ci spojrzenie" (jak jest wyjątkowo łagodnego usposobienia) albo "ujada".
2. Ty wracasz z pracy, ona wraca z pracy. Dziećmi trzeba się zaopiekować, lekcje odrobić, zakupy zrobić, ugotować, poprać, posprzątać, trawnik skosić, śmieci wynieść. Dzielicie się tymi obowiązkami, a wieczorem, jak ona już w piżamie usypia dzieci albo ogląda telewizor, Ty idziesz na trening. Wracasz szczęśliwy i pełen energii. Ona już śpi. Albo robisz ten trening wstając rano przed wschodem słońca.
Jeżeli Wasze wyobrażenie realizacji własnych pasji wygląda jak w opisanym przypadku 1, to sama bym takiego kopnęła na do widzenia. Na pewno nie skończyłoby się na "spojrzeniu". Trzeba bowiem rozróżnić odmienne stawianie priorytetów od egoizmu, który z prawdziwą rodziną nie ma nic wspólnego.
Oczywiście jak się wyeliminuje z opisanego modelu któryś z elementów obciążających czasowo (nie musisz pracować; nie macie dzieci; macie służącą, która sprząta, gotuje i robi zakupy;mieszkasz w hotelu i żywisz się tylko w restauracji) to robi się więcej miejsca na szacunek dla odmiennego stawiania priorytetów dla partnera życiowego. Wtedy można dyskutować, dlaczego nie pozwala Ci iść na trening, tylko każe poleżeć z nią na kanapie i oglądać serial.
Jazda się robi, jak w takim modelu oboje chcą trenować i oboje stawiać swoje priorytety
Trzeba rozdzielić dwie różne sytuacje - na przykładzie dwójki pracującej, z dziećmi:
1. Ty wracasz z pracy, ona wraca z pracy. Dziećmi trzeba się zaopiekować, lekcje odrobić, zakupy zrobić, ugotować, poprać, posprzątać, trawnik skosić, śmieci wynieść, a Ty idziesz na trening. Ona do nocy zasuwa próbując ogarnąć wszystkie niezbędne obowiązki, bo tak wygląda codzienność, jak się pracuje i ma dzieci, a Ty po bieganiu chcesz jeszcze robić planki i później się regenerować. Ty leżysz po treningu, ona "rzuca Ci spojrzenie" (jak jest wyjątkowo łagodnego usposobienia) albo "ujada".
2. Ty wracasz z pracy, ona wraca z pracy. Dziećmi trzeba się zaopiekować, lekcje odrobić, zakupy zrobić, ugotować, poprać, posprzątać, trawnik skosić, śmieci wynieść. Dzielicie się tymi obowiązkami, a wieczorem, jak ona już w piżamie usypia dzieci albo ogląda telewizor, Ty idziesz na trening. Wracasz szczęśliwy i pełen energii. Ona już śpi. Albo robisz ten trening wstając rano przed wschodem słońca.
Jeżeli Wasze wyobrażenie realizacji własnych pasji wygląda jak w opisanym przypadku 1, to sama bym takiego kopnęła na do widzenia. Na pewno nie skończyłoby się na "spojrzeniu". Trzeba bowiem rozróżnić odmienne stawianie priorytetów od egoizmu, który z prawdziwą rodziną nie ma nic wspólnego.
Oczywiście jak się wyeliminuje z opisanego modelu któryś z elementów obciążających czasowo (nie musisz pracować; nie macie dzieci; macie służącą, która sprząta, gotuje i robi zakupy;mieszkasz w hotelu i żywisz się tylko w restauracji) to robi się więcej miejsca na szacunek dla odmiennego stawiania priorytetów dla partnera życiowego. Wtedy można dyskutować, dlaczego nie pozwala Ci iść na trening, tylko każe poleżeć z nią na kanapie i oglądać serial.
Jazda się robi, jak w takim modelu oboje chcą trenować i oboje stawiać swoje priorytety
-
- Wyga
- Posty: 72
- Rejestracja: 27 sty 2016, 14:40
- Życiówka na 10k: 48 min
- Życiówka w maratonie: brak
Dobre ASK! Naprawdę w punkt!
...
3. Ty wracasz z pracy, ona wraca z pracy. Dziećmi trzeba się zaopiekować, lekcje odrobić, zakupy zrobić, ugotować, poprać, posprzątać, trawnik skosić, śmieci wynieść. Dzielicie się tymi obowiązkami. Tylko, że ona w końcu nie wytrzymuje i zaczyna wrzeszczeć na dzieci i na ciebie. Proponujesz, że zajmiesz się resztą, a ona mogłaby odpocząć, wyjść, rozerwać się, zrobić cokolwiek "innego". Słyszysz, że chyba zwariowałeś, że nie będzie biegać i nie jest "taka" jak twoje koleżanki z Teamu firmowego, że ona tego nie wytrzyma. Tłumaczysz, że nie o to chodziło, że nawet 15 minut spaceru z psem będzie chwilą oddechu (no tak, jest jeszcze pies). Słyszysz, że dzieci nie mają co na siebie założyć, że wszędzie syf i brud. Zastanawiasz się, czy może dałoby radę zadziałać "w białych rękawiczkach" - namawiasz koleżanki, siostrę, teściową i sąsiada, żeby może coś razem. O bieganiu wieczorem już nie myślisz. Wstajesz o 4:30, żeby chwilę po 6 już być z powrotem. Może uda ci się wrócić zanim się obudzi. Wmawiasz sobie, że może swoim bieganiem dajesz jej przykład. Może nie tylko sobie wmawiasz - może rzeczywiście tak jest. Nie masz wątpliwości co do jednego - dzieciom trzeba dać przykład nie tylko życia pełnego poświęcenia. Muszą mieć również świadomość tego, że z życia można czerpać szczęście i satysfakcję.
Pozwól, że dla pełnego obrazu dodam trzeci scenariusz (to na prawdę nie polemika - szczerze):ASK pisze:Dziwicie się, ze odmienne stawianie priorytetów jest częste?
Trzeba rozdzielić dwie różne sytuacje - na przykładzie dwójki pracującej, z dziećmi:
...
3. Ty wracasz z pracy, ona wraca z pracy. Dziećmi trzeba się zaopiekować, lekcje odrobić, zakupy zrobić, ugotować, poprać, posprzątać, trawnik skosić, śmieci wynieść. Dzielicie się tymi obowiązkami. Tylko, że ona w końcu nie wytrzymuje i zaczyna wrzeszczeć na dzieci i na ciebie. Proponujesz, że zajmiesz się resztą, a ona mogłaby odpocząć, wyjść, rozerwać się, zrobić cokolwiek "innego". Słyszysz, że chyba zwariowałeś, że nie będzie biegać i nie jest "taka" jak twoje koleżanki z Teamu firmowego, że ona tego nie wytrzyma. Tłumaczysz, że nie o to chodziło, że nawet 15 minut spaceru z psem będzie chwilą oddechu (no tak, jest jeszcze pies). Słyszysz, że dzieci nie mają co na siebie założyć, że wszędzie syf i brud. Zastanawiasz się, czy może dałoby radę zadziałać "w białych rękawiczkach" - namawiasz koleżanki, siostrę, teściową i sąsiada, żeby może coś razem. O bieganiu wieczorem już nie myślisz. Wstajesz o 4:30, żeby chwilę po 6 już być z powrotem. Może uda ci się wrócić zanim się obudzi. Wmawiasz sobie, że może swoim bieganiem dajesz jej przykład. Może nie tylko sobie wmawiasz - może rzeczywiście tak jest. Nie masz wątpliwości co do jednego - dzieciom trzeba dać przykład nie tylko życia pełnego poświęcenia. Muszą mieć również świadomość tego, że z życia można czerpać szczęście i satysfakcję.
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 888
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
ASK
zgadzam się, dziękuję za mocne wyczerpanie tematu
Zważcie, że pisząc wcześniej "pasja to pasja, ale jak mamy z kimś relację/związek to mamy też dbać o partnera/kę w tym związku."
miałem na myśli, że o resztę swego życia i wymogi bycia z kimś - także trzeba zadbać.
Czyli te scenariusze, które przywołałaś. W końcu jak jest się z kimś, to trzeba zaspokajać jego potrzeby: bliskości, intymności, a jak do tego są dzieci to dalej tak.
Pisałem, że osoba bliska nie powinna zabraniać biegać i mieć za złe, że ktoś realizuje swoją pasję, pod warunkiem zadbania o relację, rodzinę. To tak powtarzam się, aby niektórzy mogli jeszcze raz przeczytać ze zrozumieniem.
Dla mnie EOT.
zgadzam się, dziękuję za mocne wyczerpanie tematu
Zważcie, że pisząc wcześniej "pasja to pasja, ale jak mamy z kimś relację/związek to mamy też dbać o partnera/kę w tym związku."
miałem na myśli, że o resztę swego życia i wymogi bycia z kimś - także trzeba zadbać.
Czyli te scenariusze, które przywołałaś. W końcu jak jest się z kimś, to trzeba zaspokajać jego potrzeby: bliskości, intymności, a jak do tego są dzieci to dalej tak.
Pisałem, że osoba bliska nie powinna zabraniać biegać i mieć za złe, że ktoś realizuje swoją pasję, pod warunkiem zadbania o relację, rodzinę. To tak powtarzam się, aby niektórzy mogli jeszcze raz przeczytać ze zrozumieniem.
Dla mnie EOT.
ku chwale biegania
Blog: https://piotrstanek.pl/
Blog: https://piotrstanek.pl/
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 665
- Rejestracja: 17 lut 2016, 17:30
To się nazywa reguła wzajemności. Traktuj tak jak chciałbyś być traktowany.ASK pisze: Jazda się robi, jak w takim modelu oboje chcą trenować i oboje stawiać swoje priorytety
To wszystko.
A znane jest już od dawna, tylko trochę inaczej brzmiało, np. miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Z niczego takie życiowe zasady się nie wzięły.
pzdr T
- Bacio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 22 cze 2013, 00:11
- Życiówka na 10k: 55:09
- Życiówka w maratonie: 5:12:13
Ja przy moim treningu biegowym miałem OGROMNĄ pomoc i zrozumienie ze strony rodziny. Wszyscy wiemy ile czasu zabiera trening maratoński. Zrealizowałem moje dwa główne plany (maraton i Dopey Challenge) przy radości, ze strony najbliższych. Czyli - niby wszystko w porządku.Piotr-Fit pisze:Pisałem, że osoba bliska nie powinna zabraniać biegać i mieć za złe, że ktoś realizuje swoją pasję, pod warunkiem zadbania o relację, rodzinę. To tak powtarzam się, aby niektórzy mogli jeszcze raz przeczytać ze zrozumieniem.
Dla mnie EOT.
Jednak wiem, że wziąłem więcej niż dałem (mimo, że dawałem dużo i nikt się nie "czepiał"). Uznałem, że jednak pora na zmianę - znalazłem inny sport, w którym też się realizuję, ale mogę go trenować z najbliższymi.
Wiem, że potrzebujemy zrobić coś dla siebie, w samotności, ale przy maratonie tej samotności - jak dla mnie - jest za dużo.
W niedzielę biegnę 10km, a nie 42km. Dzięki temu mam 4 godziny więcej zabawy z dziećmi...
1. Tu trochę o biegomarszowaniu... www.biegomarsz.pl
2. A to mój blog biegowy
->>> 3. Tu KLIK na komentarze do mojego bloga biegowego <<<-
Pozdrawiam, Bacio - Może ostatni, ale na mecie!
2. A to mój blog biegowy
->>> 3. Tu KLIK na komentarze do mojego bloga biegowego <<<-
Pozdrawiam, Bacio - Może ostatni, ale na mecie!
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
Tak, to jest właśnie kluczowe.Piotr-Fit pisze: Pisałem, że osoba bliska nie powinna zabraniać biegać i mieć za złe, że ktoś realizuje swoją pasję, pod warunkiem zadbania o relację, rodzinę.
Jak rozumiem autorowi wątku chodzi o problem braku zrozumienia ze strony partnerki, pomimo że z dbałością o relację i rodzinę jest ok. To jest problem. Można spróbować go przerobić, bo miłość nie polega na posiadaniu kogoś na własność. Czasami potrzeba na to czasu. Czasami może się nie udać, a wtedy ludzie albo się rozstają, albo oszukują, że niby nie biegają, a biegają, albo robią swoje, ignorując narastające protesty, albo się poddają w imię świętego spokoju.
Mój mąż potrzebował prawie roku, żeby przestać narzekać na moje bieganie. Oczywiście po pierwszych negatywnych sygnałach zmieniłam godziny biegania z najbardziej komfortowego popołudnia na godziny wczesnoranne, zanim wszyscy wstaną. I przestałam w ogóle o bieganiu mówić, żeby nie kłuło w oczy. Po czasie jakoś coraz mniej mu moje bieganie przeszkadzało, a ostatnio nawet kupił mi w prezencie wyjazd na maraton Oczywiście nie bez znaczenia jest fakt, że on sam poświęca na sport tygodniowo kilka-kilkanaście godzin tygodniowo i starałam się używać argumentów typu "dlaczego moje biegnie jest be, a Twój golfik ok?". I musimy ze sobą współpracować w sprawie kalendarza, żeby moje długie wybieganie nie kolidowało z jego turniejem, i wzajemnie. Ale nie wymagam, że będzie mi kibicował na trasie, albo wysłuchiwał szczegółów mojego planu treningowego i przebiegu treningów.
Bacio, wiesz pewnie, że miłość nie prowadzi takich rachunków.Bacio pisze: Jednak wiem, że wziąłem więcej niż dałem
Oczywiście wspólne uprawianie sportów jest super. Ale nie musimy ograniczać się do uprawiania jednej dyscypliny. Coś można robić razem z małżonkiem (golf, tenis, szosa), coś razem z dzieckiem (wspinaczka, chodzenie po górach, jazda konna), coś wspólnie całą rodziną (narty, rower, biegówki), a coś mieć tylko dla siebie (bieganie). Myślimy jeszcze o żeglarstwie. I chodzi mi po głowie, by wyjąć ze strychu szpej nurkowy, zalegalizować butle, zrobić przegląd automatów...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 464
- Rejestracja: 16 mar 2016, 08:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
Czytałem Twój blog (bardzo ciekawy) i twój trening oraz ilość zawodów w których wziąłeś udział zdeycdoanie wykraczają poza amatorskie bieganie, więc nie dziwię się że zabierało ci to dużo czasu.Bacio pisze: Ja przy moim treningu biegowym miałem OGROMNĄ pomoc i zrozumienie ze strony rodziny. Wszyscy wiemy ile czasu zabiera trening maratoński. Zrealizowałem moje dwa główne plany (maraton i Dopey Challenge) przy radości, ze strony najbliższych. Czyli - niby wszystko w porządku.
Jednak wiem, że wziąłem więcej niż dałem (mimo, że dawałem dużo i nikt się nie "czepiał"). Uznałem, że jednak pora na zmianę - znalazłem inny sport, w którym też się realizuję, ale mogę go trenować z najbliższymi.
Wiem, że potrzebujemy zrobić coś dla siebie, w samotności, ale przy maratonie tej samotności - jak dla mnie - jest za dużo.
W niedzielę biegnę 10km, a nie 42km. Dzięki temu mam 4 godziny więcej zabawy z dziećmi...