pierwszy maraton w życiu bez przygotowań z bułką ze serem
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Nie no wiadomo, że tych 30+ nie będę biegał co tydzień, tak normalnie to weekendowe wybieganie to coś z zakresu 21,5-26,5 (najczęściej wychodzi 23,5km, a czasowo poniżej 2,5h). Test na 30km chciałbym pobiec kiedyś "wyjątkowo", to samo być może z 35km (ale to pewnie już po czerwcowym nocnym półmaratonie we Wrocławiu, przynajmniej będę lepiej znał swój poziom)...wiem,że z jednej strony nie powinno się na treningach przekraczac tych 2,5h, z drugiej jednak jeśli czeka mnie ostatecznie bieg przez 4h, to "spróbowanie" czegoś krótszego ("tylko" koło 3,5h) nie powinno mnie zabić, a powinno psychicznie dac choćby przybliżenie tego, co czeka w przypadku maratonu. Trasę mam 2,5km w jedną stronę, biegane wahadłowo, więc zawsze będę mógł skończyć wcześniej, jeśli poczyłbym, że nie ma sensu cisnąć (nie będę biegł tego na siłę).
Różnica w stosunku autora wątku (poza bułkami z serem ;-)), to to, że ja już jednak trochę biegam (choć on dłużej), na codzień nie wychodzę na mniej niż 10km, a weekendowe długasy na dystansie HM to u mnie standard, więc powinienem sobie poradzić :)
--
Axe
Różnica w stosunku autora wątku (poza bułkami z serem ;-)), to to, że ja już jednak trochę biegam (choć on dłużej), na codzień nie wychodzę na mniej niż 10km, a weekendowe długasy na dystansie HM to u mnie standard, więc powinienem sobie poradzić :)
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 452
- Rejestracja: 13 mar 2013, 15:19
- Życiówka na 10k: 36:51
- Życiówka w maratonie: 2:51
- Lokalizacja: Biłgoraj
Jak ktoś biega 25km raz na tydzień, to przecież podbicie do 30km spokojnie jest do zrobienia. Jeżeli raz w tygodniu, to granica jest chyba tylko psychologiczna.
Bieganie po pętli 5km osobiście bym odpuścił. Świadomość, że meta jest tuż, że można zejść z trasy, może odebrać przyjemność i ducha walki. Przynajmniej u mnie. Gdybam, bo nigdy tak nie biegalem.
Bieganie po pętli 5km osobiście bym odpuścił. Świadomość, że meta jest tuż, że można zejść z trasy, może odebrać przyjemność i ducha walki. Przynajmniej u mnie. Gdybam, bo nigdy tak nie biegalem.
IM 9:40
1/2IM 4:31
1/4IM 2:05
Ol 02:07:26
Ultra 6h 70km
M 2:48
HM 1:18
1/2IM 4:31
1/4IM 2:05
Ol 02:07:26
Ultra 6h 70km
M 2:48
HM 1:18
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Tylko wiesz, to tylko teoretycznie wygląda, że to jest tak: 25km biegam co tydzien w weekend, to luzik, +5 nie zrobi różnicy...tak sobie można teoretycznie dodawać kolejne +5 i "bez problemu dojść do maratonu"...ale to wygląda tylko tak w teorii, w praktyce wysilek jest jednak coraz większy, zmęczenie przeciez narasta choćbym nie wiem jak był wytrenowany, a niestety "im dalej w las, tym trudniej".
A jak chodzi o psychologię, to własnie głównie o to mi chodzi, przynajmniej ja tak mam, że jak chociaż raz przebiegnę dany dystans, to od razu "wiem, że dam radę tyle przebiec" i kolejny bieg wydaje się dużo lżejszy...co innego "móc przebiec w teorii", a co innego przebiec w praktyce i "poczuć' choćby przedsmak tego, co mnie czeka :)
A bieganie po pętli nie jest dla mnie problemem, nigdy nie zdarzyło mi się zejść z trasy z powodu zmęczenia (czy choćby przejść do marszu)...chyba raz w życiu zgonił mnie żoładek (miał prawo, bo to był dzień po imprezie ;-)))
--
Axe
A jak chodzi o psychologię, to własnie głównie o to mi chodzi, przynajmniej ja tak mam, że jak chociaż raz przebiegnę dany dystans, to od razu "wiem, że dam radę tyle przebiec" i kolejny bieg wydaje się dużo lżejszy...co innego "móc przebiec w teorii", a co innego przebiec w praktyce i "poczuć' choćby przedsmak tego, co mnie czeka :)
A bieganie po pętli nie jest dla mnie problemem, nigdy nie zdarzyło mi się zejść z trasy z powodu zmęczenia (czy choćby przejść do marszu)...chyba raz w życiu zgonił mnie żoładek (miał prawo, bo to był dzień po imprezie ;-)))
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
Matko, 5km trasę w kółko biegać? Toż to masakra jakaś... Nie masz jak urozmaicić, gdzie biegaszaxe pisze:Trasę mam 2,5km w jedną stronę, biegane wahadłowo, więc zawsze będę mógł skończyć wcześniej, jeśli poczyłbym, że nie ma sensu cisnąć (nie będę biegł tego na siłę).

Ja bym się jednak wstrzymał z takimi radami, bo 5km biegane po 6:00 (skoro maraton w temie 5:40) to jest pół godziny dodatkowego biegu i różne rzeczy mogą wyjść (zwłaszcza że nie znamy rozkładu akcentów i innych treningów w tygodniu). Ja bym poleciał sobie przykładowo najpierw 27-28 a później (np. 2 tyg później) 30.squarePants pisze:Jak ktoś biega 25km raz na tydzień, to przecież podbicie do 30km spokojnie jest do zrobienia. Jeżeli raz w tygodniu, to granica jest chyba tylko psychologiczna.
biegam ultra i w górach 

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
To jest nawet "gorzej", bo to nie pętla 5km, tylko 2,5km biegane wahadłowo ("tam i z powrotem")...tak,że mam 5km "pętlę" na zasadzie po 5km jestem w punkcie startu (i moe ew. wrócić do domu) ;-))). Nie mam problemu z "monotonnoscią" trasy, a plusem jest to, że to kostka/asfalt (czyli tak,jak docelowo maraton), bez swiateł plus ma po drodze mały podbieg (most nad obwodnicą autostradową)...niby niewielka górka, ale trochę pomaga przygotowac się na jakieś kawałki pod górkę. Tak więc na takich 25km taki podbieg zaliczam 10 razy. Jak się zrobi cieplej pewnie będę w weekendy biegał gdzies do parku, ale teraz po błocie, to ja dziekuję :)marek84 pisze:Matko, 5km trasę w kółko biegać? Toż to masakra jakaś... Nie masz jak urozmaicić, gdzie biegasz :) ?axe pisze:Trasę mam 2,5km w jedną stronę, biegane wahadłowo, więc zawsze będę mógł skończyć wcześniej, jeśli poczyłbym, że nie ma sensu cisnąć (nie będę biegł tego na siłę).
Obecnie staram się biegać wg planu pod 10km "4x w tygodniu do zapetlenia" (ten "Adamowy"), z tym, że treningi trochę dłuższe czasowo,a co za tym idzie kilometrowo (szczególnie własnie długie wybiegania, gdzie wg planu to powinno byc 1,5h czyli u mnie 15km, a ja robie powyżej 2h, czyli 20+)...probuję robbić w okolicach 60km tygodniowo, choć nie zawsze się udaje, bo czasami treningi wypadają. Bliżej startu przejdę na podobny plan ale pod maraton, tam jest zapętlone 2 tygodnie i długie wybiegania własnie na zasadzie zwiększania o 2km co tydzień...czyli tak, jak piszesz i tak dojdę do tych 30km (tyle, że tam jest o ile pamiętam drugie ograniczenie "nie dlużej niż 2,5h"...czyli krakowskim targiem te 30km w tempie 5:30 moge próbowac biegać ;-)).marek84 pisze:Ja bym się jednak wstrzymał z takimi radami, bo 5km biegane po 6:00 (skoro maraton w temie 5:40) to jest pół godziny dodatkowego biegu i różne rzeczy mogą wyjść (zwłaszcza że nie znamy rozkładu akcentów i innych treningów w tygodniu). Ja bym poleciał sobie przykładowo najpierw 27-28 a później (np. 2 tyg później) 30.squarePants pisze:Jak ktoś biega 25km raz na tydzień, to przecież podbicie do 30km spokojnie jest do zrobienia. Jeżeli raz w tygodniu, to granica jest chyba tylko psychologiczna.
Aha...ale to powyżej, to "regularny trening"...a ja generalnie na ten moment miałem na myśli jednorazową probę na 30km (i to spokojnie jestem w stanie zrobić, o ile dzień wczesniej nie będę miał mocnego treningu...tyle,ze to będzie 3h biegu "easy" po te 6min/km).
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Wyga
- Posty: 70
- Rejestracja: 07 sie 2013, 12:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
tu autor tematu.
obiecałem napisać po zrobieniu maratonu by nie robić z tego tematu bloga, no ale skoro temat żyje swoim życiem.
Nie zrobiłem maratonu i nie zamierzam, ale 3 tygodnie od otwarcia tematu i pierwszej próby chcę napisać, że był to dobry pomysł. Od tamtej pory biegam regularnie nową trasę 14,5 km (1:15m) zamiast jak wcześniej 8,2 km.
Muszę powiedzieć, że takie bieganie daje wiele więcej satysfakcji, przyjemności i wreszcie czuję, że pracują mięśnie te co powinny. Przy krótszych dystansach bez przerwy coś kombinowałem z techniką, przypominając sobie porady, a to lądowanie na palcach, a to biodra, i wychodziło z tego coś nienaturalnego. Teraz jakoś szybciej wskakuję w odpowiedni rytm i naturalnie przechodzę w płynny bieg.
Następny cel to wprowadzenie raz w tygodniu wybiegania powyżej 20km. Czyli po bożemu. Od szalonego pomysłu do boga. Brzmi bez sensu, ale każde zdanie ze słowem 'bóg" musi być bez sensu!
obiecałem napisać po zrobieniu maratonu by nie robić z tego tematu bloga, no ale skoro temat żyje swoim życiem.
Nie zrobiłem maratonu i nie zamierzam, ale 3 tygodnie od otwarcia tematu i pierwszej próby chcę napisać, że był to dobry pomysł. Od tamtej pory biegam regularnie nową trasę 14,5 km (1:15m) zamiast jak wcześniej 8,2 km.
Muszę powiedzieć, że takie bieganie daje wiele więcej satysfakcji, przyjemności i wreszcie czuję, że pracują mięśnie te co powinny. Przy krótszych dystansach bez przerwy coś kombinowałem z techniką, przypominając sobie porady, a to lądowanie na palcach, a to biodra, i wychodziło z tego coś nienaturalnego. Teraz jakoś szybciej wskakuję w odpowiedni rytm i naturalnie przechodzę w płynny bieg.
Następny cel to wprowadzenie raz w tygodniu wybiegania powyżej 20km. Czyli po bożemu. Od szalonego pomysłu do boga. Brzmi bez sensu, ale każde zdanie ze słowem 'bóg" musi być bez sensu!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
@thepanone: No...i tak trzymaj. Jeśli wprowadza się dłuższe bieganie stopniowo, to przychodzi to całkiem "lekko", tez kiedyś biegałem po 10km, potem dołozyłem "w weekend" 15km, a teraz weekendowe 20+ to "norma", choć wciąż dystans maratonu (w "rozsądnym czasie"!) lekko mnie przeraża ;-)))
powodzenia!
--
Axe
powodzenia!
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
thepanone pisze:Od tamtej pory biegam regularnie nową trasę 14,5 km (1:15m) zamiast jak wcześniej 8,2 km.
Może żeby nie było zbyt monotonnie, to wróć sobie raz w tygodniu na pętelkę 8km i przebiegnij się tam "trochę szybciej"thepanone pisze:Następny cel to wprowadzenie raz w tygodniu wybiegania powyżej 20km. Czyli po bożemu.


biegam ultra i w górach 

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 02 maja 2016, 20:14
- Życiówka na 10k: 48'00"
- Życiówka w maratonie: brak
podczepiam sie pod temat bo nie ma sensu tworzyc nowych.....
Chcialbym pobiec w maratonie ktory jest za 4 dni, a wedlug mnie nie mam zadnego przygotowania do niego.
biegam od dawna... mam 32 lata i moje bieganie zaczelo sie jakies 15 lat temu. Zawsze biegalem wtedy kiedy mi sie chcialo. Nie robilem tego dla wynikow, dla niczego oprocz samej przyjemnosci biegania i zmeczenia sie. Czasami bylo to kilka razy w tygodniu, czasami byly przerwy polroczne, biegi zawsze ok30-40min. Lecialem jak glupi do momentu az nie mialem sil biec wiecej. Pewnego razu pobieglem z kolega jego tempem 10km/h i czulem sie jakbym tylko torche szybciej szedl. Od tamtego biegu pomyslalem o maratonie. Zaczalem trenowac jakies 4 miesiace przed maratonem. Zaden specjalny plan terningowy, robilem 3x10km i 1x20km w tygodniu. Po 2 miesiacach zaczelo dokuczac mi pasmo biodrowo piszczelowe (chyba nazywa sie to ITBS ?). odpuscilem treningi, praktycznie przekreslilem start w maratonie, zaczalem wykonywac cwiczenia wzmacniajace miesnie. Po niecalym miesiacu wrocilem do biegania. O dziwo zadnego bolu. nawet jesli pojawia sie minimalny bol w kolanie wydluzam krok, bardziej podnosze nogi i bol ustaje. Znowu robie 10km bez problemu. 20 km raz juz zrobilem i tez bylo dobrze. Za 4 dni jest maraton. Co myslicie? Brac udzial czy nie? Nie czuje wiekszego zmeczenia ani bolu, procz tego kolana, ktore teraz mi juz nie dokucza.
Chcialbym pobiec w maratonie ktory jest za 4 dni, a wedlug mnie nie mam zadnego przygotowania do niego.
biegam od dawna... mam 32 lata i moje bieganie zaczelo sie jakies 15 lat temu. Zawsze biegalem wtedy kiedy mi sie chcialo. Nie robilem tego dla wynikow, dla niczego oprocz samej przyjemnosci biegania i zmeczenia sie. Czasami bylo to kilka razy w tygodniu, czasami byly przerwy polroczne, biegi zawsze ok30-40min. Lecialem jak glupi do momentu az nie mialem sil biec wiecej. Pewnego razu pobieglem z kolega jego tempem 10km/h i czulem sie jakbym tylko torche szybciej szedl. Od tamtego biegu pomyslalem o maratonie. Zaczalem trenowac jakies 4 miesiace przed maratonem. Zaden specjalny plan terningowy, robilem 3x10km i 1x20km w tygodniu. Po 2 miesiacach zaczelo dokuczac mi pasmo biodrowo piszczelowe (chyba nazywa sie to ITBS ?). odpuscilem treningi, praktycznie przekreslilem start w maratonie, zaczalem wykonywac cwiczenia wzmacniajace miesnie. Po niecalym miesiacu wrocilem do biegania. O dziwo zadnego bolu. nawet jesli pojawia sie minimalny bol w kolanie wydluzam krok, bardziej podnosze nogi i bol ustaje. Znowu robie 10km bez problemu. 20 km raz juz zrobilem i tez bylo dobrze. Za 4 dni jest maraton. Co myslicie? Brac udzial czy nie? Nie czuje wiekszego zmeczenia ani bolu, procz tego kolana, ktore teraz mi juz nie dokucza.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 980
- Rejestracja: 04 lis 2014, 11:01
- Życiówka na 10k: 52 min
- Życiówka w maratonie: 4:15:12
- Lokalizacja: Shanghai
Za zejscie z trasy nie rozstrzeliwuja, wiec najwyzej zejdziesz. Czy jest sens? To zalezy od celu? Jak chcesz tylko sprobowac to probuj, nie nastawiaj sie jednak na sukces.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 02 maja 2016, 20:14
- Życiówka na 10k: 48'00"
- Życiówka w maratonie: brak
No i sie udalo:) piereszy maraton 4h 26min. (polowka 1h52). na 14 zlapalo na chwile kolano ale pozniej bylo juz ok. od 24 km wyszedl tylko brak kondycji i chodzilem 500m pozniej podbiegalem 2 do nastepnego punktu z woda. Jestem mega zadowolony. Super impreza i atmosfera. Byl to pierwszy i napewno nie ostatni maraton
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2781
- Rejestracja: 19 cze 2015, 17:20
- Życiówka na 10k: 43:30
- Życiówka w maratonie: 3:44:25
Gratulacje, lecz zebys zaczal od początku do 32km metoda Gallowaya pewnie by czas byl lepszymocny.t pisze:No i sie udalo:) piereszy maraton 4h 26min. (polowka 1h52). na 14 zlapalo na chwile kolano ale pozniej bylo juz ok. od 24 km wyszedl tylko brak kondycji i chodzilem 500m pozniej podbiegalem 2 do nastepnego punktu z woda. Jestem mega zadowolony. Super impreza i atmosfera. Byl to pierwszy i napewno nie ostatni maraton

Wysłane z mojego SM-G360F .
"Ból jest nieunikniony.Cierpienie jest wyborem."
Haruki Murakami, z książki: 'O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu?'
Haruki Murakami, z książki: 'O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu?'
-
- Wyga
- Posty: 70
- Rejestracja: 07 sie 2013, 12:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Bo generalnie nie podnieca mnie sprawa "zrobienia maratonu" po odpowiednim przygotowaniu, bo wiem że to nie problem. Przede wszystkim nie chcę narzucać sobie rygoru treningowego na kilka miesięcy bo lubię przeklepać swoją ulubioną trasę od punktu A do B regularnie te 4 razy w tygodniu. (odkopuję temat po 10 miesiącach bo chyba znowu mnie korci by dziabnąć maraton w najbliższym czasie)Piotr-Fit pisze: A swoją drogą czemu tak chcesz przebiec ten maraton tak ad hoc, bez dłuższych przygotowań?
-
- Wyga
- Posty: 85
- Rejestracja: 01 lis 2016, 15:33
- Życiówka na 10k: 42:00
- Życiówka w maratonie: brak
Nigdy nie zrozumiem takiej głupoty jak bieganie takich dystansów bez przygotowania... Bieganie jakichkolwiek dystansów bez przygotowania. Wiesz jaką krzywdę robisz swojemu organizmowi? To jest porównywalne z lekkim zawałem serca. O układzie ruchu nawet szkoda mówić - jeśli po kilkunastu kilometrach masz dosyć to znaczy, że kolejne 25km przebiegniesz z techniką "z pupy" i dostarczysz swojemu szkieletowi wielu doznań. Takie rzeczy potem wracają po czasie. A wszystko po co? Żeby udowodnić sobie, że nie umiesz biegać na tyle aby mierzyć się z maratonem (bo taki będzie rezultat nawet jeśli dotrzesz do mety)? Bo jaki jest cel marszobiegu na maratonie? Zaliczyć dystans? Taki cel to można mieć jak się ma 70-80 lat, a nie jak się ma lat 30 i jest się zdrowym facetem. W takim wieku robienie maratonu marszobiegiem to jest żenada - jedyne co można powiedzieć to "ten gość nawet do maratonu się nie potrafi przygotować".
Zaliczanie dystansu to jest jakaś głupia moda ostatnich lat.
Zaliczanie dystansu to jest jakaś głupia moda ostatnich lat.
A pomyślałeś, że to właśnie to właściwe przygotowanie to jest "problem"? To treningiem powinieneś sobie coś udowadniać, a nie bezsensownym marszobiegiem mogącym poważnie Tobie zaszkodzić.
Bo generalnie nie podnieca mnie sprawa "zrobienia maratonu" po odpowiednim przygotowaniu, bo wiem że to nie problem.