Bieganie a rodzina
-
- Dyskutant
- Posty: 42
- Rejestracja: 18 lis 2015, 18:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Wetnę się w dyskusję a co:)gofer7 pisze:Mega ciężki temat. Tutaj ciężko mi się wypowiedzieć.
Mogę natomiast podpowiedzieć inną rzecz. Myślałeś może, aby zamienić drogę do pracy na trening? Czasami są takie możliwości, szczególnie jeżeli w pracy jest prysznic. Może czasami zamiast stać w korku warto pobiegać?
Myślę o tym samym, do pracy mam z domu 4km, w tą i z powrotem miałbym ładną ósemkę codziennie,
Ciuchy do pracy zostawiam w pracy przybiegam, przebieram się i do roboty, przebieram się i do domu
problemem jest tylko brak prysznica w pracy i ciuchy od biegania śmierdzące w szafce (chyba że za okno wywieszę?) :/
ale z myciem jak się człowiek postara to może i umywalka obleci
dla chcącego nic trudnego!
- MariuszBie
- Wyga
- Posty: 142
- Rejestracja: 11 paź 2015, 16:48
- Życiówka na 10k: 0:46:18
- Życiówka w maratonie: 4:34:24
- Lokalizacja: Szczecin
Tylko niech zacznie z grubej rury, żeby było z czego targować. Ja jak zacząłem biegać, jak to napaleniec zapisywałem się na wszystko co się pokazywało w moim rejonie i wychodziło, że mimo treningów na tygodniu miałem 3-4 razy weekendy w miesiącu jakieś zawody 5-10 km. Żona w końcu też mówi, żebym nie przesadzał i sama zaproponowała, że mam zgodę na max 2 zawody w miesiącu. Mi tam pasi . Do treningów się nie czepia, bo biegam w pracy w ramach podnoszenia kondycji fizycznej lub wieczorem.Mama Kin pisze:jak potraficie ze sobą rozmawiać, to negocjuj, zawsze można się jakoś dogadać. pohandluj
Biegam od - 18.10.15 r - 97 kg/178 cm
5 - (2017): 22:29;
10 - (2016): 46:18;
HM - (2016): 1:46:23;
M - (2016): 04:34:24;
MOJE STARTY !
5 - (2017): 22:29;
10 - (2016): 46:18;
HM - (2016): 1:46:23;
M - (2016): 04:34:24;
MOJE STARTY !
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1462
- Rejestracja: 04 lut 2014, 10:53
- Życiówka na 10k: 00:37:35
- Życiówka w maratonie: 02:58:32
Nie szukaj przyczyny w bieganiu...trever pisze:Witam, dzięki za odpowiedzi.
W tym bieganiu niby cały problem, a ja czuję podobnie jak Wy, że to wcale nie o bieganie chodzi, ale nie mogę się doprosić o wyjaśnienie.
Ciąglę słyszę, że mam obsesję, że już przeginam itd.. a wierzcie mi.. ja nie biegam ileś tam. Mój tygodniowy kilometraż nie przekracza 35 km, a najczęściej jest to ok. 25-30 w rozłożeniu na max 3 treningi.
Żona ma możliwość wychodzenia i to robi. Ma regularne imprezy firmowe; tak naprawdę, co chce to ma. Nie ograniczam jej w niczym. Może wszystko i we wszystkim możemy się dogadać, dlatego ja nie chcę odpuścić biegania, bo dzięki temu czuję, że żyję.
Cięzki temat, ale jak widzę, wcale nie jestem osamotniony w tym.
Mi się półtora roku temu rozpadła rodzina. To jest ciężki i zawiły temat. Tu na tym forum nie znajdziesz odpowiedzi i rozwiązania swojego problemu.
Ale jeśli teoretycznie ( chociaż bardzo wątpię) problem leży w bieganiu to zrezygnuj na jakiś czas z biegania... Jestem przekonany, że znajdzie się inny problem.
Musisz rozmawiać, obserwować i zastanowić co się dzieje w Twoim małżeństwie...
-
- Wyga
- Posty: 72
- Rejestracja: 27 sty 2016, 14:40
- Życiówka na 10k: 48 min
- Życiówka w maratonie: brak
Miałem podobnie. Okazuje się, że najprawdopodobniej rację mają Ci, którzy twierdzą, że wcale nie o bieganie chodzi. Rzecz w tym, że pewnie Twoja kobieta też nie do końca wie o co na prawdę chodzi. Po prostu jest źle, a Twoje bieganie jest na świeczniku. W tym punkcie trochę się rozmijam z przedmówcami, bo według mnie z rozmów i dyskusji wcale nie musi wynikać wyklarowanie wzajemnych oczekiwań. Poradzę Ci: zadbaj o nią po prostu, poświęć więcej uwagi rodzinie. To wcale nie znaczy, że musisz być z nimi częściej i więcej. Może się okazać, że podniesienie jakości tego jak z nimi jesteś załatwi problem. Odpuść trochę bieganie albo tak jak ja robiłem - kryj się ! Napraw szufladę, pobaw się z dzieckiem, zabierz ją w końcu do kina i zapytaj jak w pracy (w moim przypadku okazało się, że to atmosfera w robocie rozwala tryby). Bieganie jest super między innymi dlatego, że zmusza do porządkowania spraw, ustalania priorytetów. Właśnie trafiłeś na takie wyzwanie.
Powodzenia !
Powodzenia !
-
- Dyskutant
- Posty: 42
- Rejestracja: 18 lis 2015, 18:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Potwierdzam z autopsji. Dla kobiety (a przynajmniej dla tych, które ja znam) rodzina jest na pierwszym miejscu. jeśli facet zaczyna żyć bieganiem, ciągle o tym gada, jest to dla niego numer jeden i do tego zaczyna męczyć domowników swoimi przemyśleniami na ten temat może to być odebrane negatywnie. Bierz oczywiście pod uwagę, że to co dla Ciebie jest krótkim streszczeniem dzisiejszego treningu dla kogoś innego może być odebrane jako "znów gada o bieganiu, ile można w kółko o tym gadać"!!M_Levy pisze:Miałem podobnie. Okazuje się, że najprawdopodobniej rację mają Ci, którzy twierdzą, że wcale nie o bieganie chodzi. ....
Ja po prostu w domu o bieganiu nie mówię, zanim mnie ktoś sam nie zapyta. Ustaliłem na wstępie ilość dni w których biegam, nie biegam na siłę, tzn jeśli jest coś ważniejszego to odpuszczam i staram sobie "odebrać" trening innego dnia i jak na razie jakoś to działa. Na bieżąco kontroluję sytuację i jak widzę że atmosfera jest napięta do granic możliwości nawet nie próbuję iść na bieganie (albo idę żeby zejść z oczu ). Wybrałem jakie mam priorytety i już.
Masz priorytety to się ich trzymaj, jeśli rodzina jest na pierwszym miejscu to nie masz dylematów, jeśli bieganie... to też ich nie masz :D
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 28 sty 2016, 10:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Drogi Treverze; mam już swoje lata (na tyle dużo, żeby mieć wnuki, na tyle mało, żeby nadal uwielbiać przyjemności stołu i łoża
Podpowiem Ci - jeżeli sądzisz, że znajdziesz rozwiązanie swoich problemów na tym forum (lub na jakimkolwiek innym), to wpychasz się w jeszcze większe kłopoty. Rozwiązanie Twoich problemów jest w Tobie i szkoda Twojego cennego czasu na porady do ludzi, którzy tak naprawdę nic o Tobie nie wiedzą i którzy (cynicznie mówiąc) Twój los mają w d***...
Podpowiem Ci - jeżeli sądzisz, że znajdziesz rozwiązanie swoich problemów na tym forum (lub na jakimkolwiek innym), to wpychasz się w jeszcze większe kłopoty. Rozwiązanie Twoich problemów jest w Tobie i szkoda Twojego cennego czasu na porady do ludzi, którzy tak naprawdę nic o Tobie nie wiedzą i którzy (cynicznie mówiąc) Twój los mają w d***...
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Z pierwszą częścią wypowiedzi się zgodzę, z drugą - kompletnie nie.dh65 pisze:Rozwiązanie Twoich problemów jest w Tobie i szkoda Twojego cennego czasu na porady do ludzi, którzy tak naprawdę nic o Tobie nie wiedzą i którzy (cynicznie mówiąc) Twój los mają w d***...
Tak, każdy pomóc sobie musi sam, choć czasem - pisząc o problemie - można go jakby nieco inaczej zobaczyć, spojrzeć nieco z boku, z dystansu. To czasami pomaga. To raz.
Dwa - może mają w d ***, może nie. Nawet, jeśli mają (mamy) - tak tak, altruizm nie istnieje - to taki temat może też pomóc innym. Mnie np., skłania zawsze do zastanowienia się nad moim życiem i moimi relacjami.
A może ktoś dzięki temu dostrzeże też swój problem.
Co do samego problemu - tak, problem leży zupełnie gdzie indziej niż w bieganiu. Może to jest wręcz szukanie tematu zastępczego, jakiegoś pretekstu, żeby zasygnalizować: jest mi źle. Więc jak nie będzie biegania, znajdzie się inny powód, bo jakoś trzeba uzasadnić to "źle". Dlaczego? Na to pytanie chyba nikt nie odpowie, tak po prostu czasem jest.
Czasem niestety jest to równia pochyła.
- fotman
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1738
- Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Tak pół żartem, pół serio: SEMINARIUM DLA MAŁŻONKÓW.
Wklejony link pokazuje film od 16 minuty, ale warto obejrzeć całość.
Generalnie zgadzam się z uwagami M_Levy.
O ile obu stron jest dobra wola, to właśnie drobnymi codziennymi gestami i działaniami można dużo poprawić.
Wklejony link pokazuje film od 16 minuty, ale warto obejrzeć całość.
Generalnie zgadzam się z uwagami M_Levy.
O ile obu stron jest dobra wola, to właśnie drobnymi codziennymi gestami i działaniami można dużo poprawić.
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Dorzucę swoje trzy grosze, nie na podstawie własnych historii (moja żona często mnie na bieganie wypycha) ale na podstawie rozmów z ludźmi. Często jest tak, że małżonka musi zrozumieć czym jest to bieganie, czasami to trwa dłużej niż krócej. Znam wiele historii, gdzie małżonka była na początku bardzo na nie, a teraz jest bardzo na tak.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 11
- Rejestracja: 15 kwie 2016, 15:04
- Lokalizacja: Gdynia
Rodzina nie zawsze potrafi zrozumieć nasze pasje, ale w przypadku biegania to chyba jednak zalety są w przeważającej grupie niż te gorsze strony, więc dlaczego komuś tego odmawiać. Ja na szczęście nigdy nie miałam z tym problemów, ale nigdy tez nie przedkładałam pasji ponad rodzinę. Wtedy wiem, ze miałabym problem z wyborem. Bardzo też współczuję osobom, które muszą go dokonać albo są zmuszani przez najbliższe osoby do rezygnacji z ważnych aspektów swojego życia
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 888
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Bo właśnie chodzi o to, o czym piszesz:sobczakowa pisze:Rodzina nie zawsze potrafi zrozumieć nasze pasje, ale w przypadku biegania to chyba jednak zalety są w przeważającej grupie niż te gorsze strony, więc dlaczego komuś tego odmawiać. Ja na szczęście nigdy nie miałam z tym problemów, ale nigdy tez nie przedkładałam pasji ponad rodzinę. Wtedy wiem, ze miałabym problem z wyborem. Bardzo też współczuję osobom, które muszą go dokonać albo są zmuszani przez najbliższe osoby do rezygnacji z ważnych aspektów swojego życia
dlaczego ktoś komuś ma zabraniać?
pasja to pasja, ale jak mamy z kimś relację/związek to mamy też dbać o partnera/kę w tym związku.
Najbliższa osoba, która widząc, że komuś dobrze dzięki jego pasji, która zmusza do rezygnacji z niej to nie zasługuje na miano najbliższej osoby. Pod warunkiem, że nie jest zaniedbywana.
Tak na marginesie trochę. Jak podrywałem pewna dziewczynę powiedziała mi kiedyś, że mi przydałaby się biegaczka.
Bo wspólna pasja, tematy do rozmowy. Sporo racji w tym jest, ale to nie jest reguła
ku chwale biegania
Blog: https://piotrstanek.pl/
Blog: https://piotrstanek.pl/
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1462
- Rejestracja: 04 lut 2014, 10:53
- Życiówka na 10k: 00:37:35
- Życiówka w maratonie: 02:58:32
Masz rodzinę?Piotr-Fit pisze:Bo właśnie chodzi o to, o czym piszesz:sobczakowa pisze:Rodzina nie zawsze potrafi zrozumieć nasze pasje, ale w przypadku biegania to chyba jednak zalety są w przeważającej grupie niż te gorsze strony, więc dlaczego komuś tego odmawiać. Ja na szczęście nigdy nie miałam z tym problemów, ale nigdy tez nie przedkładałam pasji ponad rodzinę. Wtedy wiem, ze miałabym problem z wyborem. Bardzo też współczuję osobom, które muszą go dokonać albo są zmuszani przez najbliższe osoby do rezygnacji z ważnych aspektów swojego życia
dlaczego ktoś komuś ma zabraniać?
pasja to pasja, ale jak mamy z kimś relację/związek to mamy też dbać o partnera/kę w tym związku.
Najbliższa osoba, która widząc, że komuś dobrze dzięki jego pasji, która zmusza do rezygnacji z niej to nie zasługuje na miano najbliższej osoby. Pod warunkiem, że nie jest zaniedbywana.
Tak na marginesie trochę. Jak podrywałem pewna dziewczynę powiedziała mi kiedyś, że mi przydałaby się biegaczka.
Bo wspólna pasja, tematy do rozmowy. Sporo racji w tym jest, ale to nie jest reguła