Idealne miejsce do życia i biegania
- Andrew1962
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1100
- Rejestracja: 31 sty 2015, 03:44
- Życiówka na 10k: 44.46
- Życiówka w maratonie: brak
Mój starszy od X zeszłego roku siedzi w Sydney i po wcześniejszych przygodach ze Szkocją i Stanami mówi, że to raj na ziemi pod każdym względem! A ta plaga krwiożerczych i jadowitych bestii czyhających na każdym kroku go nic a nic nie przeraża Nawet na tyle że uprawia free swimming w oceanie a o surfingu nie wspominając. A pojechał tam po to aby kiedyś jak lama71 nie żałować Czy wróci nie wiem, bo coraz częściej słyszę jeszcze nie wiemy (a jest tam z narzeczoną)
- lama71
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 353
- Rejestracja: 16 lis 2015, 07:11
- Życiówka na 10k: 52,22
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
Uwierz mi, nie jedno g... w życiu widziałem. Można powiedzieć że mam niejakie doświadczenie. To siedzi w głowie.Mama Kin pisze:no to pewnie zależy od człowieka, dla jednych problem siedzi w głowie, a dla innych rzeczywiście kasa może być problemem.
CHyba że musisz mieszkać w co najmniej apartamencie a praca.. wiadomo, od kierownika i co najmniej 80 tys. euro rocznie.
i to jest właśnie piękne. Ja też staram się tak żyć, żeby nie żałować, za wiele w życiu oparłem na cudzym zdaniu, za wiele dałem sobie wmawiać. nie żebym jakiś być pantoflarz czy mocno podatny na wpływy. Ale jak Ci ciągle ktoś mówi nie bo....Andrew1962 pisze: A pojechał tam po to aby kiedyś jak lama71 nie żałować
never again
Moja koleżanka siedzi w Sydney, po 6 latach w Nowej Zelandii. Też pisze, że super. Tyle że nie ryzykuje.
A tak wogóle, to fakt że nie wyjechałem, wcale mi na złe nie wyszedł. Przynajmniej jak na standardy tego kraju.
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Wczoraj zawitalem do miasta, ktore jest prawdziwym rajem nie tylko dla biegaczy ale dla kazdego kochajacego ruch na swiezym powietrzu.
Peachtree City zalozono w 1959 roku i zaplanowano w sposob idealny:
Peachtree City zalozono w 1959 roku i zaplanowano w sposob idealny:
More than 9,000 households own a golf cart, and use them as an extra vehicle for local transportation. Children aged twelve or over may operate a cart on Peachtree City cart paths with a parent, grandparent or guardian in the front seat. Unaccompanied fifteen-year-olds with valid Georgia Learner's Permits are allowed to operate golf carts alone. Students at McIntosh High School are encouraged to drive family golf carts to school because of limited car parking. The golf cart paths are used also by bikers, joggers, and pedestrians as a safer alternative to the side of the road. In February 2003, Golf Digest magazine discussed the traffic congestion caused by use of golf carts in the city
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- Andrew1962
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1100
- Rejestracja: 31 sty 2015, 03:44
- Życiówka na 10k: 44.46
- Życiówka w maratonie: brak
A jak Ty trafiłeś do Georgii? A jeszcze w dodatku do "drzewa brzoskwiniowego"? Przypadek czy świadomy wybór? Ja spędziłem 1,5 roku w Ft. Leavenworth, Kansas, co prawda tylu Melexów tam nie mają, a jeśli to kilka na polu golfowym, ale miejsc do biegania też bez liku. Jedyne co mi przeszkadzało to kilkanaście tornad w roku oraz kilka dni sztormu lodowego zimą!
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Zaczepilem sie poczatkowo na Long Island. Jednak klimat nazbyt przypominal mi Polske i nadchodzila Olimpiada.
Zwinalem sie na rok przed Olimpiada i zdazylem jeszcze cos zcalatwic Korzeniowskiemu i Partyce.
Jak zapytali co mi sie nalezy za moja fatyge nakazalem zdobycie medali. Chlopaki sie wywiazali. Strach pomyslec co by bylo gdybym ich za slowo nie trzymal .
Tak mnie zlapala telewizja jak darlem gardlo dla Korzenia
Zwinalem sie na rok przed Olimpiada i zdazylem jeszcze cos zcalatwic Korzeniowskiemu i Partyce.
Jak zapytali co mi sie nalezy za moja fatyge nakazalem zdobycie medali. Chlopaki sie wywiazali. Strach pomyslec co by bylo gdybym ich za slowo nie trzymal .
Tak mnie zlapala telewizja jak darlem gardlo dla Korzenia
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
-
- Wyga
- Posty: 71
- Rejestracja: 02 lut 2016, 11:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Widzę, że chłopaki wprowadzają "polską kulturę" na krańcach świata. Skąd ja znam te zachowanie ? Dlatego tak nas bardzo lubią w świeciecichy70 pisze:Mama Kin, dość ciekawe spojrzenie na filipiny.
warto prześledzić bloga.
też mnie korci
ale kolejna przeprowadzka ?
http://ucieczkadoraju.pl
- ASK
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1733
- Rejestracja: 02 gru 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 50:08
- Życiówka w maratonie: 4:43:44
- Lokalizacja: Wroclaw
Biegając wczoraj myślałam o tym zdaniu. U nas minęło 70 lat od wojny i już zapomnieliśmy, jak to było. Za naszego dzieciństwa opowieści o wojnie były na porządku dziennym, 1 września w szkole, babcie bez przerwy o tym mówiły ("jedz, bo ja za wojny nic nie miałam do jedzenia"). Teraz jak zapytać młodych ludzi, to wiedza na temat wojny jest słaba, a z drugiej strony poglądy młodych ludzi są bardziej skrajno-nacjonalistyczne, niż starszych. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że wraz z wymieraniem pamięci o wojnie rodzą się podwaliny kolejnych ruchów faszystowskich. Może młodzi nie zdaja sobie sprawy z tego, do czego faszyzm prowadził, że historia lubi się powtarzać i właśnie zataczają jej kolejne koło. I nie wiadomo, czy do powtórki II wojny światowej nie dojdzie.Sghjwo pisze:W kazdym (nawet w Europie), ale nie w Kamobodzy, przynajmniej nie za naszego (mojego) pokolenia. Czerwoni Khmerzy odcisneli takie pietno, ze ciezko bedzie narzucic jakis autorytaryzm. Teraz nawet krola wybieraja.ASK pisze: Kambodza - byl Pol Pot, w kazdym z tych krajow moze sie powtorzyc historia.
Może więc coś, co w Kambodży obecnie wydaje się niemożliwe, już za 20 lat okaże się jak najbardziej prawdopodobne.
Skąd się biorą Ci ludzie, którzy wywołują wojny? Czy ze złem człowiek się rodzi, czy zła trzeba się nauczyć?
Znajomy psychiatra, z którym o tym rozmawiałam, twierdzi, że to pierwsze, a tylko socjalizacja powstrzymuje w ryzach te pierwotne instynkty żądzy zabijania .
A gdyby władza należała do kobiet, czy byłoby niej wojen? Na pewno testosteron popycha do konfrontacji, w tym tej zbrojnej.
Takie tam biegowe refleksje o pięknym, bezpiecznym, wolnym świecie, w którym są idealne warunki do biegania.
- Andrew1962
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1100
- Rejestracja: 31 sty 2015, 03:44
- Życiówka na 10k: 44.46
- Życiówka w maratonie: brak
Pieniądz i władza lub odwrotnie ale nierozłączne! Pieniądz widziany przez pryzmat nie tylko $ ale także złóż ropy, diamentów czy złota. Na drugim biegunie to niestety różnice religijne, np. Hutu i Tutsi, Sunnici i Szyici, Chrześcijanie i Muzułmanie, itp.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 980
- Rejestracja: 04 lis 2014, 11:01
- Życiówka na 10k: 52 min
- Życiówka w maratonie: 4:15:12
- Lokalizacja: Shanghai
Udalo mi sie pobiegac po Filipinach . Temperatura (powyzej 30) nie sprzyja bieganiu, ale mozna przywyknac. W czasie dnia na drogach caliem spory ruch, przewaznie motocykle, wiec bezpiecznie nie jest. Po zmroku, tym bardziej, bo drogi/ulice nie oswietlone. Najlepiej jest przed switem, ktory niestet jest bardzo krotki, bo slonce wschodzi w kilka minut i temperature rosnie.Sghjwo pisze: Chociaz z biegowego punktu widzenia, nie jest to dobre miejsce. Temperature powyzej 30 stopni nie sprzyja, ale o tym napisze za dwa tygodnie
Jakos tragicznie nie bylo, zreszta do maja to i w Szanghaju biegam w 30 stopniach, mozna przywyknac.
Tubylcy tez biegaja, kilka osob spotkalem, w wiekszosci kobiety. Przyjacielskie pozdrowienia biegaczy funkcjnuja .
Co do zycia, to ukazal sie nastepnym problem, brak wody. Jako wode uzytkowa stosuje sie odsalana wode morska, ktora nie nadaje sie do picia. Wody pitnej nie brakuje i nie jest droga, ale widac ze jest sie o co martwic.
Wielkim plusem, majac na wzgledzie codzienne zycie jest bezproblemowa komunikacja z miejscowa ludnoscia